Wizyta u fryzjera - po długiej przerwie ;)



Ostatnio byłam u fryzjera... w październiku zeszłego roku xD. Nie planowałam tak długiego rozbratu z nożyczkami, jednak niewiele później obiecałam mojemu M. zapuszczenie dłuższych włosów na ślub, resztę zrobił brak czasu i... tak jakoś wyszło. Z dużą ulgą jednak umówiłam się po raz kolejny do pana Dawida w Trendy Hair Fashion na ul. Karmelickiej 33 w Krakowie. Zapuściłam się srodze - moje proste włosy sięgały zapięcia stanika.

włosy kręcone cięcie na mokro

Do drastycznych zmian jednak nie doszło - nadal zapuszczam, żeby było z czego urzeźbić jakieś ładne upięcie ;). Tak w ogóle - bardzo chętnie przytulę Wasze inspiracje na upięcia z włosów półdługich. 

Końcówki zostały lekarsko podcięte, a cieniowanie - delikatnie odświeżone. Nawet łagodniej niż zwykle - pan Dawid stwierdził, że skoro długość jest "zadaniowa", to i kształt cięcia powinien takowy być ;). Moje włosy zostały podcięte na mokro (nic się nie zmieniło przez te 4 lata mojego uczęszczania do tego salonu) - w kwestii strzyżenia ufam mojemu fryzjerowi w 200%, bo:
  • dla niego x cm to dokładnie x cm;
  • nie namawia na drastyczne cięcia przy braku przekonania/potrzeby u klienta;
  • kształt fryzury jest zawsze przedyskutowany przed - i trzyma się ustaleń;
  • fryzury po domowych myciach układają się wręcz same;
  • jest otwarty na nowinki - przy okazji tej wizyty opowiadał mi o tym, jak próbował żel lniany na włosach kuzynki (by móc go potem polecać klientom :D);
  • uwielbia to, co robi - już od 13 lat, jak się okazało w rozmowie ;).
Nowe cięcie ocenię po 2-3 myciach, bo jak zawsze pokusiłam się o wyprostowanie włosów na szczotce. Samej nie chce mi się tego robić, a odmiana kilka razy w roku każdemu się przyda ;). Pomyślałam też, że na poprawiny wyprostuję sobie włosy (może nawet prostownicą) - czy macie jakieś własne patenty na to, żeby prosta fryzura się utrzymała przy "dzikich densach"?

Po cięciu i prostowaniu moje włosy wyglądały... jak nie moje ;).


włosy kręcone prostowanie na szczotce

U fryzjera byłam w czwartek, dzisiaj jest sobota - a one nadal takie same :O. Miła odmiana, ale jakoś bardziej przemawiają do mnie loki na mojej głowie ;). Fryzurę ocenię w pełni jak już się same ułożą ;).

Jak się mają Wasze włosy? Jakieś podcinania, zmiany koloru i... inne? ;)

Hada Labo Tokyo, Lotion No. 1 Super Hydrator - prawdziwy intensywny nawilżacz skóry na lato!



Lato, lato, lato czeka... a razem z latem przychodzą upały ;). W takich momentach, pomimo wieloletniego zakręcenia na punkcie pielęgnacji, staram się nie obciążać skóry kosmetykami o zbyt ciężkiej formule. Ba, nawet sama cera sobie tego nie życzy, czasami reagując delikatnym zapchaniem na kosmetyk, który w chłodniejszych warunkach kochała szczerze. Okazało się jednak, że w swoich zbiorach mam jeszcze lotion Super Hydrator Hada Labo Tokyo, który dostałam w jednej z paczek od drogerii Rossmann. Wcześniej opisywałam składy całej serii HLT (KLIK!), a także recenzowałam maskę w płacie (KLIK!). Lotion sprawdził się na tyle dobrze, że zagwarantował sobie miejsce w mojej wakacyjnej kosmetyczce ;).

hada labo tokyo hydrator lotion

Poręczne opakowanie typu airless wygląda naprawdę ładnie (ta gałązka wiśni <3), a do tego pozwala na zachowanie należytej higieny przy aplikacji. Jedna pompka wystarczy na pojedyncze nałożenie ;). Nic się nie zacina, nie odkleja ani nie ściera.

150ml lotionu kosztuje około 48zł (drogerie Rossmann) - tanio nie jest.

Skład:


Zestaw glikoli, gliceryna, wiele wersji kwasu hialuronowego (hydrolizowany, w formie soli i acetylowany) gwarantują efekt nawilżający - wszystkie te substancje są humektantami (nawilżaczami). Dodatkowo został zastosowany regulator pH oraz dwa konserwanty nie bydzące moich zastrzeżeń. Nie zawiera także kompozycji zapachowej. Mimo wrodzonych chęci - nie mam się do czego przyczepić :P.

Czytając skład przed pierwszym fizycznym kontaktem obawiałam się nieco, że skóra będzie się kleić po aplikacji - rzadko spotyka się taki zestaw nawilżaczy w jednym miejscu! Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Ma dość lekką konsystencję wodnistego żelu i (jak dla mnie) nie ma zapachu. 


Producent sugeruje jego stosowanie po każdym oczyszczaniu twarzy (co też robiłam i nadal robię) a także... wielokrotnie w ciągu dnia - nawet na makijaż! Przyznaję, że z tej drugiej opcji nie skorzystałam i nie zamierzam tego robić - odrzuca mnie wizja nakładania czegoś na makijaż zmieszany z sebum.

Niemniej jednak - porcję lotionu wielkości jednej pompki rozgrzewam przez roztarcie w dłoniach i rozprowadzenie na twarzy, szyi i dekolcie. Wchłania się dosłownie w mgnieniu oka, pozostawiając skórę nawilżoną, gładką i przyjemnie napiętą. Całkiem dobrze radzi sobie nawet z moimi podocznymi rejonami i ich udobruchaniem. Nie powoduje wysypu niespodzianek i bardzo dobrze współpracuje z makijażem - o to także miałam spore obawy, bo produkty zawierające spore dawki nawilżaczy mają tendencję do rolowania się na skórze. Tutaj tego nie zaobserwowałam ;).

Nie oczekujcie jednak po nim dogłębnego odżywienia - ot, to naprawdę lekki produkt nawilżający, idealny na upały solo. Uważam, że w bardziej wymagające pory roku na pewno sam nie da sobie rady z moją skórą. Obecnie jednak jestem z niego bardzo zadowolona ;).

Znacie produkty Hada Labo Tokyo? Jakie macie o nich zdanie? ;)

Olejki do kąpieli i pod prysznic Vis Plantis - tego brakowało na polskim rynku!



Większość posiadaczy skóry suchej ma problem z doborem dobrego produktu do jej mycia. Bardzo często dostępne w drogeriach żele są dla niej za mocne lub też ich użycie wymaga nałożenia sowitej ilości kremu lub balsamu po myciu. Sama postępuję najczęściej właśnie w taki sposób, jednak zawsze łaskawym okiem spoglądam na produkty o delikatniejszym działaniu. 

Z tego też powodu moje zainteresowanie zawsze przykuwają "olejki pod prysznic", "olejki do mycia" czy "olejki do kąpieli". Za każdym razem spoglądam na nie z nadzieją na delikatnie myjący skład, ale zwykle sen pryska szybko. Takie produkty najczęściej mają z olejkiem wspólną tylko... konsystencję, a tak naprawdę to dobrze zakamuflowane zwykłe żele pod prysznic bazujące na mocnych detergentach. 

Z racji przeprowadzki przez kilka miesięcy nie byłam w krakowskiej drogerii Pigment na Karmelickiej, ale ostatnio (przy okazji corocznych zakupów wyprzedażowych) wybrałam się tam. Poszukując mojego ulubionego kremu Vis Plantis Atopy Tolerance na powieki i wokół oczu (recenzja - którego niestety nie było :P) wpadły mi w oko olejki do kąpieli i pod prysznic z tej samej serii. Opakowania o pojemności 300ml i cenie w okolicach 25zł zainteresowały mnie podwójnie - nie wiedziałam nawet o istnieniu tych kosmetyków. Rzuciłam okiem na ich składy i... zaniemówiłam, ale pozytywnie ;). Zresztą, sami spójrzcie:

Vis Plantis - olejek pod prysznic, ekstrakt z yerba mate + olej monoi

vis plantis olejek

Skład: Glycine Soja Oil, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Isostearyl Isostearate, Glyceryl Caprylate/Caprate, Parfum, Cocos Nucifera Oil, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalane, Glycerin, Aqua, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Linalool

Oleje: sojowy i kokosowy wespół z emulgatorami i ekstraktami (gardenia tahitańska, ostrokrzew), witamina E, gliceryna, skwalan oraz kompozycja zapachowo - konserwująca, nie wzbudzająca moich wątpliwości.

Vis Plantis - olejek pod prysznic, ekstrakt z liczi + olej macadamia


vis plantis olejek


Skład: Glycine Soja Oil, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Isostearyl Isostearate, Glyceryl Caprylate/Caprate, Parfum, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Lichi Chinensis Pericarp Extract, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalane, Glycerin, Aqua, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Citronellol

Olej kokosowy z wcześniejszej wersji został podmieniony olejem makadamia, a z ekstraktów pojawia się liczi chińskie. Baza pozostaje taka sama ;).

Vis Plantis - olejek do kąpieli, olej arganowy + olej lniany


Skład: Glycine Soja Oil, Caprylic/ Capric Triglyceride, Glyceryl Caprylate / Caprate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Linum Usitatissimum Seed Oil, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalane, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Benzyl Salicylate

Olejki do kąpieli mają nieco inny zestaw emulgatorów, a ta wersja zawiera oleje arganowy i lniany oraz witaminę A i lecytynę. 

Vis Plantis - olejek do kąpieli, olej z róży + olej bawełniany



Skład: Glycine Soja Oil, Caprylic/ Capric Triglyceride, Glyceryl Caprylate / Caprate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Parfum, Rosa Moschata Seed Oil, Gossypium Herbaceum Seed Oil, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalane, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool

Jako dodatki znajdziemy w nim oleje z pestek róży i nasion bawełny, a w pozostałych aspektach jest prawie tożsamy ze swoim prysznicowym bratem ;). 

Według deklaracji producenta kosmetyki te przeznaczone są do masażu ciała w czasie kąpieli lub pod prysznicem, jednak mam szczerą nadzieję, że spore zawartości emulgatorów (na co wskazuje skład) pozwolą również na delikatny efekt oczyszczania. Oczywiście, żadnego pienienia się nie oczekuję - ale kto powiedział, że jest ono niezbędne? ;). Mam wielkie nadzieje na pielęgnacyjny hit, ale jak będzie - zobaczymy, jak sobie sprawię ;). Każdy z tych olejków nadaje się oczywiście także do olejowania włosów.

I jak, zainteresowani jak ja? A może w ogóle? ;)

2+2 gratis w Rossmannie: Spakuj ochronę na wakacje! Ochrona przeciwsłoneczna - moje typy ;)



Najnowsza, letnia promocja w drogeriach Rossmann (potrwa do 19 lipca): Spakuj ochronę na wakacje! powinna odbyć się nieco wcześniej - część z nas jest już po urlopach ;). Akcję ciężko jest mi jednoznacznie ocenić - przeglądając asortyment dostępny w jej ramach trudno jest określić algorytm, względem którego były dobierane :D. Postanowiłam więc w swoim wpisie skupić się na wartych uwagi kosmetykach z ochroną przeciwsłoneczną powyżej SPF10 - typowo na lato ;).



Jako komentarz do całości pragnę się poskarżyć - wiele produktów "przeciwsłonecznych" nie posiada składu na stronie Rossmann, przez co z automatu nie zostały ujęte w zestawieniu. Byłam też lekko przerażona, gdy w wielu mazidłach dedykowanych do ochrony przed słońcem na samym początku składu dumnie prężył się etanol. Wiem, rozumiem - całość ma sprawiać iluzję "szybkiego wchłaniania" (a tak naprawdę wódeczka po prostu odparowuje), ale to nie jest dobra droga.

W doborze kremów z wysoką ochroną przeciwsłoneczną nie sposób zapomnieć o czynniku osobniczym. Takie produkty prawie zawsze są mocno tłuste - poszukiwanie odpowiedniego bywa mocno kłopotliwe z powodów aplikacyjno-technicznych. 

W poszukiwaniu ochrony przeciwsłonecznej w Rossmannie warto rzucić okiem na:

Produkty Chicco

Chicco filtr przeciw słońcu

Zawierają filtry UVA i UVB, co od razu daje im oczko wyżej we wszelkich rankingach ;). Dodatkowo nie zawierają (bądź zawierają niewielkie ilości) filmformerów, co z całą pewnością będzie ważne dla posiadaczy cer skłonnych do zapychania. Czuję się zainteresowana ;).

Kosmetyki Farmona Sun Balance

farmona sun balance rossmann

Można wybierać w poziomach ich ochrony, a poza nią zawierają sporo ciekawych dobroci, takie jak proteiny czy ekstrakty roślinne. Do tego Farmona jest polską marką - czego chcieć więcej? ;)

Produkty Bielenda Bikini

bielenda bikini rossmann

Nie licząc ledwie kilku pozycji zawierających sporo parafiny, produkty Bielenda łączą bogactwo olei z działaniem przeciwsłonecznym. Pielęgnacja i ochrona w pakiecie ;)

Spray dla niemowląt Babydream


Stosunkowo krótki skład i naprawdę wysoka ochrona przeciwsłoneczna może się podobać. W miarę możliwości producent z sukcesem uniknął niepotrzebnych składników. Szkoda, że w kremie z tej samej linii etanolu jest już na bogato -.-.

Kremy ochronne do twarzy Janda

janda krem ochronny

Te kremy były dla mnie największym zaskoczeniem - dobry balans pomiędzy ochroną przeciwsłoneczną i pielęgnacją poszerzony o dodatkowe filtry przeciw działaniu promieniowania widzialnego i podczerwonego, a do tego jeszcze wodoodporność ;).

Kremy Dax Sun Dermo Line

krem dax sun dermo line rossmann

Mogę je podsumować podobnie jak kremy Lirene - naprawdę dopracowany skład poparty rozsądną ceną ;).

Produkty Soraya Sun Care

soraya filtr przeciwsłoneczny rossmann

Spośród pokazanych tutaj kosmetyków te od Sorayi mają najwięcej dodatkowych dobroci (ekstraktów, witamin i nawilżaczy). Prawdopodobnie to one wylądują w mojej wakacyjnej kosmetyczce ;).

Czy skorzystam z tej promocji w drogeriach Rossmann? Szczerze... nie sądzę ;). Do twarzy używam kremu Cera Plus Solution, a na wyjazd wystarczy nam pewnie jedno opakowanie balsamu bądź emulsji (nie jesteśmy zwolennikami wylegiwania się na plaży ;)). Nie będę więc robić zapasów.

Czego używacie do ochrony przeciwsłonecznej latem?

Ślub z Aliexpress (1)



Nasz ślub zbliża się wielkimi krokami - gdy ustalaliśmy jego datę oboje myśleliśmy, że to tak dużo czasu, a tu... już powinniśmy zagęszczać ruchy w kwestii organizacji ;). Nie zamierzam utopić Was tutaj tematem ślubnym, ale wiem, że akurat temat zakupów na Aliexpress staje się coraz bardziej popularny - może niektórym z Was rozwieję wątpliwości w kwestii zakupów w Chinach ;). 

Ślub to oczywiście wielkie wydarzenie dla nas, ale rozum zawsze górą - to tylko jeden lub dwa dni zabawy i są tematy, na których chcemy przyoszczędzić. Sukni Wam nie pokażę przed ślubem z wiadomych powodów (;)), ale mogę się pochwalić już tym, co dotarło do mnie z Azji. Wrzucę Wam linki do sklepów, w których dokonałam poszczególnych zakupów ;).

sznurek z juty

Czerwony sznurek jutowy - miał być do zawieszek na alkohol, ale okazało się, że dużo lepiej pasuje do nich zwykła dratwa ;). 

topper na tort

Topper na tort - jako fani Gwiezdnych Wojen nie mogliśmy przejść obojętnie obok toppera z Hanem i Leią :D.

ozdoba do włosów

Ozdoba do włosów - świetnie wykonana i naprawdę piękna! Fryzury nie mam jeszcze opracowanej, ale będę chciała ją tam gdzieś wkomponować ;).

numeracja stołów

Numery na stoły - proste, ze sklejki i za grosze ;).

biżuteria aliexpress

Biżuteria - na razie dotarło do mnie jedno zamówienie, na bazie którego robię następne. Do kolczyków dokupię naszyjnik i bransoletkę w tym samym stylu, a do widocznych tutaj bransoletki i naszyjnika - kolczyki ;). Jeden z zestawów posłuży mi na poprawinach.

lak pieczęć

Pieczęć, lak i łyżki do laku - zamarzyło nam się samodzielne wykonanie zaproszeń oraz pieczętowanie ich lakiem ;). Wybraliśmy wzór pieczęci, dosłaliśmy inicjały oraz datę i... jesteśmy bardzo zadowoleni. Obsługa laku nie okazała się taka trudna, a sama pieczęć jest ciężka i świetnie wykonana.

lak łyżki

alkohol zawieszki

Zawieszki na alkohol - zamierzamy dorobić do nich tylko lakową pieczęć i pętelkę z dratwy ;). Gruby, biały, nieco kredowy karton jest całkiem wytrzymały ;).

obrączki pudełko

Pudełko na obrączki - uważam je za ogólnie zbędny wydatek, ale to spodobało mi się tak bardzo, że nie mogłam się oprzeć ;).

mankiety spinki

Spinki do mankietów - kolejna inspiracja Gwiezdnymi Wojnami ;). Taki grawer będziemy mieli też na obrączkach.

ślubna podwiązka z koronki

Podwiązka - kolejny zakup, za który nie zamierzałam przepłacać, a najtańsze warianty w Polsce niezbyt mi się podobały i wyglądały dość tanio. Tutaj - elastyczna koronka, trzyma się na udzie... niczego więcej nie oczekuję ;).

Co jeszcze planuję kupić?

  • Sukienkę na poprawiny (jest już wybrana, pozostaje się wymierzyć i zamówić).
  • Biżuterię, o której wspominałam w poście.
  • Welon (miało go nie być, ale chyba do mojej sukni za bardzo pasuje xD).
  • Ewentualnie - klipsy do butów. 
Zdarza Wam się zaszaleć na Aliexpress czy też jest to dla Was portal nieodkryty? ;)

Konkurs Floslek - wyniki!



Po naradach i debatach mam wielką przyjemność poinformować, że zestawy kosmetyków Floslek zgarniają:


Martyna

Blondynka

Serdecznie gratuluję i za chwilę napiszę do Was maile, a wszystkim dziękuję za udział ;). Mogę też zdradzić, że już niedługo ruszy na blogu konkurs... włosowy, i bardzo interesujący, na który już teraz Was zapraszam ;).

Balea Professional Locken Spulung (odżywka do włosów kręconych) - lokowy pewniak!



Ogólnie nie zwracam uwagi na dedykacje producenta - najważniejszy jest dla mnie skład i na tej podstawie dobieram kosmetyki do mojej pielęgnacji. Są jednak kategorie produktów, względem których mój rozum oddaje pole sercu - a do takich należą kosmetyki do włosów kręconych ;). W zasadzie każde mazidło dedykowane lokom musi zostać przeze mnie wymacane :D. Czasami po obejrzeniu składu rozczarowana odkładam dane "cudo" na półkę, ale częściej... zabieram do domu ;). Przy okazji wizyty w czeskim Cieszynie moje zbiory zasiliła Odżywka do włosów kręconych (Locken Spulung) marki Balea. 

Balea odżywka do włosów kręconych

Kosmetyki dostępne w DM kusiły mnie zawsze w czasie moich pobytów w Niemczech, ale limity w liniach lotniczych powstrzymywały mnie przez zakupami ;). 

Odżywka Balei zapakowana jest w miękką, plastikową tubę z niewielkim otworem, który pozwala na odpowiednie dozowanie produktu. By wydobyć kosmetyk do końca potrzebne jednak będzie ostre cięcie ;). Poza tym nie mam uwag do opakowania: jest ładne, funkcjonalne i czytelne, a etykiety - odporne na warunki panujące w łazience.

200ml odżywki kosztuje około 8-12zł, w zależności od miejsca zakupu (dostępna jest w drogeriach DM, ale u nas w sklepach z chemią niemiecką czy na Allegro również można ją dorwać). 

Skład:

Balea Locken Spulung skład

Syntetyczne emolienty wymieszane z gliceryną oraz pantenolem - oto baza tej odżywki. Znajdziemy w niej również sporo hydrolizowanych protein roślinnych (o dużych cząsteczkach) oraz ekstrakt z męczennicy i niewielkie dodatki filmformerów (polyquaternium). Zawiera również regulatory pH, kompozycję zapachową i konserwanty (bez parabenów).

Skład może nie jest szczególnie powalający na kolana, ale nie można mu odmówić kilku głównych bohaterów: dobrego alkoholu tłuszczowego (więcej TUTAJ), gliceryny, pantenolu (nawilżacze-humektanty), protein roślinnych (sojowych, kukurydzianych, pszenicznych - o właściwościach kondycjonujących) oraz ekstraktu z męczennicy (rośliny ;)). Może wiele dobrego zdziałać na włosach ;).

Odżywka ma gęstą konsystencję, biały kolor i mocno syntetyczny, słodkawy zapach o niewielkiej intensywności. Nie jest wyczuwalny po myciu na włosach ;).

Balea Locken Spulung konsystencja

Wykorzystałam ją na swoich włosach we wszystkich konfiguracjach: przed i po myciu, solo i z różnymi dodatkami. Gdy tylko pamiętałam o jej treściwości - sprawdzała się świetnie. Przy zastosowaniu zbyt dużej ilości potrafi obciążyć, ale nakładana z umiarem daje mi wspaniałe, sprężyste, trwałe i błyszczące loki - nawet przy mojej obecnej długości ;). W mikroilościach sprawdza się także jako stylizator, ale jednak brakuje mi po niej utrwalenia jak po dobrym żelu (którego, po wycofaniu mojego ulubieńca, poszukuję w coraz większej panice...). Dzięki swojej gęstości jest bardzo wydajna.

Wprawdzie ciężko mi ją (ze względu na obecność protein) porównać obiektywnie z olejową kuracją do włosów Isany (KLIK i KLIK), ale oba te stawiam wśród swoich ulubieńców włosowych :D. Załatwiają one na mojej półce zarówno sprawę produktu proteinowego, jak i emolientowego.

Macie jakieś własne włosowe pewniaki z DM? Pochwalcie się proszę ;)