Pierwsze malunkowe próby po długiej przerwie - w szczytnym celu ;)




Jak już Wam wspominałam, z totalnie nieznanych przyczyn przez ponad trzy miesiące nie malowałam paznokci. Sama zwalam to po prostu na połączenie stresu, braku czasu i... lakierową impotencję :P. Okres ten niemniej już minął, jednak... pozostawił po sobie pewne ślady. Przede wszystkim - naprawdę wyszłam z wprawy w malowaniu, co za moment będziecie mieli okazję obejrzeć :P.

Na pierwszy ogień sprawiłam sobie dwukolorowy manicure z wykorzystaniem dwóch lakierów Astor z serii Quick&Shine: delikatnie pudroworóżowy 201 Before Sunshine i kremowy 101 Delicate Morning. Pierwszy z nich do pełnego krycia potrzebuje 2 cienkich warstw, natomiast drugi trzech (co zapewne związane jest z lekko "frenchowym" kolorem). 

Całość schnie szybko i bezproblemowo, a manicure przez 4 dni nie wykazuje śladów noszenia. To pierwsze testowane przeze mnie lakiery tej firmy i jestem bardzo mile zaskoczona ;). Bez "skórkowych" niedociągnięć się nie obyło, ale pracuję nad powrotem do formy :D.

Jasny odcień na paznokciu serdecznego palca miał stanowić bazę pod  Wzór do Naśladowania. O czym mówię? O akcji promującej symbol będący znakiem walki z rakiem krwi. Na paznokciu, mimo wielu prób nie wylądował, bo... cierpię na totalny brak zdolności w tej manualnej materii :/. Ale Was zachęcam do takiego wsparcia tej akcji ;)



Maska z olejkiem arganowym Chantal Prosalon - efekty u mnie ;)




Włosowe produkty do spłukiwania to absolutnie jeden z moich najlepiej rozwiniętych "holizmów" (obok lakieroholizmu, który ostatnio występuje u mnie w formie mocno umiarkowanej), dlatego z przyjemnością co pewien czas raczę Was recenzjami kolejnych masek i odżywek. Dziś nadszedł czas na Maskę do włosów z olejkiem arganowym Chantal Prosalon, którą otrzymałam w ramach współpracy z drogerią Wispol.



W czasie trwania najpopularniejszej promocji kosmetycznej...




... warto też zwrócić uwagę na rabaty w innych sieciach handlowych. W końcu nie samą kolorówkową przeceną (-49%) w Rossmannie i Naturze (-40%) człowiek żyje ;).

Lidl (gazetka KLIK!) oferuje:
https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-04-2015,13147/7/
https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-04-2015,13147/10/


"Aqua with infusion of..." - wielka ściema producentów czy... przykład szczerości?




Tematy poruszane na moim blogu śmiało można wspólnie określić jako "okołokosmetyczne". Bywa bardziej lub mniej naukowo, bywają ciekawostki, recenzje, peany pochwalne i spora dawka krytycyzmu. Dzisiejszy temat mocno zawadza o kwestię rosyjskich kosmetyków, których "bogate w ekstrakty składy" przez wielu uznawane są za ściemę producentów. Może warto, bym przedstawiła tutaj swoje zdanie na ten temat ;).

Oczywiście, cała burza rozbija się o fragment INCI (zwykle na samym początku) rozpoczynający się od słów "Aqua with infusion of...". Nie oznacza to ni mniej, ni więcej niż to, że do produkcji kosmetyku zawierającego to wyrażenie użyto hydrolatu zawierającego wymienione później ekstrakty ziołowo-owocowe. Jak wiadomo - hydrolaty zawierają niewielkie ilości składników czynnych (olejki eteryczne 0,02-0,5%, składniki aktywne łącznie: do 5%), ale wielu z nas znalazło wśród nich swoje pielęgnacyjne Święte Graale ;).

Czeskie mydło do włosów + rumiankowa sól do kąpieli




Ciężko mi nawet czasowo ocenić, jak długo składałam się do umycia włosów prawdziwym mydłem (różnica między mydłem a "mydłem"). W końcu jednak miałam okazję ku temu - weekend bez konieczności wyglądania wyjściowo, z dodatkową możliwością ponownego wymycia włosów. Dodatkowo w moje łapki wpadło po blogerskim spotkaniu czeski, naturalny mydlany szampon dla brunetek od sklepu Kremuś, więc i powodów do testów było więcej ;). W zestawie znalazła się również sól do kąpieli z Morza Martwego z rumiankiem i krwawnikiem.



Nanocząstki złota i srebra w kosmetykach: technologia Axonnite





Ile razy reklamy atakowały Was nazwami różnych używanych w produkcji kosmetyków technologii/metod, które totalnie nic Wam nie mówiły? Zapewne wielokrotnie ;). Dziś chcę przybliżyć Wam właśnie jedną z takich egzotycznych nazw - technologii Axonnite. Szczególnie mi bliska, ponieważ z jej wykorzystaniem powstają nanocząstki dodawane między innymi do kosmetyków - a nanotechnologia to moje zawodowe życie ;).

Czym jest więc nanotechnologia? Jest to nauka zajmująca się materiałami, które przynajmniej w jednym z wymiarów mieszczą się w granicach 1-100nm. 1 nanometr to 1/ 1 000 000 000 (jedna miliardowa) część metra, więc... bardzo malutko ;). Nanocząstki mają wielkość mniejszą niż ludzkie komórki.  

Nanocząstki metali zyskują na znaczeniu dopiero w ostatnim czasie, jednak srebro czy złoto było wykorzystywane przez ludzkość w celach innych niż biżuteryjne już setki lat temu. Kto z nas nie pocierał "jęczmienia" na oku złotą obrączką? ;). Związkami złota i srebra marynarze konserwowali również wodę na czas rejsów, a wrzucając złote monety do naczynia z wodą otrzymywali płyn wykorzystywany do dezynfekcji (ledwie zauważalnej, ale zawsze to coś ;)).


Nie myśląc o domniemanej promocji w Rossmannie... ;) + wyniki rozdania mydlanego




W ostatnim czasie topową informację promocyjno-kosmetyczną jest pogłoska o -49% na kolorówkę w Rossmannie. Szczerze nie wiem, czy jest to potwierdzone info (edit. potwierdzone ;)), ale chętnie z takiej okazji zaopatrzę się w jakiś lakier do paznokci ;). Oczekując jednak na to wielkie, kolorówkowe żniwo przeglądam oferty okołokosmetyczne innych sieci handlowych ;). Linki otwierają się w nowych oknach/zakładkach, zgodnie z Waszymi prośbami ;).

https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-20-04-2015,12980/3/

Jak opanowałam... grzybicę: mydło nagietowe




Początek posta zapewne przywodził Wam na myśl cykl "Jak opanowałam trądzik?". Szczerze mówiąc kosmetyk, o którym dziś napiszę mógłby się również znaleźć we wspomnianej serii, jednak pomyślałam, że zasługuje na osobny opis. Mowa będzie o mydle nagietowym, które otrzymałam od sklepu Sztuka Mydła.




Mydełko otrzymujemy zapakowane w przeźroczystą folię ozdobioną naklejką opisującą rodzaj mydła, jego potencjalne zastosowania oraz skład INCI i datę ważności. Rozwiązanie ekonomiczne i całkiem na miejscu - dzięki folii możemy obejrzeć mydło bez odwijania warstw papieru, niszczenia kartonika (chociaż takie opakowania również mają swój urok ;)) etc.

Czym są mydła i dlaczego nie każde "mydło" to mydło?




Wielu z Was zauważyło (a nawet zdążyło już zapytać ;)) dlaczego w nazwach niektórych kosmetyków słowo mydło biorę w cudzysłów. Myślę, że warto napisać na ten temat kilka słów ;).

Zdjęcie poglądowe, na którym widzimy mydło i "mydło". Czym one się różnią?



Wersja prawdziwa to ta w kostce, kosmetyk w płynie widoczny na zdjęciu jest mydłem jedynie z nazwy.

Mydła to sole metali i wyższych kwasów tłuszczowych. Kropka ;). Są one środkami powierzchniowo czynnymi (surfaktantami, dokładnie anionowymi; detergentami), zmniejszają napięcie powierzchniowe (przez co ułatwiają usuwanie brudu i sebum).

Kosmetycznie... w Nowym Sączu ;)




Ostatnio mam okazję do zwiedzania miejsc, w których nie byłam nigdy wcześniej. Były Niemcy, a w miniony weekend miałam okazję do odwiedzenia Nowego Sącza - niby niedaleko od Krakowa, ale jakoś nigdy nie było mi tam po drodze ;). Dopiero Wielkanocne Spotkanie Blogerek Kosmetycznych zmotywowało mnie do przemieszczenia się w tym kierunku. 

Po dwóch godzinach jazdy autobusem z innymi Dziewczynami z Krakowa wylądowałam w mieście docelowym i udałyśmy się do kluborestauracji Event. 

Tam dopadło nas przeznaczenie :P. Ogólnomiastowa awaria energetyczna spowodowała, że przez prawie półtorej godziny siedziałyśmy w bardzo romantycznych podziemiach przy blasku świec ;). Niemniej nastrój do rozmowy nie opuszczał nas ani przez chwilę ;).

Promocyjny przegląd tygodnia ;)



Hesusie, tak bardzo chcę się wybrać na stacjonarne zakupy kosmetyczno-ciuchowe, a tak bardzo nie udaje mi się znaleźć na to czasu -.-. Ale muszę, muszę koniecznie w najbliższym czasie znaleźć chwilę na przyjemności dla siebie. Może skorzystam z aktualnych przecen... :P

Biedronka (gazetka KLIK!) proponuje:
https://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-07-04-2015,12830/9/
 

Ziołowe, czarne "mydło" Babuszki Agafii - do zadań specjalnych ;)




Ostatnio na blogu zrobiło się dość "mydlanie" i mogę powiedzieć, że stan taki utrzyma się przez jakiś czas :). Nie mogę powiedzieć, że jestem odporna na "hity blogosfery" - bywa, że po jednej (ewentualnie kilku :P) przeczytanych recenzjach łapie mnie nieopanowana chęć na zakup jakiegoś mazidła. Czarne "mydło" Babuszki Agafii było takim kosmetykiem właśnie. Starałam się powstrzymać przez zakupem (w końcu jestem mazidlanym potworem :P), ale propozycja testów dla sklepu Grota Bryza złamała moje postanowienia :P. 







Rekawica Loofah (Loofa, luffa) - ciekawe akcesorium kosmetyczne




Peelingowanie i kremowanie to nieodłączne punkty pielęgnacji skóry mojego ciała. Połączenie nadmiernej suchości ze schorzeniem nazywanym rogowaceniem okołomieszkowym wymaga ode mnie skupienia większej uwagi na skórze ciała. Dobór kosmetyków nawilżająco-natłuszczających nie stanowi dla mnie większego problemu, jednak już kwestia peelingu... o tym mogłabym napisać rozprawkę ;). Jeśli tylko mam okazję to testuję produkty/akcesoria przeznaczone do peelingu z wielką ciekawością. W taki właśnie sposób w moje łapki wpadła rękawica do peelingu Loofah (Loofa, luffa) - w ramach współpracy ze sklepem Grota Bryza.



Pomóżmy bokserom!



Moi Drodzy, z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę Wam wszystkim dużo spokoju, odpoczynku, zdrowia oraz rodzinnie spędzonego czasu. Mnie akurat brakuje wszystkich tych punktów prócz ostatniego, ale mam nadzieję, że u Was jest dużo, dużo lepiej ;). A na poprawę nastroju - moje dwa oświęcone barany :D



Gnam też do Was z prośbą. Podejrzewam, że wielu z Was nie miała jeszcze przyjemności z wypełnianiem i składaniem tegorocznego PITa. Jak wiadomo 1% swojego podatku możemy przeznaczyć na organizacje pożytku publicznego - i właśnie do tego chciałabym Was zachęcić ;). Moja koleżanka z laboratorium jest czynną, aktywną i oddaną wolontariuszką fundacji SOS Bokserom (a tutaj jeszcze link do fanpage fundacji). Oprócz koordynowania wielu akcji (o których możecie przeczytać choćby tutaj: KLIK! KLIK!) często przyjmuje rolę opiekuna zastępczego dla psów będących pod opieką fundacji. 

Farbowanie Cassią - ponownie ;)



Okres świąteczny, połączony z niemożliwością wyjścia z domu przez chorobę i czasem spędzanym w łóżku, kuchni oraz na niezbyt ambitnym sprzątaniu sprzyja zabiegom wymagającym poświęcenia większej ilości czasu ;). 

Nie myśląc zbyt długo nad tematem w czwartek wieczorem wsypałam do miski około dwóch "niekopiatych" łyżek Cassi, zalałam mocną herbatą rumiankową o temperaturze jakiś 80 stopni Celsjusza i dodałam sok z połowy cytryny. I tutaj muszę przyznać, że przesadziłam z ilością cieczy - mieszanka była bardzo rzadka :P. Ale zawinęłam całość w folię spożywczą i zostawiłam pod grzejnikiem z myślą, że będę to ratować dopiero rano.

Nadszedł poranek, więc do mojej mieszanki wpakowałam porządną łyżkę maski Kallos Color (wersja bez silikonów) i płaską łyżkę mąki ziemniaczanej, bo niestety całość była po prostu wodnista. Włosy umyłam wrzosową wersją szamponu Joanna Naturia (fioletowy), a moja mama je rozczesała (nie udało się jej przekonać do zaniechania tego czynu :P) i nałożyła równomiernie mieszankę. Owinęłam włosy folią oraz ręcznikiem i całość nosiłam prawie 8h.

Następnie włosy wypłukałam i dwukrotnie umyłam w/w szamponem i nałożyłam na dosłownie minutę borówkowy balsam Alberto. Spłukałam go i wystylizowałam włosy jak zwykle.

Niemieckie wspominki wyjazdowe ;)



Niedawno zniknęłam na tydzień z blogosfery, by zaliczyć mój drugi zagraniczny wyjazd w życiu - tym razem do Niemiec. Okazja była jakże zacna: tamtejsze Forum Młodych Chemików - impreza organizowana co roku mająca status konferencji międzynarodowej ;). Ale może odejdźmy od aspektów naukowych, bo poza nimi były również inne ekscytujące momenty ;).

Zacznijmy może od tego, że miałam po raz pierwszy okazję do lotu samolotem. Stres był, i to całkiem spory... ale było naprawdę fajnie i bez kłopotów ;).

Jak opanowałam trądzik XXV: zielone mydełko Medimix za grosze




Mydła wszelkiej maści i rodzaju stały się podstawą pielęgnacji mojej cery już sporo czasu temu. Śmiało mogę się nazwać "mydlanym potworem" :P. Lista wypróbowanych przeze mnie mydełek sukcesywnie wzrasta, a obecnie mogę pochwalić się romansem z ziołowym mydełkiem Medimix, wybranym do testów ze sklepu Zielony Sklep.