Nie macajmy pełnowartościowych kosmetyków w drogeriach!



Kilka wpisów poświęciłam promocji -49% na kosmetyki do makijażu w Rossmannie (KLIK! KLIK! KLIK!) postanowiłam podsumować w pewien sposób. Problemy z samymi rabatami (nienaliczanie zniżki na produkt objęty promocją, chowanie nowości do szuflad...) irytują mnie, jednak podstawowym generatorem wkurzenia jest dla mnie otwieranie pełnowartościowych kosmetyków przez klientki i ekspedientki, macanie, a następnie odkładanie je na półkę. 

Temat taki został mi zaproponowany w komentarzach i spotkał się z odpowiedzią, że to nic nie da, a kobiety nadal będą otwierać wszystko jak leci. Nie zamierzam zawracać kijem Wisły ani zbawiać świata, jednak myślę, że jeśli taki wpis zmieni zachowanie chociaż jednej osoby to warto sprawę poruszyć ;).

Problem nie dotyczy tylko tej jednej sieciówki i kosmetyków kolorowych, ale chyba właśnie tam i w tym asortymencie widoczny jest najbardziej. Ale któż z nas jednak nie widział nigdy osoby otwierającej żele/kremy/balsamy/odżywki/szampony/dezodoranty/antyperspiranty tylko po to, by powąchać zawartość i odłożyć na półkę? Spotkałam się z argumentami za tym takimi, że:
  • przecież nie będę używać kosmetyku, którego zapach mi się nie podoba! (kontrargument: ale możesz kiedyś sama wpaść na taką podłożoną, otwartą "świnię", a nieprzyjemności później mogą być większe, niż tylko nieodpowiadający nosowi zapach);
  • jestem nadwrażliwa na zapachy (kontrargument: w takim przypadku raczej bazowałabym na sprawdzonych kosmetykach z odpowiadającą mi nutą zapachową);
  • miewam chroniczne i ciężkie migreny, wywoływane m. in. przez zapachy (kontrargument: od stycznia także mogę się uznać za migrenowca pierwszej wody - i nadal nie otwieram kosmetyków w drogeriach). Polecam takie podejście, jak w podpunkcie wyżej, w końcu takie nawąchanie się zapachów w drogerii przy macaniu także może zaowocować bólem głowy.
Dla nieprzekonanych postaram się napisać kilka słów o kosmetykach już otwartych.

Co się dzieje w kosmetyku po otwarciu?
  • Na większości produktów znajduje się znaczek otwartego słoiczka z odpowiednią liczbą (zwykle 6, 12, 24, 30, 36) oznaczająca okres ważności kosmetyku w miesiącach po otwarciu (oczywiście w przypadku przechowywania go w odpowiednich warunkach). Produkt otwarty przez klientki w drogerii, dodatkowo ustawiony pod często świetnie grzejącymi lampami (które skracają trwałość także świeżych kosmetyków), psuje się dużo szybciej.
  • Do produktu w momencie jego otwarcia dostaje się powietrze wraz ze wszystkim, co jest w nim zawieszone (roztocza, fragmenty naskórka, pyły, grzyby, bakterie, wirusy...), co dodatkowo przyspiesza jego degradację.
  • Po typowym macaniu kosmetyków pełnowartościowych zostaje na nich to, co klienci praktykujące ten proceder miały na swoich dłoniach/skórze/ustach/okolicach oczu. Powiem brutalnie: wątpię, by większość tych osób przed zakupami umyła ręce czy potraktowała je żelem antybakteryjnym, że o reszcie powierzchni ciała nie wspomnę. Poza tym nikt też nie wie, jakie dodatkowe niespodzianki mogły zostać przeniesione na kosmetyk (wspominałam Wam już o moim spotkaniu z panią z opryszczką malującą usta czy też moim zapaleniu spojówek po użyciu macanego tuszu). Przyznam szczerze, że nie chcę się nieświadomie wymieniać florą bakteryjno-grzybową (która w ciepełku szaf rozwija się w najlepsze) oraz wirusami z obcymi osobami. Nawet z testerów nie korzystam na skórze z obawy przed konsekwencjami, ale jeśli ktoś ich używa- wie przynajmniej, na co się decyduje. Bo jest to egzemplarz dedykowany do otwierania, oglądania, próbowania.
Wiadomo - rozwój mikroogranizmów zachodzi także w świeżym kosmetyku, otwartym przez nas dopiero w domu. W tym przypadku jednak możemy kontrolować jego czystość myjąc ręce przed aplikacją, korzystając ze szpatułek/pędzelków/aplikatorów odpowiednio często mytych i dezynfekowanych oraz odpowiednio je przechowując. Od czasu mojej ocznej historii co 1-2 tygodnie myję i dezynfekuję szczoteczki od serum i tuszu do rzęs - doświadczenie kształci i uczy :P.

Kolejnym argumentem, o jakim czytałam jest to, że nie można przecież kupić kosmetyku bez obejrzenia szczoteczki/sprawdzenia koloru czy też efektu na dłoni/paznokciach/rzęsach/ustach, a testera brak. Chociaż w zasadzie sprawa testera jest tutaj często drugorzędna, bo osoby te często deklarują, że wymacanym kosmetykiem malować się nie będą (więc biorą do testów pełnowartościowy), a po takim sprawdzeniu najczęściej biorą z półki egzemplarz świeży, porzucając otwarty - gdzie tu sens, gdzie logika...

Sama cierpię wprawdzie na krótkowzroczność (ale mam dobrze dobrane soczewki :P), więc może nie jestem miarodajna, ale nie spotkałam się jeszcze w sieciowej drogerii ze światłem odpowiednim do tego, by oceniać odcień kolorowego kosmetyku na sobie. Może po prostu nie mam szczęścia, a może wzrok nie ten :P. Niemniej jednak uważam, że w większości przypadków bardziej miarodajne porównanie od malowania się testerami czy kosmetykami pełnowartościowymi daje obejrzenie szeregu swatche'y w Internecie. Nie mówiąc już o tym, że jest to dużo bardziej higieniczne.

Sama nie otwieram pełnowartościowych kosmetyków w drogerii z żadnej okazji, nawet namawiana przez sprzedawczynię, a i ją powstrzymuję przed takim działaniem nakreślając konsekwencje, jeśli wykazuje nadgorliwość. Zdarza mi się też uświadamiać otoczenie - z różnym skutkiem. Ale z racji, że jestem człowiekiem nadmiernie spokojnym w takich sytuacjach ewentualne krzyki i epitety spływają po mnie jak po kaczce :P.
Polując na kosmetyk kolorowy wchodzę do drogerii zwykle już przygotowana do zakupu poprzez przeprowadzenie przeglądu swatche'y. Mi to wystarcza.

Jako konsument chcę mieć możliwość kupna świeżego kosmetyku bez grzebania w rządkach z wyłożonym asortymentem w poszukiwaniu nieotwartej sztuki czy pytania ekspedientki, czy wyjmie mi nowy egzemplarz z szuflady (które, jak sami zgłaszaliście w komentarzach, też potrafią być już otwierane). Co do argumentu, że idąc w pierwszy dzień promocji zaraz po otwarciu nie widzicie takich sytuacji - sama byłam w poniedziałek pod drogerię jakieś 5 minut przed otwarciem i pisałam, co widziałam. Zresztą, problem ten nie dotyczy tylko okresu zniżkowego - wtedy jest tylko bardziej nasilony.

Chciałabym, żeby kosmetyki były pakowane/foliowane. Najlepiej wszystkie, oprócz testerów.

Komentarze

  1. Popieram jak najbardziej pomysł foliowania pełnowartościowych kosmetyków, bo też nie mogę znieść widoku rozciapanych, brudnych, uszkodzonych produktów. Nie mówiąc już o nieprzyjemnym uczuciu gdy nie jesteśmy pewne czy nawet "zdrowo" wyglądający egzemplarz nie był otwierany milion razy przed nami. Smutne jest to, że tak jak napisałaś, zmiana nawyków większości konsumentek jest trudna, a wręcz nie możliwa. Jedynie folie mogłyby dać nam jakąś pewność, że to co kupujemy jest pełnowartościowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fioliowanie jest dobre, ale są też tacy klienci, którzy nawet produkty z folii rozpakują :( No ale chociaż z tym właśnie dobrze, że byśmy były pewne, że kupujemy "nieużywany" kosmetyk :)

      Usuń
    2. W drogeriach są kamery i mogą wyłapać ewentualnych nadgorliwych macaczy rozdzierających folie-plomby. Albo niechby na takiej folii dodatkowo był kod do zczytania, bez którego ani rusz. Równocześnie wraz z pojawieniem się folii powinny zawisnąć w sklepie informacje z prośbą o nierozrywanie jej, a niezastosowanie się skutkowałoby koniecznością zakupu kosmetyku. Kremów w zafoliowanych opakowaniach papierowych klienci zwykli nie naruszać, więc w tym przypadku wiedzą, że nie wolno, podobnie może i z innymi nauczyliby się.

      Usuń
    3. To nawet nie musiałyby być folie na calym opakowaniu, wystarczy na mniejszej powierzchni w miejscu łączenia z zakrętką, trudne do zdjęcia bez rozrywania i ponownego nałożenia w to samo miejsce, że "niby nieotwierane". Takie rozwiązania chyba nie skutkowałyby wyższą ceną za koszt folii...?

      Usuń
    4. A niech rozpakowują z folii - widać przynajmniej, że kosmetyk jest otwarty i nikt rozsądny go nie weźmie. Drogerie wtedy popracowałyby nad lepszą ochroną i szkoleniem swojego personelu.

      Nawet gdyby kosmetyki były kilka groszy droższe (bo taka byłaby to różnica) to myślę, że warto.

      Usuń
    5. "Drogerie wtedy popracowałyby nad lepszą ochroną i szkoleniem swojego personelu" - widać, że nie masz pojęcia jak ciężko pracuje się podczas takich promocji. Myślisz że to kwestia personelu? Że pracujących w drogeriach Pań nie denerwuje otwieranie pełnowartościowych produktów? Oczywiście, ze denerwuje ale one NIE MOGĄ ZWRÓCIĆ KLIENTOWI UWAGI, ABY PRODUKTU NIE OTWIERAŁ. To jest narzucone "z góry". Następnym razem, zanim zrzucisz winę na personel, zastanów się czy ma on rzeczywiście wpływ na swoje działania.

      Usuń
    6. Anonimie, proszę, przejrzyj komentarze w wolnej chwili. W niektórych Rossmannach (o innych sieciówkach nie wspomnę) jednak da się zwracać klientkom uwagę. Poza tym widziałaś sytuacje, kiedy ekspedientka sama otwiera pełnowartościowe kosmetyki i maluje paznokcie sobie i klientce? Ja widziałam, i jest to dla mnie niedopuszczalne.

      P.S. Pracowałam w sieciowej drogerii, jednak nie w Rossmannie. I zwracałyśmy klientkom uwagę, nikt nas nie zwolnił mimo skarg. Tyle, że u nas "przykład szedł z góry".

      Usuń
    7. Anonimie... Ale w słowach, że "Drogerie wtedy popracowałyby nad lepszą ochroną i szkoleniem swojego personelu" nie ma cienia winy zwalanej na personel... bo to DROGERIE - czyli właśnie ustalenia odgórne dla personelu, miałyby nad danym problemem się pochylić. Zmienić ekspedientkom zalecenia i właśnie przeprowadzić szkolenie jak w takich sytuacjach reagować.

      I folie na wszystkim to jeden z lepszych pomysłów. Jakoś w zwykłych marketach ochroniarze potrafią być bardziej "brutalni" z powodu jogurtu czy paczki chipsów (dodam choć chyba nie trzeba, że wielokrotnie tańszych od kosmetyków kolorowych). Ich nikt nie otworzy. Zatem jeśliby się już ktoś porwał na rozpracowanie folii ochronnej kosmetyku - myślę, że reakcja ochrony/personelu powinna także być zdecydowana.

      Usuń
  2. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem na tego typu zachowanie byłoby zgłoszenie sprawy do drogerii. Nie wiem na ile rzetelnie pracuje taki serwis konsumencki Rossmanna np, ale może po wysłaniu kilkunastu maili zrozumieliby, że pozwalając na macanie, odganiają od siebie te bardziej uświadomione klientki.

    Mnie bądź co bądź najbardziej przeraża testowanie na sobie szminek i pomadek. Chyba też dlatego w trzecim tygodniu promocji moja noga w Rossmannie nie stanęła, a lakier kupiła mi siostra. W tygodniu z kosmetykami dla oczu chciałam kupić białą kredkę. Nie byłam w stanie, syf, burdel, a jak już znalazłam interesujący mnie egzemplarz, oczywiście był odpakowany. Nowej nie znalazłam. Już wolę dopłacić te kilka złoty więcej (i tak zawsze kupuję kosmetyki tańszych marek, więc -50% to w moim przypadku - 5 zł) a mieć pewność, że nie nabawię się żadnego świństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety uważam, że w tej chwili wysłanie takiego maila nic by nie dało. Same jesteśmy konsumentkami świadomymi, ale musimy pamiętać, że niestety należymy do nielicznej mniejszości (co właśnie widać przy okazji takich promocji) i strata nas nie będzie wielkim uszczupleniem ich budżetu.

      Do koszyków klientek wędrują przecież kosmetyki macane, po których widać to bez wielkiego przyglądania się.

      Usuń
    2. Bijum, jedna Klientka zgłosi, że nie życzy sobie aby pełnowartościowe produkty były otwierane, a druga złoży skargę, że jak ma kupić produkt skoro nie wie jak on wygląda. Tak to wygląda.

      Usuń
    3. Ale skarga nic nie da, jeśli ekspedientki będą miały narzucone upominanie klientek. My mieliśmy.

      Usuń
    4. No właśnie skoro mieliście to tylko się cieszyć. W Rossie, w którym ja pracowałam był zakaz zwracania uwagi. I skargi pisane przez Klientów były dokładnie weryfikowane, a ekspedientka miała po premii za lakier wart w promocji 2 zł. Trochę obiektywności w Twoich wypowiedziach by się przydało.
      PS: Jeśli tak bardzo Ci ten fakt przeszkadza, zgłoś to do siedziby drogerii. W wiadomości wstaw link Twojego posta, może jak "ktoś z góry" zobaczy ile Klientek traci przez tego typu praktyki, to pójdzie po rozum do głowy.

      Usuń
  3. Nawet nie trzeba foliować, wystarczy papierowa naklejka na gwincie, wieczku czy zakrętce. Taka, która na pewno się podrze przy otwieraniu. Chociaż bardzo mi się podobają tusze pakowane w blistry, z zakrętką i czystą szczoteczką na wierzchu. Nie tylko nie da się go otworzyć bez śladu, ale i doskonale widać szczoteczkę, więc nie ma po co grzebać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, rozwiązanie proste i skuteczne, a tusze powinny być pakowane właśnie w ten sposób.

      Usuń
    2. I to jest taki piękny paradoks - taka Biedronka [wielobranżowy "sklep dla plebsu"] dba o kosmetyki [tylko kolorowe póki co] lepiej niż wszystkie drogerie razem wzięte [i ĄĘperfumerie, które z definicji sprzedają tylko i wyłącznie kosmetyki i to te sklepy powinny o owe kosmetyki dbać najbardziej, bo tylko z nich się utrzymują]. Tzn. nie wiem czy to Biedronka jako taka tak dba, czy nie był pomysł kogoś z ramienia firmy Bell, ale na jedno wyszło - kolorówka w Biedrze jest niemacana. Jupi!

      ALE! z drugiej strony naprawdę szlag mnie trafia, kiedy nie ma testerów (a w Biedronce nie ma, jednocześnie nie są to identyczne produkty jak te marki Bell - nie można przejść się do drogerii, zmacać tester i wrócić do B. by kupić coś 2zł taniej ;) ). Nie, że akurat ktoś ukradł, albo tester się skończył, ale gdy firma w ogóle go nie przewidziała (większość kredek do oczu czy ust, lakiery do paznokci*, czasem nawet pudry lub róże [siiic!]). I argument o swatchach do mnie nie trafia, nie tak do końca - robią je osoby o bardzo różnych umiejętnościach, sprzęcie, z lub bez pomocy programów graficznych, w różnym świetle, o odcieniu skóry nie wspomnę. Ba, o ustawieniach monitora nie wspomnę! Można zgłupieć. O ile nietrafioną pielęgnację można zużyć niezgodnie z przeznaczeniem [żel pod prysznic do prania, a odżywka do golenia nóg itp] lub ewentualnie wydać osobie o innych potrzebach skórnych, o tyle widocznie pomacaną kolorówkę komuś wciskać to tak nieelegancko trochę. Bardzo. (zawsze mnie dziwią/śmieszą/żenują uwagi w stylu "nie przypasował mi tusz/szminka była do niczego/szampon spalił mi włosy więc oddałam mamie, hihihi". Ech... ;) Ja w tej sytuacji [braku testerów] zwykle dostaję piany i wychodzę z płaczem, bo żal mi zaryzykować choćby najdrobniejszą kwotę na kosmetyk, który w świetle naturalnym okaże się wielką pomyłką. Czasami jednak się skuszę [np. przy okazji megapromo] i czasami trafiam w dziesiątkę a czasami nie trafiam nawet w ścianę na której wisi tarcza i przeżywam to przez miesiąc.

      A propos tych nieszczęsnych żeli po prysznic** - tu jestem nieco bardziej tolerancyjna, bo jedyne co taki produkt spotyka, to w 98% przypadków zastrzyk świeżego powietrza, a niektórzy naprawdę przywiązują uwagę do przyjemnego zapachu, a nie chcą używać wciąż jednego (kontrargument: można macać żele stojące pod prysznicem u koleżanek i kupować sobie te, które się spodobały). Dla mnie to mimo wszystko coś innego niż cień do powiek testowany na dłoni, którą ktoś inny wytarł sobie nos, zad i pół tramwaju, czy szminka wypróbowana na ustach z opryszczką lub resztkami sushi w kącikach (lub nawet bez tego, i tak fuuuj), czy niedokręcony lakier w nagrzanej szafie. Wydaje mi się też, że pielęgnacja szybciej schodzi i znacznie częściej dokładane są nowe opakowania, a produkty do makijażu (zwłaszcza w co odważniejszych odcieniach) potrafią leżeć i leżeć na półce, kurząc się i dostając mackonóżek [patrz stopione szminki czy rozwarstwione laksy].

      *na wyspie Vipery spotkałam się z testerami lakierów do paznokci o.O można sobie wybrać odcień, dostaje się kawałek taśmy klejącej [do naklejenia np. na telefon czy paczkę chusteczek] robi się malu malu i wychodzi na słońce. Bombowa sprawa!

      **w Hebe widziałam testery żeli pod prysznic marki Mariella Rossi (były też kiedyś w Biedronce). Da się? Da się!

      A do tego wszystkiego ci ochroniarze jednocześnie dyszący w kark i ślepi na macanie. Tych to zupełnie nie ogarniam o.O

      Usuń
    3. Sorki ;) samo się napisało

      Usuń
    4. Dlatego przeglądam sporo swatche'y przed zakupami i cóż - u mnie są one bardziej miarodajne niż obejrzenie kosmetyku w złym drogeryjnym świetle. No i inna sprawa - brzydzę się testerów, kolorówkę kupuję więc albo na ryzyk-fizyk, albo "na swatche" - to się raczej nie zmieni.

      Jeśli chodzi o żele pod prysznic, to mam zdanie jak Kaczmarta - to trochę jak otwieranie spożywki i sprawdzanie, czy truskawka w jogurcie jest wystarczająco słodka. Byłabym też ostrożniejsza w mówieniu, że 98% dostaje tylko zastrzyk powietrza - głupota ludzka jednak nie ma granic :P

      Usuń
    5. Wreszcie jakiś głos rozsądku. Mnie też okropnie wkurzają tacy wąchacze. ostatnio widziałam taką paniusię. Powąchała sobie jakiś żeli i co dalej. Odstawiła na miejsce a sama wzięła taki sam ale z tyłu (przypuszczlenie nie wąchany)!!!! Czyli miała sama świadomość, ze źle robi a sama chciała wziąć nienapoczęty.
      Marta

      Usuń
    6. A daj spokój, zawsze jakiś macacz się znajdzie :(

      Usuń
  4. Zgadzam się z Tobą w 100% ! Ja zawsze szukam testerów, jeżeli ich nie ma to trudno albo kupuję w ciemno albo nie kupuję w ogóle ! Dlatego tak bardzo cenię sobie Douglasa , nigdy nie znalazłam tam otwartego produktu, Panie zawsze chętnie dają próbki,testery - jeżeli mają. I nie mam wątpliwości czy przypadkiem nikt sobie tam nie maczał łap w tych kosmetykach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Douglasa nie chodzę, po tym jak zraziłam się w dwóch, gdzie byłam traktowana jak "uboga krewna" (nie ma to jak przyjść prosto z pracy w "ciuchach roboczo-wyjściowych" xD

      Usuń
  5. Sama potepiam otwieranie kolorowki, jak nie ma testerów to po prostu odpuszczam sobie branie danego kosmetyku. Ale z pielęgnacją jest problem bo praktycznie nigdy nie ma testerów, a o ile swatche kolorowki w internecie są przydatne, to na opisach zapachów raczej nie można polegać. Każdy ma inny nos, inne preferencje zapachowe...a ja nie lubie kupować w ciemno :-/ nie popiera co prawda otwierania kosmetyków, ale obawiam się, że dopóki drogerie nie zadbaja o testery, to ten proceder raczej nie ulegnie zmianie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak kupuję w ciemno. Żel się zużyje, balsam czy inną pielęgnację też.

      Usuń
    2. To jest racja. Tam trzeba chodzić ubrana i wypachniona jak z żurnala.

      Usuń
    3. Pewnie chodziło o komentarz wyżej - mam takie samo zdanie po kilku sytuacjach.

      Usuń
  6. Widziałam wczoraj będąc w Rossmannie jak dziewczyna malowała paznokieć lakierem, który po chwili odłożyła na półkę:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja spotkałam jakąś mamę z córką ( córka koło 40) był to duży rossman, wzięły sobie 4 słoiczki różnych odcieni czerwieni Sally Hansem na taki stoliczek obok i pomalowały każdym inny paznokieć i bez żadnej krępacji wystawiały do światła, porównywały i później oczywiście wybrały TYLKO jeden :( miałam coś powiedzieć, ale wyglądały na takie "mocne w gębie" to machnęłam ręką :( zostałabym wyzwana pewnie tylko od gówniary :(

      Usuń
    2. Te widoki są niestety nagminne.

      O, ja bym się odezwała - jestem turboodporna na zaczepki słowne na poziomie krzyku xD

      Usuń
  7. najlepsze jest to, że kasjerki z Rossmanna stoją obok i żadna uwagi nie zwróci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny pod tym względem jest mój Ross - co prawda obsługa nie jest w stanie zauważyć wszystkiego, ale jak widzą, że ktoś otwiera pełnowartościowe kosmetyki, a następnie odkłada je na półkę, to delikwent dostaje opieprz aż miło. :)

      Usuń
    2. Daj nam losie więcej takich Rossów!

      Usuń
    3. Nie zwróci, bo nie może. Jak zwróci, to pójdzie na nią skarga wyolbrzymiona do granic możliwości a kasjerka straci pracę. W imię czego? Lakieru do paznokci. Hair World zastanów się zanim następnym razem takim komentarz.

      Usuń
    4. Przeczytaj, co napisałam wyżej w komentarzach. W niektórych Rossach jakoś da się upominać klientki...

      Usuń
    5. Kascysko widzę, że na prawdę nie masz pojęcia o czym piszesz.

      Usuń
  8. Widziałam właśnie jak macają w Rossmanie blisko mnie. Odechciało mi się wszystkiego, nawet oglądania testerów. Nie cierpię czegoś takiego, odrzuca mnie. A panie z Rossmana udają że tego nie widzą, szlag człowieka trafia. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że większości nie odrzuca, bo może dałoby się coś z tym zrobić.

      Usuń
  9. Powiem szczerze, ze ostatnim wpisem otworzyłaś mi oczy na całą sprawę. O ile sama używałam testerów, jakoś nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby zwrócić uwagę komuś kto otwiera produkt pełnowartościowy.

    Od dziś obiecuję poprawę, a promocje na kredki,pomadki itp ominęłam szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze mały komentarz co do pań kasjerek: Oczywiście, powinny pilnować, ale wyobraźmy sobie kobietę która 8 godzin stoi i użera się z tłumem kobiet żądnych promocji. Powiedzmy sobie szczerze, większość na zwrócenie uwagi obrażeniem się i przejściem do kontrataku. Nie wiem czy osobiście po godzinie bym sobie nie odpuściła.
      Może jeśli inicjatywa wyjdzie z naszej strony, i pokażemy, że nawet w drogerii obowiązuje KULTURA OSOBISTA coś się zmieni.

      Usuń
    2. @Mucha, dokładnie. Szczególnie że pensja rossmanowa to nie są jakieś kokosy, za które można chętnie zbierać opierdziel cały dzień, co dzień.

      Usuń
    3. Powiem tak - znam kilka rossmannowskich ekspedientek i żadna akurat nie narzeka na upierdliwość upominania i reakcje klientek (bo akurat większość z nich ma podobny do mojego bardzo odporny charakter), ale panie uwielbiają latać ze skargami. A kierownictwo problemu w otwieraniu nie widzi.

      Usuń
  10. W 100% się z Tobą zgadzam! Nie wiem jak można tak robić, najlepszym argumentem powinno być właśnie to, że same kiedyś kupią coś "zmacanego", ale to też nie pomaga bo przecież sprawdzają i nie kupują macanego nawet przez siebie. Brak mi słów na to :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja dziś anonimowo ze względu na spowiedź. :-)
    Dziękuję Ci za zwrócenie uwagi. Szminek, pudrów, cieni i tuszy nigdy nie otwierałam, ale zdarzyło mi się otworzyć płyn do kąpieli czy balsam, dla zapachu, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mogę przez to zepsuć zawartość.
    Już nie będę, obiecuję. :-)
    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja robiłam tak samo! :( nie będę!

      Usuń
    2. No cóż...ja też. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że moje 'wąchanie'może zaszkodzić. I piszę to ja, która w zeszłym tygodniu sama opierniczała panie w rossmannie, że otwierają tusze i oglądają szczoteczki.
      I teraz czuję się jak hipokrytka.
      Ale obiecuję poprawę!:)

      Usuń
    3. Dziewczyny, nie ma co się samobiczować - ważne, że zmieniacie swoje nastawienie ;)

      Post w takim razie odniósł sukces ;) :D

      Usuń
  12. tyle się o tym mówi, a i tak ludzie otwierają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I będą otwierać, bo świat ciężko zbawić ;). Ważne, by firmy w końcu pomyślały o zabezpieczeniach.

      Usuń
  13. kosmetyki powinny być foliowane i tak pakowane, żeby raz otworzone wyraźnie odznaczały się od tych nieużywanych. i w każdej drogerii powinny być testery. wszystkiego od kolorówki poprzez pielęgnację. przecież to tylko jedna sztuka, a spokojnie kobiety mogłyby sobie sprawdzić jak pachnie każdy żel pod prysznic bez uszczerbku dla nowych egzemplarzy. oczywiście nie zlikwiduje to problemu "wymacanym kosmetykiem malować się nie będę" ale myślę, że mogłoby mocno ograniczyć proceder otwierania i macania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, foliowanie i testery. A na osoby, których z macania nie sposób wyleczyć - opiernicz od obsługi :P

      Usuń
  14. Ja uwazam ze w wąchaniu żeli pod prysznic nie ma nic złego =/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w jakichś dużych sklepach czy marketach, gdzie rotacja kosmetyków jest spora, i żaden nie stoi potem miesiącami na półce, to nie jest to jakieś tragiczne. :) Sama też czasem wąchnę jakiś żel w tesco, bo wiem, że na 80% jeszcze w tym tygodniu ktoś go kupi i będzie używać. Większość ludzi jednak na bieżąco kupuje i zużywa kosmetyki.

      Usuń
    2. Ja jednak uważam, że jest. Po prostu się brzydzę - widzę te paluchy nabierające kropelkę produktu, którymi delikwent nie wiadomo co wcześniej robił...
      Nie, dziękuję, jednak postoję ;)

      Usuń
    3. Nie robię tego nagminnie, ale przyznaję, że zdarza mi się. Nie wkładam nigdzie paluchów, nie wylewam produktu na dłoń, ot otwieram klapkę, żeby poczuć zapach i ją zamykać. Nie robię tego jednak z zabezpieczonymi butelkami, więc i moje chętki zafoliowanie/naklejka spokojnie by powstrzymały, ba, nawet nakrętki nie ruszę. Akurat butelki z klapką na klik bardzo łatwo otwierają się same podczas transportu czy wykładania na półki.

      Usuń
    4. Ty nie wylewasz i nie pchasz paluchów, ale nie możesz odpowiadać za innych, którzy paluchy pakować lubią.

      Usuń
    5. Sama jednak widuję paluchy wpychane do żelu pod prysznic i mnie to obrzydza - z racji, że sama nie chciałabym kupić macanego kosmetyku sama ich nie macam. Ot, taka ze mnie faszystka ;)

      Usuń
    6. A jaki sens ma macanie pełnowartościowego tuszu gdy obok leży tester? ;)

      Usuń
  15. Byłam ostatnio w Rossmanie z koleżanką i kiedy zobaczyłam co robi z kosmetykami ręce mi opadły. Wybierała szminkę... mimo ze każda miała tester to ona każdą pomadkę pelnowartościową testowala na ręce... później kiedy zdecydowała którą chce odłożyła te które testowala i szukała takiej jeszcze nieotwartej... to jakaś masakra. Oczywiście zwróciłam jej uwagę na co strzeliła mi wielkiego focha ze śmiem jej mówić jak ma traktować kosmetyki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam kiedyś z koleżanką na takich zakupach!!! Tak mnie zatkało, że nie mogłam uwierzyć gdy wywąchała wszystkie żele ( nie kupując żadnego ), pomalowała paznokieć lakierem i otwierała wszystkie możliwe tusze. Gdy zaczęłam wrzeszczeć co ona robi, to z wielkim zdziwieniem odpowiedziała, że zawsze wszystko sprawdza, testuje, otwiera i maca bo nie będzie kupować w ciemno !

      Usuń
    2. To chyba przypadki spod paragrafu "macanie stanem umysłu".

      Usuń
  16. Dlatego ja wolę zrobić większe zakupy a rzadziej przez internet wtedy udaje mi się trafić na darmową wysyłkę ,pomijając to że zdaża się że kosmetyki w dorgeriach internetowych są tańsze niż te na promocjach stacjonarnie i co najważniejsze mam pewność że moją szminką nie malowało się dziesięć osób.Ja specialnie szłam do Rossa o 8 rano aby uniknąć tłumu ,bo zależało mi na jednej szmince z Maybelline.Ale i tak spotkałam pewną panią z córką która malowała sobie usta chyba wszystkimi rodzajami szminek z Loreala,które do najtańszych nie należą oczywiście nie były to testery a na końcu i tak żadnej nie wzieła a córeczka oblegała lakiery również te najdroższe i malowała sobie paznokcie ,co prawda pani pracująca w Rossie zwróciła jej uwagę ,że są obok wzorniki ze wszystkimi odcieniami,ale ona się tylko odwróciła i poszła.
    A jeżeli chodzi i pielęgnacje to już mnie to tak nie denerwuje ,ale tylko w przypadku żeli pod prysznic o ile ktos tylko otworzy wieczko i powącha i nie ściśnie w pół opakowanie że połowa żelu wypłynie,ale już balsamy i kremy to powinny mieć zabezpieczenie,ile razy ja już widziałam jak kobiety normalnie dłonie sobie smarują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to jednak bulwersuje w każdej postaci i moje podejście mi nie przeszkadza. Za to coraz częściej korzystam właśnie z zakupów przez internet, gdzie dostaję kosmetyki zafoliowane.

      Usuń
  17. Bardzo dobrze, że poruszasz ten temat. Moim zdaniem do tego żeby zapobiegać takiemu obmacywaniu kosmetyków są dwa bardzo proste sposoby. Szefowie drogerii powinni wyszkolić ekspedientki tak żeby te zwracały uwagę na klientów, którzy otwierają produkty i oczywiście żeby same też tego nie robiły. Druga droga to to żeby producenci może w końcu się wysilili i zaczęli foliować kosmetyki, wtedy klient ma pewność, że kupuje nowy i nieużywany produkt. Jeżeli jednak ofoliowanie całego produktu to problem można zrobić tylko mały zabezpieczający plasterek, który przy otwarciu produktu się rozrywa. Takie rozwiązanie przyjęła firma Miss Sporty i między innymi na ich pomadkach są takie naklejki, wtedy wiem, że kupuję nowy niemacany produkt.
    Swoją drogą mam wrażenie, że ludzie na prawdę nie myślą. Wczoraj widziałam w Rossie, młodą dziewczynę może trochę starszą ode mnie, która malowała sobie usta testerem (!). Ja bym tak nie mogła, przecież ja nie wiem kto ten produkt przede mną miał w rękach i co z nim robił ani co sobie smarował bleee...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, zrobiło mi się niedobrze po opisie tej sytuacji... chyba mam po śniadaniu xD

      Usuń
    2. a niby jak miała sprawdzić, jak produkt wygląda na ustach? myślisz trochę?

      Usuń
    3. Zastanawiałaś się nad tym, co może się znajdować na takim testerze?

      Usuń
  18. też Cię popieram :) ostatnio widziałam, że fajny patent wymyśliła firma verona w jakimś smarowidle w tubie chyba antycellulitisowym... zabezpieczone zamknięcie

    OdpowiedzUsuń
  19. Eveline zabezpiecza swoje eyelinery naklejając zwykłą karteczkę. Ostatnio w Rossmanie znalazłam ostatnią buteleczkę i przy kasie zauważyłam, że ma ją naderwaną. Kiedy poprosiłam panią kasjerkę o sprawdzenie czy jest może druga, to wyskoczyła do mnie z awanturą. Moim zdaniem pracownicy drogerii powinni pilnować takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rzadko składam skargi (w zasadzie w życiu złożyłam jedną xD) to w przypadku awantury w takim przypadku chyba bym to uczyniła.

      Usuń
  20. Foliowanie kosmetyków brzmi bardzo sensownie. Poza tym w 100% zgadzam się z Twoim postem, jednak zawsze są dwie strony medalu. Nie popieram maziania się pełnowartościowymi kosmetykami w drogerii, bo raczej sama takiego nie chciałabym używać, aczkolwiek chociaż otwarcie (tuszu do rzęs, lakieru do paznokci, pomadki) wydaje mi się wskazane, bo mimo że my jesteśmy ok, to inni niekoniecznie i nie wiadomo co w danym kosmetyku się kryje... Albo czy w ogóle cokolwiek. Ostatnio miałam taką sytuację z lakierem. Kupiłam nowy, nie otwierałam, w domu okazało się, że pędzelek cały jest postrzępiony. Nie wiem czyja to wina czy wada fabryczna, czy ktoś używał i uszkodził, nie wnikam. Ale że ze mnie prawdziwa niezdara jeśli chodzi o malowanie paznokci, to zależy mi chociaż na nieutrudniającym pracy pędzelku. Teraz więc, niestety, ale dopóki kosmetyki nie będą foliowane, zamierzam chociaż otwierać i sprawdzać czy w środku wszystko z kosmetykiem ok. Jeśli tak, to biorę. Jak nie to odkładam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak - jestem w stanie zrozumieć otwarcie kosmetyku przy kasie, tuż przed zakupem, i ewentualną rezygnację z niego z powodu śladów użytkowania czy wad fabrycznych - czyli tak, jak piszesz.

      Ale nie z powodu takiego, że np. kształt szczoteczki nam nie odpowiada.

      Usuń
    2. Ja niestety miałam taką sytuacje z pomadką. Kolor sprawdziłam na testerze i wzięłam pełnowartościowy kosmetyk nie sprawdzając czy był wcześniej otwierany. Niestety w domu okazało się że pomadka się nie wykręca!!!! Oj się zdenerwowałam. Nie wróciłam do sklepu ponieważ nie wiem kiedy i przez kogo produkt został uszkodzony. Teraz zawsze sprawdzam produkt przed zakupem, no chyba, że jest zaklejony paskiem to mam pewność. I wiem, że będę tak robić aż do momentu dobrego zabezpieczania kosmetyków.

      Usuń
    3. Oczywiście jak już się zdecyduję na dany kosmetyk, to miałam na myśli a nie sprawdzanie wszystkich.

      Usuń
  21. Fantastyczny post! Gratuluję odwagi i wytrwałości. Mi już czasami ręce opadają i tylko miażdżę wzrokiem takie kobiety choć masz rację - jeśli choć jednej osobie Twój post przemówi do rozsądku, to już będzie sukces. Ja wręcz nienawidzę takiego otwierania i macania kosmetyków... Sama tak nie robię i zawsze skrupulatnie sprawdzam czy aby na pewno kosmetyk, który chcę kupić jest porządnie zamknięty/zabezpieczony, bo jeśli nie - odkładam i nie kupuję. To samo z kosmetykami, przy których nie ma testerów - albo sprawdzam dla porównania miliony swatche'y (bo dziewczyny często pokazują odcienie w różnym świetle, co jest naprawdę bardzo pomocne), albo po prostu odpuszczam i nie kupuję. Oczywiście, jeśli zwrócę uwagę osobie starszej ode mnie, zostaję zmieszana z błotem, wyzwana od gówniar albo się kobieta zapowietrza, nie wiedząc, co powiedzieć (a jej mina wtedy - bezcenna).

    Jedyne, do czego muszę się przyznać, to fakt - otwieram żele pod prysznic (i tylko je z kosmetyków pielęgnacyjnych), bo naprawdę muszę sprawdzić zapach. Nie otwieram żeli, których data ważności od otwarcia to 6 miesięcy i mniej, bo zdaję sobie sprawę, że w sklepie pewnie jeszcze postoją i mogą się totalnie zepsuć, ale te które są ważne do 12-24 miesięcy - to chyba mniejsze zło. Choć to mocne, gorące oświetlenie w drogeriach też mnie dobija... A potem się dziwią, że rozwarstwionych lakierów do paznokci nikt nie chce kupować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gratulacje mi się nie należą - taki mam charakter po prostu, poza tym krzyki i epitety na mnie nie działają (co najwyżej mnie bawią w takich sytuacjach :P).

      To może warto trzymać się sprawdzonych egzemplarzy? Chociaż sama akurat uważam, że tego typu kosmetyk zawsze się zużyje.

      Usuń
  22. Nie chcę zaczynać wywodu, bo z każdym kolejnym zdaniem o macantach dostaję białej gorączki. Ręka, noga mózg na ścianie za coś takiego. Już pomijając to, że wracasz do domu z bananem na buzi bo kupiłaś swój wymarzony cień, otwierasz go, a tam cudownie odbity paluch z każdą linią papilarną odbitą w kremowej formule... właśnie chodzi o mikroby! Od razu mam wizję, że ktoś wcześniej obgryzał paznokieć, dłubał w nosie, otwierał klamkę, którą wcześniej dotykała rzesza innych ludzi... no włosy aż mi się jeżą. A jak już słyszę te durne tłumaczenia, że zapach żelu ktoś musi sprawdzić. Sorry, nie spotkałam się jeszcze z tak ohydnym zapachem, którego bym nie wytrzymała. Żel to żel, zużyje kupuję inny jak ten mi nie pasował. Czy jogurt w sklepie też takie panie otwierają, żeby sprawdzić smak? No przecież może jagoda będzie za cierpka, truskawka za słodka. Towar macany należy do macanta, gdyby firmy tak się nie cackały z klientami i mobilizowały ekspedientki do reagowania w takich sytuacjach, gdyby to stało się normą to może te głupie babska wreszcie by zrozumiały, a jakby nie zrozumiały ( bo to całkiem prawdopodobne, że ich ptasie móżdżki tego nie pojmują ) to chociaż bałyby się konsekwencji. Przydałaby się zbiorowa akcja w tym temacie. A wszystkim macaczom i wąchaczom życzę wesoło rozwijającej się grzybicy :)

    OdpowiedzUsuń
  23. zgadzam się w 100%, po to są testery. Zresztą przy takich obniżkach można chyba zaryzykować i wydać kilka złotych na pomadkę, nie testując jej na ustach. Plus apel numer dwa: nie mierzmy butów bez skarpetek jednorazowych. Jak czasem widzę jakie stopy ktoś wkłada to aż chęć na wyjście ze sklepu mnie nachodzi. Jedyne co robię w drogeriach to wyjmuję kolorówkę z półek, idę do okna popatrzeć w normalnym świetle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że te około 5-6 zł (za kosmetyki niższej półki) to takie kwoty, które mogę stracić. Ale ze względu na nasilenie procederu nawet nie szukam niemacanych egzemplarzy, zdrowie ważniejsze xD

      Usuń
    2. a co do foliowania, to widziałam już kredki do oczu pootwierane mimo folijek, kupiłam tą JEDNĄ nieotwartą, a było ich chyba z 20... nawiasem mówiąc jest beznadziejna, ale kosztowała 2 z czymś. Ludzie, szanujmy się :D

      Usuń
    3. Ale przynajmniej widać, że macana dzięki folii ;)

      Usuń
  24. dlatego kosmetyki powinny być foliowane- widac czy ktoś grzebał a rozrywać sreberko jest gorzej niż otworzyć i pomacać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nienawidzę macania! A już zwłaszcza jak jest tester. W naszych warunkach powoli wyrabiam w sobie nawyk otwierania wybranego przez siebie kosmetyku przy kasie, żeby sprawdzić czy nie był wcześniej otwierany i macany bo już tyle razy się nacięłam że głowa mała. I to zawsze gdy testery sobie ładnie leżały obok. Szlag mnie trafia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wyrabia się nawyk kupowania kosmetyków przez internet :/

      Usuń
    2. To druga sprawa - w necie obczajam sobie swatche i tyle. Bez loterii macany czy nie :P ale jednak to nie to samo.

      Usuń
  26. Następnym razem podejdę do kasy z testerem, macany zostawię na półce i powiem, że chcę kupić ten tester (za darmo przecież nie dostanę), bo nieużywany nowiutki jak prosto z taśmy produkcyjnej, a pełnowartościowego nieużywanego nie ma, wszystkie spaćkane. Sprzedawczyni strzeli mi focha, mówiąc że jak nie chcę to mogę sobie iść do innej drogerii? Zrobi mi zdjęcie "tej pani nie obsługujemy"? Czy będzie jej głupio i zmobilizują się w sklepie, żeby nie tracić przez to klientów i zysków, i wymyślą sposób na macanie?
    Blogi czytają też sprzedające w drogeriach, tak więc może zapanuje większa świadomość w sklepach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejście z fochem byłoby bardzo nie na miejscu - pracując z ludźmi trzeba być odpornym :P. Ale pomysł - boski :D

      Usuń
    2. Powiem to tym sprzedawczyniom z 'fochem zaprogramowanym genetycznie' ;) są takie, nawet całe stadko i nie mają sobie nic do zarzucenia.

      Usuń
    3. Szczerze - zostanę uznana za człowieka złego i niegodziwego, ale poradziłabym im szukanie innej pracy, niewymagającej kontaktu z ludźmi :P

      Usuń
  27. Ja nie rozumiem jednego: we Francji tusze Maybelline pakowane są w zgrzany plastik z kartonikiem, zakorkowane,szczoteczka obok (takie coś: http://i.ebayimg.com/00/s/MTYwMFgxMjAw/z/hUMAAMXQUmFSpHs2/$_35.JPG). A u nas oczywiście w szafach. I taki kupiony tusz we Francji był świetny przez rok a taki polski... no cóż. Może producenci sami liczą na to, że wymacany, otworzony, Polaczek kupi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, potrzeba zmian w naszej mentalności, by producenci zmienili podejście :/

      Usuń
  28. Zgadzam się z Tobą w 100 % . Denerwują mnie takie macające wszystko klientki. Od tego są testery. Chyba zraziłam się do Rossmanna ostatnio bo nawet nie mam ochoty nic tam kupować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po obejrzeniu takich widoków nie dziwię Ci się :/

      Usuń
  29. Idąc do drogerii też staram się nie otwierać kosmetyków, nie zawsze mi się to udaje, ale (!) najczęściej otwieram kiedy jestem zdecydowana na zakup i biorę ten sam egzemplarz, który "macałam". Mam nadzieję, że ludzie zmienią się pod tym względem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli sprawdzasz przed zakupem, czy ktoś go nie zmacał? To potrafię zrozumieć.

      Usuń
  30. Nienawidze macaczy kosmetyków, ale w tym wszystkim o jednym się zapomina. Wybieram kosmetyk, idę do kasy, kupuję, a w domu się okazuje, że 4 szminki są połamane i użyte. I co ? Do kosza. Jak nie być macaczem i miec pewność ze nie wywaliłaś kasy w bloto, skoro szminka ma takie opakowanie, że nie widać jej stanu. Zostaje hebe i sephora ale i tam się zdarza...
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyżej - rozumiem otwarcie wybranego kosmetyku przy kasie, by sprawdzić, czy nie został pobłogosławiony palcami innej osoby.

      Usuń
  31. zgadzam się z tym, że kosmetyki powinny być foliowane, ja niedawno również poruszałam temat macania kosmetyków przez ekspedientki na moim blogu http://www.moimzdaniem.be/2014/05/rossmann-sprawdz-czy-kosmetyk-ma-plombe.html

    OdpowiedzUsuń
  32. Dlatego ja zaczynam kupować kolorówkę w sklepach online. Mam pewność, że żadna wredna baba mi kosmetyku nie macała ;)

    Przyznam się, że otwieram żele pod prysznic, bo wiem, że ktoś go zaraz otworzy i kupi, a kosmetykowi nic się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też przechodzę na taki tryb :P

      Sama nie otwieram i nadal będę namawiać do nieotwierania. Moja wyobraźnia zbyt intensywnie pracuje xD

      Usuń
  33. Lubię opakowania kosmetyków w Biedronce - wszystko w blistrach, widać szczoteczkę od tuszu czy kolor cienia. Chociaż zdarzają się agenci, co otwierają te opakowania (na szczęście to rzadkość). Osobiście odechciewa mi się tych promocji - dzicz rzucająca produktami, wyrywająca kosmetyki drugiej osobie, jakby było o co się bić :D p.s pozwoliłam sobie umieścić banerek i link do tej notki u siebie na blogu, by nagłośnić sprawę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, sceny jak z Dantego...

      Dziękuję, bardzo mi miło :*

      Usuń
  34. Podpisuję się rękami i nogami! Na szczęście raczej nie kupuję kolorówki w drogeriach, oprócz lakierów, ale i tak mnie coś takiego wkurza!!

    P.S. Linkuję wpis na fb :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Popieram! i też linkuję wpis. To co się dzieje w drogeriach, to jakaś masakra :/

    OdpowiedzUsuń
  36. Popieram. Dlatego kupuję kosmtyki w drogeriach malych, gdzie na ladzie są dostepne testery, a kosmtyki pełnowimarowe leżą za ladą nienaruszone. A w sieciowych drogeriach kupuje tusze zastęplowane tylko i wyłącznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ja i do małych drogerii już nie mam zaufania. Wielokrotnie widziałam jak pani pokazuje znajomej klientce "Nową świetną szczoteczkę i piękny kolorek lakierku".
      Komu ufać już? Mnie zapewni tylko folia/blister/plomba FABRYCZNA.
      Np. w takim SuperPharm kody kreskowe na zamknięciu - niby plomba, niby anty złodziej - a sama widziałam, jak były naklejane na produkty już stojące na półkach = potencjalnie wymacane i otwarte.

      Usuń
    2. Niestety u mnie we wszystkich małych drogeriach jest podobnie. Większość kosmetyków Pani ekspedientka pokazuje sama, żeby zachęcić klientkę do nowości "która jest TAKA ładna".

      Usuń
  37. zgadzam się w 1000%. Ostatnio moja cierpliwość się wyczerpała 2 tygodnie temu, gdy kupiłam w jednym z Rossmannów maść antyseptyczną Himalaya Herbals. Nie dość, że była w kartoniku, to ktoś miał czelność ją wyjąć, zerwać tą folię zabezpieczającą na końcówce i wycisnąć sporą część produktu.... Bardzo zniechęciłam się do rossmanna po tym incydencie. Na razie mam zapas kosmetyków, a następne będę zamawiać przez internet.

    OdpowiedzUsuń
  38. kupuję tylko te zafoliowane lub zabezpiezone przed macantami - inne niech sobie leżą dalej

    OdpowiedzUsuń
  39. Od lat toczę małą krucjatę z macantkami. Ku zdziwieniu sprzedawców, ochroniarzy - ratuje mnie to, że miasto jest duże i nie pamiętają, bo patrzą na mnie jak na kosmitę, gdy mówię, że chcę kupić produkt X ale nie ten z półki, bo pół miasta już go miało na sobie.
    Klientki macantki to wyjątkowo oporne "baby", albo zbluzgają, albo otworzą usta i oczy z niedowierzaniem...a ja nie odpuszczam.
    Zbierzmy się, piszmy do Rossmanna, piszmy do HeBe, wszędzie. Niech te dziesiątki maili spamują tych wyżej, niż dziewczyny-kasjerki, zwykle bezradne, może ktoś pomyśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%, a w szczególności z dwoma ostatnimi zdaniami :)

      Usuń
  40. Problem z wypróbowywaniem dotyczy niestety nie tylko kosmetyków. Jakiś czas temu natknęłam się na postawę, w której kobieta zakupiła sobie spódnicę, bez odrywania metki ponosiła ją przez jeden dzień - "aby sprawdzić czy będzie jej odpowiadać" - a następnie zwróciła ją. Dotyczyło to mojej znajomej - nagminnie kupującej ubrania w Zarze (czym zniechęciła mnie do tej sieciówki na obecną chwilę). W jej przekonaniu nie było w tym niczego złego.

    OdpowiedzUsuń
  41. Dziewczyny nie wiem, może ja do jakichś dziwnych drogerii chodzę, ale przy mnie kilka razy ochroniarz zwracał uwagę klientkom na macanie produktów, raz w Rossmanie słyszałam jak wdał się w całą dyskusję jak klientka mu odpowiedziała, że musi sprawdzić kosmetyk, spytał czy do czyjegoś domu też by weszła, żeby sprawdzić nawet gdyby był zamknięty, może trochę przesada z tym argumentem, ale jednak stanął na straży:)

    OdpowiedzUsuń
  42. otwieranie tuszów dziewczyny uwierzcie mi ze to jest nic w porównaniu z tym co klientki potrafią robić! Sama pracuje w drogerii przeszło 5 lat i widziałam juz klientki które "pompują" nowe tusze a i tak biora z tyłu, klientki co sie wysmaruja dezodorantem (tak, pod pachami - mnie wmurowało jak to zobaczyłam!) bo nie wiedza czy ich nie uczuli, ale i tak najlepsze są babeczki co otwierają nową szminke , sprytnie ją ukrywają przy malowaniu się, żeby nie było widac że to nie tester, a jak nie patrzysz to one CHAP! odryzają szminke i wynoszą ją w ustach!!! Ludzie się nie umieją zachować kulturalnie w samoobsługowych sklepach - sami zresztą popatrzcie jak jesteście w tesco czy innym hipermarkecie, że widok kostki mydła porzuconej obok jogurtów czy też nadpite i odłożone w kąt soki nie są rzadkim widokiem. Ludzie zatracają swoje ludzkie odruchy w tego typu sklepach, czują się bezkarni i wychodzi z nich ich prawdziwa natura buraka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się uśmiałam, wiem, że to poważne, ale aż mi łzy ze śmiechu poleciały. Ludzie to naprawdę mają pomysły.

      Usuń
  43. Hey! I just wanted to ask if you ever have any problems with hackers?
    My last blog (wordpress) was hacked and I ended up losing months of hard
    work due to no backup. Do you have any methods to stop hackers?



    Feel free to visit my blog post :: Nike Air Max Italia

    OdpowiedzUsuń
  44. Thanks , I've recently been looking for information approximately this topic
    for a while and yours is the greatest I've came upon so far.
    However, what about the bottom line? Are you certain about the supply?


    Also visit my weblog - Nike Air Max 97

    OdpowiedzUsuń
  45. Whats up this is kind of of off topic but I was wanting to
    know if blogs use WYSIWYG editors or if you have to manually
    code with HTML. I'm starting a blog soon but have no coding experience so
    I wanted to get guidance from someone with experience. Any help
    would be enormously appreciated!

    My web blog - Ray Ban Predator Zonnebril

    OdpowiedzUsuń
  46. It's an amazing piece of writing for all the web viewers;
    they will take benefit from it I am sure.

    Also visit my web blog Occhiali Da Sole ray ban

    OdpowiedzUsuń
  47. For most recent information you have to pay a quick visit web and on the web I found this website as a
    finest web page for most recent updates.

    Stop by my homepage :: Ray Ban ZX300

    OdpowiedzUsuń
  48. I every time spent my half an hour to read this webpage's posts all the time along
    with a cup of coffee.

    Also visit my page - Occhiali Da Sole ray ban

    OdpowiedzUsuń
  49. Just want to say your article is as amazing. The clearness in your post is simply nice and i can assume
    you are an expert on this subject. Fine with your permission let me to grab your RSS feed to keep updated with forthcoming post.
    Thanks a million and please carry on the gratifying work.



    Feel free to surf to my site: Ray Ban Predator Zonnebril

    OdpowiedzUsuń
  50. I'm extremely inspired along with your writing talents and also with the
    structure in your blog. Is that this a paid subject matter or did
    you customize it your self? Either way stay up the nice high quality writing, it's rare to see a nice weblog like this one today..


    Also visit my blog - Ray Ban ZX300

    OdpowiedzUsuń
  51. I'm really enjoying the design and layout of your site.
    It's a very easy on the eyes which makes it much more enjoyable for me to come here and visit more often. Did you hire out a designer to create your
    theme? Superb work!

    my webpage Ray Ban Predator Zonnebril

    OdpowiedzUsuń
  52. It is perfect time to make some plans for the future and it is time
    to be happy. I have read this post and if I could I desire
    to suggest you few interesting things or tips.
    Perhaps you could write next articles referring to this article.
    I wish to read even more things about it!

    My blog ... www.fishcampania.it

    OdpowiedzUsuń
  53. Hey! I'm at work surfing around your blog from my new iphone 4!
    Just wanted to say I love reading your blog and look forward to all
    your posts! Carry on the excellent work!

    my weblog :: Ray Ban ZX300

    OdpowiedzUsuń
  54. Please let me know if you're looking for a writer for your site.
    You have some really great posts and I believe I would be a
    good asset. If you ever want to take some of the load off,
    I'd love to write some articles for your blog in exchange for a link back to mine.
    Please blast me an email if interested. Many thanks!


    Here is my web blog Ray Ban Predator Zonnebril

    OdpowiedzUsuń
  55. I've been surfing on-line more than three hours nowadays, yet I never found any
    interesting article like yours. It is pretty price sufficient for me.
    In my opinion, if all web owners and bloggers
    made just right content as you did, the web will likely be much more helpful than ever before.


    Here is my website; Ray Ban ZX300

    OdpowiedzUsuń
  56. Simplly wish to say your article is as astounding.
    The clarity on your put up is simply nice and i could
    suppose you are an expert on this subject. Fine together with yur permission allow me to clutch your feed to keep updated with drawing close post.

    Thanks 1,000,000 and please keep up the gratifying work.


    Stop by my weblog ... Ask.fm hack ()

    OdpowiedzUsuń
  57. It is perfect time to make some plans for the long run and it's time to
    be happy. I havee learn this post and if I may just I wish to counsel you
    some interesting things or suggestions. Maybe you could write next articles relating to this article.
    I want to read even more things approximately it!


    My website - Get Ask.fm hack free

    OdpowiedzUsuń
  58. Ostatni spotkała mnie przyka sytuacja Poszłam do Biedronki i zaczęłam próbować trochę lakiery do paznokci, aż podeszła pani z ochrony i poprosić mnie chciała na zaplecze więc obrazu jej mówię prawdę, nie ze strachu lecz porostu, że wiem o co chodzi Pani wyciągnęłaa z półki kolory, które używałam i porównania z palcami, wyciąga je w ciemno, widziała na kamerze i kazała mi je kupić Straciłam 20 zł. Lakiery do paznokci powinny być foliowanie na zakrętach by nie kusily. Taki płyn do płukania ust jak Listerin jest zafoliowany na zakrętach a wiadomo nikt go nie wypije ani nie powacha,a jeśli już to sporadyczne osoby, nie tak ja lakiery do paznokci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się reakcji ochrony - towar stał się przecież niepełnowartoścowy. Poza tym chyba potrafimy panować nad "kuszeniami"? ;)

      Usuń

Prześlij komentarz