Bishojo Płyn Micelarny - demakijażowy przyjemniaczek ;)



Piękna sprawa - rozchorować się w upały :D. Klimatyzacja nie jest moim sprzymierzeńcem ;). Pomiędzy jedną chusteczką a drugą aspiryną chcę Wam opowiedzieć o fajnym płynie micelarnym, który produkuje jedna z moich ulubionych marek: Elfa Pharm. Wiecie, że linia Bishojo także jest przez nich produkowana? ;). Jest ona dedykowana problemom... cywilizacyjnym, wynikającym głównie z zanieczyszczenia środowiska. Płyn micelarny Bishojo powoli dobija dna na mojej półeczce, więc mogę go już rozłożyć na czynniki pierwsze ;).


Biała, nieco ascetycznie zaprojektowana butelka z bezawaryjnym dozownikiem to naprawdę świetne rozwiązanie. Jedno lub dwa naciśnięcia idealnie zwilżają płatek kosmetyczny. Zużycie można ocenić jedynie "wagowo" ;). Niemniej całość podoba mi się bardzo - wizualny Orient nie zawsze się sprawdza ;).

200ml płynu kosztuje 21,99zł na stronie producenta. Stacjonarnie można je znaleźć w drogeriach Pigment - na pewno ;)

Skład:


Nawilżacze: gliceryna, glikol propylenowy i pantenol zmieszane z łagodnymi środkami powierzchniowo czynnymi wzbogacone ekstraktami z kukułki plamistej (rośliny ;)) i perełkowca japońskiego i domknięte dwoma konserwantami oraz kompozycją zapachową - całkiem zwięźle i na temat ;). Wrażliwcy, ze względu na ekstrakty oraz kompozycję konserwantów i zapachów, powinni wykonać domową próbę uczuleniową ;).

Ma postać żółtawej, lekko pieniącej się cieczy o ledwie zauważalnym, kwiatowym zapachu. Wydajność - całkiem w porządku ;).

Bardzo nie lubię pocierania powiek, szczególnie przy demakijażu - dlatego zawsze zależało mi na tym, żeby tusz, po wcześniejszym przyłożeniu wacika na kilka chwil, schodził jednym pociągnięciem ;). Maskara to najbardziej problematyczna w usuwaniu część mojego makijażu, więc jeśli to się uda - z resztą zwykle nie ma problemu ;). Sprawdziło się to także w przypadku Bishojo - po pozostawieniu płatka na oku przez jakieś 5-10 sekund moja maskara z Eveline dawała za wygraną bez buntów ;). Oczyszczenie całej twarzy wymagało ode mnie zwykle użycia jednego lub dwóch wacików, przy czym kończyłam właśnie na oczach. 

Po jego użyciu skóra jest odpowiednio oczyszczona, a jednocześnie delikatnie nawilżona bez lepkiej czy oślizgłej warstewki. Na krótkie wyjazdy zabierałam tylko ten płyn - w ciągu 1-3 dni sprawdzał się jako jedyny kosmetyk oczyszczająco-pielęgnacyjny świetnie ;). Co dla mnie szczególnie ważne - nie podrażnia moich oczu ani nie wywołuje wysypu niedoskonałości (na ich ilość w ogóle nie wpływa, ale też - nie od tego jest ;)). Wiem jednak, że wrażliwość okolic oczu to kwestia mocno indywidualna - przez wypróbowaniem nowego kosmetyku w tych rejonach zalecam wzmożoną ostrożność ;).

Nabrałam ochoty na kolejne kosmetyki Bishojo, a Wy? :D

Komentarze

  1. Nie spotkałam się jeszcze z tym płynem, ale zwrócę na niego uwagę przy najbliższej okazji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agh ja również zamiast wylegiwać się w upały na słońcu, leżę w domu pod kocem z lekką gorączką. A co do produktu to firmy nie kojarzę :( ale produkt sam w sobie ciekawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same here :D

      Nie dziwię się - na tą markę trafiłam przypadkowo ;)

      Usuń
  3. Nie miałam jeszcze tego płynu ;) Zdrówka życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda się, bo jeszcze jakieś niedobitki zarazków walczą :D

      Usuń
  4. Kochana jakiś czas temu pytałam w komentarzach o nalewkę bursztynową na spirytusie i napisałaś mi, że wcierki sklepowe mają 40-60% etanolu więc spokojnie wystarczy mi rozcieńczyć takową na pół :). Z kolei od koleżanki - świeżo upieczonej pani dermatolog :) - dostałam taką odpowiedź:
    "W takich wcierkach zalecanych przez dermatologa (jak przychodzisz z wypadaniem włosów i on zapisuje wcierkę wzmacniającą na skórę głowy) to spirytusu jest tak z 12% (10% w postaci nalewki np. z arniki i kolejne 2% czystego spirytusu salicylowego) i z własnego doświadczenia powiem, że to jest już bardzo duże stężenie moim zdaniem :) W takich domowych wcierkach wg blogowych przepisów też widzę maksymalnie dwie łyżki stołowe na 200 ml wcierki (czyli tak około 15% stężenie)."
    To teraz już zgłupiałam ile mam tej wody wlać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ta wcierka nie jest robiona na 2% spirytusie salicylowym? ;). Tak czy inaczej - wcierki dermatologiczne zawierają więcej składników czynnych (dlatego wymagają recepty), z których część (szczególnie biotynylowane peptydy) rzeczywiście nie przeżyją takich stężeń etanolu. Wcierki sklepowe zapewniam - etanolu mają na bogato ;). I spora część dermatologicznych również. W blogowych wcierkach etanol nie ma być promotorem przejścia zwykle, tylko jest konserwantem ;).

      Możesz rozcieńczyć bardziej - nic się nie stanie. Ale stężenie ekstraktu bursztynowego będzie znikome ;)

      Usuń
    2. To zostanę na tym pół na pół, bo ednak chcę czuć działanie tego bursztynu ;D

      Usuń
    3. Pochwal się koniecznie efektami :D

      Usuń
  5. nie słyszałam o tej firmie a wydaje się być fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O firmie myślę, że słyszałaś (Elfa Pharm), ale o marce to faktycznie - niekoniecznie ;).

      Usuń
  6. Mam go i nawet lubie, chociaz ostatnio do demakijazu sluzy mi moja mieszanka ocm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile to już lat minęło od mojego rozbratu z OCM xD

      Usuń
  7. ej, ale co z tą gliceryną? wszędzie czytam, że nie ok a tu pierwsza w składzie? zgubiłam się chyba....
    dags

    OdpowiedzUsuń
  8. a sory chyba ta gliceryna jest ok
    dags

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie mam do gliceryny - można ją nawet zjeść xD

      Usuń
  9. Również nie lubię pocierania powiek przy demakijażu. Chętnie wypróbuję ten produkt.

    OdpowiedzUsuń
  10. zastanawiam sie czy plyn jest na tyle mocny zeby zmyc mascare wodoodporna? moj obecny ledwo daje rade

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zależy to od konkretnej maskary, ale powinien dać radę ;)

      Usuń
  11. Kascysko, znalazłam bardzo ciekawy i niezmiernie nowatorski sposób na ulepszenie mojego ulubionego płynu micelarnego z Biedry - BeBeauty, którego robiłaś recenzję. Odkąd zaczęłam malować rzęsy, bałam się go używać do demakijażu oczu aż...
    ...dolałam do niego oleju rycynowego oraz biedrowej oliwy, której niezmiennie używam do włosów. Zrobił mi się płyn dwufazowy o znacznie złagodzonych właściwościach, nie wysusza mnie i nie piecze. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie i tak nie piecze, ale do dwufazówek może kiedyś się przekonam ;)

      Usuń
    2. Ja lubię, ale dla osoby, która wylewa to litrami, cena zbyt zaporowa. ;)
      Dlaczego nie lubisz dwufazówek? Źle wpływają na stan Twojej cery?

      Usuń
    3. Po przygodzie z ocm niezbyt lubię tłustość na skórze twarzy xD Ale może się przełamię ;)

      Usuń
  12. Tez jestem chora. Tez przez klimatyzację.

    OdpowiedzUsuń
  13. zapowiada się dobrze, jak się mój skończy z chęcią wypróbuje:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz