Kaścysko u fryzjera ;)
Nieszczególnie kryję się z tym, że nie mam zaufania do fryzjerów :P. Dlaczego? W zasadzie nigdy nie wyszłam z włosowego przybytku zadowolona. Albo włosy były obcięte totalnie nie tak, jak chciałam (słynne "fryzjer nie wie, ile to jest x cm"), albo ułożone tak, że "idź stąd i nie wracaj". Ewentualnie były traktowane delikatnie mówiąc "niedelikatnie".
Mój rozbrat z wizytami w salonach fryzjerskich trwał ponad cztery lata, a w tym okresie włosy podcinała mi mama. Cięcie sprowadzało się do eksterminacji dolnej warstwy, na prosto. Rodzicielka (chociaż wspaniała z niej kobieta) nie potrafi jednak wszystkiego. Jak kondycji moich włosów nie mam nic do zarzucenia, tak kształtowi fryzury już trochę tak. Tylko komu by tu zaufać?
Akurat w czasie nasilenia moich wątpliwości, gdzie by tu się udać z moimi kudłami, otrzymałam propozycję wizyty w Trend Hair Fashion Kraków, do którego należą dwa salony w tym mieście, na ulicach Karmelickiej 33 i Starowiślnej 47. Już wcześniej postanowiłam, że nawet do najbardziej zachwalanego mistrza nożyczek nie pójdę bez rekonesansu.
Takim testem w moim przypadku byłby zabieg pielęgnujący - dzięki temu można sprawdzić, jak fryzjer obchodzi się z włosami bez ewentualnych strat w długości ;).
Zdecydowałam się więc na "Kurację pielęgnującą z modelowaniem" w salonie na Karmelickiej i trafiłam do pana Dawida. Miłe zaskoczenie na wstępie - przybyłam punktualnie, więc od razu zostałam zaproszona na fotel, bez żadnych poślizgów (tutaj warto zauważyć, że obsługa NAPRAWDĘ nie wiedziała w czasie zabiegu o tym, w jakim charakterze przybyłam).
Pan Dawid bardzo sympatycznie opowiedział mi o charakterze i przebiegu zabiegu oraz tym, jakie kosmetyki zastosuje w trakcie. Po tym teoretycznym wstępie wylądowałam "na myjni" :P.
Jako człowiek przewrażliwiony na punkcie macania swoich włosów przez osoby postronne miałam wyostrzone wszystkie zmysły na najmniejszy błąd w sztuce (szarpanie, temperaturę wody etc.). Na szczęście nie doczekałam się żadnego zdarzenia, do którego mogłabym się przyczepić, a przy masażu skalpu prawie zasnęłam z odprężenia ;). Włosy za każdym razem były osuszane papierowymi ręcznikami - kolejny pozytyw.
Po myciu wylądowałam z powrotem na fotelu fryzjerskim, gdzie moje włosy zostały podzielone na pasma. Każde z nich zostało pokryte maską nawilżającą i... rozczesane Tangle Teezer'em. To było moje pierwsze organoleptyczne spotkanie z tym cudem i muszę przyznać, że nie odczułam żadnego ciągnięcia włosów (ale i tak TT mi niepotrzebny :P). Następnie wylądowałam pod sauną na 20 minut.
W tym czasie miałam okazję odrobinę rozglądnąć się po salonie. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Włosy pań fryzjerek tam pracujących ;). Przyzwyczaiłam się do tego, że "szewc bez butów chodzi" i kondycja włosów kobiet wykonujących ten zawód pozostawia zwykle wiele do życzenia. A tutaj? Piękne, dopracowane kolory i naprawdę zdrowe włosy ;).
Po zmyciu maski pan Dawid zapytał mnie czy mam jakieś preferencje odnośnie modelowania. Od razu jednak zaznaczył, że nie widzi problemu w ułożeniu moich włosów w "codzienne loki" bez użycia lokówek, wałków etc. - tylko na dyfuzorze.
Sama jednak doszłam do wniosku, że nie widziałam swoich włosów w nielokowanej wersji od ładnych kilku lat. Poprosiłam więc o modelowanie na szczotce, które przeprowadzone zostało na letnio-ciepłym nawiewie. Efekt? ;)
Wybaczcie przekłamany kolor włosów i jakość zdjęć, ale wszystkie robione
były w sztucznym świetle. Kolejnego dnia po wizycie włosy nadal były
wyjściowe - dół się podkręcił w rulony, reszta trzymała podprostowany pion ;). Fryzura miała świetną wręcz objętość!
Znajomi mnie nie poznawali, chyba kupię sobie okrągłą szczotę :P.
Trwałość fryzury (z odrobiną lakieru) zaskoczyła mnie bardzo, bo po wyjściu z salonu trafiłam wprost w ulewę :P. Może to też kwestia tego, że dół włosów zostawiony został w pofalowanej wersji?
Pan Dawid służył mi też poradą w kwestii stylizacji włosów, za jego poradą wybrałam z oferty krem do loków (po raz pierwszy mam taki produkt) oraz maskę regenerującą Schwarzkopf Professional. Zobaczymy, jak się sprawdzą ;).
Nie było żadnego pośpiechu, poganiania. Widać da się tak zapisać klientów, by mieć między nimi 10-15 minut rezerwy czasowej.
W ten oto sposób po raz pierwszy wyszłam od fryzjera zadowolona i... myślę o cięciu. Pytanie tylko, czy w tym roku, czy zapuścić jeszcze trochę materiału i sprawić sobie zmianę na Nowy Rok ;).
Kobiece dylematy i trudne sprawy :P.
Macie swojego fryzjera, z którego umiejętności jesteście zadowolone?
Wow, ale Cię o kompletnie odmieniło. Pewnie też bym Cię nie poznała :D Fajna zmiana od czasu do czasu. Ale i tak wolę Cię w loczkach, bo mam na punkcie loczków bzika. Sama nie mam, więc wszystkim loczastym zazdroszczę:D
OdpowiedzUsuńTak, zmiana na "od czasu do czasu", czuję się lokowana nadal ;)
UsuńJa nie chodzę do fryzjerów od 7 lat. Poszłam do nieznajomej Pani fryzjerki i poprosiłam o cieniowanie. Efekt: na czubku głowy 3-centymetrowe pipcie... Do tej pory odrastają, bo walczę o to, żeby mieć trochę grubsze końce (różnica między grubością kucyka i końcówek jest ogromna!). Jedna zła fryzura może zepsuć plan pielęgnacji i zapuszczania na naprawdę wiele lat...
OdpowiedzUsuńO, podobne doświadczenie również mam na koncie xD
UsuńMiałam to samo... Fryzjerka, która znakomicie podcinała moją mamę, zrobiła mi na głowie masakrę. Prosiłam o pazurki z przodu. Fryzjerka wzięła degażówki i ciachnęła nimi kilkanaście razy nie po końcówkach, ale poziomo (!), na wysokości ramienia. Przyszłam z włosami ok. 50 cm, wyszłam z bobem z przodu i ogonem z tyłu. Połowa włosów (z przodu) była tak krótka, że ledwo dała się związać na karku, więc musiałam całość ściąć do ramion (bez płaczu się nie obyło). Zapuszczałam 3 lata, miałam uraz do fryzjerów więc zamiast ładnych długich włosów miałam zaniedbane kłaki z przerzedzonymi końcówkami, bo nie chciałam stracić nawet centymetra. Włosy dopiero po dwóch latach włosomaniactwa doszły do pierwotnego stanu.
UsuńJakby tego było mało dwa strzyżenia tępymi nożyczkami (po ok. 80-100 zł/szt!) sprawiły, że po raz pierwszy w życiu miałam rozdwojone końcówki, od razu wszystkie (nawet na świeżo zrobionej grzywce!). I szlag trafił wieloletną pielęgnację.
Ja z kolei poszłam do poleconego fryzjera na 2 tyg przed ślubem. Kolor wyszedł super, ładny jasny chłodny brąz, ale co z tego jak do samego ślubu sprał się na żółto! Nie wspominając już o tym, że przez tydzień włosy mi się tak elektryzowały (a była to wiosna), że musiałam je cały czas wiązać. Nigdy więcej do tego gościa nie poszłam i nie zamierzam.
UsuńWidzę większość przeżyła jakąś włosową tragedię xD
UsuńWooow, ale zmiana! :D Ja mam jednego fryzjera, który jest w miarę sprawdzony, jednak pojawił się u mnie w mieście nowy fryzjer i planowałam skorzystać z jego usług ;)
OdpowiedzUsuńJakaś mocniejsza zmiana czy tylko podcięcie końcówek? ;)
UsuńWooow ale fajnie wyglądasz :) Ja miałam przez 2 lata fryzjera od koloryzacji którego ostatnio zmieniłam bo i wymagania mi wzrosły ;)
OdpowiedzUsuńO, jakiś nowy kolor sobie zrobiłaś? ;)
UsuńŁadnie Ci w takim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to na pewno nie wersja na stałe ;)
UsuńSzczerze? Nie wiem czy to wina jakości zdjęć, ale końcówki włosów wyglądają na bardzo zniszczone. Tak jakby były przesuszone i puszące się. Za to góra, przy skalpie - świetnie, ładnie uniesione od nasady.
OdpowiedzUsuńKońcówki są po prostu trochę spuszone, bo czesanie i prostowanie połączone z deszczową pogodą nie mogło się inaczej skończyć na moich kręconych włosach. Puch to nie to samo co przesuszenie ;)
UsuńAle tak szczerze - mi z kolei dużo bardziej podoba się efekt przy końcówkach ;).
Najważniejsze, że Tobie się podoba :)
UsuńAle wiesz co? Zmotywowałaś mnie i właśnie się umówiłam na wizytę u fryzjera. Popołudniu będzie ostre cięcie :D
Jak bardzo ostre ? :D
Usuńja mam swoją Viru, która wie co to znaczy 1 cm i potrafi pięknie wydobywać skręt, choć raz mi włosie na szczotce wyprostowala i też było ładnie :D także polecam Viru czesze hery zawsze i wszędzie ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTeż wybieram się w grudniu do fryzjera, ale postawiłam na Viru. Nad opisanym salonem też myślałam długo długo, ale jakoś Viru bardziej do mnie przemawiala. :) mam nadzieję, że się nie zawiode! A Twoje włoski Wyglądają tak nieprawdopodobnie zupełnie inaczej, ze aż ciężko uwierzyć! :)
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak ktoś przejdzie od loków w coś prostszego bądź odwrotnie ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że też nie mam zaufania do fryzjerów, zwykle wychodzę niezbyt zadowolona, dlatego jakiś czas temu powierzyłam podcinanie włosów mojej mamie (mam długie włosy lekko cieniowane z przodu). Mama podcina mi raz na 3 miesiące i jestem bardzo zadowolona z efektu a kasa zaoszczędzona:-)
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie, ale chciałabym większej zmiany, której moja mama nie przeprowadzi...
UsuńBardzo pozytywna zmiana :-)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńLoczki mimo wszystko dużo lepsze :) daj znać jak spisuje się krem do loków. Kiedyś miałam taki z Pantene, później zJoanny a teraz żadnego.
OdpowiedzUsuńDam znać ;)
UsuńTo super ze udało ci się trafić nareszcie do fajnego fryzjera. Ja mam swoja fryzjerke sprawdzona do której chodze od lat ja moja mama i siostra ostatnio. Zawsze wychodzimy zadowolone i w takiej fryzurze jak chcialysmy ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak dobrze trafiłyście :D
UsuńNie poznałabym Cie :)
OdpowiedzUsuńJak większość moich znajomych xD
Usuńwow,jaka zmiana!
OdpowiedzUsuńNo taka... widoczna xD
Usuńjaka odmiana! ale chyba jednak bardziej podobają mi się Twoje loczki ;)
OdpowiedzUsuńa moim fryzjerem jest moja mama :) tym "profesjonalnym" nie ufam, odkąd jakieś 12 lat temu, zamiast lekko wycieniowanych włosów miałam dwie warstwy - jedną do talii, a drugą ledwie za łopatki :/ po domowych poprawkach skończyłam z włosami do łopatek. od tamtej pory więcej do fryzjera nie poszłam, a i do ówczesnej długości nigdy nie wróciłam ;)
12 lat... sporo!
UsuńJa po ostatnim razie u fryzjera gorąco postanowiłam, że chodzić będę tylko do sprawdzonych salonów, albo wcale. Naszarpali mi włosów przy rozczesywaniu, z 3 przeznaczonych do ścięcia centymetrów zrobiło się 7, a zamiast cieniowania dostałam kłaki podzielone na dwie warstwy - spodnią, niemal nietkniętą nożyczkami i wierzchnią, tak z 10 centymetrów krótszą od dolnej. No koszmar po prostu, teraz tylko czekam, aż odrosną -.-.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi że coś takiego Cię spotkało -.-
UsuńJa niestety nie mam sprawdzonego fryzjera, dlatego niechętnie obcinam włosy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz kiedyś takiego ;)
UsuńOj, nie, nie podoba mi się. Może to wina zdjęć, ale włosy wyglądają jakoś tak bez życia, sama potrafisz z nimi zrobić lepsze rzeczy. Nawet na zdjęciach po wyczesywaniu, w jakimś poprzednim, gdzie niby straciły skręt, wyglądały lepiej.
OdpowiedzUsuńAle sama fryzura nawet do ciebie pasuje, czekam jednak na zdjęcia pięknych loczysk :) Taka wybredna jestem ;))
Ale chyba czasem będę tak chodzić, jak opanuję suszenie na szczocie xD
UsuńA pewnie - to tobie ma pasować, nikomu innemu! :D Ja swoje falki "prostuję" chłodną suszarą plus szczotka jonizująca, ale w takim "przylizie" też nie koniecznie się sobie podobam. Aczkolwiek czasem odmiana jest potrzebna.
UsuńKurczę, czytam to i nie wierzę, są tacy fajni fryzjerzy? :D Ja znałam tylko jedną milutką fryzjerką, która bardzo się przejmowała tym, żebym wyszła zadowolona, więc wszystko robiła w 100% zgodnie z moimi oczekiwaniami. Ale niestety przeniosła się gdzieś, nie wiem gdzie, a nie mam numeru :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz innego fryzjera, który wkupi się w Twoje łaski piękną fryzurą ;)
UsuńCiekawa odmiana :) Ja już znalazłam swoją kochaną fryzjerkę :) jest starsza ode mnie tylko 4 lata i rozumie mnie jak o coś proszę :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :D
Usuńja od fryzjerów dotąd nie miałam większych wymagań, ot, podcięcie końcówek. w moim rodzinnym, małym mieście jest pani, która wie, że 2 centymetry to 2 centymetry a na dodatek za każdym razem, gdy siadam na fotelu, mówi "co za loczusie" i wtedy stres przedobcięciowy jakoś opada :))) odkąd wyjechałam na studia zakupiłam sobie zwykłe nożyczki z myślą o cięciu nimi tylko włosów, ale przy moich delikatnych końcówkach chyba się to nie sprawdza. o ile po fryzjerze nie kołtunią się dobre 3 miesiące, o tyle po moim cięciu po miesiącu jest kiepsko, więc chyba przy najbliższej okazji odwiedzę panią ;)
OdpowiedzUsuńNaostrz nożyczki. Moje końcówki zawsze się szybko rozdwajały, nawet po wizycie u mojej kochanej "wsiowej" fryzjerki. Dopiero miastowa podpowiedziała, że oni w zakładzie ostrzą co chwilę. Teraz przed każdym podcięciem przez koleżankę (co 3-4 miesiące) noszę do profesjonalnego ostrzenia za 20 zł, ale za to rozdwojonych końcówek nie widziałam już dawno. Prawie do końca są jak żyletka.
Usuń
UsuńDokładnie, to może być kwestia ostrości nożyczek ;)
w sumie... nie pomyślałam o tym :D może faktycznie warto wypróbować ;)
UsuńDo fryzjera zawsze idę z wielkim lękiem ;) Zazdroszczę tego, że masz zaufanego fryzjera.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Ty takiego znajdziesz ;)
UsuńOd razu przyszla mi ochota zrobic sie na bardziej prosto:) a ze mam luzniejszy skret wiec bez problem to wychodzi z suszarka I zwykla szczotka. Nawet nie robi sie duzo puchu.
OdpowiedzUsuńRownez jestem ciekawa kremu do lokow. Daj znac jak sie spisuje I ktory to:).
Buzka, Paulownia
Szybka zmiana wizerunku? ;)
UsuńCzasem trzeba inaczej:). Ale loki sa piekne. I tak czuje sie zawsze zakrecona.
UsuńP.
Hmm... nie chce być niemila i żeby ludzie uważali, że pluje jadem, ale dla mnie ten blog nie jest wiarygodny. moze i masz dużą wiedzę, ale to nie przekłada sie na twój wygląd. TO NIE PLUCIE JADEM! to tylko moja opinia mimo, że niezbyt pochlebna.
OdpowiedzUsuńAle... mogłabyś rozwinąć? ;)
UsuńSuper odmiana, chociaż w lokowanej wersji bardziej mi się podobasz ;)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam fryzjerkę, która ZAWSZE mnie dwa, czy trzy razy pyta ile ściąć, czy na pewno tyle i jeszcze nigdy nie wyszłam od niej rozczarowana. Ma też lokowane włosy, wie jak się z nimi obchodzić, więc bardzo umiejętnie modeluje fale i loki. Wiem, wiem, mam wielkie szczęście ;)
Masz turbowielkie szczęście ;)
UsuńJa jak na włosomaniaczkę jestem bardzo nietypowa, bo raz, że ufam fryzjerom, dwa, że chodzę do nich raz na dwa miesiące, to w dodatku (trzy) mam włosy niesięgające nawet ucha ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle bym Cię nie poznała na tym zdjęciu! Metamorfoza fajna, podoba mi się. Naprawdę bardzo ładnie Ci w prostych :)
Sama ufam tylko jednemu fryzjerowi (a dobra, dwóm, z czego jednym jest moja mama :P).
UsuńWiększość znajomych mnie nie poznało :P
ale fajnie, ze udalo Ci sie znalezc fryzjera, któremu dasz sie powierzyc ;D ja dalej boje sie trafic na jakiekolwiek fryzjerskie krzeslo :D i tak oto scinam wlosy sobie sama ;D no i tak samo tyczy sie farbowania, niedlugo akcja farbowanie ;D ohoh <3
OdpowiedzUsuńJeśli efekt Ci pasuje, to może nie potrzebujesz specjalisty ;)
Usuńbardzo ładny efekt;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuńsory ale po pielegnacji wlosy blyszcza i sie trzymaja przyjal cie bo nei mial duzo do roboty
OdpowiedzUsuńWyprostowanie moich włosów na szczotce to zdrowa godzina roboty, jeśli kudły łaskawie zdążą w tym czasie doschnąć :P
UsuńCzasem zmiany są potrzebne, a wizyta u fryzjera jest w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem
OdpowiedzUsuńWarto uczęszczać regularnie do fryzjera
OdpowiedzUsuńWiecie jaka jest teraz fajna opcja na https://www.phamily.pl/blog/artykul/jestes-tym-co-jesz.html tutaj możecie zarezerwować fryzjera czy stylistę czy makijażystę która do was przyjedzie w miejsce które jest dla was odpowiednie i tam gdzie czujecie się najbardziej komfortowo. Polecam bo fajna opcja.
OdpowiedzUsuńChciałbym Wam polecić aplikację https://apps.apple.com/pl/app/jean-louis-david-polska/id1006590394, dzięki której znajdziecie profesjonalnego fryzjera w swojej okolic, który zadba Wam o Wasze włosy.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten efekt. Ja sama pracuję w zawodzie fryzjera, podjęłam współpracę z hurtownia fryzjerska także wierzę, że będę świadczyła usługi na wysokim poziomie.
OdpowiedzUsuń