Odgruzowały mi stopy ;)



Moje stopy nie mają ze mną lekko - eksploatowane są "na non-stopie", bo laboratoryjne "chemikowanie" to głównie stanie i latanie po piętrach. Dodatkowo moim ulubionych środkiem transportu jest piechtolot, a moje buty mają różny poziom wygody i wysokości ;). Zwykle przed rozpoczęciem sezonu na odkryte buty jestem w lekkiej kropce, bo na skórze stóp widać skutki romansu z zakrytym obuwiem. Pewnym ograniczeniem w możliwościach rozprawienia się z tym problemem jest... wrażliwość moich stóp. Mogę sama siebie połaskotać nawet :P. 

W tym roku podeszłam do sprawy w sposób przemyślany i zrobiłam porządny research wśród kremów do stóp. Nie chciałam obchodzić przez kilka dni ze skóry po skarpetkach peelingujących, a wykonanie pedicure u kosmetyczki w zasadzie odpada przez moją nadwrażliwość :P.

Niby chciałam czegoś w miarę sprawdzonego z dobrymi ocenami, ale koniec końców dwie nowości, które wyłowiłam, nie pozwoliły mi o sobie zapomnieć. Tak stałam się właścicielką dwóch kremów Callus: Zrogowacenia i nagniotki oraz Sucha skóra stóp.