Ziaja Liście Manuka, żel oczyszczający - miłości z tego nie było
Witajcie po przerwie (chyba jednej z najdłuższych w czasie istnienia tego bloga ;)). Wyjątkowo absorbująca sesja dopadła w tym semestrze także mnie, ale już powoli wracam. Ogarnęłam komentarze i wiadomości od Was - jeśli kogoś przypadkiem pominęłam to przepraszam i jednocześnie zachęcam do dopominania się o zainteresowanie ;).
Seria Ziaja Liście Manuka swego czasu szturmem podbiła blogosferę. Pierwszy kosmetyk z tej linii (pasta) nie wzbudził niestety mojego zachwytu, jednak nie powstrzymało mnie to przed sięgnięciem z ciekawością po Żel myjący normalizujący na dzień/na noc.
Przeźroczysta butelka z solidnego plastiku to całkiem udane rozwiązanie dla tego typu produktu. Dodatkowym plusem jest pompka - jedno naciśnięcie dozuje taką ilość żelu, która idealnie wystarcza do oczyszczenia twarzy, szyi i dekoltu oraz zapewnia większą higienę użytkowania. Etykiety są trwałe i odporne na wilgoć, a biało-zielona kolorystyka budzi zaufanie.
200ml żelu kosztuje 6-10zł, w zależności od miejsca. Znaleźć go można we wszystkich sieciach drogeryjnych, a także w mniejszych sklepikach.
Skład:
Żel ten bazuje na zestawie detergentów: anionowych (mocnych: SLES), amfoterycznych i niejonowych. Znajdziemy w nim także glicerynę, pantenol, alantoinę, glikol propylenowy (humektanty) i kwas laktobionowy. W połowie składu znajduje się tytułowy ekstrakt z liści manuka. Zawiera także dodatek soli kuchennej, konserwanty (nie zawiera parabenów) oraz kompozycję zapachową.
Obiektywnie rzecz ujmując jego zawartość nie powala na kolana, ale też nie jest zła. Mocne detergenty mają swoich zwolenników (i przeciwników też ;)). Sprawdzają się na moich włosach i skórze głowy, więc postanowiłam zastosować coś z ich zawartością do oczyszczania twarzy.
Śmiało natomiast można się przyczepić do dodatku soli kuchennej.
Ma postać przeźroczystego, dość płynnego żelu o świeżym zapachu (nie do końca określonym). Wielu z Was pisało, że ta seria ma piękny zapach - nie do końca podzielam to zdanie, ale jednocześnie nie przeszkadza mi. Mocno się pieni.
Stosowałam go rano i wieczorem przez równe 5 dni. Dlaczego tak krótko? Otóż... koncertowo podsuszył moją absolutnie nieskłonną do tego cerę xD. Suche skórki zauważyłam w okolicach nosa i ust - o tej porze roku w zasadzie mi się to nie zdarza. Niedługo po zastosowaniu skóra zaczynała się "świecić" (nadprodukcja sebum związana z przesuszeniem). Po odstawieniu wszystko wróciło do normy w ciągu kilku dni.
Obecnie stosuję go od czasu do czasu (1-2 razy w tygodniu), gdy chcę skórę mocniej oczyścić (np. przed peelingiem enzymatycznym i maseczką). Raczej nie zamierzam zwiększać częstotliwości jego stosowania - moja tłusta cera ewidentnie tego nie lubi ;). Przy takim modelu stosowania mogę powiedzieć tylko, że myje "do gołej skóry" i nie pogarsza jej stanu - jednak profitów ze stosowania również nie zauważyłam.
Myślałam przez chwilę o zużyciu go do mycia ciała, ale moja sucha skóra w tym rejonie byłaby chyba jeszcze bardziej niezadowolona.
Macie z nim (bądź z całą tą serią) jakieś doświadczenia? Mnie z nią ewidentnie nie po drodze ;).
loading...
ja osobiście uwielbiam, to już trzecie opakowanie ;D tak samo jak krem na dzien i na noc, za pastą nie przepadam(za słabo sciera, lepiej w formie maseczki). mojej buzi przypasowała, zupełnie jej nie wysusza :)
OdpowiedzUsuńJak widać sprawdza się porzekadło, że co skóra - to obyczaj ;)
UsuńMiałam go i użyłam raz czy dwa. Tak strasznie podrażnił mi linię włosów, że musiałam je od razu umyc, bo nie mogłam wytrzymac tego swędzenia. Buzi nic nie robil, ale strasznie wysuszał.
OdpowiedzUsuńO kurczę, bardzo niefajnie -.-
UsuńJeszcze nigdy go nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńDla mnie był zbyt mocny, wysuszył mnie.
OdpowiedzUsuńJesteśmy więc w tej samej grupie ;)
UsuńKasiu, ile można przechowywać masło Shea po otwarciu? Czy ono ma właściwości nawilżające czy tylko natłuszcza?
OdpowiedzUsuńJeśli jest czyste, to przez około pół roku w lodówce. Jak każdy olej - natłuszcza ;)
UsuńO jej nie wiedziałam o tym i nie przechowywałam w lodówce, mam od kilku miesięcy i trzymam w szufladzie, czy straciło swoje właściwości?
UsuńCzęść z całą pewnością straciło, ale jeśli tylko nie pachnie podejrzanie to możesz nadal go używać z pożytkiem dla skóry/włosów ;)
UsuńRafinowane masło shea też trzeba w lodówce trzymać? Co olejem z konopii? Wpadły mi oba do koszyka na ostatniej promocji w hebe ale na opakowaniu nic nie ma napisane żeby trzymać w lodówce
UsuńWszystko zależy od tego jak szybko chcesz je zużyć. Jeśli w ciągu mniej-więcej 3 miesięcy to możesz trzymać w pokoju, ale jeśli nastawiasz się, że nie zużyjesz tak szybko - lepiej w lodówce ;)
UsuńO ten potworek :D Jego jedyne zalety to cena, dostępność i zapach, który mi akurat przypadł do gustu. I to, że po bezpośrednim zastosowaniu nie powodował niczego złego...do czasu. Po 1,5 miesiąca stosowania tego produktu wraz z mgiełką z tej samej serii moja twarz wyglądała jak pobojowisko. Pojawiło się mnóstwo podskórnych krostek, które z pomocą dermatologa wyleczyłam w ciągu...5 miesięcy. Nie spotkałam się jeszcze z niczym, co miałoby tak komedogenny wpływ na moja cerę. Dodatkowo w składzie hexyl cinnamal, przez wielu uważany za powodujący problemy z gospodarką hormonalną. Nie wiem ile w tym prawdy, ale powiem jedno- na tego pana lepiej uważać :D
OdpowiedzUsuńO kurczę, ależ Cię załatwił!
UsuńMiałam ten żel, był całkiem dobry tylko właśnie moja cera po nim również była sucha co mi się nie podobało.
OdpowiedzUsuńPrzesuszenie to nie jest pożądany objaw ;)
UsuńJa uwielbiam i dziękuję firmie, że ten produkt pojawił się na rynku. Z moją siostrą non stop kupujemy produkty tej serii.
OdpowiedzUsuńWidać mamy różne skóry ;)
Usuńkrem na noc z kwasem migdałowym to mój hit, żelu nie testowałam, mi mi średnio slsy leżą, ale krem polecam, w jedną noc potrafi pozbyć się wszystkich moich wysypów :)
OdpowiedzUsuńObawiam się trochę składu, chyba by mnie wysypało... Ale może kiedyś ;)
UsuńMnie ta seria też jakoś do sobie nie ciągnie :) próbowałam pasty z tej serii, ale też jakos szalu nie było
OdpowiedzUsuńJak i u mnie ;)
UsuńMiałam ten żel i był nie najgorszy, jednak nie planuję powrotu, choć na szczęście mnie nie przesuszył ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy chyba też nie był? ;)
UsuńJa serii liście manuka używałam ok. miesiąca, kiedy moją buzię nieźle wypryszczyło;) na początku było fajnie, skóra twarzy była oczyszczona, a później mega przesuszona twarz,choć nigdy moja cera nie miala takich skłonności. Z biegiem czasu zapach też zaczął robić się drażniący. Póki co nie mam zamiaru wracać do serii z liściem manuka.
OdpowiedzUsuńHm, może to był akurat "oczyszczający" wysyp, ale to zawsze ciężko stwierdzić ;)
Usuńnie spotkałam się do tej pory z określeniem "oczyszczający" wysyp ;)
UsuńOczyszczający - z takim mamy do czynienia, gdy zanieczyszczenia, które tkwiły głęboko w porach skóry po prostu "wychodzą na wierzch".
UsuńDrugą opcją jest typowy wysyp, będący np. wynikiem komedogennego działania jakiegoś kosmetyku czy składnika ;)
Żel oczyszczający z serii Manuka u mnie sprawdza się bardzo dobrze. Zużyłam około 5 opakowań.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;)
UsuńMoże spróbuj zużyć go jako szampon do włosów? :)
OdpowiedzUsuńUżywałam go parę lat temu. Nie byłam zachwycona, ot taki zwyklak. Ja lubię mycie mocnymi środkami, dopiero od niedawna praktykuję częstsze używanie łagodnych produktów, a tych z SLeS lub mocnych mydeł jakieś 3 razy w tygodniu.
Myślałam o tym, ale akurat nie miałam czasu na sprawdzanie czegoś, po czym nie znam efektów ;)
UsuńNie polubiłam się z nim, za mocny, ściąga cerę. Teraz używam żeli planeta organica, a także sylveco, biolaven, vianek ;)
OdpowiedzUsuńNasze skóry oceniły go podobnie ;)
UsuńCzy wcierki trzeba stosować co mycie? Myję włosy codziennie ale przy obecnej pracy nie mam szans codziennie odprawiać wszystkich rytuałów pielęgnacyjnych więc na razie co drugie mycie daje wcierkę na skórę glowy a co drugie jakąś maskę czy olej na długość - w sumie i tak stosuje wcierkę 3-4 razy w tygodniu wiec powinna normalne zadziałać prawda?
OdpowiedzUsuńNie, nie trzeba ;). Efekt może być co najwyżej lekko osłabiony, ale wcale nie musi ;)
UsuńOj, obawiam się, że u mnie szybko pojawiłyby się rozszerzone pory i błyszcząca cera :)
OdpowiedzUsuńRozszerzone pory - raczej nie sądzę, nie ma w nim nic takiego, co miałoby w ten sposób podziałać. Ale błyszcząca cera - jak najbardziej xD
Usuńjak dla mnie genialnym odkryciem okazał się płyn miclearny-używam go od jesieni, dla mojej skóry to strzał w dychę! Używam go rano i do lub zaraz po demakijażu wieczorem. Super!!
OdpowiedzUsuńW tej serii jest płyn micelarny ?! :O
UsuńPodejrzewałam go o przesuszanie, więc nigdy się nie skusiłam (mam suchą cerę) ;)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się nie dziwię że tak do niego podeszłaś ;)
UsuńDokładnie to tonik oczyszczający.
OdpowiedzUsuńTo całkiem coś innego niż płyn micelarny ;)
UsuńMożliwe, kosmetyczką nie jestem :)
OdpowiedzUsuńJa też mam tłustą cerę i wysuszył ją nieziemsko! Ogólnie dla mnie całą serię raczej o kant tyłka rozbić. Nie ma nic wspólnego z delikatną cerą. Krem na dzień wyrządził mi straszną szkodę w postaci wyprysków na całej twarzy. Pasta niby nieszkodliwa, ale zbyt inwazyjna, zarówno dla twarzy jak i dla ciała. Może ją kiedyś zużyję do szorowania umywalki :) Chodzi mi po głowie, żeby wrócić do kremu z kwasem migdałowym z tej serii. Tylko on nie wyrządził mi krzywdy i chciałabym go jeszcze raz wypróbować na cerze w dobrym stanie, może coś tam złuszczy. Z myjadeł do twarzy, moim ulubieńcem niezmiennie pozostaje rumiankowy żel do twarzy Sylveco :)
OdpowiedzUsuńKremy mają mocno filmformerowe, dlatego na ich test się nie zdecydowałam ;)
Usuń