Szampony Oriflame Love Nature - solidne, ale jednak średnio myjące



Zwykle każdy kosmetyk omawiam pojedynczo - na blogu trafiło się do tej pory naprawdę niewiele porównań kosmetycznych. W momencie jednak, gdy testuję kilka kosmetyków tej samej marki (a w dzisiejszym przypadku są to nawet kosmetyki z tej samej linii), a ich działanie jest bardzo zbliżone - nie widzę innej opcji niż zbiorcze omówienie ;). Taka historia przytrafiła mi się z szamponami Oriflame z serii Love Nature.


Plastikowe, przeźroczyste buteleczki z niewielkim otworem sprawdzają się nieźle, i całkiem nieźle też wyglądają ;). Trwałe etykiety, ładne, roślinno-owocowe grafiki i dobrze dobrane kolory podobają mi się.

250ml tych szamponów kosztuje poza promocjami nawet 20zł, ale w różnego rodzaju zestawach ceny wahają się od 7 do 12zł. 

Składy - nawet nie będę ich tutaj wrzucać (bez problemu je wygoglujecie ;)), bo baza w każdym w nich jest podobna: woda + SLES + betaina kokamidopropylowa + chlorek sodu + gliceryna + zapach + odpowiadające za nazwę dodatki + konserwanty (i jest ich sporo, niestety) + barwniki. Co warto zauważyć - każdy z nich jest prawdziwym włosowym "rypaczem", gdyż nie zawierają one filmformerów (więcej o doborze mocno oczyszczającego szamponu przeczytacie TUTAJ). 

Składy zapowiadające się na typowe zdzieraki nie każdemu będą odpowiadać - przy wrażliwej skórze warto przemyśleć sprawę testów ;). Moje kudły natomiast uwielbiają mocne mycie, więc entuzjastycznie weszłam w posiadanie kilku szamponów (w ramach współpracy). 

Po raz kolejny przyszło mi sprawdzić na sobie kosmetyczne porzekadło, że... skład to nie wszystko ;). Naprawdę spodziewałam się konkretnego mycia i włosów świeżych przez przynajmniej 2-3 dni, a tu... klops. Włosy oczywiście były należycie domyte, ale ten efekt utrzymywał się jedynie pierwszego dnia po myciu. Drugiego dnia włosy wykazywały już pierwsze oznaki nieświeżości, a pod koniec dnia naprawdę wołały o mycie. 

Tuż po myciu włosy naprawdę wyglądały dobrze - ładne, mięsiste, odbite od skóry głowy loki to coś, co lubię na swym łbie ;). Ale to skrócenie świeżości jest dla mnie nie do przyjęcia. Skóra głowy w żaden sposób nie skarżyła się na ich użycie.

W ramach ciekawostki powiem Wam, że pod względem odświeżenia lepiej radziły sobie wersje przeźroczyste :D. 

Miało być pięknie, a wyszło - średnio xD. A może Wy mieliście podobną przygodę z szamponami?


Komentarze

  1. Muszę je osobiście wypróbować, bo od dawna kuszą! :) Ogolnie bardzo lubie Orifilame

    http://start-afire.blogspot.com/2018/11/nie-lubie-kobiecej-sabosci_20.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z samej marki jestem ogólnie zadowolona, ale szampony nie powaliły mnie na kolana ;)

      Usuń
  2. Ja korzystam z serii LoveNature od dłuższego czasu i jestem zadowolona. Nie są idealne ale warte swojej ceny. Wśród moich klientek produkty z tej serii cieszą się sporą popularnością. Uważam, że w tym przedziale cenowym warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że moje niedomycie nie jest warte tej ceny ;)

      Usuń
  3. Bardzo nie lubię używam szamponów ani z Oriflame ani z Avonu, od razu mnie uczulają, nie dość że w ogóle nic nie pomagają to na drugi dzień muszę umyć ponownie włosy. Nie polecam z tych parek w ogóle zamawiać szamponów. Kupuję zazwyczaj te z dobrym składem z sylveco bądź teraz pomagają mi z Fructisa co kiedyś było marzeniem.
    Pozdrawiam Serdecznie:)
    https://lifestyleworldblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu, jeszcze przed czasami świadomej pielęgnacji, nocowałam u mojej siostry i skorzystałam z jej szamponu (z Avonu). Dalej pamiętam to swędzenie :D

      Usuń
  4. Szampony prezentują się dość obiecująco, szkoda jednak, że zdarzenie z rzeczywistością okazało się bolesne.
    Raczej nie zdecyduje się na przetestowanie...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy ma tak odporne na domycie włosy jak ja ;)

      Usuń
  5. O, no popatrz :D mi wersja szamponu z migdałami ładnie myje włosy, nie są ani "zdarte" ani niedomyte, za to wersja zielona, z pokrzywą i cytryną (o ile się nie mylę) domywa mi włosy właśnie jak taki typowy zdzierak :D każde włosy jednak reagują inaczej.. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Również za nimi nie przepadam

    OdpowiedzUsuń
  7. Buteleczki też mi wpadły w oko ;) Cudów nie oczekiwałam, więc sam szampon mnie jakoś specjalnie nie zawiódł, no ale super efektów też nie ma więc raczej moim ulubionym nie zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla moich cienkich i delikatnych włosów nie wiem czy byłyby odpowiednie choć przyznam, że wyglądają ładnie i zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Andżelika probówala i mowi ze ok

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz