Glinka Ghassoul: produkt włosowo-twarzowo-ciałowy ;)



Robiąc mały rekonesans w zawiłościach mojej pamięci stwierdzam, że z czystymi glinkami doświadczenia mam mizerne - większość stanowiła dodatek dla innych, gotowych produktów, które używałam w przeszłości. Nadszedł jednak czas, by skorzystać z dobrodziejstw "czyściochy": glinki Ghassoul w formie płytek, którą otrzymałam ze sklepu Dotyk Maroka.



Sama forma zaskoczyła mnie dość konkretnie - glinki do tej pory kojarzyły mi się z proszkami bądź pastami, a z płytkami (chociaż bardziej kojarzą mi się ze skorupami :P) nigdy. Nieregularne kawałki glinki mają kolor szarobrązowy, są bardzo twarde i średnio-kruche.

250 g tej glinki kosztuje 15 zł, która dzięki swojej niestandardowej formie jest szatańsko wydajna. Moje pierwsze podejście do niej było dość ciekawe - nie bardzo wiedziałam, jaką ilość wody do niej dodać. Wybrałam sobie więc średniej wielkości kawałeczek, wpakowałam go do miseczki i dodawałam wody po pół łyżeczki - byłam dość mocno zdziwiona tym, że produkt wchłania takie ilości cieczy :P. Przygotowanie maseczki trwa trochę dłużej niż standardowo, bo płytki muszą się namoczyć, by zmięknąć i umożliwić dokładne wymieszanie. Całość wygląda mniej więcej tak - ciemnobrązowa papka ;). W mojej opinii nie ma zapachu.


Docelowe miejsca jego użycia były 3: skóra głowy, twarz i ramiona, na których pojawiły się u mnie malutkie krostki (taaa, moja skóra swetrów nie cierpi...). Czas trzymania: 10-15 minut.

Twarz i ramiona: mimo tego, co napisane jest na opakowaniu - nie polecam zostawiania glinki do wyschnięcia: po pierwsze sakramencko trudno ją potem zmyć, a po drugie - może skórę podsuszyć. Wystarczy jednak psiknąć czasem wodą z atomizera w czasie trzymania maseczki, by wszystko było w porządku. 

Nie daje objawów zaczerwienienia po zmyciu, skutecznie łagodzi stany zapalne i przyspiesza gojenie, w przypadku twarzy - widocznie zmniejsza przetłuszczanie cery, co przełożyło się u mnie na delikatne zmniejszenie liczby zaskórników. Całkiem nieźle zadziałała też na niespodzianki na ramionach, nie wysuszając dodatkowo mojej i tak zbyt suchej skóry w tym regionie (wersja ze zwilżaniem wodą).

Skóra głowy: zaaplikowałam ją na mokre włosy (by uniemożliwić jej zaschnięcie w ciągu 10 minut, bo obawiałam się, że później mogłabym jej nie wymyć :P) po myciu (na długości wtedy znajdował się produkt do spłukiwania). Jak nakładałam? Moczyłam opuszki palców w maseczce i "wczesywałam" w skórę głowy. Wymywała się bezproblemowo.

Ze względu na ciągły kontakt z centralnym ogrzewaniem albo klimatyzacją moje włosy w okresie zimowym szybciej stają się nieświeże (przeciąganie mycia do opcji raz na 3 dni jest niemożliwe) miałam nadzieję, że glinka poprawi sytuację. I nie zawiodłam się - po kilku aplikacjach sytuacja wróciła do stanu "sprzed zimy". Poprawa taka utrzymuje się przez około 3 mycia od aplikacji.

Glinką tą można też włosy myć, jednak moja niskoporowatość w zasadzie eliminuje możliwość powodzenia takiego testu :P.

Podsumowując - jestem na tak, szczególnie w kwestii przetłuszczania skóry oraz walki ze stanami zapalnymi.

Jakie są Wasze doświadczenia z tą glinką czy też innymi tego typu specyfikami? Na dniach będę miała dla Was inne, glinkowo-ghassoulowe zaskoczenie ;)

Komentarze

  1. Jeszcze nigdy nie miałam czystej glinki. :(
    "Moja niskoporowatość"-ale Ci zazdroszczę... ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat zamówiłam sobie moją ulubienicę Multani Mitti i coś mi obcego - brazylijską czarną. Mają mi powyciągać pory i uspokoić cerę, bo szaleje ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi uświadomiłaś, jak niewiele wiem o rodzajach glinek :P

      Usuń
  3. Moje doświadczenia z glinką przedstawiają się tak:
    http://probkigratisy.blogspot.com/2014/01/rosyjski-cud-czyli-maseczka.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od października chyba mam chrapkę na tę glinkę, ale ciągle jakoś nie mogę się zebrać, żeby kupić :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba i ja się w końcu przekonam do tej glinki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Używam tylko takiej w proszku i lubie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako maseczka na twarz i dekolt świetna, łagodzi podrażnienia, rozjaśnia cerę. Wsypuję też do kąpieli, gdy woda jest letnia. Do moich włosów kiepska, były po niej bardzo matowe i nawet odżywka tego nie zniwelowała. Musiałam całość zmyć i nałożyć maskę z olejkami, po tym było lepiej. Ogólnie glinka na plus!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nakładałam na długość, tylko wmasowałam ją w skórę, więc nie wiem, jak u mnie sprawdza się na długości ;)

      Usuń
  8. moja niebieska glinka czeka, aż jej użyję, ale jakoś nam nie po drodze :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię glinki, ale nie znoszę jak zasychają na twarzy. Gdy je spryskuję wodą, to znów zaczynają spływać do oczu ;) Nigdy nie próbowałam dodawać olejków, a może to by pomogło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze spływaniem nie miałam problemów, może za mocno "zraszasz"? ;)

      Usuń
  10. Ja glinek mało używam. Od czasu do czasu stosuję maseczkę z białą albo różową glinką. Tej jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto o niej pomyśleć w przyszłości ;)

      Usuń
  11. mam ją, ale jeszcze nie używałam :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja miałam ghassoul z organique. U mnie nie było jakiś super efektów, tylko chwilowe zwężenie porów. O wiele lepiej sprawiła się zielona glinka, która po prostu sprawia, że moja cera pięknieje <3 A co do sposobu użycia, mieszałaś glinkę metalową łyżeczką? W sklepie i na niektórych stronach internetowych było napisane, żeby nie używać metalu przy rozrabianiu glinek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ghassoul uwielbiam jako maseczkę, czasem z różnymi jeszcze dodatkami, np. mieszam nie z wodą a hydrolatem różanym
    natomiast do włosów nie próbowałam, a też mam ten problem w zimie z szybciej przetłuszczającymi się włosami, więc chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj i daj znać, jak sprawdziła się u Ciebie :D

      Usuń
  14. Lubię maseczki z glinkami. Samych glinek jeszcze nie używałam. Ta formuła, którą przedstawiłaś faktycznie jest dla mnie zaskoczeniem! Pierwszy raz widzę glinkę w takiej formie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że dla mnie też była konkretnym zaskoczeniem :P

      Usuń
  15. Genialna dla skór trądzikowych i w kuracji cellulitu :D:D Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cellulitu? W ten sposób wprawdzie nie wypróbuję, bo nie mam, ale warto na przyszłość pamiętać xD

      Usuń
  16. Glinka w formie płytek? A to ci nowość!
    Styczność z ghassoul miałam tylko w masce Bingo, ale w przyszłości to się zmieni. Wszelkie glinki przyciągają mnie do siebie, ale staram się być racjonalna - wszak trzeba zużyć te pół kilo błota z Rossa! ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak mniej wiece ile glinki schodzi na maskowanie skóy głowy? Łyżka, 2 , łyżeczka?

    OdpowiedzUsuń
  18. nie wiem czemu ale po tej glince mam dużo lepsze efekty niż po innych. od czego to może zależeć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od składu glinki i indywidualnych preferencji skóry ;)

      Usuń

Prześlij komentarz