Wielkie podsumowanie, bo gdyby nie Wy...



... nie trafiłabym do Złotej Pięćdziesiątki polskich blogów kosmetycznych w rankingu stworzonym przez Lusterko Em (KLIK!). Moje miejsce w tym plebiscycie zawdzięczam Wam, bo gdybyście nie chcieli mnie czytać nie spotkałby mnie taki zaszczyt ;). Obiecuję nadal się rozwijać i tworzyć dla Was (mam nadzieję) ciekawe posty na różne, około-kosmetyczne tematy ;).

Mój blog istnienie od października 2011 roku, czyli w zasadzie 2,5 roku. W tym czasie fanpage bloga na Facebooku zebrał prawie tysiąc dwustu fanów, a Blogger - 1916. Nigdy nie spodziewałam się Aż takiej popularności, tylu wyświetleń (ponad 1200k)... Bez czarowania mogę rzec, że jestem w szoku. 

Najpopularniejszymi wpisami tego bloga na dzień dzisiejszy są:

Jeśli chodzi o wpisy, najbardziej jestem dumna z serii "Problemy włosowe":
 
Problemy włosowe I- rozdwojone końcówki, mimo pielęgnacji 
Problemy włosowe II: suche końcówki, mimo pielęgnacji
Problemy włosowe III: jak zlokalizować proteiny i aminokwasy w składzie kosmetyku?
Problemy włosowe IV: jak dobrać mocno oczyszczający szampon/myjadło ?
Problemy włosowe V: jak często używać szamponu mocno oczyszczającego? 
Problemy włosowe VI: co najefektywniej przyśpieszy porost włosów?
Problemy włosowe VII: czy warto nakładać olej/maskę/wcierkę na włosy potraktowane wcześniej silikonami i innymi filmformerami?
Problemy włosowe VII (b): jak długo można przechowywać napar z kozieradki i inne samorobione wcierki?
Problemy włosowe VIII: czy można olejować włosy olejem rzepakowym, słonecznikowym... czyli czy "Kujawski" nada się na włosy?
Problemy włosowe IX: czy stylizatory niszczą włosy?
Problemy włosowe X: czy filmformery (silikony, polyquateria, quateria, guar, parafina) niszczą włosy ?
Problemy włosowe XI: czy olej może wysuszyć/zniszczyć włosy?
Problemy włosowe XII: czy oleje nawilżają? 
Problemy włosowe XIII: czy można włosy całkowicie "zasilikonować"?
Problemy włosowe XIV: ile oleju nakładać na włosy?

oraz z rozpoczęcia tworzenia podobnej serii dotyczącej problemów ze skórą:

Problemy skórne I: czy oleje nawilżają? 
Problemy skórne II: od czego zacząć świadomą pielęgnację?
Problemy skórne III: jak dobrać mydło Alepp/Alepia do potrzeb swojej skóry?

Sercem jestem chemikiem i być może dlatego szczególnym sentymentem darzę wpisy tematyczne:


Kilka domowych patentów (wybranych) też znalazło poczesne miejsce w mojej pielęgnacji:
Sprawiłam Wam mały przegląd-podsumowanie, a sama odświeżyłam sobie swoje stare post - aż łezka się w oku kręci, gdy pomyślę, ile ja już z Wami przeżyłam ;). Nie mówiąc już o tym, ile postów pominęłam, żeby to podsumowanie nie było nadmiernie obszerne xD

Dziękuję jeszcze raz!

Moja przyjaciółka S. także sprawiła mi z tej okazji niespodziankę (w komplecie była jeszcze wuzetka, ale zjadłam ją od razu xD):

Dla fanów kropek, brokatów... ;)



Moją miłość do lakierów brokatowo-kropkowych pewnie w większości znacie ;). Jestem też na etapie pisania magisterki, a cóż... najlepiej na moją produktywność działa metoda kija i marchewki - marchewką zwykle są właśnie lakiery do paznokci. Dowiedziawszy się więc wczoraj o istnieniu pewnych cudownych, brokatowych topów, po dwóch godzinach pisania pobiegłam na zakupy ;).

Brokatowe topy Life Trendy Color dorwałam w SuperPharm: do dzisiaj włącznie trwa promocja lakierowa 1+1 za grosz, więc za... 10 sztuk zapłaciłam 25zł (normalna cena: 4,99zł) :D.

Tutaj cała rodzinka ;)


Ulubieniec z gatunku szamponów ;)



Szampon, szampon... ile jego wybór znaczy zna tylko ten, kto długo szukał czegoś odpowiedniego ;). W swojej włosowej historii przeszłam przez mycie odżywkami i delikatnymi szamponami, a wraz ze spadającą porowatością osiągnęłam stan, kiedy do domycia moich włosów potrzebuję szamponu mocno oczyszczającego (w slangu wizażowym, chyba nawet nazwa wymyślona przeze mnie: rypacza :P). Życie nie jest jednak proste w żadnym aspekcie, więc... moje włosy sprawiają czasem problemy - nie każdy szampon, który po INCI byłby szamponem oczyszczającym (jak zlokalizować i dobrać szampon oczyszczający: KLIK!), odpowiednio potrafi oczyścić moje kłaczki. Ale znalazłam taki jeden... ;)

Stosunkowo dość dawno temu zachęcona przez koleżankę z Wizażu zakupiłam szampon Joanna Naturia z pokrzywą i zieloną herbatą.


Wściekle zielona żaba ;)



Z racji, że wstęp literaturowy poleciał już do poprawy, a i część eksperymentalna tworzy się całkiem żwawo pomknęłam na krakowski Nowy Kleparz w celu dokupienia kolejnych maczkowych lakierów Lemax w neonowych odcieniach. 

Jednym z nich jest piękny, zielony neon z, tradycyjnie, czarnymi drobinkami. Ogólnie nie gustuję w zieleni na paznokciach, jednak ten egzemplarz wywołał u mnie przyspieszone bicie serca ;). Obawiałam się odrobinę jak tak żarówkowy odcień będzie się komponował z kolorem mojej skóry, jednak, jak się okazało, całość wygląda lepiej niż dobrze :D

Lakiery Lemax mają to do siebie, że schną bardzo długo, jednak gdy już nabiorą twardości są niezniszczalne na moich paznokciach. Noszę je więc od środy i pewnie zmyję, jak nie będę mogła znieść odrostu :P.

Zapłaciłam za niego 4zł, więc absolutnie nie jest to cena wygórowana ;).

Efekt jest tak wiosenny, letni i szalony... zakochałam się :D

Szukam czegoś "z przytupem" do manicure na obronę, i on na pewno brany jest pod uwagę. A jak się Wam podoba?

P.S. Tak, moje paznokcie padły pod kosiarę. Znaczy się - pod cążki xD.


Problemy skórne III: jak dobrać mydło Alep/Alepia do potrzeb swojej skóry?




Mycie twarzy mydełkami znajduje coraz więcej zwolenników - nawet ja, po początkowym mocnym sceptycyzmie przekonałam się do nich. Wiem też, jak ich używać, by wyciągać z nich same korzyści bez efektów ubocznych ;). Jednym z najpopularniejszych rodzajów mydeł stosowanych w pielęgnacji ciała oraz twarzy są syryjskie mydła Alep/Alepia, stworzone na bazie olejów laurowego oraz oliwy z oliwek.

Na opakowaniach tych produktów można znaleźć informacje, ile oleju laurowego zawiera dana kostka: są to wartości w przedziale 5-70%. Wraz ze wzrostem zawartości tego oleju zwykle wzrasta cena mydła.

W wielu miejscach w Internecie znalazłam wzmiankę o tym, że "im więcej oleju laurowego, tym lepiej, bo jest on największym dobrodziejstwem znajdującym się w tego typu produkcie". A jak jest naprawdę? 

Chmiel i proso kontra moja czupryna ;)


 
W ostatnim czasie testuję na swoim czerepie kupne wcierki - ot, taki kaprys i zachciewajka ;). Dziś napiszę kilka słów o produkcie, którego skład został mi dość dawno temu podrzucony przez znajomą Wizażankę i wtedy nie wzbudził mojego zachwytu w stosunku do ceny. Los jednak chciał, że na jednym ze spotkań blogerskich trafił w moje ręce ten właśnie kosmetyk, więc postanowiłam sprawdzić jego działanie w praktyce ;).

Przedstawiam Wam Lotion przeciw wypadaniu włosów Subrina Recept.



Zanim do mnie napiszesz - przeczytaj ;)



Dostaję od Was coraz więcej wszelkiego rodzaju pytań i próśb o porady zarówno w komentarzach, jak i na maila czy na fanpage. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy, jednak by usprawnić nasz kontakt i rozwiązanie problemu chciałabym Wam napisać o pewnych kwestiach, które na pewno przyspieszą otrzymanie odpowiedzi ;).

Jeśli piszecie do mnie z problemem włosowym czy skórnym - na 99,9% będę chciała poznać całą Waszą pielęgnację w tym regionie, więc w pierwszym mailu warto ją od razu opisać ;). I szczerze powiem: nie interesują mnie ogólniki typu: "używam bogatych masek i delikatnych szamponów" czy "kremu i żelu do mycia używam od zawsze" - chcę znać konkretne przykłady kosmetyków, z nazwami i producentem. Jeżeli jakiś kosmetyk jest słabo dostępny, a w otchłaniach Internetu nie sposób znaleźć jego składu - załącz go ;).

Lawendowy, ale czy na pewno peeling?



Drogeryjne peelingi to dla mnie miłe czasoumilacze kąpieli wykazujące dodatkowe działanie złuszczające. Wersje cukrowo-solne nie mają zwykle zbyt zdzierakowatej natury, jednak zawsze uda się usunąć trochę martwego naskórka... Wróć, zawsze? Skąd moje wątpliwości? W ramach współpracy otrzymałam peeling Lawendowe Ukojenie z serii Magic Spa od Farmony.



Chwila dla siebie w świątecznym rozgardiaszu ;)



Tegoroczne święta są dla mnie czasem szczególnie aktywnym - gotuję, sprzątam, piekę, a w międzyczasie produkuję kolejne wykresy i tabele w Originie do swojej pracy magisterskiej. Ale byle do 6 maja, potem już tylko poprawki ;).

Niemniej nie byłabym sobą, gdybym w tym rozgardiaszu nie znalazła chwili na pielęgnację. W końcu ciastom i mięsiwom nie przeszkadza, że działam nad nimi "z czymś na włosach i twarzy" :P.

Tak więc w piątek zdziałałam dla siebie...

Twarz:
  • Enzymatyczny peeling żurawinowy Apis na 15 minut;
  • Błoto z Morza Martwego White Flower na 20 minut;
  • Maseczka Organic Shop Algi i błoto z Morza Martwego na 15 minut;
  • Serum i krem do twarzy Baikal Herbals odmładzająco-liftingujące, a pod oczy płatki Purederm na jakąś godzinę (na szczęście dobrze się trzymają, można wszystko w kuchni robić :P).

Neonowy, maczkowy pomarańcz ;)



Jako nieuleczalna lakieromaniaczka nie mogłam przejść obojętnie obok swatche'ów nowych kolorów maczkowych Lemaxów - tym razem w tonacji fluoro. Gdy w końcu udało mi się wrócić do domu o jakiejś rozsądnej porze odziałam się w jakże wyjściowe (i także neonowe :P), niebieskie trampki i pohasałam na Nowy Kleparz. Intuicja mnie nie zawiodła - znalazłam jeden egzemplarz, neonowy pomarańcz. Ale... zamówiłam 3 inne, każdy w cenie 4zł za sztukę xD. Obym tylko znalazła czas, by po nie iść :P.

Pomarańczowa, kremowa baza i czarne kropeczki... brzmi nieźle ;). Przyznam jednak szczerze, że miałam spore wątpliwości, czy capnąć ten egzemplarz - odcień mojej skóry niezbyt dobrze współgra z pewnymi odcieniami okołopomarańczowymi . No ale... ni ma ryzyka, ni ma wynika :P.

Do pełnego krycia wymaga dwóch cienkich warstw. Schnie długo (typowe w lakierach tej firmy), ale jak już wyschnie, to jest nie do ruszenia - paznokcie widzicie po 3 dniach noszenia i pomagania w kuchni, a jedynym uszkodzeniem, jakiego się dorobiłam, to ślady po nożu na wskazującym :P. Nie widzę też różnicy w zmywaniu maczka i kremu - usuwanie go jest więc bardzo łatwe ;).

Nigdy nie myślałam, że do mojej skóry pasuje neonowy pomarańcz, jednak tak właśnie jest ;)

Jak się Wam podoba? ;) 

Teraz cierpię na dylemat czym pomalować paznokcie do czarnej sukienki i beżowego żakietu. Pomożecie? ;)


Spróbujmy minerałków + wyniki ;)



Mój pierwszy raz z kosmetykami mineralnymi miał miejsce sporo czasu temu, jednak wiem, że wiele z Was nie miało jeszcze styczności z tego typu produktami. Część próbowała, ale np. nadal szuka odpowiednich odcieni... 

Dlatego też z firmą Earthnicity Minerals mamy dla Was prościutki konkurs, w którym do wygrania będą dwa pakiety 4 próbek (do wyboru z podkładów, pudrów, róży, bronzerów, korektorów).


  • Konkurs przeznaczony jest dla publicznych obserwatorów bloga (Blogspot) i trwa do 4 maja 2014r. do godziny 23:59
  • By wziąć udział, należy polubić profil Earthnicity Minerals na Facebooku oraz odpowiedzieć na pytanie konkursowe: Kiedy i gdzie powstała firma Earthnicity Minerals?
  • Szablon zgłoszenia:
Obserwuję bloga jako:
Obserwuję Earthnicity jako (imię i pierwsza litera nazwiska):
Odpowiedź:
Email: 

Powodzenia! ;) Podobne rozdanie trwa także na fanpage.

P.S. Mam dla Was także kod rabatowy na hasło KLIENT do wykorzystania na stronie http://www.earthnicity.pl/

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wybaczcie mi opóźnienie w ogłoszeniu wyników rozdania na Dzień Kobiet, ale moja sytuacja czasowa jest ostatnio bardziej niż ciężka :P

Zestaw I zgarnia:    Karlee
Zestaw II zgarnia:  sayuri
Zestaw III zgarnia: alekandra

Proszę o przesłanie adresów na maila do 21.04.2014 do godziny 10 ;)

Dziękuję za udział i... stay tuned, niedługo kolejne konkursy ;)

Jak opanowałam trądzik XXIV: krem BB za grosze



Makijaż - temat rzeka. Coś, co lubię wykonywać, bo po prostu mnie odstresowuje (chociaż sprowadza się do kosmetyku wyrównującego koloryt, tuszu i korektora :P), a czasami jest też potrzebne. Tak jak na przykład obecnie, gdy mój czas na sen jest potężnie ograniczony (ale mam nadzieję, że w święta trochę odeśpię), co widać na twarzy. Stosunkowo niedawno i bardzo przypadkiem wpadłam na pewne cudo w Rossmannie, o którym chcę Wam opowiedzieć - Rival de Loop Beauty Balm 6 w 1.


Zalatuje niefajnym smrodkiem, czyli jak wymienić "gorszą" maskę na "lepszą"



Spora część z nas ma tendencję (wrodzoną lub wyrobioną ;)) do poszukiwania nowości. Często też, gdy dorwiemy jakąś perełkę, to w kolejnym etapie testowania kupujemy jakąś nowość tej samej firmy z myślą "A nuż będzie tak samo fajna?". Ot, działanie normalne, odruch taki ;). Tylko co w momencie, gdy producent chce wykorzystać ten odruch?

Większość włosomaniaczek słyszała zapewne o arganowej masce od Eveline 8w1 Argan&Keratin (sama mam ją w swoich zbiorach, ale nie miałam jeszcze okazji jej otworzyć), o której można przeczytać całkiem sporo pozytywnych opinii:

Z: mnz.pl

Jaki ona ma skład? Oto i on:

Z: bangla.pl

Nie wnikając zbyt intensywnie w analizę zamieszczonego wyżej składu pragnę jednak zwrócić uwagę, że tytułowy olej arganowy znajduje się w INCI już na czwartym miejscu. Gołym okiem widać także bogactwo ekstraktów roślinnych oraz obecność masła shea i pantenolu.

Od 1 maja w drogeriach Rossmann ma się pojawić nowość (która zastąpić ma wersję starą), a mianowicie maska Eveline 8w1 Argan&Keratin Liquid Silk.

Z: rossnet.pl

Na opakowaniu widać całkiem sporą różową naklejkę informującą o tym, że kosmetyk ten posiada nową formułę i że zawiera 3 x więcej oleju arganowego. Spójrzmy, co na ten temat mówi skład tego produktu:

Z:rossnet.pl

Nie wiem jakim cudem tego olejku arganowego ma być 3 x więcej, skoro z 4 miejsca w składzie został przetransportowany za kompozycję zapachową oraz niektóre konserwanty (może chodziło o 3x mniej, who knows xD). Tytułowy jedwab także znajduje się w podobnej lokalizacji. Nie mówiąc już o tym, że gdzieś magicznie wcięło wszystkie ekstrakty roślinne, masło shea i pantenol (jako jego substytut pojawia się gliceryna), a i proteiny przeniosły się na sam koniec INCI.
W nowej formule (bo ulepszona to ona nie jest, co najwyżej "ulepszona") pojawia się także alkohol izopropylowy (IPA) nieobecny w starej masce, co na pewno nie ucieszy posiadaczek włosów wrażliwych na ten składnik. Śmiem podejrzewać, że za zmianą składu nie pójdzie zmiana ceny (no chyba, że na wyższą).

Oszczędności? Chęć wyciągnięcia jak najwięcej z sukcesu maski-pierwowzoru dużo niższym kosztem? Chwyt marketingowy? Pewnie wszystko po trochu. Tyle, że konsumenci są coraz bardziej świadomi tego, co kupują. Takie sytuacje raczej na pewno zostaną wychwycone, wcześniej bądź później.

A co Wy o tym sądzicie?

Lubię produkty Eveline, ale w tej chwili czuję niesmak. Dziękuję też Julii za wychwycenie tej kwestii i błogosławię jej talent do wyszukiwania nowości ;).


Łosoś z brzoskwinią? ;)



Nie samą magisterką człowiek żyje, ale każdym lakierem, który kupi w ramach nagrody za kolejny skończony etap :P. W ostatnim czasie do Rossmannów została wprowadzona nowa seria lakierów piaskowych Wibo Candy Shop, więc... trzy sztuki wpadły w moje posiadanie ;).

Wibo Candy Shop nr 1 to lakier o odcieniu (jak dla mnie) pomiędzy łososiowym a brzoskwiniowym różem. Jego piaskowe wykończenie jest delikatnie chropowate i regularne (bo z tym wśród piasków różnie bywa). 

Dawno chyba nie zdarzyło się, żebym narzekała na pędzelek w ten sposób (może nawet nigdy?) - jestem fanką wąskich pędzli w lakierach, ale ten jest dla mnie za wąski, przez co malowanie było lekko utrudnione. Niemniej lakier schnie całkiem szybko, do pełnego krycia potrzebuje dwóch cienkich warstw, a jego bezuszkodzeniowa trwałość wynosi około 3 dni.

8,5ml tego lakieru kosztuje 6,99zł.

I jak się Wam podoba? Myślę, że na moich dłoniach będzie wyglądał lepiej, gdy się trochę opalę (chociaż nie wiem, czy w tym roku mi się to uda :P).








P.S. I mały bonus prosto z balkonu na 11 piętrze - panorama Krakowa z tęczą ;)


Kascysko sierotką "szablonową" jest...



Pochłonęło mnie życie, gonią mnie terminy, a robota idzie mi jak krew z nosa - tak najkrócej można opisać moje ostatnie dni. Mam wielką nadzieję, że za niecały miesiąc moja praca magisterska będzie oddana, poprawiona, zrecenzowana i w ogóle cała "och i ach", ale na razie całość jest w fazie budowy :P


Jakże prawdziwy ostatnio obrazek z mojego życia :P

Widać, że jest mnie na blogu i w ogóle w blogosferze dużo mniej. Dopiero dziś zasiadłam i nadrobiłam Wasze maile, wiadomości na Facebooku oraz komentarze. Jeśli któreś z Waszych pytań zostało przeze mnie pominięte to proszę o przypomnienie się i pogrożenie mi palcem w komentarzach bądź na maila ;).

Zwracam się też do Was z prośbą o pomoc - chciałam dodać przycisk "Lubię to" pod każdym z postów. Przewertowałam wiele tutoriali, zastosowałam w praktyce kilka z nich i... no cóż, jak sami widzicie, przycisku nie ma. Nie potrafię doprowadzić do sytuacji, gdy po modyfikacji kodu HTML pojawił się wizualny efekt moich działań :P.

Macie na to jakąś radę? Jestem ogólnie informatyczną ofiarą losu, ale do tej pory po zastosowaniu się do instrukcji "krok po kroku" nie miałam takowych problemów...

Mam nadzieję, że jutro pochwalę się Wam, że wstęp teoretyczny mam już całkiem dopieszczony ;)



Problemy skórne II: od czego zacząć świadomą pielęgnację?



Dostaję sporo maili od osób, które właśnie zaczynają swoją bardziej świadomą przygodę z pielęgnacją twarzy z prośbą o radę. Wiadomo - pierwszy kontakt w tym tematem zwykle powoduje dość mocne zachłyśnięcie nadmiarem informacji i dość sprzecznych tez oraz opinii (o tak, też przez to przechodziłam), więc absolutnie nie dziwi mnie, że szukacie pomocy w wyborze "czegoś na początek". Niemniej bez jakichkolwiek danych trudno doradzić mi cokolwiek, bo nie jestem jeszcze na poziomie wróżenia z fusów, a i szklanej kuli nie posiadam ;). Wielu z Was prosi mnie o dobór pielęgnacji nie pisząc absolutnie nic o skórze, a bez tego - ani rusz ;). Myślę jednak, że mając przed sobą taki "mały poradnik" łatwiej będzie się Wam odnaleźć w gąszczu różnych porad.

Dobry set po raz drugi :D



Na spotkaniu blogerek w Suchej Beskidzkiej Mikołaj obdarował mnie zestawem trzech lakierów Vipery: Jovial nr 10. Jedno połączenie już zaprezentowałam (KLIK!), a dziś natomiast nadszedł czas na różowe wariacje na paznokciach ;).

Wykorzystałam dwie warstwy pięknego, mocno różowego kremu, jedną glittera oraz dwie bezbarwnego topu, bo miałam wrażenie, że bez tego "czarna trawka" będzie się odklejać. Myślałam też, że różowe heksy będą niewidoczne na tym tle, ale jak widać - dość konkretnie się pomyliłam ;).

Całość wyschła w miarę szybko, chociaż tempem sprinterskim z całą pewnością bym go nie nazwała :P. Co do trwałości - pomalowałam paznokcie 1 kwietnia, dziś mamy 9, a nadal mam go na paznokciach (ze względu na brak czasu) i tylko odrost trochę straszy :P. Bardzo, bardzo na plus!

Cały zestaw kosztuje około 10zł. 

Jak się Wam podoba taki efekt? Sama jestem w nim zakochana ;)


Prawdziwa wiosna ;)



Udało mi się w miniony weekend wyjechać do domu rodzinnego (wprawdzie kosztowało mnie to kilka porządnie zarwanych nocy) i zaprawdę - było warto! Wiosna w parkach miejskich ma się jednak nijak do tej w mojej okolicy ;).

Na potwierdzenie mych słów mam kilka zdjęć, które zrobiłam w czasie spaceru po moim "przydomowym" lesie. Fotograf ze mnie żaden, ale może chociaż odrobinę zrozumiecie dzięki temu moją tęsknotę za wsią ;).

P.S. Dziś kończy się rozdanie na moim blogu - zapraszam serdecznie do udziału KLIK! :D













Gencjana w robocie, czyli fioletowe ombre ;)



Udało mi się wyjechać na moją jakże ukochaną wieś ;). Spontanicznie zadzwoniłam do mojej bratanicy i zapytałam, czy miałaby czas mi pomóc - na szczęście była do mojej dyspozycji ;). Kolejnym zrządzeniem losu mój malutki bratanek w swoich zbiorach higienicznych miał wodny roztwór fioletu gencjanowego (gencjany), więc była możliwość urzeczywistnienia małego włosowego szaleństwa.

Machnęłam sobie fioletowe końcówki ;). W pierwszej chwili wyszły "od linijki" - po konsultacji z Zuzią zrobiłam bardzo mocny roztwór, który po wysuszeniu dał bardzo mocny efekt, a po pierwszym myciu zapewnił mi rozrywkę w postaci czyszczenia wanny :P. 

Pierwsze dwa zdjęcia przedstawiają moje włosy tuż po farbowaniu i wysuszeniu. Fryz był dodatkowo przeczesany (! :P) na sucho przed procesem, więc możecie śmiało pooglądać moje kłaczki w wersji mocno spuszono-rozczochrano-niewyjściowej :P. Jakość zdjęć pozostawia sporo do życzenia, bo zostały zrobione późnym popołudniem.


Maczek z wiosennym zestawem zdjęciowym ;)



Niezależnie od tego jak nieciekawie wygląda mój nastrój w ostatnim czasie, to nawet ja nie mogę ignorować budzącej się wokoło wiosny ;). Wzrost temperatury i nieśmiało pojawiająca się zieleń oraz kwiaty wywołują u mnie od razu pociąg do weselszego manicure ;).

Maczkowy Lemax to delikatnie kanarkowa (ale nie jaskrawo) baza z zatopionymi w niej drobinkami wyglądającymi jak mak ;). Polowałam na ten kolor długo i bez skutku, by w końcu dorwać go na placu targowym na Nowym Kleparzu w Krakowie całkiem przypadkowo idąc po papiery ze szkoły (a właśnie, powinnam się pochwalić już dość dawno temu... jestem kosmetyczką z wykształcenia :D) w zawrotnej cenie 4zł.

Trochę obawiałam się o jego krycie, jednak po dwóch średniej grubości warstwach nie zanotowałam żadnych prześwitów. Lemaxy nie schną zbyt dobrze (w dolnych granicach mojej cierpliwości :P), jednak trwałości nie można im odmówić - zmyłam ten manicure dopiero, gdy nie mogłam już patrzeć na odrost (5-6 dni), a żadnych uszkodzeń na nim nie było.

Jak podobają się Wam "maczki" na paznokciach? Sama oczywiście zwietrzyłam, że pojawiły się podobne lakiery tej firmy w wersji fluoro... rozpoczęłam już polowanie :P. Ten trend jest absolutnie w mojej estetyce :D


Problemy włosowe XIV: ile oleju nakładać na włosy?



Olejowanie włosów to temat - rzeka. Od ilości nakładanego oleju poprzez technikę stosowania i metodę zmywania - każdy z tych etapów wymaga testów na żywym organizmie, co niejednokrotnie nastręcza problemów. Widać to w e-mailach od Was, gdzie olejowanie jest jednym z najczęściej poruszanych tematów.

Zacznijmy więc od ilości. Przeglądając odmęty internetu wyłowiłam wiele wzmianek na temat tego, że do olejowania powinno się wykorzystywać 1-2 łyżki oleju. Po dłuższym zastanowieniu wyrobiłam sobie na ten temat własną opinię (swoją drogą już sporo czasu temu ;)).

Otóż... tam, gdzie mamy do czynienia z żywą osobą - teorie dotyczące ilości zwykle wysiadają ;). Prawdą na pewno jest to, że ilość oleju należy dopasować do swoich potrzeb. Może się okazać, że osobie X łyżeczka oleju daje takie same efekty jak 4 łyżki (więc po co się przepracowywać), a u osoby Y by zauważyć efekty trzeba wykorzystać 5 łyżek (sytuacja hipotetyczna). 

Gdy rodzina uważa, że zwariowałaś - pokaż im mnie IV - produkty do włosów



Dziś jest niby Prima Aprilis, jednak ilość włosowych dobroci, jakie zostaną tutaj zaprezentowane absolutnie nie jest żartem :P. Dziewczyny z jednego z wątków na Wizażu (które bardzo serdecznie pozdrawiam!) zmotywowały mnie do obfocenia swojej kolekcji włosowej. Sprawa logistycznie nie do końca prosta, bo jak wiadomo - nie mieszkam na stałe w jednym miejscu, tylko w dwóch ;). Jednak spięłam pośladki i jest... ;).

Na zdjęciach znajdują się nie tylko dedykowane produkty włosowe, ale także takie, które nie mają dopisku "do włosów", ale znajdują na nich zastosowanie ;). Brakuje kilku produktów oraz olejów (zapomniałam o szafce pod umywalką xD), ale ujmę je w rozpisce ;).

Zbiór domowy: