Arganowe błoto?



Kosmetyki niezbyt standardowe budzą moje dzikie zainteresowanie ;). Dziwne nazwy, ciekawe składy czy zastosowania - to jest to :D. W ten oto sposób zdecydowałam się na testy Błota arganowego od Bingo Spa. Nazwa ta dość szybko przykuła moją uwagę.

Błoto arganowe? Cóż to w ogóle za precjozo? Musiałam spróbować ;).






Błotko umieszczono w plastikowym, zakręcanym słoiczku o średniej wytrzymałości. Polecam unikać upadków z dużej wysokości ;). Etykieta, mimo stacjonowania błota w łazience nie odkleja się ani nie marszczy. 

250g kosztuje 24zł.

Skład:




Krótko i prosto:  oprócz wody znajdziemy w nim zestaw emolientów, 10% błota z Morza Martwego, 2% oleju arganowego, kwas cytrynowy (regulator pH) oraz konserwanty: DMDM-Hydantoinę, BHT i parabeny. 

Warto wykonać próbę uczuleniową.

2% oleju arganowego to dość niewiele jak na nazwanie produktu "błotem arganowym" ;).

Błoto ma postać szarej, dość gęstej i niejednorodnej mazi o nieokreślonym, ale dość słabym zapachu.




Błota używałam w formie okładów na ciało (pod folię aluminiową, trzymaną przez 30 minut) lub na twarz w formie "okładowej maseczki" (gruba warstwa nałożona na 20 minut).

Efekt na skórze ciała nieszczególnie urwał mi kończyny. Po tego typu zabiegach oczekuję dość widocznego napięcia skóry, ujędrnienia i nawilżenia. Z wymienionych doczekałam się jedynie ostatniego punktu, a i stopień tego nawilżenia nie był porywająco wysoki. 

Dla mojej skóry kosmetyk ten był takim "nic", dającym ledwie kilkugodzinny minimalny efekt pielęgnacyjny.

Twarz zareagowała na błotko dużo lepiej. Wprawdzie tuż po nałożeniu czuję ciepło na twarzy, jednak nie jest ono silne i po kilku minutach mija. Tego typu kompres dobrze sprawdza się u mnie teraz, zimą, gdy skóra w tym rejonie wymaga większej uwagi. Po użyciu skóra jest odpowiednio nawilżona, natłuszczona i jednocześnie jakby ukojona. Nie zauważyłam żadnego wpływu tego produktu na liczbę zaskórników - sytuacja nie uległa ani polepszeniu, ani pogorszeniu.

Niemniej jednak dla mnie to za mało, by w przyszłości wrócić do tego produktu.

Próbowaliście jakiegoś "błota" w swojej pielęgnacji? Jeśli tak, to jakiego? A może planujecie? ;)

Komentarze

  1. Ja mam błoto z morza martwego, ale samo 'suche' błoto, do mieszania z wodą. Może zmieszam z jakimś olejkiem, wodą i może kroplą gliceryny. Podrobię sobie to arganowe błoto :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hej:) przepraszam, że nie na temat, ale kiedy będziesz odpowiadać na pytania na facebooku? Wysłałam Ci 2 dni temu i nie wiem czy doszło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę, mam nadzieję, że dokopię się do nich dziś ;)

      Usuń
    2. ok czekam, dzieki za odp. :*

      Usuń
  3. Ja kiedyś używałam błota do włosów z "Powitanie z Afryką" Bielendy i sprawdzało się dobrze :)
    Jednak najlepszym było po umyciu włosów nałożyć to błoto i przykryć reklamówką, zmyć po ok. 30 minutach i potem nałożyć jeszcze odżywkę, najlepiej też pod reklamówkę na parę minut :) Wtedy były czuć dobre oddziaływanie tego błotka, bo po nim samym wydawało mi się, że włosy są troszkę sztywne i suche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tym kosmetyku, jest on w ogóle jeszcze dostępny?

      Usuń
  4. Ooo wrzuciłabym takie błotko na twarz tylko nie wiem co moja twarz by na to powiedziała, nie przepada za olejkiem arganowym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam go, ale w istocie wygląda interesująco!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe błotko. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz