Urządzanie własnego miejsca do życia bardzo wciąga ;)

Gdyby ktoś jeszcze kilkanaście miesięcy temu powiedział mi, że będę spędzała naprawdę sporo czasu na przeglądaniu wszelkiego rodzaju dekoracji do mojego wymarzonego lokum - popukałabym się w czoło ;). Prawdą jest jednak, że o wynajętym mieszkaniu myśli się inaczej. Nawet, gdy mieszka się w nim całkiem długo traktuje się je w kategoriach tymczasowego rozwiązania. Plakaty, wazony, obrazy, regały, ciekawe rozwiązania wizualne - potrafię w odmętach internetu przepaść nawet na kilka godzin. Nie ukrywam więc - możliwość kolejnej współpracy z Poster Store przyjęłam z wielką radością ;). Skandynawski styl, piękne galerie obrazów, korzystne ceny i rabaty oraz najwyższej jakości ekologiczny papier - to może się podobać ;). Nowe kolekcje plakatów pojawiają się co wtorek - koniecznie zajrzyjcie ;).


Tym razem wybrane przeze mnie grafiki nie skupiały się wyłącznie na temacie szeroko rozumianej "natury". Abstrakcyjne plakaty oraz obrazy w stylu glamour poszły w ruch - planuję w naszym domu umieścić w końcu wymarzoną toaletkę, na której postawię jeden z nich w niewielkiej, dopasowanej ramce :D. Wiele wskazuje, że w wystroju wnętrz szczególnie mocno skupimy się na skorelowaniu dobrego oświetlenia, milionów regałów z książkami, posterów w wersji "na ścianę" i "na półkę" oraz całej fury kwiatów, które już posiadamy :D. Mam nadzieję, że na nowym metrażu złapiemy między tym wszystkim zdrowy balans.


Ozdoby na ścianę stanowią główne pole moich aranżacyjnych zainteresowań. Podejrzewam, że wynika to z braku chęci do odkurzania stojących bibelotów, przez co cała moja dekoracyjna energia przeniosła się na ściany :D. Mój mąż śmieje się, że jeśli zostawi mi miejsce w kuchni czy łazience, to zapewne tam też coś powieszę :D. Nie ukrywam, że jest to możliwe, chociaż mam obawy przez wpływem wilgoci na grafiki oraz ramki.


Chciałabym również mieć możliwość sezonowej wymiany domowych dekoracji. Obrazy do salonu na wiosnę, lato, jesień i zimę w odpowiedniej kolorystyce to świetna sprawa - oczywiście jeśli ma się miejsce do ich właściwego przechowywania. Na razie jestem na etapie negocjacji w tej sprawie - trzymajcie kciuki aby się udało wygospodarować coś na kształt pawlacza lub strychu, bo na razie czarno to widzę :D. 


Na co stawiacie w wystroju własnego mieszkania? Minimalizm, glamour, Skandynawia czy też może Wasz własny, indywidualny pomysł nie pasujący do tych szufladek? ;).

Jeśli do Waszego stylu pasują plakaty Poster Store, to mam dla Was 35% rabat na hasło kascysko (z wyłączeniem kategorii Selection) ważny do 26 listopada do północy. Korzystajcie! <3

Olejki do kąpieli i pod prysznic Vis Plantis - odkrycie dla suchej skóry! Szkoda, że...

Sucha skóra na moim ciele dostarcza mi wątpliwej rozrywki od zawsze i nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek kiedykolwiek zmieniło się w tym temacie ;). Pogodziłam się dawno z faktem, że cały przydział sebum dla mojej osoby wydziela się na mojej twarzy :D. Ciężko mi jednak było się pogodzić z faktem, że kąpiel tylko potęgowała wszelkie problemy z suchością skóry... Ale to już przeszłość ;). Olejki do kąpieli i pod prysznic Vis Plantis naprawdę poprawiły jakość mojego życia <3.


Vis Plantis olejek pod prysznic

Powyżej przedstawiam wersję Yerba Mate & Olej Monoi, ale przetestowałam już chyba wszystkie wersje i w swoim działaniu są w zasadzie takie same ;). Objętości 300ml oscylowały w cenie 17-25zł (w zależności od wersji: kąpielowej, prysznicowej, z pompką, bez), a do samych opakowań nie mam większych zastrzeżeń - czytelne, ładne, całkiem trwałe (dotyczy to również pompek - zdarza mi się nawet przelewać do nich inne kosmetyki i nadal działają).


Składy i inne cuda



Vis Plantis olejek pod prysznic

By nie tworzyć wielkiego tasiemca odsyłam Was do posta dotyczącego składów olejków Vis Plantis. Olej z nasion sojowych z emulgatorami, dodatkami innych, droższych olejów oraz skwalanem i gliceryną robi pozytywne wrażenie ;). Składy zawierają również kompozycję zapachową, jednak nie jest ona szczególnie wyczuwalna podczas mycia i kąpieli.

Jak większość tego typu cudów (które faktycznie są olejkami do mycia, a nie "olejkami" tylko z nazwy) prawie się nie pienią i domycie ciała z ich użyciem to trudna sztuka. Dlatego też po kilku próbach poprzestałam na dodawaniu około 3-4 pompek kosmetyku do wanny z wodą. Względy ekonomiczne wygrały :D. Woda z tym olejowym dodatkiem przybiera kolor nieco mleczny, ale poza tym nie obserwuję żadnych innych zmian. 


Skąd ten zachwyt i obawy?


Moja skóra jest mi dozgonnie wdzięczna za odkrycie tych olejków - w tak dobrym stanie nie była od lat ;). Balsamy czy masła stosuję teraz raczej okazjonalnie i z przyzwyczajenia niż z konieczności. Suchych skórek na łydkach i łokciach nie widziałam od bardzo dawna, a i moje rogowacenie okołomieszkowe nigdy nie było w tak dużym stopniu wyciszone <3. 

Polecam każdemu z problemami suchej skóry, jednak nieco się obawiam - obecnie dostaję je jedynie na Allegro (mam ośmiobutlowy zapas, nie pytajcie :D), ale mam nadzieję, że wrócą do sklepu Elfa Pharm po prostu w zmienionej szacie graficznej. Trzymam za to bardzo, bardzo mocno kciuki! 

Próbowałam także domowej wersji z dodatkiem po prostu łyżki kuchennego oleju do kąpieli, ale efekt jest dużo słabszy, a i wanna wymaga ostrzejszego mycia po takim eksperymencie. Zastanawiam się jednak na prowadzeniu emulgatora (np. lecytyny) do oleju - może tak sprawdzi się lepiej?

A jak Wy radzicie sobie z suchą skórą?