Jak wyglądają moje włosy po ubogim pielęgnacyjnym zestawie wyjazdowym?





Jeden z moich Czytelników zapytał mnie w komentarzach, czy mogłabym pokazać, jak wyglądają moje włosy po wyjazdowej pielęgnacji (KLIK!). Spieszę więc spełnić tą prośbę ;).

W porównaniu do mojej typowej pielęgnacji zmieniło się sporo: nie olejuję włosów (zaolejowałam tylko raz i ze względu na późniejsze problemy ze zmyciem go w miękkiej wodzie odpuszczam sobie ten rytuał), nie odżywiam przed myciem niczym (stosuję jedynie szampon, odżywkę oraz serum zabezpieczające na końcówki), nie podpinam (KLIK!) ani nie stylizuję (KLIK!) włosów.

Gdyby mnie ktoś zapytał wcześniej, jak będą wyglądać moje włosy po takich zmianach to bez wahania odpowiedziałabym: jak piorun w miotłę :P. Życie jednak zaskakuje, a już moje włosy w szczególności ;). 

Problemy włosowe XVIII: czy miękka woda zawsze jest najlepsza dla włosów?




Gdziekolwiek nie szukałabym na ten temat informacji, to i tak prawie zawsze trafiam na stwierdzenie, że włosom najbardziej służy woda miękka. Stąd zapewne swoje początki wziął jakiś czas temu trend zwany chelatowaniem włosów (KLIK! KLIK!). Pytanie tylko, czy jest to pogląd uniwersalny?

Za twardość wody, co zapewne wie większość z Was, odpowiadają głownie kationy wapnia i magnezu (czasem, rzadko: żelaza (II) i manganu (II)). W czasie gotowania składniki te zamieniają się w kamień kotłowy, widoczny na armaturze czy w czajnikach (jego pojawienie się jednocześnie obniża twardość wody).

Najlepszą wodą dla włosów jest taka, która im najbardziej służy. Miękka woda nie ma samych plusów: trudniej w niej spienić produkt używany do mycia i domyć włosy (najczęściej nadmieniany problem), ciężej się nią spłukuje kosmetyki pielęgnacyjne, łatwiej natomiast jest osiągnąć efekt „kaczki” (włosy nadmiernie miękkie, czasem też spuszone do kompletu).

Niektóre z moich Czytelniczek raportują jednak o tym, że po zmianie wody na miękką ich włosy są mniej matowe, bardziej odbite od nasady i jakby „bez osadu kamienia” (wiele z Was mówi o takim zjawisku po myciu włosów w twardej wodzie). Włosy większości z nas nie zauważą jednak takiego „osadowego” zjawiska.

Kolejną kwestią do rozważenia jest reakcja skóry na dany skład wody. Zwykle pozytywne/negatywne skutki w postaci pojawienia się/ustąpienia nadmiernego wypadania włosów czy różnego rodzaju podrażnień i alergii przypisywane jest właśnie twardości wody. Bardzo rzadko jednak reakcja skóry ma związek akurat z działaniem jonów wapnia i magnezu.

Co zabrałam do twarzy i ciała na dwumiesięczny wyjazd?





Po poście dotyczącym mojego wyjazdowego zestawu pielęgnacyjnego do włosów (KLIK!) jedna z Czytelniczek zapytała, czy pokazałabym też to, co zabrałam do twarzy i ciała. Spieszę więc spełnić tą prośbę (z pewnym opóźnieniem ;)). 

Zbiór ten także nie jest zbyt rozbudowany (absolutnie postawiłam na minimalizm ;)). Niektóre z kosmetyków nie znajdują się w oryginalnych opakowaniach, więc proszę się tym nie sugerować ;).


Pomarańczowe świecidełko ;)



Odkąd odkryłam piaski i brokaty mój manicure stał się bardzo przewidywalny i... monotonny? :P. W zasadzie tylko od przypadku do przypadku noszę kremowy manicure.

Nie mam jednak szczególnego przekonania do kolorów około-pomarańczowych na paznokciach. Przy większości z nich skóra moich dłoni wygląda po prostu niezdrowo. Z racji promocji w Rossmannie skusiłam się jednak na jeden z lakierów w takim właśnie odcieniu, a przekonało mnie do niego piaskowe wykończenie ;).

Lovely Baltic Sand nr 8 to mazidło pełnie iskrzących się drobinek w odcieniach od złota do pomarańczu. W zasadzie śmiało może narabiać za całą biżuterię :P. I ba, całkiem nieźle współpracuje z odcieniem mojej skóry ;).

Mam jednak pewien zarzut - lakier schnie szybko, jest dość trwały (po 3 dniach pojawiają się starte końcówki), ale szerokie pędzelki chyba nigdy nie będą w moim guście :P. Zmywa się w zasadzie bezproblemowo.

Poza promocją kosztuje około 8,60zł w Rossmannie. 

Jak się Wam podoba?







Co zrobić, gdy lakier do paznokci jest zbyt rzadki?



Nadmieniony w tytule problem z całą pewnością nie jest tak częsty jak zaschnięcie, zgęstnienie czy rozwarstwienie lakieru, jednak i taka sytuacja może mieć miejsce. Z jakich powodów?
  • Lakier "fabrycznie" ma zbyt rzadką dla nas konsystencję, co utrudnia nam wykonanie starannego manicure.
  • O zgrozo - produkt został rozcieńczony na sklepie. Ma to zwykle miejsce wtedy, gdy personel/klientki próbują lakiery na sklepie i odkładają na półkę, a obsługa w ten niecny sposób broni się przed stratami.
  • Przesadziłyśmy z dodatkiem innego składnika/produktu, który miał nam rozcieńczyć lakier wcześniej zaschnięty czy zgluciały.

Ciekawe zabiegi: przeciw łysieniu – leczenie łysienia osoczem bogatopłytkowym




Przemierzając w wolnych chwilach niezmierzone otchłanie prasy i Internetu wpadam czasami na pomysły na nowe posty blogowe. W taki właśnie sposób odkryłam metodę leczenia łysienia, o której nigdy wcześniej nie słyszałam - ostrzykiwanie osoczem bogatopłytkowym. Efekty terapii tym płynem przedstawiono nawet w ubiegłym roku w czasopiśmie „British Journal of Dermatology”, porównując jej efekty z leczeniem sterydowym bądź z zastosowaniem placebo. Najlepsze rezultaty uzyskano właśnie u grupy leczonej osoczem.

Utrata włosów skutkująca pojawieniem się przerzedzeń czupryny to problem wielu z nas. Warto więc może przybliżyć trochę tą technikę.

Prawo serii odżywkowej... ?



Mam wszystkie odżywki Isana Hair Professional (czyli cztery, z czego dwie czekają dopiero na testy) i już zachwycałam się nad wersją do włosów kręconych. Przyszedł również czas na produkt Gloss Spulung, który trochę czasu posiedział w mojej łazience. Dlaczego?

Jak opanowałam trądzik XXIII: żel do higieny intymnej Facelle Sensitive/Fresh




Od dłuższego czasu zastanawiałam się, co wziąć ze sobą na wyjazd do mycia twarzy. Jestem w tej kwestii wielką fanką mydeł (KLIK KLIK KLIK), jednak obawiałam się (i słusznie), że w miejscu, gdzie będę przebywać nie będzie możliwości właściwego przechowywania takiego produktu.

Podumałam nad problemem i w efekcie czego zabrałam się za testy żelu do higieny intymnej Facelle Sensitive (który niegdyś z powodzeniem stosowałam do mycia włosów: KLIK) w rejonie twarzowym. Kosmetyk ten (lub wersję Fresh, różniącą się kolejnością dwóch składników) dostać można bez większych problemów w każdym Rossmannie w cenie 5,99zł za 300ml (w czasie promocji: 3,99zł).


Produkt dedykowany... moim włosom?



Moje włosy z natury mają w nosie to, co producent napisał na opakowaniu :P. Większość produktów do włosów kręconych trafiły do kosza z adnotacją "bubel" jeszcze w czasach przedwłosomaniaczych. W zasadzie do tej pory tylko stara wersja pianki Isana do włosów kręconych była faktycznie cudownym rozwiązaniem dla moich kędziorków.

Jako naczelny zbieracz produktów do włosów do spłukiwania pewnego pięknego dnia nie byłam w stanie przejść obojętnie obok odżywki Isana Hair Professional Locken Spulung.


Jak zreanimować zgęstniały/zaschnięty/rozwarstwiony lakier?



Czasami, z różnych powodów i mimo właściwego przechowywania z lakierem zaczyna dziać się coś niedobrego - rozwarstwia się (najczęściej), gęstnieje czy zasycha. Bywa i tak, że nic nie da się zrobić (szczególnie, gdy po prostu same go "przewietrzyłyśmy" lub został porządnie wygrzany: w domu lub jeszcze w sklepie), ale zwykle lakier można z sukcesem zreanimować ;).

Gdy lakier odmówi nam współpracy, a nadal chcemy z niego korzystać wystarczy zwykle chwila, by przywrócić mu świetność ;).

Problemy włosowe XVII: jak wypłukać hennę/indygo z włosów?



Wielu z Was zapewne stanęło przed problemem wypłukania z włosów koloru po farbowaniu. W przypadku chemicznej koloryzacji sprawa jest prostsza, gorzej, jeśli efekt kolorystyczny uzyskaliśmy przy pomocy henny (barwniki naftolowe) bądź indygo. W odmętach Internetu można znaleźć wiele metod „wypłukiwania” tych barwników z włosa, jednak nazwa tego procesu jest mu nadana na wyrost – wypłukać cokolwiek można tylko takim środkiem, który rozpuszcza barwnik.

Prawie wszystkie znalezione przeze mnie metody polegały nie na usunięciu barwnika z włosa, a jego utlenieniu (chemicznej modyfikacji jednego barwnika w inny, który ma odmienny kolor od wyjściowego). Proces ten niesie ze sobą jednak pewne ryzyko, np. indygo (kolor niebieski), w zależności od warunków można utlenić do substancji o kolorach: czerwonym, zielonym (popularny efekt „glona” na włosach), a nawet białym. 

Co włosowego zabrałam na wyjazd?



Pytanie to padło przy okazji któregoś z komentarzy na blogu, więc... spieszę na nie odpowiedzieć ;). 

Zapewne zaskoczy to większość (jeśli nie wszystkich z Was), ale na około dwumiesięczny wyjazd zagraniczny wzięłam 5 produktów do włosów. Tak, słownie pięć :P. Dwa szampony, dwa produkty do spłukiwania i serum silikonowe do zabezpieczania długości włosów.


Jak przechowywać lakiery do paznokci?



Kolejny temat wypływający zwykle w momencie, gdy pochwalę się gdziekolwiek tym, że jestem lakieromaniaczką i moja kolekcja lakierów jest dość spora :). Zwykle otrzymuję wtedy pytanie, czy nie żal mi wyrzucać potem pierdyliarda sztuk, gdy już się zeschną. Wtedy mówię, że lakier odpowiednio przechowywany w zasadzie nie ma jednoznacznej daty ważności ;).

Dwoma czynnikami, które najmocniej wpływają na jakość lakieru są temperatura oraz częstotliwość kontaktu emalii z powietrzem.

Jak więc przechowywać lakiery do paznokci, by cieszyć się nimi bardzo długo?

Farbowanie włosów rzewieniem - doświadczenia własne ;)



Będąc jeszcze w Polsce eksperymentowałam z powodzeniem z Cassią (KLIK! KLIK!), a później, w przedegzaminowym szale zamówiłam sobie na DOZie korzeń rzewienia (tak w ramach odstresowania :P). Jak to ja - nie mogłam usiedzieć na miejscu od momentu odebrania zamówienia i namówiłam moją współlokatorkę na pomoc w farbowaniu ;).

Korzeń rzewienia (czyli rabarbaru) dostajemy w formie dość grubych wiórek, które przed eksperymentami polecam gorąco zmielić na pył bądź po zaparzeniu potraktować blenderem. Ja niestety nie posiadałam żadnego sprzętu, którym mogłabym to zielsko rozdrobnić, więc wykorzystałam to, co było.

Nago po raz kolejny ;)



Przyznać się bez bicia, kogo przyciągnął tytuł posta, hę? :P. Zapewne jednak większość z Was podejrzewała, że może chodzić o paznokcie ;).

W związku z moimi wakacyjnymi planami życie zmusiło mnie do zmian przyzwyczajeń - chyba od co najmniej półtora roku (może od dwóch lat?) maluję paznokcie w trybie ciągłym, czyli widuję swoją płytkę w naturalnej postaci tylko z okazji zmywania lakieru. W związku z wyjazdem paznokcie wpadły jednak pod kosiarkę (znaczy pod cążki :P) i zapowiadam dwumiesięczny rozwód z malowaniem :P.

A jak paznokcie wyglądają po tak długim romansie z emaliami i po obcięciu?


Za górami, za lasami...



... za morzem i wśród łosi - tak najkrócej można opisać miejsce, którym obecnie mieszkam ;). 

Szwecją jestem dosłownie zachwycona i naprawdę - mogłabym  mieszkać tutaj na stałe. Jestem amatorem odludzi, spokoju i niczym nieskażonej przyrody - tutaj mam to wszystko na raz i w pakiecie :D. 

Kąpiele w jeziorze, łowienie szczupaków i okoni - nie wiem, czy jest jakiś region naszego kraju, gdzie byłyby możliwe takie atrakcje ;). Wystraszyłam już nawet dwa łosie, ale na szczęście nie spotkałam jeszcze ani niedźwiedzi (tylko ich ślady) ani żmii (tego spotkania obawiam się szczególnie, bo... boję się węży :P). Mimo tego, co wiedziałam o tym kraju przed przyjazdem nie spodziewałam się aż tak skalistego terenu - a tu głazy w zasadzie wszędzie, od niewielkich po kolosy ^^.

Widzę również, że poprawia mi się cera (zapewne zasługa cudownie czystej wody) oraz... chyba schudnę, nie mam tutaj w ogóle parcia na jedzenie ^^. Oprócz urodowych plusów jest też jeden dość poważny minus, ale o nim kiedy indziej ;).