Jagodowo na włosach? ;)



W ostatnim czasie skupiłam się (prawie całkowicie) na teście jednego włosowego produktu do spłukiwania. Była nim maska Kallos Blueberry - produkt, który sądząc po otrzymywanych od Was wiadomościach cieszy się sporym zainteresowaniem ;). Pomyślałam więc, że być może moja opinia będzie przydatna w kontekście decyzji zakupowych ;).





Maska zapakowana jest w solidny, plastikowy słój, dość typowy dla tej marki ;). Jako fanka niebieskości jestem zachwycona kolorem opakowania, który dodatkowo kojarzy się z tytułowym składnikiem ;).

1000ml maski kosztuje ok. 8-12zł, w zależności od miejsca.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Do typowej dla Kallosów bazy emolientowo-kondycjonującej dodano olej z awokado. Po zapachu znajdziemy tytułowy ekstrakt z borówki czarnej, dwa silikony, glikol propylenowy, kwas cytrynowy, niacynamid, pantotenian wapnia (humektanty), przeciwutleniacze (witamina E oraz sól fosforowa askorbylu), hydrolizowaną skrobię, zagęszczacz i konserwanty.

Jak zwykle warto wykonać próbę uczuleniową ;). Kallos Blueberry może zostać też wykorzystany do mycia włosów odżywką (info dla fanek tej metody ;)).

Konsystencję tej maski opisałabym najprościej jako kremowo-żelową, natomiast jej zapach totalnie nie kojarzy mi się z borówkami (jagodami). Jest ładny, kwiatowy, nieduszący, ale spodziewałam się czegoś owocowego ;).




Maskę przetestowałam zarówno przed myciem (w formie miksów, olejowania na odżywkę oraz odwrotnie i solo), jak i po myciu (5-10 minut). W obu opcjach sprawiła się naprawdę znakomicie ;). Nie obciąża moich włosów (co jest moim podstawowym włosowym problemem od jakiegoś czasu) w żaden sposób, zacnie emulguje oleje i ładnie podkreśla skręt. Włosy przez 2-3 dni wyglądają świeżo, co w sezonie grzewczym jest u mnie bardzo dobrym wynikiem ;).

Nie wywołuje nawet najmniejszych objawów puchu i dyscyplinuje włosie. Przedłuża także trwałość fryzury pod względem wizualnym - po nocy loki się trochę "rozwalają", a po tej masce ten proceder jest jakby ograniczony. Może powinnam pomyśleć o romansie z olejem awokado w takim razie ;).

Dla włosów lubiących ciężkie maski może być "za słaba", jednak warta jest rozważenia jako baza do miksów i masek z półproduktami i olejami.

Uważam, że to jeden z bardziej udanych Kallosów :D.

Macie jakieś doświadczenia z tymi maskami?

Komentarze

  1. Gdzie kupiłaś maskę? ;) Ostatnio szukałam jej w Hebe i nie było, dlatego kupiłam Kallosa - Algae, nie jest taki zły :) chociaż najlepiej sprawuje się u mnie Keratin ;)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamawiałam przez internet, ostatnio jestem dość... wygodna w tej kwestii xD

      Usuń
    2. A Ty chyba jesteś z Krakowa? W drogerii jaśmin na długiej są te maski ;)

      Usuń
    3. Ale jak napisałam, jestem dość wygodna ostatnimi czasy, dlatego ostatnie Kallosowe zakupy poczyniłam na Allegro ;)

      Usuń
    4. Muszę sprawdzić, czy w Jasmin w Warszawie można ją dostać - jestem bardzo ciekawa tej maski, a nie chcę płacić za przesyłkę zamawiając tylko 1 rzecz :(

      Usuń
  2. Czaję się tylko na okazję, aż będę w Hebe i dorwę tego Kallosa... Skład mnie kusi od długiego czasu. Na razie pocieszam się bananową. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmartwię Cię - w Hebe go jeszcze nie widziałam -.-

      Usuń
  3. Ostatnio jak byłam w Hebe zastanawiałam sie nad maska Bananowa ,ale tej nie widzialam , chyba nie jest dostępna w kazdej drogerii Hebe . Uwielbiam Kallosy i napewno znajde ta i wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś je widziałam w osiedlowej drogerii i się zastanawiałam co to za cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szału składem nie robi,więc brawo za działanie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Było jeszcze kilka nieznanych mi Kallosów, m.in KERATIN I OMEGA. Wiesz coś o nich?

    OdpowiedzUsuń
  7. Używałam już jej kilka razy, ale jeszcze nie jestem pewna czy uznać ją za "ok, może być" czy też "oooo, podoba mi się" :) Za to za zapach bym wyrzuciła, bo okropny i przypomina farbę do włosów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Farbę do włosów ?! Ja wprawdzie nie farbuję, więc nie mam porównania... ale tak mi się nie kojarzy ;)

      Usuń
    2. U mnie to było pierwsze skojarzenie, teraz po kilku otwarciach pojemniczka już może mniej, ale wciąż zapach jak dla mnie nieco odpychający :P

      Usuń
    3. Chyba moje wspomnienie o zapachu farby zatarło mi się w pamięci xD

      Usuń
  8. Kuszą mnie te Kallosy okropnie, muszę wybrać się do Hebe w końcu :) Myślałam tylko nad bananową :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam zamiar kupic Keratin, ale ta tez mnie intryguje;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam kallosa bananowego, lekka maska, dobrze rozczesuja się po niej włosy, zapach cudowny :-) Ale jakiegoś wielkiego'wow'nie ma...mam ochotę jeszcze na czekoladowa i z keratyna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Do mycia włosów z silikonami? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądźmy ortodoksami, silikonów tutaj niewiele, a ja znam włosomaniaczki myjące z sukcesem włosy odżywkami z parafiną na drugim miejscu w składzie ;)

      Usuń
  12. Jestem zawiedziona jego zapachem. To kwiatki a nie jagoda :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, obok borówek to nawet nie leżało ;)

      Usuń
  13. Mam kilka masek kallosa i bardzo je lubię do wielu zastosowań :) ta mnie bardzo interesuje, ale jeszcze jej nie widziałam :) z pewnością zakupię! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dałam szansę Kallosowi raz i się nie sprawdził, może czas dać mu ponowną ;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie na nią poluję od jakiegoś czasu, ale nie mogę trafić, ani w hebe, ani w firlicie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Firlicie ją widywałam, nie wiem jak po przeprowadzkach z asortymentem jest...

      Usuń
  16. Hehe, czytasz mi w myślach, właśnie piszę mi się recenzja owego kallosa :)
    Moje fale bardzooo go polubiły, choć u mnie nieco osłabia skręt przez silikony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie silikony raczej poprawiają trwałość skrętu ;)

      Usuń
  17. Obecnie mam czekoladową, ale tę kupię na pewno ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślałam, że będzie fioletowa ;P Mam wersję mleczną i jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pałam miłością dozgonną do Kallosa mlecznego, dlatego chętnie przetestuję też inne :) Musze jednak najpierw zdenkować jakieś moje odżywki, bo półka już zaczyna się od nich uginać ;)
    Twój post jednak kusi aby następnym razem uśmiechnąć się właśnie do Blueberry :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Tego Kallosa nie miałam, jestem go bardzo ciekawa :) Przy okazji ostatniej wizyty w sklepie obok Kallosów stało takie cudo: Dolce Latte, Pettenon Cosmetici
    http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=26212
    Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol, Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonimu Hydrolized Casein, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchlorisothiazolione, Sodium Cocoyl, Glutamate (15.09.2010)
    Czy jest to coś podobnego do mlecznego Kallosa? Bo w życiu nie zużyję litra odżywki (nie ma się z kim podzielić), a ta jest w akuratnej wielkości ;)

    P.S. I jeszcze jedno małe pytanko - czy to możliwe, żeby stearynian magnezu bardzo zapychał? Ukręciłam puder Este z kolorówki o składzie: puder ryżowy, puder perłowy,dwutlenek tytanu, stearynian magnezu, puder jedwabny mikronizowany, pigment (NIE dałam miki, bo zapycha) i od trzech dni mam taki sajgon na twarzy (zaskórniki i ropne pryszcze) jakiego już dawno nie miałam. Podejrzewałam olej z pestek śliwki, ale po odstawieniu oleju a stosowaniu pudru objawy się nasilają. Czy to mozliwe, żeby tak zapchał? Czy po prostu skóra się oczyszcza w reakcji na minerały?


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolce jest bardzo podobne do mlecznego Kallosa, przynajmniej składowo ;)

      Raczej nie tyle obstawiałabym zapychanie co to, że Ty jesteś po prostu nadwrażliwa na ten składnik. Minerały to nie kwasy, by przy ich użyciu twarz się w ten sposób na początku oczyszczała ;)

      Usuń
    2. O, to super! Miejsce w łazience uratowane ;) Chyba będzie moja przy najbliższych zakupach :)

      No właśnie nie bardzo chciało się wierzyć w teorię o oczyszczaniu. Ech... jak ja nie cierpię wybryków mojej cery! Jaśniepani nie lubi się z wieloma, wieloma rzeczami, myślałam, że może chociaż własnoręcznie kręcony puder się sprawdzi, już się tak cieszyłam. A tu znów kulą w płot ;)

      Usuń
    3. A próbowałaś "kupnych" minerałków? Efekt był taki sam?

      Usuń
    4. Po AM, które zawierały mikę było podobnie. Nie wiem, może to też kwestia niedoczyszczonego pędzla. AM dodatkowo wyglądały nieco ciastowato, były bardziej satynowe i miękkie, ale jakby po pewnym czasie oblepiły twarz, a te z Kolorówki były bardziej tępe, mniej łagodziły rysy. Ogólnie mam wrażenie, że (pomijając kwestię zapychania) żeby dobrze wyglądać z minerałami trzeba mieć gładką buzię. Albo posmarować się silikonami pod spód.

      Usuń
    5. Szczerze powiem, że ja jestem dużo bardziej zadowolona z LL niż z AM, EM też są w miarę.

      A co do Twoich odczuć "wizualnych" - co robisz przed użyciem minerałków?

      Usuń
    6. Fajnie, że znalazłaś swoje ulubione pośród gotowców :)

      Normalnie, myję twarz żelem rumiankowym z Sylveco, potem albo odrobina hydrolatu i serum, albo nie i nakładam krem pomieszany z odrobiną żelu hialuronowego (najczęściej antyoksydacyjny z BU). Czekam aż trochę się wchłonie i nakładam minerały. Testowałam też je na żel z odrobiną oleju z pestek malin, albo na Sylveco brzozowo-rokitnikowy. I chyba, im tłustsza warstwa spodnia tym lepiej wyglądały ;) A masz jakieś sprawdzone patenty, żeby twarz dobrze wyglądała po nałożeniu minerałków? :)

      Usuń
    7. U mnie jest tak, że nakładam żelowe serum (obecnie z olejem manuka, rosyjskie), na to krem (Apis), a potem dopiero minerały. Ważna jest też technika - jak nakładasz podkład?

      Usuń
    8. Na sucho, albo okrężnymi ruchami od policzków do nosa, albo stempluję. Czasem, jeśli czuję jakieś lekkie ściągnięcie to psikam delikatnie hydrolatem na twarz na koniec. A Ty?

      Usuń
    9. P.S. czym i jak często dezynfekujesz pędzle i jakich używasz?

      Usuń
    10. A... jak nabierasz puder na pędzel? ;)
      Dezynfekuję za każdym razem IPA (wlany do atomizera), myję raz w tygodniu, mam jakiś zestaw 12 elementowy za 25 z allegro, ale włosie dotykowo jak naturalne xD

      Usuń
    11. Zamknięte pudełko odwracam do góry nogami i wysypuję przez sitko odrobinę na wieczko, jak porcja nie wystarcza, to powtarzam manewr ;) A dezynfekuję spirytusem - nada się dopóki nie kupię czegoś innego?

      Usuń
    12. A jak wcierasz w pędzel?

      Da radę, ale polecam IPA - tańszy i skuteczniejszy ;)

      Usuń
    13. Albo wcieram pędzlem w wieczko kolistym ruchem, albo po prostu dotykając pędzlem porcji pudru. Strzepuję nadmiar, staram się, żeby nie było dużo pudru na pędzlu i żeby włosie było równomiernie nim pokryte.
      Rozejrzę się czy jest dostępny stacjonarnie ;)

      Usuń
    14. Więc chyba problem faktycznie leży w przygotowaniu cery do aplikacji

      Usuń
    15. Być może, może mam aktualnie zbyt suchą skórę, żeby minerały wyglądały dobrze. Zresztą one chyba lubią tłustszą warstwę spodnią ;) A może to też kwestia pędzla (Ecotools, i jakiś podobny zestaw z Biedronki), albo dezynfekcji pędzla zbyt krótko przed aplikacją - może jeszcze ten alkohol nie zdąży odparować, chociaż jak czyszczę na noc, a potem używam rano, to też jest podobnie ;)
      Dziękuję Ci ślicznie za cierpliwość i wszystkie rady :) Może skóra się ogarnie i minerały będą dobrze leżeć ;)

      Usuń
  21. niedawno kupilam litrową maske serical ketarin wiec szybko nie kupie nowej.. ale bede o niej pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Miałam już kilka wariantów kallosa, mlecznego, arganowego, jedwabneo i z keratyną. O tym chyba pierwszy raz czytam. Zamierzam wypróbować wszystkie dostępne opcje ale dużo czasu mi to zajmie bo zawsze kupuję litrowe opakowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, właśnie kupiłam kolejne nowe Kallosy xD

      Usuń
  23. a u mnie jak na złość, odwiedziłam dzisiaj hurtownię fryzjerską i dopiero czekają na dostawę tych masek ;(

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurcze nie próbowałam jeszcze tej osławionej maski, ale chyba warto tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Posiadaczki cer skłonnych do zanieczyszczania - używałyście może kremu Ziaja 25+ nawilżajco-matującego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie próbowałam go ;)

      Usuń
    2. Ja używałam, był ok, ale bez rewelacji. O wiele lepiej u mnie sprawdziła się ziaja z serii Nuno lub bielenda krem nawilżająco - matujący

      Usuń
    3. Dzięki :) Mam na niego chrapkę, ale nie wiem, czy to dobry wybór.

      Usuń
  26. ja kocham kallosa keratin i chciałabym wypróbować bananowego w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Tej jeszcze nie miałam, ale będę testować je po kolei. Chociaż nie szybko jest je zużyć :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Skoro jeden z lepszych, to wiem jaki będzie mój pierwszy Kallos :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wczoraj ją zamówiłam razem z wersją bananową. Będą to moje pierwsze odżywki Kallos i mam nadzieję, że moje kapryśne włosy je polubią ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zakupiłam kallos z arganem i jest rewelacyjna.
    Cudnie podkreśla fale, zero pucho pomimo rozjaśniania na końcach włosów-ombre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą wersję też lubię w kwestii działania, ale jej zapach strasznie mnie męczy -.-

      Usuń
  31. a właśnie zakupiłam olej z awokado :))

    OdpowiedzUsuń
  32. Męczę Kallosa Kolor, a jak zmęczę, to myślę o Arganie. Bo to nie jedyny baniak w łazience, więc na razie ban na dokupowanie. Może za rok? ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Kasiu, na skutek wahań hormonalnych (takich niezależnych od miesiączki), a teraz tuż przez @ zrobił mi się istny kosmos - tak mnie wysypało, że nie wiem, jak sobie poradzić. I zaskórniki i kilka ropnych krost. Kiedyś Acnederm zastosowany awaryjnie działał, a teraz mam wrażenie, że nie tylko potęguje wysyp (no no złuszcza), to jeszcze podrażnia. Co byś poleciła do zastosowania doraźnie, przez te kilka najgorszych dni, żeby się pogoiło i poszło w cholerę?

    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okłady z kozieradki ;). Ale może warto walczyć delikatnym, ciągłym złuszczaniem o brak wysypów?

      Usuń
    2. Dzięki :) Uzupełnię zapasy i będę się rosołkować ;)
      Taki miałam plan, ale potem skóra się zrobiła nadwrażliwa i przestałam. Co delikatnego masz na myśli? Acnederm też się zalicza do tej kategorii?

      Usuń
    3. Może czas zmienić kwas na inny? Bielenda i Iwostin wypuściły w tym sezonie fajne nowości kwasowe ;)

      Usuń
    4. Migdałowy mi nie służy, więc na Bielendę się nie skuszę, a o kwasach Iwostinu nie słyszałam. Miałam krem SVR Lysalpha active z gluko, ale dobija dna. Myślałam o toniku z octem jabłkowym, może by się sprawdził?

      Usuń
    5. To może mlekowy? Jeśli chodzi o tonik z octem jabłkowym, to złuszczenia, nawet mikro, bym się nie spodziewała.

      Usuń
  34. Mlekowego nigdy nie miałam, może się skuszę :) Myślisz, że gdybym zrobiła tonik z kozieradki (np. jedna-dwie łyżeczki na szklankę wody) a potem dodała konserwantu z BU, to mógłby postać np. w łazience tak ze dwa tygodnie?

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie miałam maski z tej firmy, ale ta jest bardzo ciekawa. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz