Akcja ratowania dłoni



Dłonie nie są częścią ciała, z której jestem szczególnie dumna - mam małe, szerokie rączki o krótkich i dość grubych(a raczej często opuchniętych) palcach. Ale jak to u mnie - to, czego nie mogę zmienić, akceptuję ;)

Abstrahując od wyglądu... mam niesamowite "szczęście" do oparzeń. Tak więc wnętrze prawej dłoni mam dokumentnie poparzone, a w skórze na kciuku częściowo nawet nie mam czucia - ale blizn brak.
Przez te przygody oraz pracę w rękawiczkach w laboratorium skórę rąk mam(a raczej powinnam powiedzieć - miałam) przesuszoną.

Kremuję ręce ciągle, ale nie lubię tłustej warstewki zostawianej przez większość kremów. Ale znalazłam kosmetyk idealny w tej kwestii;)








Źródło: wizaż.pl

Krem Ziai z ekstraktem z bawełny. Fakt, jako intensywna pielęgnacja na zimę nie sprawdzi się, ale teraz jak dla mnie jest idealnym kompromisem pomiędzy tym, czego oczekują moje dłonie a tym, że tłustych łapek nie lubię ;)

Ten krem sam oczywiście nie dałby rady - potrzebna była ciężka artyleria.

Źródło: zdrowoteka.pl

Gruba warstwa tego specyfiku zaaplikowana na dłonie(na noc, czy jak mamy więcej czasu na wchłonięcie preparatu w ciągu dnia) działa cuda nawet na moich, czasem popękanych do krwi na mrozie dłoniach. I kocham jej cytrusowy zapach <3

Gdy mamy więcej czasu, możemy zafundować dłoniom kąpiel w lekko podgrzanej oliwie - osobiście rzadko korzystam, przez lenistwo ;) Jednak działa jak leczniczy kompres na przesuszoną i podrażnioną skórę.

Małe słówko na temat zabiegu parafinowego na dłonie: to nie parafina odpowiada za działanie odżywczo - regenerujące, tylko krem/maska nałożona pod nią przez kosmetyczkę czy nas same. Parafina utrzymuje jedynie podwyższoną temperaturę, by pomóc wniknąć składnikom wgłąb skóry.
Podobny efekt można uzyskać, ubierając foliowe rękawiczki... ;)

Komentarze

Prześlij komentarz