Elizabeth Arden Green Tea EDP - czyli jak przekonałam się do perfum?
Ciężki ze mnie przypadek. Być może specyfika wykonywanej pracy sprawia, że 97% zapachów perfum po prostu mnie męczy (najgorzej - w środkach lokomocji). Z tego powodu w zasadzie nie używałam perfum i wód toaletowych, bo perspektywa wąchania ich w drogeriach i perfumeriach napawała mnie przerażeniem. Buszując na forach urodowych znalazłam jednak osobę, która na temacie zapachów zjadła zęby i która poradziła mi perfumy Elizabeth Arden Green Tea EDP. Ich egzemplarz trafił do mnie w ramach współpracy z perfumesco.pl.
I cóż... moja specjalistka trafiła z propozycją w dziesiątkę ;).
Wysoka, szklana, zielona buteleczka kojarzy się świeżo, wiosennie i radośnie, natomiast kartonik z okienkiem jest bardziej stonowany i elegancki. Opakowanie przypomina raczej te stosowane do wód toaletowych - jest jednak trwałe (ale szklane - nie polecam upadków z wysokości), a atomizer nie sprawia żadnych problemów (nie zacina się).
100ml tego zapachu kosztuje 46zł (obecnie na promocji KLIK!). Niedrogo ;).
Przy jednej aplikacji stosuje 2-3 psiki: jeden na nadgarstki, jeden między piersiami lub dwa na szyi.
Pozwolę sobie na publikację małej ściągi, bo nut zapachowych (jeszcze) nie ogarniam ;).
Nuty zapachowe:
Nuta głowy: bergamotka, cytryna, pomarańcza, mięta
Nuta serca: rabarbar, jaśmin, nasiona selera, goździk
Nuta bazy: mąkla tarniowa, ambra, piżmo
Byłam jak niewierny Tomasz - nie wierzyłam, że dobrze dobranych perfum się w zasadzie nie czuje. A jednak! Świeże, cytrusowo-kwiatowe nuty tego zapachu wyczuwam jedynie na testerach albo na innej osobie, na sobie jedynie przez kilka chwil po aplikacji, by oddać całkowicie dominację nutom cytrusowym i begramotce, dającym w połączeniu zapach odpowiadający zielonej herbacie. Później mój nos się przyzwyczaja i "nie czuje" ;).
Z tej okazji testerem trwałości został mój M., który twierdzi, że po porannej aplikacji (około 7 rano) wyczuwa je około 15 (bez ponownej aplikacji - nigdy nie pamiętam o tym, by flakon wrzucić do torebki xD). Nie mam wyjścia - muszę mu wierzyć.
Nie męczą mnie (wielki sukces!), są lekkie, świeże, niezobowiązujące, idealne na lato. Myślę, że na początek przygody z zapachami - w sam raz ;).
Obawiam się, że idę w stronę kolejnego "holizmu" - zapachoholizmu xD. Zlokalizowałam sobie kolejną zachciewajkę: Elizabeth Arden Sunflowers. Obawiam się, że to się pogłębi... ;)
Wasz ulubiony zapach na wiosnę to... ?
P.S. Pamiętajcie o konkursach: na blogu (KLIK!) i na Facebooku (KLIK!).
loading...
Ta zielona herbata to klasyk, jeden z moich ulubionych zapachów od paru lat. Na wiosnę doskonały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zapraszam xprs.imcreator.com/free/sanqi/torebki
Klasyki i nie tylko dopiero poznaję ;)
UsuńA ja właśnie sprzedaję ten zapach bo mi jakoś nie podszedł :(
OdpowiedzUsuńOj, przykro mi -.-. Ale wybór zapachów to sprawa wysoce indywidualna.
Usuńswojego czasu wydanie pieniędzy na lepsze perfumy to była jakaś abstrakcja... to tak samo jak kiedyś nie cierpiałam złota, a kochałam srebro... wszystko zmieniło się o 360 stopni; czyli tylko świnia nie zmienia poglądów! :) Aktualnie moim ulubionym zapachem jest Lady Gaga Fame :)
OdpowiedzUsuńSiostro zaginiona! (chociaż ja nadal wolę srebro xD)
Usuń'wszystko zmieniło się o 360 stopni'
UsuńDrastycznie, zaiste.
Może nie na temat, ale ratunku poszukuję jakiegoś mocno nawilżającego kremu, który jednocześnie nie będzie zapychający. Wiek 30, pierwsze zmarszczki mimiczne, skóra w strefie T tłusta z tendencją do zapchanych porów - niekiedy krostek i stanów zapalnych(kremy matujące odpadają po mimo kilku różnych prób efekt krótkotrwały, ściągniecie i wysuszenie, natomiast pudry matujące efekt na maks 2 godziny. Skora jest też zarazem bardzo sucha, szczególnie skronie, nos i broda - nawet wydawałoby się po nawilżeniu, niedługo później sucha łuska skronie, sterczące skórki nos i broda.
OdpowiedzUsuńAnonimku, Twoje objawy wskazują na jakieś problemy wewnętrzne, których ledwie objawem jest trądzik. Jakie badania miałaś w tym kierunku wykonane?
UsuńRival de Loop Hydro, tak na szybko ;)
Hmmm, no to po kolei: podstawowe wyniki ok, alergii pokarmowych brak, wziewne owszem i kontaktowa na nikiel, ginekolog-endokrynolog twierdzi, że wyniki prawidłowe (sprawdził co najmniej 10 pozycji od nadnerczy, płciowych, tarczycowych, kwestie cukrowe itd.).
UsuńRival de Loop Hydro za cienki, brak jakiejkolwiek ulgi po nałożeniu. Przez jakiś czas fajnie sprawdzał Dermedic 3 - polecony przez farmaceutę(serum uwielbiam od dłuższego czasu, ale samo nie jest wystarczające), natomiast krem przez krótki okres stosowania rewelacja, a po jakimś czasie skórze jakby nadal brakowało wody, a zaczyna się jeszcze bardziej przetłuszczać...
La ROCHE HYDRAPHASE INTENSE, przy tym jak moja twarz go wypijała i było mało musiałabym chyba co 7-10 dni kupować nowe opakowanie. Kiedyś nawet fajnie się sprawdził Tołpa simply skóra sucha - ukojenie super, ale też w pewnym momencie znowu przetłuszczenie takie, że mogłabym bibuł od twarzy nie odklejać, a to tylko niektóre na przestrzeni kilku ostatnich lat.
Już brak mi pomysłów...:(
Anonimku, a mogę poprosić Cię o dokładną listę tych badań? Próbowałaś może wersji Regeneration RdL - dla mnie jest dużo bardziej treściwa od Hydro, ale ze względu na tłustość mojej cery akurat wolę wersję nawilżającą.
UsuńSpróbuj więc pójść w stronę Fitomedu i/lub Cery Plus.
Wymienię tylko to w tej chwili pamiętam. Na pewno robione były,tsh, ft3, ft4, wapń, prolaktyna, testosteron, androstedion, DHEA-SO4, insulina i glukoza ( i to jedyny wynik, który był w górnej granicy normy) i jeszcze 2 lub 3 pozycje niestety ich nie pamiętam. Wyniki niestety zostały u lekarza, szkoda, że nie zrobiłam kopii :(
UsuńBardzo szkoda -.- A kortyzol i próby wątrobowe pamiętasz może?
UsuńDla pewności - sprawdź sobie kiedyś glukozę. Stan przedcukrzycowy mocno wpływa na cerę.
Ponieważ glukoza była w górnej granicy normy otrzymałam zalecenie przyjmowania Sioforu. Wymienionych pozycji przez Ciebie niestety nie pamiętam. Kiedy zapytałaś o kortyzol skojarzyło mi się, że często przyjmowałam i w okresach zaostrzenia przyjmuję glikokortykosteroidy ze względu na astmę.
UsuńTo może mieć związek, jednak sam kortyzol to po prostu hormon stresu. Warto go zbadać przy okazji.
UsuńBardzo lubię ten zapach :))
OdpowiedzUsuńI ja dołączyłam do grona jego wielbicielek ;)
UsuńNo ja teraz testuje perfumy z Yves Rocher, bo tak na co dzien nie mam ochoty wydawac kupy kasy, ale wydaje mi sie, ze ich zapach szybko znika. Moze tak jak Ty musze sie spytac kogos z otoczenia :P Kusisz mnie ta zielona herbata, bo ja po prostu uwielbiam cytrusy. Kiedys za mlodu uwielbialam takie cytrusowe perfumy Naomi Campbell (chyba Eternity - butelka w ksztalcie gwiazdki), ktore niestety zostaly wycofane. A z drozszych to uwielbiam Chanel Mademoiselle, ale na cos dzien troche mnie przytlaczaja.
OdpowiedzUsuńNa YR poluje, ich zapach bazujący na oleju monoi śni mi się po nocach xD.
UsuńWody toaletowe YR faktycznie sa dosc nietrwale.
UsuńUwielbiam ich zapach, świeży cytrusowy, herbaciany...ale u mnie sa nietrwałe a szkoda bo to MÓJ typ zapachu-mogły byc idealne.
OdpowiedzUsuńCzynnik indywidualny przy perfumach jest szczególnie ważny.
UsuńDoskonale Cię rozumiem, również męczą mnie zapachy. Bywało tak, że dopadał mnie ból głowy, kiedy zmuszona byłam przebywać w pomieszczeniu z osobami używającymi mocniejszych perfum. Od kilku lat używam Versace Bright Cristal. Otoczenie je czuje a ja nie. Ostatnio zachwyciły mnie Blumarine Anna, które nie męczą pomimo tego, że jednak trochę je czuję (jeszcze). Muszę zakupić proponowane przez Ciebie, tak dla wiosennej odmiany.
OdpowiedzUsuńPomieszczenia są jeszcze do zniesienia, ale busy + ogrzewanie + perfumy = dramat.
UsuńLubiłam go i bardzo żałuję, że marka testuje swoje kosmetyki w Chinach.
OdpowiedzUsuńRównież żałuję, że tamtejszy rynek ma takie wymagania.
UsuńBardzo lubię ten zapach. Jest taki świeży i wiosenny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni ;)
UsuńTo mój ulubiony wiosenny zapach. Nowa buteleczka stoi już na toaletce ;)
OdpowiedzUsuńHoho :D
UsuńIdealny na wiosnę :) Jednak na mnie strasznie nietrwały :(
OdpowiedzUsuńNiestety, trwałość zależy też od właściwości naszej skóry.
Usuńwłaśnie stoją u mnie na półce, według mnie to idealny zapach na lato. meega świeży :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zgadzam się ;)
Usuńuwielbiam wszystkie perfumy z tej herbacianej serii, ale nie na mnie. wersję Kameliową dostałam kiedyś od mamy i po tygodniu jej je przekazałam bo znieść ich na sobie nie mogłam. Teraz mama ma kolejne opakowanie, a ja znacznie cięższe, jak Zara Orient albo Lady Gaga Fame
OdpowiedzUsuńI takie historie przy wyborze zapachów są częste...
UsuńBardzo lubię ten zapach! :)
OdpowiedzUsuńMiałam je kiedyś i bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńA jakie obecnie są Twoimi ulubionymi? ;)
UsuńJa zapachy lubię zmieniać często :) bardziej gustuje w orzeźwiających i lekko słodkawych. Nie lubię ciężkich i ostrych perfum ;)
OdpowiedzUsuńPerfumy rzadko zdarza mi się kupować, przeważnie je dostaje. Głownie są to zapachy z avonu. Większość z nich mi podchodzi, ale niestety nie trzymają się one na mnie zbytdługo.
Do ciężkich chyba też się nie przekonam ;)
UsuńSwego czasu też zaczęłam noszenie perfum od tego zapachu. Tylko... potem popłynęłam... i to tak, że skończyło się na forach o perfumach i z taką kolekcją owych, że można mnie podejrzewać o jakieś zaburzenia... :-)
OdpowiedzUsuńNadal wiele zapachów mnie męczy, a są i takie, które bardzo mi się podobają, ale nie mogę ich nosić przez dłuższy czas. I na co dzień nie używam perfum albo używam bardzo lekkich (obok tych mam jeszcze kilka innych), ale zdarza mi się mocniej pachnieć.
Przez większość roku używam "zielonych" zapachów i nie kupuję "odpowiedników" i tych tańszych wód - tych drugich nie przez snobizm, ale dlatego, że po nich szybko boli mnie głowa, co wg. specjalistów z forów wynika z tego, że zwykle zapach uzyskiwany jest w możliwie najtańszy sposób i nie inwestują w naturalne olejki, itp. jak "droższe" firmy.
"Green Tea" ma wiele wariacji i mym skromnym zdaniem niektóre z nich są bardzo fajne (ale nie wszystkie). :-)
Wąchałam tylko ten wariant, ale mam w planie sprawdzić inne. No i Sunflowers kiedyś będzie mój :D
Usuń"Sunflowers" był moim pierwszym "mocniejszym". I mam go chyba 3 butelki, bo kiedy przed paru laty przecenili go mocno, poszła fama na forach, że jest wycofywany, więc się wystraszyłam, że mi go zabiorą i zrobiłam zapas.
UsuńJednak większość moich ulubionych zapachów to "zieleniaki". I je najdłużej mogę nosić, bo mnie nie męczą.
Hoho, piękne zapasy!
UsuńDostałam kiedyś te perfumy, ale nie są w moim stylu jednak.
OdpowiedzUsuńObecnie mój nr 1 to Burberry The Beat, lubię też zapachy Mexx.
Muszę powąchać dopiero ;)
UsuńBardzo lubię ten zapach :) Ale świetny jest też 5th Avenue Elizabeth Arden :D
OdpowiedzUsuńLista do powąchania ciągle się wydłuża xD
UsuńLubię ten zapach, jest bardzo lekki i przyjemny dla nosa :)
OdpowiedzUsuńPodobnie uważam ;)
UsuńObecnie mam jest fajny delikatny ale u mnie krótko się utrzymuję lepszy był 5th ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy go wąchałam xD
UsuńJa nigdy nie czuję na sobie zapachów i potem się zastanawiam, czy nie powinnam użyć perfum jeszcze raz :/
OdpowiedzUsuńGdzieś kiedyś czytałam, że to urok dobrania idealnego zapachu, ale się nie znam ;)
UsuńJa skusiłam się na Green Tea Mimosa, a zieloną herbatę znam :) dzięki mojemu tacie.
OdpowiedzUsuńZ zapachów Arden w pierwszej kolejności wielką miłością darzę Sunflowers,5thAvenue, Arden Beauty i oczywiście Green Tea.
Bardzo fajna i szczera recenzja.
Zapraszam Cię do mnie na Słoneczniki :) https://kosmetycznyswiatkasi.blogspot.com/2018/08/pachniec-penia-lata-czyli-recenzja.html
Wielu Twoich ulubieńców pokrywa się z moimi ;)
UsuńTo bardzo przyjemny zapach, zresztą jak większość perfum tej marki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni ;)
UsuńJa też uwielbiam otaczać się zapachami i najbardziej cenię sobie te delikatne. Arden GT znam i bardzo lubię, są fajne na okres wiosna - lato. Cenię sobie także Moschino Funny z owocami i zieloną herbatą.
OdpowiedzUsuńMuszę powąchać ;)
UsuńŁadne i subtelne, nigdy się ich nie przedawkuje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się - są nieinwazyjne ;)
UsuńGreen Tea jest wiele wersji, ja jednak wolę tą klasyczną choć przyznam, że zastanawiam się też nad Green Tea Bamboo.
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej podoba mi się klasyczna ;)
UsuńMiłe w noszeniu, jestem do nich bardzo przywiązana.
OdpowiedzUsuńJa podobnie ;)
UsuńWłaściwie to już sama nie wiem od jak dawna dostępne są na rynku ja jednak konsekwentnie do nich wracam. Zdarzają się rozstania ale tylko na krótko :))
OdpowiedzUsuńOd zawsze? ;)
UsuńBaardzo je lubię i to właśnie wersję klasyczną. Skusiłam się kiedyś na Green Tea Exotic i niestety była to porażka, od tamtej pory trzymam się klasyka :)
OdpowiedzUsuńZamierzam przetestować też te nieklasyczne wersje ;)
UsuńElizabeth Arden ma bardzo sympatyczne zapachy. Do tego są w naprawdę dobrych cenach. W tej chwili kupić 1 ml markowych perfum poniżej 1 zł to okazja.
OdpowiedzUsuńJeżeli masz tak, że bardzo mocno przeszkadza Ci zapach perfum to sprawdź sobie Miu Miu Twist. Jest tak delikatny i lekki, że nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuń