Krótko i na temat: Luxure, Lirene, Arabian Almas, Foltene i balsamy perfumowane




Bywa czasami tak, że korzystam z kosmetyku, o którym z pewnych względów nie mogę napisać czegoś więcej ;). Z tego względu wpadłam na pomysł "krótkich recenzji", gdzie zebrane byłyby krótkie informacje na temat takich produktów ;). Dziś przedstawię 6 kosmetyków: zapach, balsamy perfumowane, odżywkę do skórek i paznokci, odżywkę do włosów i peeling do ciała.

Luxure, perfumy "I miss you"




Nie mam żadnych zastrzeżeń do bezawaryjnego atomizera czy samego, estetycznego flakonu, jednak kokardka (która na szczęście odpadła) na zatyczce wiała tandetą :P. 

100ml produktu kosztuje 24zł.

Opis zapachu: nuta głowy:
mandarynka
nuta serca:
piwonia, róża, morela, brzoskwinia
nuta spodu:
białe piżmo

Perfumy te są odpowiednikiem "Miss" Diora. Zapach dla mnie jest lekki, kwiatowo-owocowy, kobiecy i odpowiedni na dzień. Jeden z niewielu, który mnie nie męczy (a mam z tym problem, chyba jest to związane z moją pracą :P) i nie zmienia woni na mojej skórze (również mój problem z większością zapachów). Uniwersalny, chociaż gdybym musiała go zakwalifikować to wpakowałabym go do grupy wiosenno-letnich pachnideł.

Ma jednak pewien minus - po dwóch godzinach już go w zasadzie nie wyczuwam, więc nie grzeszy trwałością. Ale wart powąchania ;).

Foltene Pharma, Traitement des Ongles (Kuracja wzmacniająca do paznokci)


Produkt dostajemy w "błyszczykowym" opakowaniu - nawet aplikator ma formę tego typu pędzelka! Niestety - tuba jest nieszczelna i mimo tego, że zawsze pilnuję dokręcania część produktu wyemigrowała -.-.

10ml kosztuje 58zł.


Skład prezentuje się następująco:


Sporo humektantów i tajemniczego DNA doprawione ekstraktem z róży stulistnej, seryną, oligosacharydami, mocznikiem, glicyną, glukozą i alantoiną. 

Takie połączenie powoduje, że kosmetyk ma postać rzadkiego, herbacianego żelu bez zapachu. Wchłania się szybko i nie pozostawia śladów ;).

Szkoda tylko, że mimo bardzo skrupulatnego używania tego produktu nie zauważyłam żadnego wpływu na paznokcie: ani nie rosły szybciej, ani nie były mocniejsze (a mocą teraz moje płytki nie grzeszą). Ogólnie efekt byłby identyczny gdybym nie używała niczego. 



Czas na reprezentanta kosmetyków arabskich - przeciwłupieżową maskę do włosów z ekstraktem z wawrzynu. Produkt zapakowany jest w plastikowy, solidny słoiczek z bardzo ascetycznymi naklejkami. W zasadzie z opakowania nie dowiemy się niczego ciekawego :P. Bardzo rzadka konsystencja maski bardziej pasowałaby do opakowania w formie tubki. 

150ml produktu kosztuje 23zł.


Skład ze strony: Oil Olive, Oil Laurus, Aqua Destilata, Aromaflovers Natural, Vitamins.

Szczerze wątpię, że jest to skład INCI. Same (w zasadzie) oleje nie dałyby tak lekkiego produktu. Pachnie delikatnie, wyczuwam nuty męsko - ziołowe.

Maska ma bardzo rzadką konsystencję, przez co jest bardzo niewydajna. Opakowanie wystarczyło mi na 6 aplikacji. Dla moich włosów jest tak lekka, że w zasadzie nie odczuły w żaden sposób tego, że użyłam cokolwiek po myciu. Włosy po spłukaniu były widocznie niesforne, co ostatnio rzadko się u mnie zdarza.

Lirene, Peeling do ciała Głębokie nawilżenie


W tym przypadku miałam do czynienia ze "sporą próbką" zamkniętą w miękkiej tubce.

Peeling zawiera drobne, polietylenowe granulki, pachnie świeżo i ma postać niebieskawego żelu.

Skład:


Typowy żel do mycia z drobinkami, zawierający mocny detergent, stabilizatory piany i niewielkie ilości wszelkich innych składników. Ma dość gęstą konsystencję (ale niezbyt dużo drobinek) i delikatny, świeży zapach.


Produkt ten nazwałabym żelem z drobinkami, bo absolutnie daleko mu do peelingu ;). Skórę mogłabym nim masować i masować, a nie osiągnęłabym nawet 1/10 tego efektu, co po rękawicy peelingującej. Ogólnie - kosmetyk nie dla mojej wymagającej i "grubej" skóry :P. 

Na zakończenie - dwa balsamy perfumowane ;)

Beyonce Pulse NYC, Balsam perfumowany


Oba prezentowane przeze mnie balsamy zamknięte są w miękkich, plastikowych tubach. Każdy z nich ma zapach odpowiednich perfum: oba zapachy są mocno kwiatowe i kobiece.


Co do składów: w obu przypadkach są to produkty bazujące na parafinie (co w kontekście używania na skórze ciała mi nie przeszkadza) i innych emolientach sowicie doprawione zapachem (wysoko w składzie). 


Posiadają dość rzadką konsystencję - prędzej niczym mleczko bądź lotion do ciała. 

Halle Berry Exotic Jasmine, Balsam perfumowany



Tego typu kosmetyków nie wykorzystuję w celach typowo pielęgnacyjnych, bo są one niewielkie i bardzo krótkotrwałe. Skupiam się na zapachu, który zaaplikowany w formie balsamu jest trwalszy, a jednocześnie delikatniejszy. Typowe zapachowe czasoumilacze, bez dodatkowych fajerwerków w konteście pielęgnacji skóry ;).

Macie na swoim koncie "testowym" kosmetyki, o których nie potrafiliście powiedzieć zbyt wiele?

P.S. Do mojego współlokatora trafił dezodorant Pierre Cardin L'Intense od StrefaUrody.pl:


Zapach bardzo męski, odpowiada zarówno kobiecej populacji naszego mieszkania, jak i męskiej :P. Nie podrażnia, ale też nie zapewnia ochrony przed poceniem (nie jest jednak antyperspirantem, więc nie jest to wielki zarzut).


Komentarze

  1. Nic z tych rzeczy mnie nie kusi. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta kuracja wzmacniająca do paznokci u mnie też kompletnie się nie sprawdziła i też miałam problem z jego nieszczelnym opakowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. MI się spodobał balsam Halle Berry - obawiałam się słabego bądź wręcz zerowego nawilżenia a milo mnie zaskoczył. Zapach też niczego sobie - nie porywa, ale przypadł mi do gustu. Balsam Beyonce kompletnie mi nie spasował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż jeden Ci podszedł ;)

      Usuń
  4. znam zapach perfum Beyonce Pulse NYC, dla mnie jest strasznie słodki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się tak, przynajmniej na podstawie balsamu, nie kojarzy ;)

      Usuń
  5. Ciekawy wpis. Ja uwielbiam perfumy orientalne. Są wyjątkowe i unikatowe

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz