Prosto, prosto, prościej... Po fryzjerze ;)



Nie ukrywam - zapuszczałam włosy do ślubu. Moim marzeniem nie były długie, rozpuszczone włosy do pasa, ale też potrzebowałam nieco dłuższych kudeł, by móc spokojnie spiąć jakiś w miarę zgrabny kok. Zadanie zostało wykonane i przyszedł czas na skrócenie fryzury ;). O poranku przed cięciem moje włosy prezentowały się tak:


Do ich kondycji nie miałam większych uwag, ale wraz z długością złapały przeprost i piórkowanie. Poza tym... chyba nie potrafię funkcjonować w takich długich kudłach, wiecznie je sobie przytrzaskuję paskami, ręką przy spaniu... xD. Nie ukrywam też, że łatwiej się plątały i coraz częściej w użyciu przed myciem był grzebień. Chciałam je ściąć do ramion, jak w przeszłości, ale mój fryzjer (to już prawie 5 lat współpracy!) - Pan Dawid z salonu Trendy Hair Fashion na Karmelickiej w Krakowie (mają możliwość rezerwacji online <3) odwiódł mnie od tego pomysłu. 

Poleciało i tak pewnie dla niektórych sporo, bo 8cm, ale... jakoś mocno tego nie odczuwam ;). Włosy, pomimo prostowania na szczotce, całkiem nieźle poddały się stylizacji:


Cięte na mokro jak zawsze, z cieniowaniem cegiełkowym, które nie odbiera gęstości moim końcówkom. 

Zdjęcia w lokach jeszcze nie mam, ale pewnie pochwalę się pełnym efektem w najbliższym czasie. A powiem tyle - jest mega, jak zawsze! Pomimo tego, że są dłuższe, niż chciałam. Swojemu fryzjerowi i jego poradom ufam jednak w 100% i wszystkim Wam życzę, abyście poznały takiego mistrza nożyczek jakim jest Pan Dawid ;).

A co gości obecnie na Waszych głowach albo... chodzi po głowie w sprawach włosowych? ;)

Loki po fryzjerze ;)



Po miesiącu od wizyty u Pana Dawida z Trendy Hair Fashion Kraków (więcej TUTAJ) przetestowałam swoją fryzurę już chyba we wszystkich konfiguracjach:  ;). Jak pamiętacie - zmiana nie była duża: odświeżony kształt fryzury z minimalnym skróceniem, żeby było z czego zrobić jakieś upięcie. Za jakieś pół roku planuję powrót do krótkiej fryzury, jeśli nic mi się nie odmieni ;).


U fryzjera notorycznie proszę o wyprostowanie włosów na szczotce - w domu nie chce mi się w ten sposób bawić, a odmiana każdemu z nas jest potrzebna... czasami ;). Cięcie oceniam dopiero po kilku myciach, a tym razem, ze względu na urlop, minęło trochę więcej czasu. Nic nowego jednak nie powiem - jestem jak zwykle zachwycona efektem :D.


Moje włosy przy takiej długości reprezentują radosny pierdzielnik. Skręt mam w miarę regularny tylko przy długości do ramion, potem jest już istna wariacja, gdzie każdy z loków ma inny typ skrętu :P. Cięcie sprawiło, że kudły układają mi się w zasadzie same, nawet przy zastosowaniu jedynie mycia szamponem. Fryzura stała się bardziej obliczalna, a loki bez problemu trzymają się przez 2 dni, czasami nawet trzeciego dnia (czytaj - po trzeciej nocy od mycia) mogę wyjść w rozpuszczonej fryzurze. Jeśli nie - posiłkuję się moimi ukochanymi spinkami Flexi8 (KLIK!).

Mam też coraz więcej siwych włosów od spodu - na razie radzi sobie z nimi Cassia (TUTAJ znajdziecie sporo o moich farbowaniach tym ziołem), ale możliwe, że niedługo będę musiała pomyśleć o bardziej inwazyjnych rozwiązaniach. Jeśli jednak mam być całkiem szczera - nie mam pomysłu na ten etap swojej przygody włosowej...

Marzę też, żeby moje włosy osiągnęły taką długość, bym mój lichy warkoczyk mogła oddać na fundację - nie wiem jednak gdzie jest moja graniczna długość włosów, a czuję, że długości przybywa jakoś wolniej ;).

Jak się mają Wasze włosy po wakacjach? ;)

Wizyta u fryzjera - po długiej przerwie ;)



Ostatnio byłam u fryzjera... w październiku zeszłego roku xD. Nie planowałam tak długiego rozbratu z nożyczkami, jednak niewiele później obiecałam mojemu M. zapuszczenie dłuższych włosów na ślub, resztę zrobił brak czasu i... tak jakoś wyszło. Z dużą ulgą jednak umówiłam się po raz kolejny do pana Dawida w Trendy Hair Fashion na ul. Karmelickiej 33 w Krakowie. Zapuściłam się srodze - moje proste włosy sięgały zapięcia stanika.

włosy kręcone cięcie na mokro

Do drastycznych zmian jednak nie doszło - nadal zapuszczam, żeby było z czego urzeźbić jakieś ładne upięcie ;). Tak w ogóle - bardzo chętnie przytulę Wasze inspiracje na upięcia z włosów półdługich. 

Końcówki zostały lekarsko podcięte, a cieniowanie - delikatnie odświeżone. Nawet łagodniej niż zwykle - pan Dawid stwierdził, że skoro długość jest "zadaniowa", to i kształt cięcia powinien takowy być ;). Moje włosy zostały podcięte na mokro (nic się nie zmieniło przez te 4 lata mojego uczęszczania do tego salonu) - w kwestii strzyżenia ufam mojemu fryzjerowi w 200%, bo:
  • dla niego x cm to dokładnie x cm;
  • nie namawia na drastyczne cięcia przy braku przekonania/potrzeby u klienta;
  • kształt fryzury jest zawsze przedyskutowany przed - i trzyma się ustaleń;
  • fryzury po domowych myciach układają się wręcz same;
  • jest otwarty na nowinki - przy okazji tej wizyty opowiadał mi o tym, jak próbował żel lniany na włosach kuzynki (by móc go potem polecać klientom :D);
  • uwielbia to, co robi - już od 13 lat, jak się okazało w rozmowie ;).
Nowe cięcie ocenię po 2-3 myciach, bo jak zawsze pokusiłam się o wyprostowanie włosów na szczotce. Samej nie chce mi się tego robić, a odmiana kilka razy w roku każdemu się przyda ;). Pomyślałam też, że na poprawiny wyprostuję sobie włosy (może nawet prostownicą) - czy macie jakieś własne patenty na to, żeby prosta fryzura się utrzymała przy "dzikich densach"?

Po cięciu i prostowaniu moje włosy wyglądały... jak nie moje ;).


włosy kręcone prostowanie na szczotce

U fryzjera byłam w czwartek, dzisiaj jest sobota - a one nadal takie same :O. Miła odmiana, ale jakoś bardziej przemawiają do mnie loki na mojej głowie ;). Fryzurę ocenię w pełni jak już się same ułożą ;).

Jak się mają Wasze włosy? Jakieś podcinania, zmiany koloru i... inne? ;)

U fryzjera: kolejna, potrójna wizyta ;)



Marudziłam długo o konieczności podcięcia kudeł, aż w końcu udało mi się umówić do mojego fryzjera ;). Ba, po raz kolejny umówiłam się na zbiorowe cięcie z moimi bratanicami (o naszej pierwszej wspólnej akcji możecie poczytać TUTAJ). Ostatni raz traktowałyśmy włosy nożyczkami w lutym - szmat czasu, ale jakoś wcześniejsza wizyta nam z różnych powodów nie wyszła ;). Każda z nas ma inny typ włosów i różne oczekiwania - zobaczcie więc co powstało na naszych głowach dzięki Panu Dawidowi z Trendy Hair Fashion (Kraków, ul. Karmelicka 33).

Na pierwszy ogień poszła J. - najhojniej obdarzona włosowo z naszej trójki ;).


Jej włosy falują się tylko czasami i tylko na końcach, które chciała zagęścić oraz ułatwić sobie ich codzienne układanie odpowiednim cięciem. Miało być ładnie i bez zbytniego kombinowania ;). Efekt po wyglądał tak:


Delikatne skrócenie i nadanie całości kształtu delikatnego U, bez cieniowania. Strata w długości niewielka, a jaki efekt zagęszczenia ;). Czasami niewiele trzeba (zwykle zmiany kształtu cięcia), by wygląd fryzury zmienił się diametralnie. Włosy nie były traktowane prostownicą. Klientka zadowolona bardzo ;).

Falowana Z. natomiast (jak zwykle zresztą) miała ochotę na większą metamorfozę ;).



Fryzjer zaproponował jej long boba z krótszym tyłem i przedłużonymi przednimi partiami włosów przy twarzy, na co ochoczo przystała. Nie skończyło się tak krótko jak za pierwszym razem - ale zmiana i tak jest mega!



Podbicie skrętu widoczne jest wręcz gołym okiem ;). Odpowiednie cieniowanie (cegiełkowe) połączone z płynną linią dolnych partii włosów zrobiło naprawdę kawał świetnego efektu ;). Wydłużone przednie partie w żaden sposób nie odstają od szablonu. Klientka bardziej niż zadowolona :D.

Pewnie będziecie się śmiać, ale najmniej mam do powiedzenia o sobie xD. Z jednego prostego powodu - nie zdążyłam jeszcze po fryzjerze umyć włosów ;).

Włosy przed fryzjerem:


A po cięciu standardowo poprosiłam o wyprostowanie na szczotce. Samej mi się nie chce takich cudów robić, a włosowa odmiana 2-3 razy w roku należy się nawet mnie - niezależnie od tego, że swoje loki kocham ;).


Żadnych ekscesów nie było ;). Poprawiłam kształt cięcia, cieniowanie (cegiełkowe) i minimalnie podcięłam końcówki, bo... robię prawdopodobnie ostatnie podejście do zapuszczania kudeł. Lepszej motywacji niż obecnie już raczej nie będę mieć, ale bądźmy szczerzy - jak mnie włosy zaczną irytować długością to i za miesiąc mogę je standardowo obciąć na krótko ;). Więcej informacji i zdjęć przekażę po 2-3 myciach, jak włosy zapomną o przyjętej dawce czesania ;).

Chętnie poczytam też o Waszych ostatnich cięciach ;).

Kascysko u fryzjera: "potrójne" cięcie ;)



Uwielbiam wizyty u fryzjera ;). Oczywiście, nie zawsze tak było - zaliczyłam w przeszłości wielu partaczy, którzy wygenerowali u mnie np. sześcioletni rozbrat z tymi fachowcami. Odkąd jednak mam swojego niezastąpionego pana Dawida z Trendy Hair Fashion (Karmelicka 33, Kraków) każde cięcie jest przyjemnością ;). Tym razem od ostatniego skracania futra minęło sporo - ponad 5 miesięcy. Przyznaję, że po prostu nie udawało mi się wizyty wepchnąć w grafik. W okolicach swoich urodzin postanowiłam jednak, że należy mi się chwila dla siebie. Jak pomyślałam - tak zrobiłam, a dodatkowo skłoniłam moje rozmyślające o cięciach bratanice do wizyty razem ze mną. Dla pewności zapisałam nas razem - żeby nie uciekły ze strachu :P. 

Mam więc dziś dla Was trzy zmiany fryzury, zaczniemy od J.

J. ma długie włosy... od zawsze i każde cięcie sporo ją kosztuje. Tutaj jednak mój fryzjer zaproponował wyrównanie przerzedzonych końcówek (-10cm) i stworzenie krótszego pasma z przodu, które dodałoby fryzurze lekkości. 

Włosy J. przed wizytą:



Po cięciu:



Różnica jest spora. Podcięcie końcówek spowodowało, że włosy się wyprostowały i tworzą ładną, pełną i regularną całość. Włosy zostały tylko wysuszone - żadnej prostownicy nie użyto ;).

Włosy mojej drugiej bratanicy - Z. - są natomiast w gęstości i grubości podobne do moich - mają jedynie luźniejszy, falowany skręt. Z powodu problemów zdrowotnych fryzurze oberwało się dość mocno, czego efektem były mocno przerzedzone końce. Tutaj zmiana była dużo większa.

Włosy przed cięciem:


Włosy po cięciu, wysuszone dyfuzorem:




Tak oto Z. została posiadaczką przedłużonego boba. Zyskała dzięki temu mocniejszy skręt i większą objętość fryzury. Kolejna zadowolona klientka ;).

Moja wizyta przebiegła dość niestandardowo. Przyczyna była jedna - przed wizytą wahałam się między skrajnymi opcjami: ścinamy "w opór" i "podcinamy tylko końcówki". Podzieliłam się moim niezdecydowaniem z Dawidem i... zaproponował kompromis. Zaczynam dążyć do innej fryzury ;).

Standardowo na moich włosach wylądowała jedna z masek Schwarzkopf z mielonymi orzechami (mocno emolientowy, godny uwagi skład), którą trzymałam pod sauną 15 minut. Później nadszedł czas na cięcie - pasma przy twarzy zostały skrócone minimalnie (0,5-1cm), natomiast tył odszedł do włosowego nieba. Zapowiada się, że przy kolejnym cięciu zrealizujemy w pełni nowy zamysł mojej fryzury, czyli bob z krótszym tyłem i dłuższymi partiami przy twarzy. 

Przed cięciem moje włosy wyglądały tak:


Po cięciu musiałam dać włosom czas na powrót do ich naturalnego kształtu. Czesanie w czasie wizyty tak na nie wpływa ;). Po 2-3 myciach od cięcia wróciły do siebie i teraz prezentują się tak (mój telefon od pół roku nie ogarnia zdjęć włosów xD):



Cięcie (jak zwykle) poprawiło skręt i ułatwiło mi codzienne życie z lokami. Nawet idąc spać z mocno mokrymi kudłam mam rano na głowie taką fryzurę, że bez spinania mogę wyjść między ludzi ;). Za to cenię mojego fryzjera - potrafi stworzyć fryzurę, która nie wymaga długiej stylizacji. U mnie wystarczy jakieś 5 minut raz na 2-3 dni (przy myciu) i jest cudnie ;). Oby każdy z Was znalazł kogoś takiego ;).

Z zabawnych spostrzeżeń - mimo, że z tyłu ścięłam sporo mało kto zauważył różnicę - pasma z przodu stworzyły iluzję długości xD.

Chodzicie do fryzjera czy też podcinanie włosy same? Jakie są Wasze doświadczenia? ;)

Po fryzjerze - trochę prościej ;)



W końcu! Jestem po fryzjerze ;). Po raz kolejny odwiedziłam Trendy Hair Fashion na Karmelickiej 33. Mój fryzjer - Pan Dawid - był zadowolony ze stanu włosów i samego cięcia, ale sam potwierdził to, co i ja wiedziałam: lepiej odświeżać fryzurę co 3 miesiące xD. Poradził, by tył podciąć mocniej, boki słabiej. W efekcie tylne partie straciły około 2 cm, boki i przód: 0,5-1cm. 

Podpytałam go również o swoje cięcie dokładniej, bo wielu z Was dziwiło się, że mając włosy wycieniowane nie mam "wysiepanych końców". Otóż wykonał na moich włosach "cieniowanie cegiełkowe", gdzie wycieniowane pasma nachodzą jedne na drugie - dzięki czemu nawet w prostej wersji nie widać przerzedzeń na końcach. 

Prócz cięcia miałam wykonaną kurację pielęgnującą połączoną z czesaniem Tangle Teezerem i sauną. Przyjęłam kwartalną dawkę czesania xD. 

Na razie mam dla Was zdjęcia w wersji prostszej (bo prostą się tego nie da nazwać :P), bo zażyczyłam sobie prostowania na szczotce a jeszcze nie zdążyłam ich umyć po swojemu. Odmiana 3-4 razy w roku nawet mnie się przydaje ;).


Końcówki podkręcały się już w salonie. Matkę oszukasz, ojca oszukasz, natury moich włosów - nie oszukasz :P.

Mała zmiana - świetny efekt ;)




Jak powiedziałam tak i zrobiłam ;). W minioną środę trafiłam pod nożyczki w salonie Trendy Hair Fashion na ulicy Karmelickiej 33 w Krakowie (drugi salon mają na Starowiślnej 47). Poszłam z już wcześniej powziętą decyzją o zapuszczaniu, jednak byłam szczerze ciekawa zdania mojego fryzjera na ten temat. Po jego słowach "Obcinamy 0,5-1 cm końcówek i zapuszczamy dalej" moją twarz przyozdobił uśmiech nr 5 :D. Boki fryzury mam ścięte odrobinę krócej, całość układa się w domniemane U.

Dodatkowo poskarżyłam się mistrzowi nożyczek, że walczę z przedziałkiem. Chciałam go mieć po lewej stronie, ale jakkolwiek bym włosów nie ułożyła to cały czas miałam go na środku -.-. Radą na to miało być mocniejsze przycięcie prawej strony. Potwierdzam - faktycznie zadziałało! :D. Widać warto takie problemy stylizacyjne zgłaszać fachowcom.

Właściwą część wizyty stanowiła kuracja pielęgnująca i późniejsze cięcie oraz modelowanie na szczotce - chciałam chwilowej, mocniejszej odmiany ;). Z ciekawostek: "razem ze mną" w salonie poprawiał fryzurę pan Makłowicz, a tuż po mnie przyszła moja koleżanka z pracy (o jej wizycie nie wiedziałam).

Włosy mam nadal pocieniowane (i tak zapewne pozostanie), ale w tak umiejętny sposób, że moje włosy w najmniejszym stopniu nie wyglądają na "wysiepane dołem". Ba, dzięki temu, że chciałam zobaczyć moje kłaczki w formie wyprostowanej upewniłam się, że moje cieniowanie faktycznie optycznie dodaje gęstości moim nie grzeszącym bujnością włosom (6cm w kucyku w porywach).

Czas na zdjęcia :D

Włosy przed wizytą:


Dobra decyzja - dobre cięcie ;)



Jak powiedziałam tak też zrobiłam - na podłodze Trendy Hair Fashion na Karmelickiej 33 zostało jakoś ponad 10 cm moich włosów. A zostałoby pewnie więcej, gdyby sam fryzjer nie powstrzymał mojego cięciowego rozochocenia (i chwała mu za to!) :P.

Po myciu i kuracji pielęgnującej (o której już pisałam) nadszedł czas na spotkanie z fryzjerskimi nożyczkami po prawie pięciu latach separacji (w tym czasie włosy podcinałam w domu). Po raz pierwszy fryzjer pokazał mi ile dokładnie włosów obetnie na pasemku. I co więcej, powstrzymał mnie przed rozstaniem się z większą liczbą centymetrów ;). Nie mówiąc już o tym, że każda składowa fryzury została ze mną dokładnie omówiona. Mimo moich wielkich oporów przed cieniowaniem uległam, jednak w ten sposób zostały potraktowane jedynie końce ;).

Po cięciu włosy zostały wysuszone na dyfuzorze po wcześniejszym potraktowaniu ich kremem do loków i olejkiem-serum. Bez lokówek, szczotek i tym podobnych precjoz (tym razem). Wybaczcie jakość i tło zdjęć, ale robiłam je wczoraj przy sztucznym świetle. Kolor jest "nie mój", ale tym razem bardziej chodzi o sam kształt ;). Skręt też nie do końca mój (standard po suszarce), ale i tak jest niezmiernie zacnie :D.

Vouchery na zabiegi fryzjerskie dla Was ;)


Czy któraś z Was wybiera się do fryzjera? A może poszukuje nowego? ;). Mam dla Was możliwość wypróbowania jednego z dwóch salonów Trendy Hair Fashion, mieszczących się w Krakowie na ulicach Karmelickiej 33 i Starowiślnej 47. 

Dwa vouchery na strzyżenie + modelowanie bądź kurację pielęgnującą + modelowanie (do wyboru, koloru ;)) czekają właśnie na Was.


Kaścysko u fryzjera ;)


Nieszczególnie kryję się z tym, że nie mam zaufania do fryzjerów :P. Dlaczego? W zasadzie nigdy nie wyszłam z włosowego przybytku zadowolona. Albo włosy były obcięte totalnie nie tak, jak chciałam (słynne "fryzjer nie wie, ile to jest x cm"), albo ułożone tak, że "idź stąd i nie wracaj". Ewentualnie były traktowane delikatnie mówiąc "niedelikatnie".

Mój rozbrat z wizytami w salonach fryzjerskich trwał ponad cztery lata, a w tym okresie włosy podcinała mi mama. Cięcie sprowadzało się do eksterminacji dolnej warstwy, na prosto. Rodzicielka (chociaż wspaniała z niej kobieta) nie potrafi jednak wszystkiego. Jak kondycji moich włosów nie mam nic do zarzucenia, tak kształtowi fryzury już trochę tak. Tylko komu by tu zaufać?

Akurat w czasie nasilenia moich wątpliwości, gdzie by tu się udać z moimi kudłami, otrzymałam propozycję wizyty w Trend Hair Fashion Kraków, do którego należą dwa salony w tym mieście, na ulicach Karmelickiej 33 i Starowiślnej 47. Już wcześniej postanowiłam, że nawet do najbardziej zachwalanego mistrza nożyczek nie pójdę bez rekonesansu. 

Takim testem w moim przypadku byłby zabieg pielęgnujący - dzięki temu można sprawdzić, jak fryzjer obchodzi się z włosami bez ewentualnych strat w długości ;).