Chelatowanie włosów - czy naprawdę ma szansę zadziałać?

Chelatowanie włosów to temat bardzo na czasie. Nawet ja - osoba mało odwiedzająca w ostatnim czasie inne blogi z powodu natłoku zajęć - słyszałam o tym trendzie. W wielkim skrócie (o szczegółach można poczytać na innych blogach) chelatowanie włosów polega na umyciu włosów szamponem zawierającym składniki takie jak: EDTA, Tetrasodium EDTA czy Disodium EDTA. Po co? W celu zniwelowania osadów i efektów działania twardej wody na włosie. EDTA, czyli kwas etylenodiaminotetraoctowy ( i jego odpowiednie sole sodowe) mają zdolność wiązania jonów metali, między innymi wapnia i magnezu, które są odpowiedzialne za tzw. twardość wody. Taki jon związany w kompleks z EDTA traci swe "twardościowe" właściwości - woda przestaje być "twarda".

Wszystko pięknie i ładnie, ale w teorii. Praktyka natomiast nastawia mnie mocno sceptycznie do tego pomysłu.

Po pierwsze - ile EDTA może być w szamponie? Bardzo, bardzo niewiele, ponieważ w większych stężeniach działa ono drażniąco na skórę. W produkcie tego typu EDTA pełni rolę stabilizatora konsystencji, piany, zwiększa także ogólną trwałość - jest więc konserwantem.

Po drugie - usuwanie domniemanych osadów z włosów. Kamień kotłowy (czyli ten domniemany osad) powstaje w czasie gotowania wody (dlatego nasze czajniki trzeba odkamieniać czasami). Włosy więc trzeba by było "ugotować" w takiej wodzie, by oblepić je warstwą osadu... Fakt, armatura łazienkowa łapie osad (ciepła woda + ciśnienie wpływa na to, że nie potrzeba tak wysokiej temperatury), jednak na włosy nie wywieramy takiego ciśnienia jak przy "przeciskaniu" wody przez rurkę ;)
Powiedzmy jednak, że osad kamienia kotłowego w jakiś niepojęty i nieznany sposób pojawi się na skórze głowy i włosach - taka ilość EDTA nie jest w stanie go usunąć czy rozpuścić.

Po trzecie - niwelowanie ogólnego wpływu twardej wody na włosy. Wiadomo, niektóre włosy źle reagują na twardą wodę. Czy umycie szamponem z EDTA coś zmieni? Instynktownie można wyczuć, że nie. Umyjemy naszym chelatującym szamponem kłaczki, ale... przecież szampon musimy spłukać - trochę twardej wody na to zużyjemy. Więc... skutecznie dostarczymy większej ilości jonów odpowiedzialnych za twardość wody niż ta odrobina tego chelatu jest w stanie związać. Nie mówiąc już o tym, że samym spłukiwaniem EDTA śpiewająco rozcieńczymy i wypłuczemy (z pewną ilością związanych jonów).

Choć sama idea chelatowania włosów jest bardzo pociągająca, to w taki sposób nie jest możliwa do realizacji.

Komentarze

  1. O tym samym ostatnio myślałam. trochę naiwny ten trend, a szkoda, bo twarda woda swoje robi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co z olejowaniem kokosem przed myciem? Może to ma tez wpływ na usuwanie metali?

      Usuń
    2. Olej nie jest w stanie związać jonów metali, choćbyśmy nie wiem jak chciały ;)

      Usuń
    3. Aha ;) Myślałam że nakładanie kokosa przed chelatowaniem ma jakieś znaczenie. Zresztą wydaje mi się że po chelatowaniu włosy są bardziej miękkie niż po zwykłym myciu.

      Szkoda, jestem rozczarowana, bardzo liczyłam na tę metodę... Buuuu, chlip, chlip ;;(

      Usuń
    4. Podejrzewam, że po prostu trafiłaś na bardziej odpowiadający włosom szampon ;)

      Usuń
  2. Z przymrużeniem oka patrzę na ten chelato-trend, to po prostu nie ma możliwości zadziałać, nie mówiąc już o szkodliwości samego EDTA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak przeczytać wyznanie miłości z rana :D

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tym, czego to ludzie nie wymyślą ;). Masz rację soli EDTA w szamponach nie jest dużo, a po drugie to chyba trzeba byłoby szamponów nie spłukiwać z głowy O.o

    No i samo EDTA jakoś specjalnie przyjazne nie jest.
    Jak już bawiłabym się w unikanie twardej wody to za pomocą filtrów. Mam w domu Britę, faktycznie jest różnica w jakości wody. Kiedyś na zajęciach badaliśmy twardość różnych wód i ta z filtra wypadła o wiele lepiej niż kranówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam badanie twardości wody na pierwszym roku - ile ja zużyłam roztworu EDTA do zmiareczkowania próbki wody wodociągowej (jakieś 100-150 ml)...

      Usuń
    2. dokładnie, ja też robiłam miareczkowanie i roztworu EDTA zeszło faktycznie "od groma" :P

      Usuń
    3. Też miałam ;) Jasny gwint, do tej pory na widok EDTA bolą mnie nadgarstki :<

      Usuń
    4. I jeszcze menda się ciężko rozpuszczała :P

      Usuń
    5. A my dostaliśmy mieszadełko :D
      Czort, że potem lądowało w odpływie zlewu i trzeba było się nagimnastykować, żeby je wyciągnąć... :P

      Usuń
    6. wow, jakaś bardziej unowocześniona uczelnia :D.

      Mnie zawsze podczas miareczkowania bolą nadgarstki i przedramię. Żeby się od tego chciały ładnie mięśnie rzeźbić jeszcze :D.

      Niemniej, analityczna jest przyjemniejsza niż śmierdząca i nudna organiczna...

      Usuń
    7. Analityczna też mi skutecznie zbrzydła. Fizyczna <3

      Usuń
  5. Robiłam to raz, ale włosy jakoś nie wyglądały ani lepiej ani gorzej. Poza tym staram się unikać tych składników chelatujących w szamponach, bo jakoś tak dziwnie się dzieje, że przy ich stosowaniu swędzi mnie skóra głowy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no ciekawe zagadnienie... i faktycznie wyglada troche jak trend..
    a z ta woda kotlowa to nie jestem pewna czy przyklad z czajnikiem jest dobry:) bo jesli w wodzie jest kamien to osadza sie nawet jak woda jest zimna, np. na bateriach lazienkowych, ceramice itd. No chyba, ze chodzi tu o inny osad?
    Zastanawiam sie tez, czy najzwyklejsza plukanka octowa, lub szampony z kwasnym PH nie spelnia tej samej funkcji co tzw "chelatowanie" ? Trzeba bedzie troche poczytac:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zedytowałam - chodzi o ciśnienie ;)

      Dziękuję :*

      Usuń
    2. a co z tym osadem, ktory jest na np. kafelkach w lazience... tego cisnieniem nie da sie wytlumaczyc.

      Usuń
    3. Szczerze powiem, że główkę prysznica niejednokrotnie miałam w Krk "załataną" kamieniem prawie na amen, za to na kafelkach nie zauważyłam ani razu...

      Usuń
    4. Rozum więc mi podpowiada, że chyba nie mam aż tak tragicznej sytuacji z twardą wodą ;)

      Wytrącenie kamienia na kafelkach związane jest z różnicą temperatur woda/powierzchnia. Krystalizacja po obniżeniu temperatury zachodzi szybciej.

      Usuń
    5. no u mnie jest kamien na wszystkim od czajnika poczawszy, przez kafelki, plastikowe drzwi od prysznica, baterie... nawet jak obok umywalki nakapie to pozostaja biale okregi. czy akurat szampon chelatujacy na to pomoze nie wiem, ale zdecydowanie problem z "kamieniem" w wodzie mam

      Usuń
  7. Tak,to samo sobie pomyślałam po tym całym boomie na chelatowanie. 2 dziewczyny o tym napisały i już poszło szaleństwo w świat. Biorąc to na logikę - myjesz szamponem włosy i je "chelatujesz", po czym znowu je traktujesz wodą z kranu, która ma swoje minerały i "osad" ;) Szacunek za zdrowe i racjonalne podejście do sprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dzięki! przeczytałam o tym ostatnio i cały czas zastanawiałam się, czy to ma sens. Jak widać nie muszę kupować helatującego szamponu w nadziei że coś się zmieni... Ale widziałam nawet szampon z napisem "przeciw twardej wodzie" z Garnier Fructis. Wyglądał na mocno oczyszczający i zakwaszający...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko!!! Ten szampon to klej do włosów!!! Kiedyś go kupiłam, bo mam okropnie twardą wodę i nie mogłam włosów rozczesać, a po wysuszeniu wyglądały od razu na tłuste :/

      Usuń
  9. A ja nie słyszałam o tym trendzie.
    Natomiast z ideą chelatowania spotkałam się kilka lat temu, gdy godzinami ślęczałam na forum o niepełnosprawnych dzieciach, szczególnie z zaburzeniami ze spectrum autyzmu. Rodzice podawali dzieciom różne specyfiki mające oczyścić organizm z metali ciężkich.
    Tylko o takiej chelatacji słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idea chelatowania pojawiła się także w leczeniu miażdżycy.

      Usuń
  10. o, a ja dopiero u Ciebie o tym przeczytałam ;)
    a temat jak najbardziej dla mnie, bo mam masakrycznie twardą wodę tu gdzie mieszkam, do tego stopnia, że chemia odkamieniajaca jest u mnie w CODZIENNYM użyciu, bo inaczej mój dom, łazienka i kuchnia zamieniają się w jaskinię skalną, a nawet z filtrami muszę odkamieniać czajnik co tydzień max, bo inaczej się pali.
    ale też uważam, że szamponami raczej nie da się zrobić tego, co jest w założeniach chelatowania ;)

    pozdrawiam, Cholera Naczelna / 4cholery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Szansę chelatowania mają szampony z EDTA i mycie tylko w wodzie destylowanej. Najlepiej cały czas. Spróbowałam umyć włosy żelem pod prysznic z EDTA i doszłam do wniosku, że działa jak inne SLESy ale przynajmniej odkryłam, że ten pięknie pachnący żel może mi zastąpić szampon oczyszczający bez żadnych niemiłych skutków ubocznych dla skalpu ;) EDTA wiąże metale ciężkie, więc w przypadku przyjmowania suplementów z Mg czy Fe jest niewskazane. Skoro na szamponie z EDTA nie ma ostrzeżenia, ze nie można jednocześnie przyjmować powyższych suplementów, to jego ilość jest minimalna i niegroźna a co za tym idzie mało skuteczna. Ostatnio moje włosy to mięczaki - nawet po Artiste proteinowej zastosowanej solo na 30 min pod czepek były miękkie, śliskie, więc chyba żaden osad z wody ich niestety nie usztywnia (niestety: uciekają z każdej frotki czy spinki i nie chcą falować :/). Muszę przyznać że chelatowanie mnie też zafascynowało, zanim logicznie pomyślałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, a nie sądzę, żeby którakolwiek z nas traktowała włosy wodą destylowaną ;)

      Usuń
    2. jak to nie? ja traktowałam :D i to dosyć długo

      Usuń
  12. Bardzo bawią mnie komentarze pod tym postem: jak poszła wieść o chelatowaniu, to wszystkie czytelniczki owych blogów jak jeden mąż zabrały się za pytanie, gdzie ten szampon można kupic, ktory sie nada, ogólnie szał itd. A teraz jak jedna mądra wyjaśniła, co w praktyce oznacza chelatowanie, to nagle się okazuje że żadna bloggerka nie wierzyła do końca w ten trend, wszystkie były nastawione sceptycznie ;)....
    Kascysko, dziękuje Ci za wyjaśnienie procesu, teraz przynajmniej nie muszę się martwić, że nie mogę nigdzie znaleźć szamponu chelatującego :P pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo chciałam napisać! Zarówno jeśli chodzi o komentowanie innych jak i poszukiwanie szamponu :D
      Jakoś ciężko idzie ruszanie mózgiem, chyba oleje go zapchały, bo nie pomyślałam o tym,że po "chelatowaniu" szampon spłukuje się tą samą twardą wodą...

      Ale muszę powiedzieć Kascysko, że czekałam z zakupem szamponu do czasu aż Ty tego tematu nie poruszysz! Nauka górą, a nie tam jakieś mądrzące się humanistki (z całym szacunkiem dla nich i humanistek) ;)

      Ania, humanistka :D

      Usuń
    2. Takie skutki masowego szału :P Zamiast pomyśleć co i jak to wszyscy lecą za tłumem. Ja tak samo, co prawda nie kupiłam szamponu, ale umyłam włosy żelem pod prysznic z EDTA, który miałam ;) Nie ma co czarować, zachowujemy się często jak owieczki - ślepo za stadem :P Czekałam na post Wiedźmy i Kascysko na ten temat, bo akurat one zawsze sceptycznie i zimno-profesjonalnie podchodzą do sprawy ;)

      Usuń
    3. Dziękuję Wam wszystkim ;)

      Usuń
  13. Brawo brawo brawo! Nareszcie głos rozsądku poparty wiedzą i nauką a nie jakieś wysnute teorie w oparciu o jakieś szamańskie domysły :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Powiem szczerze, że pierwszy raz słysze o tym chelatowaniu, ale też tak uważam, że to sensu nie ma - umyć włosy szamponem a potem znowu woda;) rok temu jak zaczynałam włosomaniactwo łykałam wszystko co dziewczyny wypisywały i polecały na blogach! Wiem głupota!;)
    Od ponad 7mc zdystansowałam i większość super pomysłów i kosmetyków sobie odpuszczam;) Stawiam za to na jak najbogatsze pożywienie, sprzyjające włosom, skórze, paznokciom - ogólnie urodzie i odporności;) i daje to duuużo lepsze efekty niż te wszystkie dziwne, męczące "metody" laminowanie żelatyną, i wiele innych czy promowane super kosmetyki - w zamian za współprace, pieniądze czy darmowe kosmetyki. Co raz więcej blogów promuje kosmetyki, suplementy... nie dlatego, że są faktycznie warte uwagi, a dlatego, że ma z robienia im reklamy korzyści - szkoda;(
    Dlatego nie sugeruje sie już blogami tak jak dawniej. Do wszystkiego trzeba mieć dystans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście raz na jakiś czas, ktoś napisze sensownego posta, jak Ty tego;)
      Dlatego ja swojego bloga nie zaśmiecam postami typu - byle posta szczelić - wole dodać oosta raz na miesiąc czy żadziej, ale w miare sensownego. Szkoda, że coraz więcej blogów, jest byle o czym; albo o wszystkim -a w rezultacie dalej o niczym;(. pozdrawiam

      Usuń
  15. Zupełnie ominął mnie ten trend, coś gdzieś mi mignęło, ale nie miałam kiedy się wczytać :) Wyszło mi na dobre, choć pewnie i tak nic bym z tym nie zrobiła. Jeśli chodzi o miją podatność na trendy, to no cóż... nawet laminowania nie zrobiłam do tej pory :P

    OdpowiedzUsuń
  16. ja, przyznaję się, od razu uwierzyłam w moc chelatującą szamponów ale nie aż tak żeby kupić taki szampon :D dzięki za info! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja kupiłam szampon tym składnikiem i niestety włosy mi po nim lecą:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakimś cudem nie trafiłam na nic o tym chelatowaniu i dopiero u Ciebie o tym czytam, choć i tak za bardzo nie rozumiem idei i zaraz pójdę szukać, jak składniki szamponu mają usuwać te osady.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze o tym nie słyszałam, dzięki za wyjaśnienie ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. jak to dobrze że jesteś i potrafisz wszystko w prosty sposób wytłumaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Po przeczytaniu na którymś z blogów przejrzałam swoje szampony i odkryłam, że jeden z nich zawiera taki składnik. Włosy po tym szamponie zawsze były gładsze i bardziej błyszczące niż po innych i kiedy dowiedziałam się o chelatowaniu, pomyślałam, że to ten składnik za to odpowiada. Pewnie coś innego ma w składzie co bardzo pasuje moim włosom, a szkoda, bo sama idea chelatowania byłaby zbawienna dla osób skazanych na twardą wodę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej po prostu trafiłaś na szampon, który Twoje włosy lubią ;)

      Usuń
  22. Również popełniłam wpis o chelatowaniu, bo też niezbyt rozumiem ten "szał". Dobrze, że nie jestem w swoich poglądach osamotniona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja ten wpis gorąco polecam!:)
      kascysko, w wolnej chwili zajrzyj koniecznie:)

      Usuń
  23. wreszcie jakiś głos rozsądku! też jestem nastawiona do tego sceptycznie. jakoś do tej pory nie było takiego pojęcia jak chelatowanie i włosy większości włosomaniaczek miały się bardzo dobrze, a tu nagle wielki szał i zachowywanie się, jakby była to niezbędna w pielęgnacji czynność... a jak sama zauważyłaś, wcale tak nie jest ;) pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja się nie znam, ale szukałam chelatującego szamponu jak świętego graala, teraz przynajmniej mogę sobie odpuścić:)) ale też mnie to zastanowiło, bo wczoraj dopadłam jakiś szampon z EDTA na jednej z ostatnich pozycji i się zaczęłam zastanawiać, czy to aby na pewno ma szansę zadziałać......

    OdpowiedzUsuń
  25. Teoretycznie pewnie masz rację, ale wiele blogerek ( i ja też ), które przetestowały chelatowanie na sobie zauważyło poprawę stanu włosów. Może nie niweluje całkowicie efektów osadu, ale jakiś tam pozytywny wpływ ma przynajmniej na moje włosy - z sztywnych i spuszonych stały się mięciutkie :) dodam ze sam duet kokos + szampon bez EDTA nie dawały takich efektów
    Także mi się wydaje że nawet jeśli naukowo to jest bez sensu to w praktyce coś w tym musi być XD
    Pozdrawiam, Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szampony z dodatkiem edta i jego solami zapewniają ponoć większe pienienie i lepsze właściwości czyszczące, więc póki co to ja wierzę jedynie w to, że taki kosmetyk po prostu lepiej oczyszcza i tyle:)

      źródło: http://www.cosmeticsinfo.org/ingredient_details.php?ingredient_id=491

      Usuń
    2. EDTA w kosmetykach ma działanie konserwujące. O pienieniu nie słyszałam, ale dobrze jest się dowiedzieć ;)

      Alex, spoko, gratuluję placebo ;)

      Usuń
    3. Bardzo prawdopodobne, że Ty, Alex, i dziewczyny trafiłyście po prostu na szampony, które Wam odpowiadały ;)

      Lepiej oczyszcza lub trochę kondycjonuje - sporo szamponów z EDTA ma też pewne filmformery, które mogą wygładzić włosy.

      Usuń
  26. Mnie nigdy takie trendy nie ruszają...
    Bardzo dobrze wszystko wyjaśniłaś, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Moim sposobem na twardą, miejską wodę są płukanki :)

    A jakieś 2-3 miesiące temu zaobserwowałam coś ciekawego - jako świadoma włosomaniaczka z 1,5 rocznym stażem biorę na wyjazdy delikatny szampon, odżywkę i jedwab do końcówek (miłość do sportu czasem trochę kłóci się z tym, co dla włosów najlepsze, więc wspomagacze muszą być). I właśnie ten jakiś czas temu, jak byłam na dwóch wyjazdach w górach (choć w dwóch różnych lokalizacjach), gdzie woda była na pewno bardzo przyjazna, zauważyłam, że moje włosy po prostu robią "klap" po miękkiej wodzie. Na pierwszym wyjeździe podejrzewałam, że może to wina odżywki, ale na drugim inna odżywka (i inny, sprawdzony wielokrotnie szampon) - to samo. Przeciążone włosy jak mało kiedy. A jeszcze rok temu po miękkiej wodzie miałam zmniejszone przetłuszczanie skóry głowy, teraz jest odwrotnie. Jeszcze z jeden wyjazd poczekam, ale potem będę brała tylko jakąś SLSową artylerię, bo tak nie może być ;) Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa właściwość ;) Moje na twardość wody nie reagują.

      Usuń
  28. ja również sceptycznie do tego podchodziłam i cały czas czekałam na taki post krytyki :* a swoją drogą to tak jak ktoś wyżej pisał z płukankami to sodą oczyszczoną czy kwaskiem cytrynowym przecież traktuje się czajniki i pralki do odkamieniania więc myslę, że płuknka lepiej sie sprawdzi od EDTA :/

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo fajnie to wyjaśniłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  30. A ja się na "szał" chelatowania dałam "złapać". W końcu tonący brzytwy się chwyta. Sprawdzam różne metody, które pomogą pozbyć mi się strasznego kołtuna podczas mycia (nie jestem w stanie zmoczyć włosów wodą). W szczególności sprawdzam metody, które nie spowodują większych czystek w portfelu. A co do działania tej metody-chyba jednak nie będę się wypowiadała. Sporo racji pewnie jest w samym poście, ale przecież całe to zamieszanie nie wzięło się z powietrza. Sama teoria nie pojawiła się od tak i jakieś podstawy do niej muszą przecież być, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, EDTA chelatuje. Ale taka ilość, jak w szamponie, nie ma szans wygrać z płukaniem włosów kranówą - mniej więcej to zawarłam w poście ;)

      Usuń
    2. Ilosc EDTA w szamponie moze usunela by twardosc wody, ale ze szklanki... Choc nie wiem, czy to nie byloby dla niej za duzo...

      Usuń
  31. Pierwsze słyszę o tym u Ciebie, fajnie to wyjaśniłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Kupiłam ostatnio szampon z tym składnikiem, ot, z ciekawości. ;) ale od początku byłam sceptycznie nastawiona, właśnie przez to, że przecież spłukuje się go twardą wodą. :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Hmmmm... To rzeczywiście ciekawe.

    Ja parę miesięcy temu używałam przez jakiś czas szamponu i odżywki, po których moje włosy wyglądały naprawdę nieźle i cieszyłam się, bo to były początki mojego włosomaniactwa i bałam się co to będzie jak zmyję silikony :)

    Później zmieniłam ten zestaw na inny i po krótkim czasie pojawiły się problemy - włosy zaczęły wyglądać coraz gorzej, a na końcach miałam taki dziwny nalot, jakby kulki ( nie były rodzwojone, podcinam je regularnie ) i w końcu trafiłam na post o chelatowaniu.

    Sprawdziłam z ciekawości składy tamtych kosmetyków i.... obydwa zawierały EDTA ( szampon tetrasodium a odżywka disodium ), od razu wróciłam do tych kosmetyków i włosy momentalnie odżyły. W moim przypadku nie była więc to siła sugestii tylko fakt.

    Dodam jeszcze, że tu gdzie mieszkam woda jest koszmarnie twarda, muszę się smarować balsamem po każdym prysznicu, a do prania trzeba wlewać tonę płynu do płukania i nigdy nim nie pachnie... :/

    Prawda to czy nie, mi EDTA służy ;)

    Pozdrawiam!

    P.S. Mówią, że prawda jest jak d*** - każdy ma swoją :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Oczywiście, prawdę każdy ma swoją, ale w mojej opinii trafiłaś po prostu na szampon, który oczyszcza dobrze Twoje włosy (EDTA pełni tu rolę znikomą, bo jest pod koniec składu).

    Mi nie każdy "rypacz" bezsilikonowy włosy domywa. Ale mój obecny EDTA nie ma, a jestem w Krk.

    Niemniej cieszę się, że znalazłaś swój zestaw ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. To ja daleko w tyle jestem :) bo nie miałam pojęcia o tym.

    OdpowiedzUsuń
  36. Rany, już myślałam, że chelatowanie pomogło mi na moją paskudną kranówę, która aż zostawia taką "błonę" z kamienia na herbacie, jeśli się ją zostawi do wystygnięcia... Bo pomyślałam "co mi szkodzi spróbować". I cud się stał, włosy mi się nagle wygładziły, zrobiły się miękkie i nie zlepiają się aż tak w strąki pod wpływem wiatru. Ale teraz tak sobie myślę, że ze stosowaniem tego szamponu zbiegło się ponowne użycie oleju kokosowego na włosy (który też użyłam na zasadzie "co mi szkodzi" bo kupiłam do pięlęgnacji tatuażu :D)! Próbowałam rok temu na włosy podniszczone blond farbą i kokos mi robił wstrętną miotłę na głowie. Teraz mam bardzo krótkie włosy, w całości naturalne i wychodzi na to, że po prostu polubiły się z kokosem, a nie Disodium EDTA. :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Ale taki zabieg można wykonać mieszając odżywkę z kąskiem cytrynowym. Czasem to konieczność przy cassiowanie włosów, jak nie zrobi się chelatowania, to włosy mogą wyjść w kolorze zieleni. Dlatego powinno się usuwać wszystkie minerały gromadzone w trakcie wcześniejszych myć. Chelatowanie to nie tylko EDTA. A czy ten składnik działa? Mozna popytać dziewczyn, które używają takich szmponów przed cassiowanie, czy wychodzą im zielone włosy. Z tego co wiem to nie, więc teoretycznie ten składnik w szamponach działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zielono łapie tylko Cassia zabrudzona bądź z dodatkiem indygo, bądź na włosach wcześniej potraktowanych czymś z indygo.

      Usuń
  38. Czy jak odkamienicie czajnik albo baterię w łazience, to po jednym spłukaniu czy dwóch będziecie miały znów na nich osad, jak wcześniej? Chyba nie. Tyle mam do dodania w kwestii bezsensowności chelatowania, bo przecież spłuczecie szampon czy maskę twardą wodą...

    OdpowiedzUsuń
  39. Równie dobrze mogłabyś napisać, ze odkamienianie czajnika jest bezsensu, bo później znów nalewamy do niego twardej wody.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz