Na pierwsze siwulce - Cassia ;)



Mój naturalny kolor włosów nie przestaje mnie zaskakiwać ;). Mimo tego, że oglądam swoje włosy w lustrze codziennie umknął mi pewien ważny fakt - siwieję coraz mocniej. Widać sztuczne światło w mojej łazience w połączeniu z kolorem moich włosów pozwoliło mi dość długo żyć w nieświadomości ;). Dopiero wcieranie wcierki przy lustrze w domu rodzinnym mnie oświeciło. Płakać nie będę z tego powodu - i tak matka natura długo odwlekała ten moment (kobiety w mojej rodzinie w większości już w okolicach dwudziestki były mocno przyprószone siwizną). Farbowania chemicznego nieco się obawiam z kilku powodów:
  • Sama się go nie podejmę, bo bardzo chciałabym, by dobrana farba bądź ich mieszanka dała efekt jak najbardziej zbliżony kolorystycznie do naturalnego odcienia.
  • Obawiam się nieco także o stan moich kudeł - może i są niskoporowate oraz dość odporne, ale z farbowaniem nie miały do czynienia w czasach świadomej pielęgnacji. Nie wiadomo jak by się to skończyło :P.
Szybko pomyślałam więc o hennie Cassia, która niejeden już raz gościła na moich włosach. Pisałam o niej sporo:


Tutaj natomiast znajdziecie dwie "pigułki" na temat tego zielska:


Tym razem rozrobiłam neutralną hennę z odrobiną wrzątku do konsystencji gęstej śmietany i od razu dodałam dwie łyżki maski Kallos Caviar (recenzja - KLIK!), łyżkę płynnego miodu i sok z połowy cytryny. Nie zostawiłam mieszanki nawet na chwilę "do rozwinięcia/zaparzenia" - akcję przeprowadziłam spontanicznie ;). Mieszankę nałożyłam obficie na suche włosy, owinęłam folią, zabezpieczyłam ręcznikiem i nosiłam około półtora godziny. Później dwukrotnie umyłam włosy szamponem, nałożyłam odrobinę odżywki do spłukiwania, spłukałam całość i wystylizowałam fryzurę jak zwykle.

Liczyłam na ukrycie moich siwulców - nie zawiodłam się ;). Poniżej znajdziecie dwa zdjęcia - pierwsze wykonane w mocniejszym świetle, drugie - przy pochmurnej pogodzie.



Fryzura nabrała pięknego, miodowego poblasku. Na razie, po dwóch myciach, nadal nie widać białych włosków. Znaczy wiecie - wiem, gdzie są, przyglądając się dokładnie nadal mogę pokazać, które włosy nie mają koloru, ale dla kogokolwiek innego są nie do znalezienia. Balejaż gratis xD. Nie mówiąc już o tym, że zapewne większość z Was wie, jak bardzo lubię efekt pogrubienia włosów po Cassi i brak jakichkolwiek efektów ubocznych (na moich włosach oczywiście - należy pamiętać, że Cassia, jak prawie każde zioło, może włosy przesuszyć, stosowana w nadmiarze bądź nieodpowiednio).

Z całą pewnością poprawię regularność stosowania Cassi na moich włosach i póki będzie się dało z jej pomocą będę przeciągać w czasie konieczność farbowania chemicznego. Myślę, że niektóre blondynki i szatynki także mogą wypróbować to zioło w kontekście zastępczego farbowania. Zaznaczam także, że nie mam nic przeciwko chemicznemu farbowaniu - obawiam się jednak, jak moje wychuchane kudły na nie zareagują. Nie chcę wysłać lat pielęgnacji na zieloną trawkę jednym nieprzemyślanym ruchem ;).

Czy dotyczy Was już problem siwych włosów? Podzielcie się doświadczeniami ;).

P.S. Korzystając z okazji życzę Wam wszystkim zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych ;).

Komentarze

  1. Ja sie zawsze bałam henny/hny? Na farbę i tak nie chwyci przecie☹ wiec u mnie odpada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cassia nazywana jest "neutralną henną", ale z prawdziwą henną nie ma nic wspólnego ;)

      Prawdziwa henna "łapie" na farbie ;)

      Usuń
  2. Ja właśnie przymierzam się do bezbarwnej henny :) jest świetna na regenerację włosów po farbowaniu. Ja ostatnie farbowanie robilam w sierpniu, to już czas dobry na hennę :) jakiej firmy henny użyłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówiłabym raczej o regeneracji Cassią po farbowaniu- równie dobrze może włosy dodatkowo przesuszyć ;). W takiej sytuacji polecam sporą dozę rozwagi ;).

      Tym razem miałam po prostu zielsko "no name", ale stosowałam także taką z Pola Henny i Swati, nie widziałam różnicy ;)

      Usuń
  3. Kolor moich włosów jest tak dziwny, że sama nie wiem czy są siwe - czasem wydaje mi się, że tak, ale czasem że nie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie jak zwykle henna gości na włosach raz w miesiącu. Siwków mam niestety coraz więcej i chyba niedługo przerzucę się na farby chemiczne ( bez amoniaku) używałam ich sporo, jako odskocznie od henny, głównie Castingi i farby Country Colors Schwarzkopfa. Włosy nie narzekały ani trochę :)
    Biokap sobie obczaj, kolory dla blondow pono pięknie wychodzą ( koleżanka farbuje) i mocno nasycone pigmentami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie widzę jeszcze potrzeby, ale na przyszłość - zapamiętam ;)

      Usuń
  5. U mnie jeszcze długo siwulce nie wyjdą - mam naturalny średni blond. Najszybciej wychodzą u ciemnych brunetek - może cebulki się szybciej męczą produkcją większej ilości pigmentu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że raczej chodzi o to, że u brunetek każdy siwy włos jest od razu widoczny. Moja siostra ma kolor włosów jak ja (średni blond), a w wieku 22 lat była mocno siwa. Ot, geny ;)

      Usuń
    2. To prawda, geny...
      Mam 46 lat, jestem ciemną szatynką i właściwie dość regularnie sięgam po hennę od roku. Bo się dopiero teraz siwe pokazały :)

      Usuń
    3. Pierwsze siwulce pojawiły się u mnie jakoś chyba po 22 urodzinach, ale były pojedyncze. Teraz jest ich więcej xD

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. U mnie niestety kudły są za jasne, więc pozostaje mi "oszukana" henna-niehenna, Cassia ;)

      Usuń
  7. Ja swoje rozjaśniam i moich kilka już siwych włosków ładnie wtapia się w resztę ;) Stają się widoczne gdy mam odrost. Niby nikt ich nie zauważa bo jest ich mało ale ja je widzę i potrafię wzrokiem wyłapać nawet pojedynczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja siwieję od czasu studiów, choć nie w zastraszającym tempie. Mam 31 lat, jestem raczej jasną szatynką, więc tragedii nie ma. Większość ludzi tej mojej siwizny raczej nie dostrzega. Nie zabrałam się za farbowanie i nie wiem, czy się zdecyduję. Lubię swój naturalny kolor i trudno mi się pogodzić ze zmianą koloru na siwy, ale jeszcze trudniej z zafarbowaniem na coś obcego. Poza tym, tak jak Ty nie chciałabym zrobić krzywdy włosom. Aha, no ale jestem też leniem, być może ten czynnik ostatecznie zdecyduje o niefarbowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jak moich siwulców będzie jeszcze więcej to się przełamię i zafarbuję ;)

      Usuń
  9. Mi Cassia wysusza włosy, ale fajnie pogrubia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak mówiłaś, kombinowanie zawsze w cenie, więc kombinuję jak koń pod górę :P
    Myślisz, że takie coś jak Bjobj Baby, skrobia ryżowa do łagodzącej kąpieli dla niemowląt i dzieci - w składzie 100% Oryza Sativa (Rice) Starch może zastąpić sypki puder? Dotąd używałam skrobi ziemniaczanej, ale coraz słabiej matuje, więc kombinuję i szukam czegoś innego :)
    A może jakąś inną mąkę/skrobię/jeszcze inny składnik spożywczy mogłabyś polecić? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko jest zmikronizowana (bardzo, bardzo rozdrobniona) to oczywiście ;).

      Skrobia kukurydziana też jest niezła, ale tutaj ciężko kupić taką bardzo drobno zmieloną - mnie udawało się tylko na bazarku w Auchan ;)

      Usuń
  11. Ależ masz niesamowite włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale tutaj dużą robotę robi fryzjer ;)

      Usuń
  12. Myślę, że śmiało możesz próbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam takie pytanie... Kusi mnie chłodny ciemny blond, ale mam teraz włosy średniego/ ciemnego brązu, więc konieczne będzie rozjaśnianie. Kiedyś farbowałam włosy henna, najpierw orzechowy brąz khadi (raz), a potem ciemny brąz też khadi (i też raz), później już nie używałam w ogóle henny. Niestety nie jestem w stanie podać dokładnie jak dawno to było, ale na pewno ponad rok temu, może dwa lata temu? Czy mogę już rozjaśnić włosy bez obaw? Czy nadal istnieje ryzyko, że włosy wyjdą z zielonym odcieniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy włosy pamiętają jeszcze hennę czy już ją w całości ścięłaś?

      Usuń
  14. Efekt cudowny. Mam 21 lat i parę dni temu miałam wrażenie, że siwieję, ale po chwili okazało się, że te hordy siwych włosów to naturalne pasemka na ciemnym blondzie.... U mnie w rodzinie jest na styk - moi rodzice zaczęli wyraźnie - wyraźnie - siwieć po 45. roku życia, ale siostra mojej mamy i dziadek podobno tuż po dwudziestce. Dlatego nieco się martwię. Raz w życiu farbowałam włosy w wieku 19 lat i teraz mam już naturalne włosy do ramion, nie chciałabym zmieniać koloru, bo po farbowaniu straciłam połowę włosów. Chwycę farbę, gdy będzie naprawdę źle.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz