Dopieszczenie po przerwie ;)



Moje włosy przez ostatnie dwa miesiące były traktowane w zasadzie (oprócz jednego, nieudanego razu z olejowaniem) tylko zestawem szampon + produkt d/s + serum, bez stylizacji i podpinania. Dodatkowo przez uroki miękkiej wody w zasadzie nie potrafiłam na 100% stwierdzić, jaka jest ich rzeczywista kondycja - efekt kaczuszki przysłaniał mi wszystko.

Dlatego też z pewnym zaciekawieniem czekałam na efekty pierwszego mycia "na normalnych warunkach", ze stylizacją (pianka, żel) i bez podpinania, bo w Szwecji mimo braku tego elementu na brak objętości nie narzekałam.

Włosie potraktowałam olejem sezamowym na 2h, umyłam Joanną Naturią z pokrzywą i zieloną herbatą, nałożyłam balsam Super blask Eco Hysteria na 5 minut, spłukałam i zawinęłam w koszulkę (plunking) na jakieś 30 minut (jakoś na cały set spotkania Polska - Francja :P). Końcówki zabezpieczyłam arganowym serum Marion, a całość wystylizowałam pianką Isana Locken (zapas starej wersji rządzi :P) i żelem z Rossmanna.





Cóż mogę rzec... jest całkiem zacnie ;). Skręt nie jest jeszcze taki jaki był. Włosy trochę zapomniały, jak mają współpracować, czego dowodem jest kilka pojedynczych, lekko rozprostowanych pasemek - ale myślę, że wszystko szybko wróci do normy ;). Nawet kolor jest dość interesujący, co jest wynikiem prawdopodobnie mycia szamponem rumiankowym i zażyłego romansu z niebywale ostrym w tym roku słońcem.

Wydaje mi się również, że sporo urosły (kilka ładnych centymetrów), ale jak wiadomo nie czuję wielkiego pociągu do dokładnego mierzenia długości ;).

Niemniej jednak czeka mnie rajd po aptekach albo sklepach zielarskich w poszukiwaniu rzewienia (KLIK!), bo czuję nadal pociąg do zmian ;). Gdy już sprawię sobie opakowanie tego zioła to do farbowania rozczeszę na mokro włosy i obejrzę końcówki. Jeśli będą przerzedzone (chodziłam w zasadzie w warkoczu, a gumki mogły mi trochę "zmartasić" końce, a loki potrafią takie zniszczenia przed moim okiem ukryć) to bez wielkich dywagacji złapię za nożyczki :P.

I, co zaskakujące, na razie nie widzę powodu do powrotu do podpinania. Magia i czarodziejstwo!

Jak się mają Wasze włosy po wakacjach? A może zdecydowaliście się na jakieś mniej lub bardziej radykalne zmiany?

Komentarze

  1. moje po wakacjach właśnie się chyba troszkę poprawiły, ale przyjdzie jesień, wilgoć itp. i znowu będzie szopa :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może pielęgnację masz niedopasowaną do warunków pogodowych?

      Usuń
  2. Ja skróciłam włosy o 15 cm i rozważam dalsze "podcinanie" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w sierpniu zdecydowanie kilka zmian na plus w kwestii włosów. Twoje faktycznie wydają się sporo dłuższe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy faktycznie tak jest, gdy już wrócą do swojego skrętu ;)

      Usuń
  4. korzeń rzewienia kupisz w sklepie zielarskim na ul. Sienkiewicza w Wadowicach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anonimku, ale zabrakło mi motywacji, żeby się tam zatoczyć :P

      Pewnie zamówię w Krk na dozie xD

      Usuń
  5. Piękne loczki :) Moje włosy proszą się o spotkanie z nożyczkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Końcówki czy jakieś większe cięcie?

      Usuń
  6. Twoje loki wyglądają na całkiem z siebie zadowolone :D
    U mnie zmiana polega na dopuszczeniu włosów do długości do ramion (nie pamiętam, kiedy były TAK długie, haha), że pasek od torebki je przytrzaskuje. U mnie to długie. U innych to początek zapuszczania :D Nie wiem, ile czasu wytrzymam, już mnie korci podcięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wczoraj półleżąc w fotelu pomyślałam, że moje wymarzone loki do stanika będą mi włazić pod pasek od torebki i że w ogóle prawie non-stop będę na nich "leżeć". Zobaczymy, co to będzie xD

      Usuń
  7. U mnie bez żadnych radykalnych zmian, tylko włosom brakuje nawilżenia, ale to się da naprawić :)

    Przepiękny skręt i bardzo zadbane włosy - podobają mi się! Z jednej strony chciałabym mieć kręcone włosy, ale jak sobie pomyślę ile trzeba się natrudzić, żeby utrzymać skręt w ryzach i uniknąć efektu napuszonego pudla, to mi się odechciewa... :) Już wolę moje tłuściochy proste jak drut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moimi kręciołami jest tak, że odkąd udało mi się już opracować na nie metody, to ich "utrzymanie w ryzach" w zasadzie wymaga ode mnie mniej czasu, niż stylizacja niejednej prostowłosej ;)

      Usuń
    2. No to super, tylko że pewnie opracowanie tych metod zajęło Ci dużo czasu... :) Na szczęście moje proste kłaczki nie wymagają zbyt dużo uwagi, za to są bardzo wybredne w wyborze konkretnych produktów ;) Kiedyś miałam z nimi problem, bo jak były krótsze, to opierając się o ramiona strasznie się wywijały i miałam na głowie "bliżej nieokreślone coś", teraz gdy są długie, zrobiły się ciężkie i są po prostu idealnie proste, bez żadnych odchyleń :)

      Usuń
    3. Powiem Ci, że niezbyt długo, miałam szczęście ;)

      Usuń

Prześlij komentarz