Promocyjne szaleństwo w Biedronce i nie tylko - prezentowo ;)



Z okazji mojego małego, blogowego jubileuszu postanowiłam sama siebie obdarować prezentami ;). Zwykle stosuję metodę z wyznaczeniem sobie kwoty, którą mogę wydać na swoje zachcianki - tak też było i tym razem. Cel był jeden - zakupy odzieżowe. 

Niestety... czas był jednak nieodpowiedni, bo jak na złość nic nie wpadło mi w oko -.-. Zrezygnowana udałam się w kierunku Biedronki, by zrobić podstawowe zakupy oraz zakupić coś pysznego na pocieszenie. W tym momencie zaskoczyło mnie życie, bo nie wiedziałam, że... właśnie pojawił się drugi rzut promocji kosmetycznej (gazetka KLIK!).

Konkurs jubileuszowy ;)


Dziś mijają dokładnie trzy lata od czasu, kiedy założyłam to moje małe miejsce w sieci ;). Z tej okazji mam dla Was konkurs, w którym można wygrać zestawy kosmetyków Dermedic ;).

Zestaw I:

  • Płyn micelarny Hydrain3 Hialuro
  • Krem nawilżający o dogłębnym działaniu Hydrain3 Hialuro

Zestaw II:

  • Płyn micelarny Hydrain3 Hialuro
  • Tonik-mleczko Hydrain3 Hialuro

Zestaw III:

  • Płyn micelarny Hydrain3 Hialuro
  • Pakiet próbek

Wanilia na włosach i ciele ;)


Paczkę z kosmetykami Wellness&Beauty otrzymałam niecałe trzy tygodnie temu, jednak jeden z produktów tak mnie zachwycił, że zaczął już sięgać dna ;). Dlatego też w trybie przyspieszonym opowiem Wam o Sezamowym olejku do kąpieli z ekstraktem z wanilii ;).



Grafitowy beż + wyniki ;)


Nie przypominam sobie, by któryś z prezentowanych przeze mnie lakierów wzbudził tyle emocji co Wibo Granite Sand nr 1. Dziś nadszedł czas na jego brata ;).

Wibo Granite Sand nr 2 na paznokciach kojarzy mi się z... wilgotnym piaskiem i chyba taki opis najlepiej opisuje jego fakturę ;). W buteleczce widać dodatkowo niebiesko-pomarańczowe drobinki, które na płytce jednak "giną". 

Dość dobre krycie można uzyskać już przy jednej warstwie, jednak sama wykorzystałam dwie. Cienki pędzelek ułatwia (przynajmniej mnie :P) malowanie, a całość schnie dość szybko. Mimo chropowatego efektu nie stanowi zagrożenia dla moich rajstop.

Bez uszkodzeń nosiłam go 4 dni ;). W Rossmannie 8,5ml tego produktu kosztuje około 7-8zł.

Jak się Wam podoba?


Biedronka kusi niezmiernie - przegląd promocyjny


Do informacji o kosmetycznej promocji w Biedronce (gazetka KLIK!) podchodziłam raczej bez większych emocji do momentu, gdy nie spojrzałam na ofertę :P. W tej oto sposób poczułam się niezmiernie pokuszona:


Mam tylko nadzieję, że gdy już wyruszę do tego przybytku (prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu -.-) to jeszcze coś dla mnie zostanie, szczególnie płatki!

100 pytań do... mnie ;)



Co pewien czas (ale trzeba przyznać - dość nieregularnie :P) pozwalam sobie na umieszczenie tego typu postu. Myślę, że takie pogaduchy kosmetyczne i nie tylko sprawiają, że nie tylko Wy lepiej mnie poznajecie, ale także ja Was ;). 

Przyznam, że lubię tego typu akcje na innych blogach, a i sama zostałam niedawno poproszona o reedycję, więc oto jest ;). Masz pytanie, jakieś wątpliwości, przemyślenia, pomysły - dziś naprawdę się nie krępuj ;). Mam też nadzieję, że niektóre z pytań przerodzą się w dwukierunkową rozmowę ;).

Zastrzegam sobie jednak prawo do nie odpowiadania na każde pytanie (ale mam nadzieję, że nie będę musiała go wykorzystywać ;)).

Porozmawiajmy! :D

Jak opanowałam trądzik XXIV: miceliki po raz czwarty





Od dłuższego już czasu prawie nie używam typowych toników do twarzy. Zostały one wyparte w mojej pielęgnacji przez płyny micelarne, które dla mnie posiadają wszystkie plusy toników, a dodatkowo efektywniej usuwają zanieczyszczenia. Przez moją kosmetyczkę przewinęło się wiele miceli (lepszych i gorszych). Do jakiej kategorii trafią dwa płyny micelarne Green Pharmacy: z rumiankiem oraz z owsem, które otrzymałam w ramach testów?


Słodka mięta ;)



Ktoś mi ostatnio powiedział, że jestem osobą, która zawsze ma jakiś niestandardowy manicure ;). Ciężko nie przyznać mu racji, bo moja miłość do brokatów i lakierów piaskowych jest szeroko znana. Dziś zdobienie należące do pierwszej grupy ;).

Lakierem bazowym został Rimmel 60 Seconds 873 Breakfast in bed z serii Rita Ora. Delikatna mięta ze srebrnoniebieskim shimmerem smuży przy pierwszej warstwie sakramencko (byłam wręcz przerażona -.-), jednak druga daje piękny, równy kolor. 

Mam oczywiście zastrzeżenie do pędzelka, bo opcja "maxi brush" totalnie się u mnie nie sprawdza. Lakier schnie dość szybko, ale na pewno nie w minutę ;).

Promocyjny przegląd, czyli... po tygodniach tłustych przychodzą chude



Przyznaję, że końcem września oraz w październiku trochę poszalałam z kosmetycznymi zakupami. Cóż, w zasadzie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, wakacyjny post zakupowy musiał zostać kiedyś zakończony xD. W moim zakupowym ciągu pomagały mi również całkiem zacne promocje w drogeriach, jednak po tym tłustym promocyjnie okresie nadeszły gazetku "chude" :P.

Rossmann nie powala ofertą z gazetki (KLIK!). Mnie zainteresowały tylko:

Pielęgnacja kwasowa dla początkujących II: czym są kwasy stosowane w kosmetyce?




Kuracje kwasowe to od kilku lat niezmiernie popularny temat we wszelkich źródłach kosmetycznych. Powstaje coraz więcej produktów zawierających te składniki zarówno do użytku profesjonalnego, jak i w domowym zaciszu. Przed przystąpieniem do pierwszych prób z kwasami warto wiedzieć, czym one w zasadzie są i w czym możemy wybierać.

Stosowanie w pielęgnacji tych składników nie jest pomysłem szczególnie nowatorskim - starożytne kąpiele w kwaśnym mleku, wszelkie maseczki i toniki z dodatkiem cytrusów czy... wykorzystywanie moczu w pielęgnacji skóry (popularne dawniej w Indiach) można uznać za "kuracje kwasowe w wersji beta" ;).

Kwasy stosowane w kosmetyce, z której strony by na nie nie popatrzeć, są składnikami, które wymagają od użytkowników większej uwagi oraz wiedzy. Absolutnie nie namawiam do tego, by obawiać się tych substancji, jednak należy pamiętać, że zdrowy rozsądek jest zawsze w cenie. Przy jego braku można sobie kwasami "kosmetycznymi" zrobić mniej lub bardziej poważną krzywdę. Warto więc poświęcić trochę czasu na poznanie przeciwnika przed podjęciem działań złuszczających ;).

Wieści z kosmetycznego świata: czy sygnowane na delikatne rzeczywiście jest delikatne + bez stania w miejscu ;)


Spotkanie z moimi bratanicami w Krakowie owocuje zwykle ciekawymi odkryciami i/lub bardzo obfitymi zakupami odzieżowo-kosmetycznymi. Tym razem skończyło się zaledwie na jednej koszulce, ale odkryłam kilka kosmetycznych ciekawostek (o których pewnie część z Was wie, ale dla mnie były to konkretne odkrycia ;)).

"Z głupoty", przeglądając ofertę żeli pod prysznic w Rossmannie, wzięłam do ręki produkty Alterra, konkretniej wersje Pomarańcza&wanilia oraz Różowy grejpfrut&kwiat pomarańczy. Swoim wyrobionym zwyczajem rzuciłam okiem na składy:


Brokat, piasek, trawka... wielki misz-masz


Lakierowe nowości, szczególnie te najbardziej oryginalne, nieprzerwanie mnie kuszą. Czasem swoje chciejstwa zaspokajam sama (w opcji "zamiast czekolady" :P), a innym razem dostaję ciekawy nabytek w paczce wymiankowej. Tak też było tym razem ;)

Lakier Wibo Wow Mix Sand nr 1 jest produktem, w którym znajdziemy wszystko na raz: efekt piasku, drobny brokat oraz trawkę w srebrnym odcieniu. Całość zatopiona jest w chmurnoniebieskiej bazie. 

Efekt jest... oryginalny. Struktura - mocno trójwymiarowa i chropowata - powoduje, że z takim manicure należy trzymać się z daleka od wszelkich rajstop oraz pończoch :P. Sam lakier jest dość trwały (przeżył 3 dni bez większych uszkodzeń, do samego zmycia), jednak pojedyncze drobinki brokatu lubią odpadać.

Weekendowe dopieszczenie ;)



Powoli wdrażam się do coraz bardziej wytężonej pracy, ale przyznaję, że aklimatyzacja w rzeczywistości wychodzi mi mocno średnio. Dlatego też korzystając z weekendu w moim rodzinnym domu na wsi urządziłam sobie całkiem konkretne spa ;)

Włosy:
  • Na wilgotne włosy nałożyłam Ekstrakt proteinowy Bingo Spa oraz olej sezamowy z ekstraktem z wanilii Wellness&Beauty;
  • Po około dwóch godzinach zmyłam mieszankę szamponem Joanna Naturia Pokrzywa i zielona herbata;
  • Nałożyłam na 5 minut maskę Argan Oil Volumizing Mask;
  • W końcówki wtarłam odrobinę serum Argan Oil;
  • Potraktowałam włosy zielonym żelem Rossmann i wystylizowałam.

Małe, rzewieniowe odświeżenie koloru ;)



Farbowanie włosów rzewieniem odkryłam organoleptycznie kilka miesięcy temu (KLIK!) i pod względem technicznym było to spotkanie średnio udane (jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy :P). 

Doświadczenie jednak kształci i uczy, dlatego tym razem zakupiony korzeń rzewienia sproszkowałam przed przygotowaniem (w Thermomixie). Zużyłam pół opakowania (około 25g), ale na przyszłość będę dozować około 10-15g, bo jest to ilość wystarczająca na pokrycie moich włosów. Proszek zalałam wrzątkiem mniej więcej do poziomu ziela, odstawiłam na jakieś 40 minut, dodałam trochę wody (by ułatwić wymieszanie całości) oraz odżywki bez protein oraz silikonów (w tym przypadku Kallos Color).

Tak na październik ;) + wyniki ;)



Październik, mimo wiążącego się z nim dla mnie stresu kojarzy mi się miło z jednego powodu - w tym miesiącu będę świętować trzylecie mojego bloga ;). Dlatego też, na kolejną rozgrzewkę, mam dla Was znów małe rozdanie.

Zgarnąć można jeden z dwóch zestawów:

Zestaw I:


Złoto po modyfikacjach ;)



Wróciła moja radość z malowania paznokci ;). Po dwumiesięcznej przerwie w tym procederze swój pierwszy mani zmyłam zaraz po zrobieniu, bo jego jakość nie nadawała się do niczego innego :P. Wprawa już trochę wróciła, zbiory lakierowe się poszerzyły, więc teraz szaleję ;).

Life Nail Lacquer Trendy Colour nr 16 to świetne "foliowate" złoto - ogólnie jestem srebrnolubna, ale efekt na paznokciach bardzo przyjemnie mnie zaskoczył ;). 

Niewielka pojemność i cena (promocja w SuperPharm: 5,5ml/2,50zł) oraz wąski, dobrze skrojony pędzelek to kolejne plusy tego lakieru (jak i całej tej serii). Do pełnego krycia potrzebowałam dwóch cienkich warstw, całość wyschła szybko i przez 3 dni nie nosiła śladów uszkodzeń.

Obawiałam się, że będzie smużyć, ale na szczęście do niczego takiego nie doszło ;). 


Przypominajka || Ciekawy rodzaj "diety" :P



Nie wiem czy pamiętacie, ale do jutra do północy trwa rozdanie na moim blogu ;). Serdecznie zapraszam do udziału ;)

http://kascysko.blogspot.com/2014/09/powyjazdowy-prezent-dla-was-organique-i.html


Pielęgnacja kwasowa dla początkujących I: skąd pomysł na taką serię?



Zapewne każdy z nas na pewnym etapie przemierzania pielęgnacyjnych odmętów internetu natrafił na temat kwasów (oraz retinoidów) wykorzystywanych w pielęgnacji cery. Temat szeroki, miejscami zawiły, jednak w wielu przypadkach wart rozważenia.

Włączenie kwasów do pielęgnacji powinno być przemyślane, ponieważ bez pewnej dawki zdrowego rozsądku można sobie zrobić krzywdę bądź można nie być przygotowanym na efekty przejściowe. Poza tym czeka nas sporo decyzji: jaki kwas wybrać, w jakiej formie i stężeniu, jak przygotować preparat, jak chronić skórę w czasie kuracji, kiedy ją przeprowadzać i jak radzić sobie w sytuacjach, gdy pojawią się niekorzystne efekty wizualne... i zapewne wiele innych ;).

Może sami również macie propozycje pytań? 

Brudnofioletowy grafit ;)


Powoli kończę przeglądanie nowości lakierowych, które ominęły mnie w czasie wyjazdu ;). Z całą pewnością jednak mogę rzec, że największe wrażenie zrobiła na mnie do tej pory seria Granite Sand od Wibo. Mam trzy egzemplarze w swojej kolekcji ;)

Wibo Granite Sand nr 1 to brudnofioletowy lakier piaskowy z czerwono-niebieskimi drobinkami (których za Chiny Ludowe nie udało mi się uchwycić na zdjęciach -.-). Całość dość mocno imituje płyty granitowe :P. Efekt jest chropowaty, jednak drobinki absolutnie nie są ostre ;). Na pewno jest to jeden z oryginalniejszych lakierów, jaki mam w swojej kolekcji, co zresztą można również powiedzieć o jego granitowych braciach ;).

Schnie szybko, ma wygodny w użyciu, niezbyt szeroki pędzelek, a jego trwałość to około 3 dni bez widocznych uszkodzeń. Na moich paznokciach można dostrzec dwie warstwy.

Kosztuje 7,29zł bez promocji.

Chwilowo...



... nie ogarniam rzeczywistości. Stąd widoczne przestoje na blogu oraz w odpowiedziach na Wasze wiadomości. Mam nadzieję, że mi wybaczycie;). Po świetnym, wybitnie relaksującym wyjeździe najpierw przeszłam kilka kontuzji, a niedługo potem wróciłam do rzeczywistości akademickiej, do innego trybu studiowania i... od razu wpadłam w niesamowity gąszcz wszelkiego rodzaju problemów. 

Można powiedzieć, że wpadłam w kocioł i równocześnie mam go też w głowie :P. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie sytuacja się ustabilizuje, ogarnę jakoś życie doktoranta i nadrobię wszelkie zaległości. Samodzielność w badaniach jednak na początku mocno stresuje :P. Ale po takiej praktyce pewnie niedługo będę mogła powiedzieć, że rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, a na cuda trzeba poczekać xD.


Kaścysko wybrało się do domu...



... i stety-niestety mijała po drodze krakowski SuperPharm :P. Nie byłabym sobą, gdybym tam nie zajrzała wiedząc, że w nowej gazetce (KLIK!) na lakiery obowiązuje promocja 1+1 za grosz!

Od razu (miałam jakieś 15 minut do odjazdu autobusu :P) udałam się do regału z produktami Life. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam nowe wersje brokatów i piórek (pewnie pojawiły się już jakiś czas temu, ale ja nadal mam luki w opatrzeniu nowości ;)). Oczywiście nie przeszłam obok nich obojętnie w obliczu promocji :P.

Wraz z moją przyjaciółką przygarnęłyśmy łącznie 8 sztuk, z czego 7 należy do mnie xD. Mimo tego, że na niektórych egzemplarzach widnieje cena promocyjna to w zasadzie w przeliczeniu na sztukę 
(4,99zł + drugi za grosz) wszystkie kosztowały 2,50zł za sztukę.


Oliwka Bambino męskim okiem ;)



Niedawno na FP obiecałam Wam, że Redaktor z Całką powróci w nowej roli ;). Dzięki niemu zostałam fanką oliwki Bambino w pielęgnacji włosów, w związku z czym poprosiłam, by stworzył własną recenzję tego kosmetyku. Obejmuje ona więcej aspektów pielęgnacyjnych, niż tylko same włosy i myślę, że może być przydatna dla tych panów, którzy śledzą mojego bloga (bo jednak jest ich trochę ;)). 

Oto i ona ;).

Tytułem wstępu. Od czasów licealnych nie napisałem żadnego artykułu, mimo że byłem w klasie o profilu dziennikarskim. A nawet gdy jeszcze coś pisałem, to były to jedynie recenzje wystaw, wernisaży lub sztuk teatralnych. Dziś, gdy już jestem dyplomowanym chemikiem, na prośbę i dzięki uprzejmości Kasi przyszło mi wrócić do korzeni.