Bycie włosową blogerką ze zdrowymi/zniszczonymi włosami a fryzjerskie zmiany, czyli...



Każda kobieta potrzebuje czasami zmian, które często dotyczą fryzury. Nowa długość włosów, kształt cięcia, kolor... Zwykle, gdy są to metamorfozy przemyślane i poczynione sprawdzonymi rękami, zmiany są korzystne. Bywa też i w drugą, stronę, ale nie o tym dziś chciałam napisać ;). 

Wystawiając swoje włosy (czy cokolwiek innego) w sieci automatycznie dajemy swoim Czytelnikom prawo do komentowania i krytyki tego, co publikujemy. Naturalna kolej rzeczy związana z prowadzeniem bloga ;). Gust jest jak głowa - każdy ma swoją, więc oceny o wydźwięku "podoba mi się/totalnie mi się nie podoba" są jak najbardziej na miejscu.

U mnie jest tak, że:
  • 3-4 razy w roku pragnę "prostej" wersji, więc u fryzjera proszę o prostowanie na szczotce - ale za Chiny Ludowe nie chciałabym mieć takiej fryzury na stałe.
  • Loki to absolutnie "moja fryzura" ;).

Uważam tak ja, Kascysko we własnej postaci, i nikt nie musi się ze mną zgadzać ;). Przejdę jednak do meritum tego posta.

Zarówno na swoim blogu, jak i na blogach koleżanek widzę pewne niepokojące zjawisko. U mnie można streścić je w ten sposób:

"Nie jesteś żadną włosową specjalistką, masz zdrowe i krótkie włosy, więc ich pielęgnacja to żadna sztuka. Byłabyś inspirująca, gdybyś walczyła ze skutkami farbowania/prostowania etc. Przecież Ty nawet włosów nie farbujesz, więc co Ty wiesz o włosowych problemach!"

Czytelnicy oczywiście mogą nie pamiętać, że 4,5 roku temu zaczynałam swoje włosomaniactwo z popalonych farbą prawie czarnych włosów puszących się w każdym wymiarze :P. Niemniej jednak - włosy wyszły na prostą i nie mam na razie w planie żadnych inwazyjnych zabiegów na nich, bo... nie czuję takiej potrzeby. Nie jest to kwestia ochrony włosów przed zniszczeniami - gdyby mój naturalny kolor włosów mi się nie podobał farbowałabym kłaczki bez najmniejszego żalu. Jednak uwielbiam go i tylko czasem tuninguję go maskami koloryzującymi.

Z całą pewnością będę się jednak farbować, gdy będę mieć więcej siwulców. I będę to robić farbami fryzjerskimi ;). Wtedy też być może machnę sobie kolor o ton jaśniejszy, niż mam - we'll see ;). Ale nie będzie to decyzja podyktowana chęcią zostania czyimś włosowym guru czy "trenerem". Moja pasja, jaką jest blogowanie z całą pewnością nie będzie rządzić tym, co mam na głowie ;).


Drugą grupą są podobne komentarze u osób, które swoje już zdrowe włosy poddały inwazyjnym zabiegom fryzjerskim (np. koloryzacji). Oczywiście - efekt może nam się nie podobać. Mamy prawo to napisać, sama czasami korzystam z tej możliwości ;). Ale tego, żeby z powodu "traktowania włosów chemią/świadomego niszczenia włosów/etc." stracić wiarygodność jako pasjonata włosów - nie rozumiem.

Włosy zawsze powinny być dla nas, a nie my dla włosów, więc jeśli marzymy o innym kolorze/cięciu/długości już od dawna to nie wahajmy się spełniać swoich zachcianek. Życie jest jedno (a włosy to nie d*pa, odrosną ;)), więc nie warto go tracić na noszenie chociażby nielubianego, ale naturalnego koloru włosów ;).

Nie dorabiajmy zbędnej ideologii tam, gdzie jej nie ma - słowo na Dzień Niepodległości ;).

Odpocznijcie też za mnie, Kochani ;).

P.S. Zapraszam do udziału w konkursach: na blogu i na Fanpage ;)

loading...

Komentarze

  1. Ludzie mają tendencje do popadania w skrajności :) I jeszcze trzeba zrozumieć że nie każdy myśli tak samo jak JA, to już jest wyzwanie nie do przeskoczenia dla niektórych gwiazd :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To teraz trzeba sobie niszczyć kudły, żeby być wiarygodnym? :D

    Nie farbujesz - nie jesteś wiarygodna, jeśli chodzi o pielęgnację, farbujesz - nie jesteś wiarygodna jako osoba lubiąca dbać o włosy :D aż mi się przypomniał ten obrazek http://kiszona.pl/obrazek.php?8784

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że dokładnie o tym obrazku też myślałam? xD

      Usuń
  3. Rozumiem co masz na myśli. Przeraża mnie to, co się teraz dzieje na blogu Anwen, odkąd rozjaśniła włosy. Zalewa ją fala krytyki ze strony komentujących. Nie rozumiem tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jest tak również dlatego, że po prostu to nie wygląda dobrze, a nawet konstruktywna krytyka jest odbierana jako atak

      Usuń
    2. No nie wygląda to dobrze. Ale te same czytelniczki, które potrafią dopingować autorki włosowych historii do dalszej pracy, jakoś nie potrafią podobnie podejść do samej Anwen. Po tylu latach blogowania należą jej sie chyba słowa "szkoda, że kolejna próba rozjaśniania nie wyszła, trzymaj się" zamiast ciągłego powtarzania pod każdym postem, że głupia jest i powinna była zostać przy czerni (która swoją drogą wyglądała strasznie sztucznie).

      Usuń
    3. Tylko wiesz co, z tego co wiem tam komentarz tego typu jest bardzo często kasowany. Część tylko jest puszczana - ale to raczej też w konkretnym celu. Albo się zachwycasz albo spadaj. To nie jest zdrowe dla forum by nie móc wyrazić swojego zdania.
      Na innych blogach np. tym jakoś nie ma tego problemu. Jak napiszę, że Kascysko powinna prostować włosy bo wygląda fajniej (obojętne czy tak uważam czy nie) raczej nikt nie zacznie robić afery i udowadniać mi, że się nie znam.
      Może to po prostu kwestia podejścia do czytelniczek.

      Usuń
    4. Wiecie - sama napisałam ostatnio Anwen, że nie podoba mi się jej ombre (bo przejście jest zbyt widoczne, bo zimna góra i ciepły dół to nie moja estetyka) - ale to nie mnie się ma podobać, tylko właścicielce ;). Sam pomysł (w sensie - rozjaśnianie/farbowanie) i ideę chęci zmian jednak jak najbardziej rozumiem ;)

      Usuń
    5. ano właśnie, jako stała czytelniczka tego bloga, bloga Anwen i kilku jeszcze innych uważam, że to co się na jej blogu dzieje, to jakaś tragedia. no niestetety mój nieprzychylny komentarz pod postem o pielęgnicy nie został przez nią przepuszczony, a to pewnie dlatego, że grzecznie zwróciłam jej uwagę, iż nieładnie jest umniejszać zasług tego urządzenia i opinii zadowolonych dziewczyn tylko dlatego, że jej pielęgnica nie podpasowała. bo niestety w takim tonie Anwen odpowiadała/pytała zadowolone czytelniczki czy aby napewno są pewne, że to pielęgnica tak ładnie na ich włosy działa. Ton i sposób jej wypowiedzi w komentarzach bardzo mi się nie spodobał i piewszy raz w życiu napisałam "nieprzychylny" komentarz wyrażający moje zdanie o sposobie w jaki odnosi się do czytelniczek. I jak można było się spodziewać, komentarz nie przeszedł moderacji:/ Pozdrawiam, Kasia

      Usuń
    6. Przykro mi Kasiu, że coś takiego Cię spotkało -.-

      Usuń
  4. Jestem włosomaniaczką, lecz nigdy nie farbowałam i nie rozjaśniałam włosów. Przez 5 lat niszczyłam je stosując codziennie prostownicę. Moje włosy są cienkie i delikatne z natury, a włosomaniactwo to ciągła walka o każdy włos i próba nadania objętości.

    Włosomaniactwo ma wiele wymiarów. Dla każdego jest miejsce w tej społeczności. Oczywiście, spektakularne przemiany jak np. powrót do naturalnego koloru włosów po uprzednim ich spaleniu, są wizualnie najbardziej atrakcyjne, co nie oznacza, że osoby bez przejść koloryzacyjnych nie mają powodu do dumy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma ładniejsze/grubsze/dłuższe/bardziej bujne włosy od nas. Dlatego bez sensu jest porównywanie się z innymi i dążenie do realizacji stereotypu włosomaniaczki mającej grube i gęste włosy. Sama nie jestem w stanie osiągnąć gęstości i grubości marzeń, bo ogranicza mnie genetyka. Widzę natomiast pozytywne zmiany, jakie zaszły w wyglądzie włosów na przestrzeni ostatnich lat i to mnie cieszy. Świadoma pielęgnacja daje efekty. Jeśli porównywać siebie, to tylko i wyłącznie do siebie + czuć się dobrze ze swoimi włosami - to moja definicja włosomaniactwa. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prostownice też namiętnie używałam, a i posiadam włosy cienkie o nikłej objętości wyjściowej - jedynie loki ratują sytuację. Ale jak mnie obsypie siwulcami to pobiegnę po farbę xD

      Usuń
  5. Ładna sukienka, jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego niebieskiego tła na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Święte słowa! Po masakrze, dokonanej przez fryzjerkę ("tu zrobię pani takie pazurki") musiałam ciachnąć włosy o 25 cm. Wyłam, tęskniłam, zapuszczałam. Doszłam prawie do pasa i miałam dość. Mam proste niskopory, więc pielęgnacja (niezależnie od długości) jest mało kłopotliwa, ale włosy schły potwornie długo, nie byłam w stanie ich upiąć, bo koczek zawsze gdzieś "ciągnął", ciążył, bolała mnie skóra głowy, a z luźniejszych upięć się wyślizgiwały. Przy tym jak bym ich nie upięła, grzały jak czapka. Nie mogłam ich nosić rozpuszczonych, plątały się od spodu jak oszalałe (to pasma, zniszczone ze dwa lata temu przez płaszcz), więc mogłam nosić tylko warkocz (nuuuda). Mam cienkie, średnio gęste (8 cm w kucyku) włosy, to przecież nie jest ilość włosów, która ma prawo przeszkadzać. A jednak, chyba po prostu nie nadaję się do posiadania prawdziwie włosomaniaczej fryzury :p
    Pamiętałam Twoje wpisy o obcinaniu, słowa, że to włosy są dla nas, a nie my dla włosów, wkurzyłam się, skróciłam je o kilkanaście cm i odetchnęłam z ulgą. Długość do stanika jest idealna, wyglądają na długie, a dają żyć :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie :) Mi czasem ludzie wytykają, że mam włosy "tylko falowane" więc jak w ogóle śmiem się wypowiadać w temacie loków i fal. Z pretensjami odsyłam do matki natury, że nie dała mi włosów stworzonych pod blogowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się w temacie prostych wypowiadać absolutnie nie powinnam xD

      Usuń
  8. Ja co prawda nie na temat, ale liczę bardzo na Twoją fachową pomoc. Jakiś czas temu pisałaś o bimatoproście wykorzystywanym w odżywkach do rzęs - na podstawie składu wyraziłaś swoje zdanie, co utwierdziło mnie w decyzji odstawienia odżywki Long4lashes (co zrobiłam z wielkim bólem bo odżywka rzeczywiście genialna). Moje rzęsy są jednak bardzo bardzo kiepskie i zaczęłam poszukiwać innych odżywek - w sieci natknęłam się na LashVolution, cena porównywalna do Long4Lashes, a skłąd taki oto następujący:

    Aqua, Glycerin, Myristoyi Pentapeptide-17, Propanediol, Chamomilla Recutita Flower Extract Urtica Dioica (Nettle) Extract, Acrylates/C 10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Camellia Sinensis Extract Dechloro Dihydroxy Difluoro Ethyldoprostenolamide, Disodium EDTA, Ethyl hexylglycer in, Niacinamide, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide

    Czy mogłabyś napisać co sądzisz o składzie? Z góry bardzo dziękuję!

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odżywka, o którą pytasz ma pochodną Bimatoprostu, więc dla mnie odpada ;)

      Usuń
  9. I bardzo dobry post, z którym w pełni się zgadzam :) Więcej dodawać nie trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mówiłam już, wyglądasz piękne w prostych włosach:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja najbardziej cenię Kascysko nie za wygląd, rodzaj, długość i przeszłość włosów a za fachowe analizy i porady na blogu. Tak trzymaj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam trzymać poziom, dzięki za miłe słowa ;)

      Usuń
  12. Ja to zawsze powtarzam, że jak komuś nie odpowiada mój blog, to niech proszę założy swój i tam pisze o tym, o czym chce przeczytać u mnie ;) Przeważnie dyskusja się wtedy kończy ;)

    Sama kilka razy przeczytałam, że mam za krótkie włosy jak na bloggerkę i jak mogłam przestać o nie dbać, kiedy synek przez prawie rok kolkował - przecież prawdziwa włosomaniaczka nawet z zamkniętymi oczami powinna olejować włosy, padając na twarz ;) No cóż - myślę, że to biedni ludzie z problemami często piszą takie różne rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jest jakaś nadzieja, że i mojej pannie kiedyś przejdzie ;)
      Jakiś czas temu usłyszałam, że dawniej moje włosy zachwycały a teraz każdy może takie mieć. Nic na to nie poradzę, że walczę z hormonami i dawniej miałam znacznie gęstsze włosy. Zauważyłam również, że mam teraz spory dystans do tego co mam na głowie :) Spokojnie, bez nerwów, liczenia i pojawiła się masa baby hair. Kiedyś się zagęszczą. Gdybym zaczęła teraz siwieć(gdy dzieć jest jeszcze malutki i ma multum problemów z brzuszkiem) to również wybrałabym farbę. Przed chrzcinami nałożyłam zmywalną farbę.

      Usuń
    2. Mnie trochę odstrasza nieobliczalny efekt kolorystyczny po hennie. No i chciałabym zostać przy blondzie ;)

      Usuń
  13. Tak naprawdę nigdy nie zadowoli się swoich czytelników w 100%. Ja dostawałam nie raz komentarze że powinnam zrobić to lub tamto a nie powinna tego lub tego. Rady owszem bardzo cenne. Jednak warto nie zapominać że włosy każdy ma swoje i tyle :P Nie przejmuj się takimi uwagami, przypuszczam że część z nich jest tak naprawdę pisana po złości i tyle !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzeno, ja się nie przejmuję, ale chciałabym żeby to zjawisko przynajmniej wśród moich czytelników (prawie) nie występowało ;)

      Usuń
  14. Bardzo dobry post. Moje osiwiałe (przykryte farbą włosy) też się ucieszyły czytając takie słowa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kascysko, jesteś fantastyczna:) bardzo Cię lubię, bez względu na kształt fryzury. Mądra babeczka z Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jestem zdania, że jak nie ma sie nic do powiedzenia to się nic nie mówi, a sianie negatywnych uczuć w postaci hejterskich komentarzy jest jeszcze gorsze. Jedyne co łączy Twoje i moje włosy to, że są cienkie, ale oprócz tego ja mam ciemne i proste czyli ogółem zupełnie inny typ. Mimo wszystko lubię Twojego bloga za "chemiczne spojrzenie" na niektóre sprawy, z resztą nie tylko dlatego. Juz sie rozpisałam a chcialam tylko powiedzieć, że się zgadzam z treścią posta. :d

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, w prostych włosach wyglądasz jak zupełnie inna osoba! Niemniej, zdecydowanie wolę Twoje loczki :)
    Moim zdaniem, wszyscy hejterzy, którzy uważają, że pielęgnacja naturalnych włosów to nic takiego: niech choć przez miesiąc spróbują świadomej pielęgnacji na stopniu hard - jak rasowa włosomaniaczka. Zobaczymy wtedy jak będą płakać :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, ludzie mnie na ulicy nie poznają xD.

      Ja tam uważam, że pielęgnacja nie powinna być obowiązkiem, tylko przyjemnością. Jeśli komuś włosomaniactwo przyjemności nie sprawia to po co się męczyć z "rasowym włosomaniactwem"? Bez sensu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz