Ziołowe, czarne "mydło" Babuszki Agafii - do zadań specjalnych ;)
Ostatnio na blogu zrobiło się dość "mydlanie" i mogę powiedzieć, że stan taki utrzyma się przez jakiś czas :). Nie mogę powiedzieć, że jestem odporna na "hity blogosfery" - bywa, że po jednej (ewentualnie kilku :P) przeczytanych recenzjach łapie mnie nieopanowana chęć na zakup jakiegoś mazidła. Czarne "mydło" Babuszki Agafii było takim kosmetykiem właśnie. Starałam się powstrzymać przez zakupem (w końcu jestem mazidlanym potworem :P), ale propozycja testów dla sklepu Grota Bryza złamała moje postanowienia :P.
Produkt zamknięty jest w solidnym, dobrze zabezpieczonym podwójnym wieczkiem plastikowym słoiku. Kilka upadków zaliczył, a nadal uszkodzeń nie zanotowałam :P. Napisy grażdanką są raczej nie do odszyfrowania dla zwykłego, nie mającego styczności z językiem rosyjskim śmiertelnika, ale znajdziemy na nim naklejkę w języku polskim. Nie zawiera ona jednak tłumaczenia składu.
500g kosmetyku kosztuje 39zł.
Skład: Aqua, Cedrus Deodara Oil, Davurica Soybean Oil, Abies Siberica Oil,
Hippophae Rhamnoides Altaica Oil, Juniperus Communis Oil, Amaranthus
Caudatus Oil, Rosa Canina Oil, Arcticum Lappa Oil, Linum Usitassimum
Oil, Salvia Officinalis Intractum, Chelidonium Majus Intractum, Melissa
Officinalis Intractum, Pulmonaria Officinalis Intractum, Chamomilla
Recutita Intractum, Bidens Tripartita Intractum, Achillea Millefolium
Intractum, Urtica Dioica Intractum, Sodium Laureth Sulfate, Sorbitol,
Cocamide DEA, Arctostaphylos Uva-Ursi Extract, Inula Helenium Extract,
Polygala Sibirica Extract, Pinus Silvestris Extract, Alnus Glutinosa
Cone Extract, Rhodiola Rosea Extract, Evernia Prunastri Extract, Usnea
Barbata Extract, Picea Siberica Extract, Saponaria Alba Extract,
Saponaria Rubra Officinalis Extract, Glycyrrhiza Glabra Extract, Altaea
Officinalis Extract, Rhaponticum Carthamoides Extract, Ozocerite, Tar,
Inonotus Obliquus, Propylene Glycol Chenopodium Ambrosioides, Larix
Sibirica Extract, Petrolium Distillates Oil, Methylisothiazolinone.
Ziół jest tutaj zaprawdę na bogato, dlatego każdemu przed pierwszym użyciem gorąco polecam próbę uczuleniową ;). Znajdziemy w nim oleje/olejki eteryczne/ekstrakty z: uczepu, pokrzywy, krwawnika, rumianku, szałwii, glistnika, melisy, miodunki, sosny, mącznicy, krzyżownicy, omanu, olchy, różeńca, mchu, brodaczki, świerka, szczodraka, prawoślazu, rokitnika, jodły, łopianu, dzikiej róży, jałowca, amarantusa i dziegciu.
Co ciekawe - nie jest to mydło (dlatego właśnie część nazwy ujmuję w cudzysłów), a mocno ziołowy żel oparty na SLES oraz detergentach amfoterycznych. Całość doprawiona jest humektantami: sorbitolem i glikolem propylenowym. Zawiera konserwant i... naftę bądź parafinę w śladowej ilości, na przedostatnim miejscu w składzie (na szczęście moja skóra twarzy nie wyczuła tej ilości :P). Nie jest to kosmetyk naturalny.
Ma postać ciemnozielonego, gęstego żelu-pasty o zapachu mydlano-lipowym (uwielbiam zapach herbaty z lipy, smak zresztą też <3). Pieni się zacnie i po lekkim zwilżeniu dobrze rozprowadza na skórze i włosach.
Wykorzystałam ten produkt zarówno na skórze ciała, jak również na twarzy i włosach.
Jeśli chodzi o mycie włosów to efekt dnia kolejnego jest świetny i porównywalny z moimi szamponami, ale na drugi dzień od mycia włosy są już znacząco obciążone (zwykle 2-3 dni wytrzymują bez najmniejszych problemów). Niemniej samo mycie jest bardzo wygodne, jakbym używała zwykłego, dobrze pieniącego się szamponu, a skóra głowy nie złożyła żadnych zażaleń :P. Obciążenie zapewne jest wynikiem bardzo niskiej porowatości i ogólnych problemów z domyciem włosów. Dlatego też - polecam spróbować na sobie ;).
Zarówno jeśli chodzi o ciało, jak i o twarz miałam podejście do codziennego używania tego kosmetyku. Skóra jednak nie zareagowała najlepiej - była lekko ściągnięta, a ten efekt ostatnio jest dla mnie dość zadziwiający. Zmieniłam więc podejście ;)
"Mydło" to sprawdziło się jako "kosmetyk do zadań specjalnych". Dwa razy w tygodniu nacierałam nim ręce, nogi (największe bastiony rogowacenia okołomieszkowego na moim ciele) oraz twarz i pozostawiałam na 10-15 minut. Po tym okresie traktowałam ciało rękawicą Loofah (Loofa, luffa), a twarz po prostu zmywałam (działa niczym peeling enzymatyczny). Taki peeling daje u mnie mocny efekt oczyszczenia, redukcję zmian zarówno rogowych, jak i trądzikowych (głównie chodzi o zaskórniki) i rozświetlenie skóry. Dodatkowo pozwala mi się też rozprawić z problemem wrastania włosków (problem ogólnociałowy :P) - widocznie taki zabieg (pseudo-zabieg Hamman, bo bez Savon Noir) efektywnie odblokowuje u mnie mieszki włosowe :D.
Po takim zabiegu niezbędne jest u mnie nawilżenie/natłuszczenie skóry, ale też "mydło" nie pozostawia jej suchej jak wiór. Ot, czuję pewien "ściągający dyskomfort" i tyle, który mija po kremowaniu ;)
Jest to faktycznie kosmetyk godny uwagi, jednak w moim przypadku nie w kwestii codziennej pielęgnacji, a zadań specjalnych ;)
Mieliście styczność z "mydłami" Babuszki Agafii? A może planujecie ich wypróbowanie? ;). Jeśli tak, to zapraszam na rozdanie :D
Uwielbiam czarne mydło <3
OdpowiedzUsuńMydło to może nie jest, ale zauważyłam, że wielu osobom służy ;)
UsuńJeszcze nie miałam okazji używać :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńMam mydło, ale miodowe :) jest idealne! Nie tylko dla włosów, ale także dla skóry :) Mydełko pięknie pachnie, jest delikatne, a zarazem świetnie myje włosy oraz skórę :) Świetne porównanie obu mydeł zrobiła Marta, na swoim blogu: martusiowykuferek.pl
OdpowiedzUsuńMydło czarne chodzi za mną od kilku miesięcy, ale póki co, wierna pozostaje miodowemu :)
Mam próbkę miodowego, jeszcze nie mam zdania ;)
UsuńBardzo mnie ciekawi to mydło :-)
OdpowiedzUsuńWielu ciekawi ;)
Usuńnie miałam, ale chciałabym je kupic :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńDla mnie ono pachnie jaśminem :) Kocham ten zapach i listek brzozowy w utopiony w mydle!
OdpowiedzUsuńTego akurat nie czuję ;)
UsuńWitam, mam pytanie (trochę nie w temacie;)) Czy wiadomo juz, czy krem Apis Żurawinowa Witalnośc zmienił skład? Pisałam milion wiadomości do sklepu i próbowałam kontaktowac się przez facebooka ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi :(
OdpowiedzUsuńNie wiem, bo nie zamierzam kupować kolejnego opakowania po tym wszystkim ;)
UsuńAle peeling z tej serii zmienił skład, więc krem zapewne też. Sam producent mówił również, że produkty bez filmformetów są w zasadzie tylko gdzieś w serii profesjonalnej.
Bardzo chcę je wypróbować, tylko cena jest dla mnie za wysoka, dlattgo zgłosiłam się na rozdanie:)
OdpowiedzUsuńW promocjach bywa sporo tańsze ;)
Usuńdzis się nim myłam, uwielbiam ten zapach <3
OdpowiedzUsuńJa też, muszę sobie herbatę lipową sprawić... czemu już jej nie ma w Biedronce :/
UsuńNigdy nie mialam styczności z tym mydłem:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będziesz mieć okazję ;)
UsuńJestem fanka połączenia czarne mydło + olej arganowy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś połączenie dobre dla siebie ;)
Usuńmam jedno mydełko Babuszki Agafii schowane, czeka ono na swoja kolej ;)
OdpowiedzUsuńKtóre? ;)
Usuńmoje czarne właśnie dziś miało ostatnie tchnienie, kupię ponownie gdy wyczaję jakąś promocję, bo póki co w zapasie mam cedrowe, które jutro w końcu otworzę ^^
OdpowiedzUsuńCedrowe pewnie również kiedyś przytulę z ciekawości ;)
UsuńWłaśnie kilka dni temu wstawiłam jego recenzję :) do włosów bardzo lubię, na twarzy również czuję ściągnięcie. Wydajność jest fenomenalna!
OdpowiedzUsuńO właśnie, wydajność to również jego duży plus ;)
UsuńMam białe, ale stoi bo też za bardzo nie nadaje się do mojej skóry na co dzień i czeka aż go pewnie zużyje jako szampon, ale będe musiała sprawdzić Twój sposób :)
OdpowiedzUsuńBiałe również posiadam ;)
UsuńBardzo lubię takie wielofunkcyjne produkty :) Muszę koniecznie wypróbować takie mydło :)
OdpowiedzUsuńWięc powodzenia w przyszłych testach ;)
UsuńU mnie nie sprawdziło się do włosów, bo je oblepiło, do mycia całego ciała też, bo miałam wrażenie, że jestem niedomyta xd Ale do twarzy używam go tak jak Ty, spieniam i zostawiam na 10 minut- buźka jak marzenie :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż w tym rejonie się sprawdza ;)
UsuńMam taki sam problem jak ty, tyle że tylko na nogach. Obecnie używam kremu Pilarix i nie powiem, jest poprawa. Ciekawe jakby zadziałało potraktowanie problemu w stereo - to mydło i krem... Wypróbuję!!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w testach ;)
UsuńChętnie wypróbuję mydełko ;)
OdpowiedzUsuńMoże będziesz mieć okazję ;)
UsuńJeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńA jest w planach? ;)
UsuńMiałam cedrowe i miodowe. Obydwa lubiłam chociaż bardziej miodowe szczególnie jego zapach.Muszę w końcu wypróbować któreś "czarne" mydło.
OdpowiedzUsuńMuszę rozpieczętować moją odlewkę miodowego w takim razie ;)
UsuńNigdy wcześniej nie widziałam podobnego "cuda" ;) Sam kolor może i nie jest zachęcający, ale skoro tyle w nim dobroci.. może warto spróbować ;)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie się sprawdzi ;)
UsuńKolor niezbyt zachęcający;) Skład bogaty, ja osobiście wolę kosmetyki o krótkim składzie, bo moja wrażliwa skóra z wieloma rzeczami się nie lubi;) Samo "mydło" wygląda ciekawie, może wypróbuję;)
OdpowiedzUsuńMusisz uważać ;)
UsuńZa taką cenę na raz chyba zostanę przy mydlach w chemicznym tego słowa znaczeniu :) Czy "mydlany potwór" :) miał stycznośc z mydlem siarkowym barwy, bądź mydelkiem z nanosrebrem?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, ale planuje...
UsuńChociaż zbiór ostatnio urósł mi tak, że nie wiem kiedy xD
Bardzo ciekawe mydełko. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
;)
UsuńJa chyba jednak pozostanę zwolenniczką zwyczajnego mydła. Przemawia za tym i cena, i... no cóż, moje zaufanie do skuteczności chemii w walce z bakcylami. Oczywiście używam mydła w płynie, nigdy twardego - to drugie przez ciągły kontakt ze skórą i wilgoć niestety nie jest aż tak antybakteryjne, nieraz wręcz przeciwnie. No i jako maniaczka czystości zawsze mam ze sobą własny mini dozownik mydła w płynie: http://www.higiena.net.pl/produkty/systemy-higieniczne/mydla/mydla-w-plynie,2,10020?pageId=2. Wiecie, że dozowniki w publicznych toaletach potrafią być równie brudne, jak wnętrze muszli klozetowej? Brrrr...
OdpowiedzUsuńAle tutaj jest chemia jak w typowym mydle w płynie ;).
UsuńJa na publiczne toalety mam żel antybakteryjny ;)
są 2 rodzaje tego mydła - jedno z minimalną (oryginalne z Rosji) i drugie z solidnym dodatkiem chemii z Estonii a opakowania wyglądają tak samo - zwracajcie uwagę na skład
OdpowiedzUsuńPisałam już o tym w jednym z najnowszych postów, chociaż... sama skłaniam się do wersji, że jest to ten sam produkt, tylko w przypadku produkcji estońskiej ma po prostu wypisany prawdziwy skład.
UsuńKasiu, a próbowałaś może czarnego mydła z Naconi? sama woda i zmiażdżone oliwki :) polecane głównie jako peeling enzymatyczny i jako taki bardzo polecam z odmętów swej kapryśnej, nadwrazliwej i pryszczatej skóry ;)
OdpowiedzUsuńNie, ale miałam podobny twór z Czystego Mydła, lubiłam ;)
UsuńMi mydło przyszło kilka dni temu z populrnego sklepu z kosmetykami ze wschodu i nie tylko i jakież było moje zdziwienie po spojrzeniu na skład. U mnie sls n drugim na trzecim dimeticone.... po użyciu efektu wielkiego nie widze
OdpowiedzUsuńJoanna - dokładnie miałam tak samo, ale że nie było to moje pierwsze mydło zaczełam grzebać w temacie i okazało się, że niestety wszystko co jest dobre musi zostać zabite chęcią zysku. Po osiągnięciu popularności mydło zmieniło skład na totalnie beznadziejny. Mam nadzieję, że zauważy to więcej osób i zareaguje nie kupowaniem tej "ulepszonej wersji". Po dłuższych poszukiwaniach udało mi się dostać poprzednią wersję z lepszym składem, ale wówczas nie może to być mydło produkowane w Estonii a to pochodzące z Rosji właśnie.
OdpowiedzUsuńAnonimku, niestety - nawet sam producent wypowiedział się na temat tego, że zarówno mydła produkcji estońskiej jak i rosyjskiej mają te same składy, jedynie te pierwsze mają skład podany wg norm UE (czyli skład INCI).
UsuńDostałam po nim strasznego uczulenia, całe ciało mnie swędzi i miejscami mam wysypkę. Świąd jest nie do wytrzymania, wybieram się na SOR.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :(
Usuń