Plakaty, postery i obrazy - ekologicznie, modnie i pięknie z Poster Store!

Aranżacja wnętrza - kiedy do niej dorosłam?


Nie ukrywam, że przez większą część mojego trzydziestoletniego życia przywiązywałam stosunkowo niewielką wagę do dopracowania wystroju wnętrz, w których mieszkałam. Powodów było wiele - brak budżetu, ograniczenia wynikające z mieszkania z rodzicami bądź współlokatorami, brak jednolitej wizji i ograniczenia lokalowe. Odkąd zamieszkałam z moim mężem sytuacja uległa poprawie - wynajmujemy niewielkie mieszkanie, które daje już pewne pole manewru :D. Oboje jednak unikamy jak tylko możemy typowych zbieraczy kurzu (na które zresztą nie mamy miejsca), więc skupiliśmy się na ozdabianiu ścian. Obrazy i nowoczesne plakaty od Poster Store - to było to!


Niniejszy wpis powstał przy współpracy z Poster Store - znajdziecie tam ramki i plakaty w skandynawskim stylu wraz z inspiracjami do stworzenia własnych galerii dopasowanych do Waszych wnętrz ;). Każda grafika drukowana jest w wysokiej jakości na ekologicznym papierze, a produkcja i transport plakatów na ścianę odbywa się z maksymalnym ograniczeniem śladu węglowego.

Co wtorek publikowane są nowe kolekcje i sądzę, że każdy zainteresowany znajdzie tam coś dla siebie. Sama znalazłam aż za dużo :D.

Z kodem kascysko30 do 30.08.2020r. możecie kupić plataty 30% taniej (z wyłączeniem kategorii Selection).



Kosmiczne obrazy do sypialni 


W sypialni postanowiliśmy zamontować grafiki w stylu kosmicznym - dziwne, bo żadne z nas nie marzyło o byciu astronautą ;). Postawiliśmy na plakaty w rozmiarze 70x50cm, chociaż zastanawialiśmy się również nad większymi ilustracjami (100x70cm), jednak obawialiśmy się przytłoczenia. W taki sposób trafią do nas obrazy do sypialni: Earth i Luna



Być może dołożymy do tej aranżacji jeszcze trzeci kosmiczny plakat, np. z widokiem nieba w dniu naszego poznania czy ślubu albo grafikę jeszcze jednej planety. Wiecie - ja chcę Wenus albo Uran, mąż chciałby Marsa, kompromis jeszcze nie zbudowany :D. Całość planujemy zamontować za wezgłowiem łóżka w równych odstępach. Prawdopodobnie będą to jedyne dekoracje, na jakie zdecydujemy się w sypialni.



Obrazy do salonu - natura rządzi!


Oboje lubimy naturę i piesze wycieczki, a dodatkowo jesteśmy wielkimi pasjonatami zamków. Ba, nawet podrzucone powyżej obrazy do sypialni również mieszczą się w kategorii naturalnych grafik. Wybór był trudny, ale zdecydowaliśmy się plakaty powiązane tematycznie i kolorystycznie. Możliwe oczywiście, że będą wisiały osobno, ale sądzę, że przynajmniej jedna trójeczka utrzyma wspólną aranżację ;).

Pierwszy zestaw utrzymany jest w tonacji leśno-górskiej: Leśne Wzgórza, Tree Top Fog, Wodospad.



Drugi natomiast nawiązuje do naszej zamkowej pasji: Over The Hill, Fallen Castle, Leśne Refleksje.


Możliwe, że skończy się również na trzech grafikach na naszej jedynej ścianie bez okien, tuż nad kanapą ;). Również rozmyślaliśmy o maksymalnych wymiarach plakatów, stanęło jednak na uniwersalnym 70x50cm.


Ramki do plakatów - najtrudniejszy wybór


Paradoksalnie wybór plakatów wcale nie był trudny... w porównaniu z doborem koloru ramek. Ściany co kilka lat mogą zmieniać kolor (szczególnie, gdy w końcu dorobimy się zwierzaków) i zależało nam, by wybrane kolory były w miarę uniwersalne i pasowały "prawie do wszystkiego". Padło na ramki czarne i srebrne, które są dla nas najłatwiejsze do wkomponowania. Ewentualnie - ramę plakatu zawsze można zmienić, jeśli koncepcja wystroju z czasem zmieni się gwałtownie :D. 


Plakaty na ścianę to świetne rozwiązanie do aranżacji wnętrz, zarówno pod względem wyglądu, jak i finansów. Ich wymiana nie wydrenuje nam portfela do samego dna, a interesujące grafiki cieszą oko i nie przytłaczają nadmiernym przepychem, a jednocześnie pięknie uzupełniają pomieszczenia, nawet te zaaranżowane minimalistycznie - styl skandynawski rządzi! 

Fusswohl, Płyn z mocznikiem do kąpieli stóp - alternatywa dla skarpetek złuszczających?

Pielęgnacja stóp "po macoszemu"


Stopy to obszar mojego ciała, który pod względem pielęgnacji wyjątkowo słabo mnie interesuje. Pokazuję je rzadko - głównie z powodu problemu z zakupem każdego obuwia innego niż sportowe. Rozmiar 35.5 połączony ze sporą szerokością giczy niczego nie ułatwia :D. Całość mojej pielęgnacji w zasadzie sprowadza się do traktowania ich balsamem do ciała po kąpieli, stosowania antyperspirantu i walki ze zrogowaciałym naskórkiem przy użyciu tarki. A wierzcie mi - pocieranie stóp czymkolwiek jest dla mnie chyba najmniej przyjemnym zabiegiem pielęgnacyjnym na świecie, nawet licząc zabiegi uznane powszechnie za bolesne :D. Alternatywą były skarpetki złuszczające, ale ilekroć je zastosowałam, to pomimo naprawdę skrupulatnego wybrania terminu obłażenie płatami ze skóry zawsze przypadało na naprawdę niewygodne dni. Biednemu zawsze wiatr w oczy i chleb masłem do dołu ;). 

Z dużą dozą ciekawości przyjęłam obecność płynu do kąpieli stóp z mocznikiem marki Fusswohl w jednej z paczek otrzymanych od drogerii Rossmann. I chociaż ani razu nie użyłam go zgodnie z zaleceniami producenta - jestem nim zachwycona!

Bombowy pedicure ukryty w niepozornym opakowaniu


Fusswohl, Płyn z mocznikiem do kąpieli stóp

Butelka płynu z mocznikem Fusswohl absolutnie nie rzuca się w oczy na sklepowej półce, co nie zmniejsza oczywiście z automatu solidności jej wykonania. Solidna zakrętka (służąca także jako dozownik) kryje niewielki otwór dozujący zadowalającą ilość płynu bez marnowania nawet kropli. Całość wytrzymuje nawet kąpiele w wannie bez migracji etykiet ;).

200ml płynu kosztuje 8,99zł (cena regularna w Rossmannie). 

Płyn z mocznikiem... i czym jeszcze?


Fusswohl, Płyn z mocznikiem do kąpieli stóp - skład

W składzie tuż po wodzie pojawia się tytułowy mocznik, więc z całą pewnością jest go przynajmniej 15% ;). Znajdziemy w nim także składniki odpowiedzialne za działanie myjące i stabilizację piany (betaina kokamidopropylowa i glukozydy), a także sporą dawkę nawilżającej gliceryny oraz kroplę niacynamidu i witaminy E. Pozostałe składniki odpowiedzialne są za regulowanie pH gotowego kosmetyku, jego właściwości zapachowe, trwałość oraz konsystencję. Zawiera niewielki dodatek soli kuchennej, co w preparacie do stóp nawet nie razi ;).

Ma konsystencję rzadkiej oliwki i nieco drogeryjno-męski zapach, który jednak ma niewielką intensywność i bardzo szybko odparowuje.

Mocznik w stężeniu 15% ma właściwości nawilżające i lekko złuszczające, a dodatki pozwalają wzmocnić uzyskany efekt pielęgnacyjny oraz bezproblemowo zmyć płyn ze stóp. Nieprzeładowany skład z potencjałem na świetne działanie - to lubię!

Płyn z mocznikiem Fusswohl solo - efekt wow bez jaszczurzenia!


Producent rekomenduje wlanie 2-3 nakrętek płynu do 3-4 litrów ciepłej wody i około 15-minutową kąpiel w uzyskanym roztworze. Niestety, nie mogę ocenić skuteczności tej metody - sama po prostu nacierałam stopy kilkoma kroplami płynu, zakładałam bawełniane skarpety (polecam białe) i po jakiś 15-30 minutach (przy okazji brania prysznica) zmywałam pozostałości ze stóp. Już po pierwszej kuracji gładkość moich traktowanych po macoszemu stóp była wręcz niespotykana :O. W ciągu dwóch tygodni zastosowałam go w sumie cztery razy i śmiało mogę powiedzieć, że uzyskałam efekt miękkości i eliminacji zrogowaceń jak po stosowaniu skarpet złuszczających - tylko bez efektu gubienia naskórka za sobą. Nie zanotowałam także żadnych przykrych efektów w postaci szczypania czy podrażnień. Zmniejszeniu uległa również potliwość moich stóp, zapewne dzięki należytemu nawilżeniu skóry w trakcie zabiegu.

Szczerze polecam - zapewne przy większych problemach z rogowaceniem na efekty trzeba będzie poczekać nieco dłużej, ale przy tak niskiej cenie naprawdę warto!

Jak miewają się Wasze stopy latem?

Breylee Hair Growth Essential Oil (Olejek na porost włosów) - pewniejszy substytut Andrei z Aliexpress?

Dlaczego nie Andrea?


Część z Was (jeśli nie wszyscy) pamięta pewnie spory szał na olejek na porost włosów Andrea wprost z Aliexpress. Różnie z nim bywało - przesyłka nie trafiała do zamawiającego, a jeśli już trafiła, to bogactwo zawartości mogło zaskoczyć. Nie raz i nie dwa widziałam w sieci wpisy, które mówiły o różnych konsystencjach, zapachu i właściwościach olejków w tych samych opakowaniach. Skład na opakowaniu też budził wątpliwości co do swojej rzetelności. Zresztą to właśnie składowe niepewności bardzo długo powstrzymywały mnie przed jakimikolwiek zakupami mazidłowymi na Aliexpress. Pojawienie się jednak firm dystrybuujących swoje kosmetyki wprost z Azji na rynek europejski, takich jak Lanbena (pamiętajcie o ich cudownych płatkach pod oczy) czy Breylee złamały mój opór. 

Dzisiaj mam dla Was olejek na porost włosów Breylee, który w mojej opinii jest pewniejszym zamiennikiem słynnej Andrei.

Breylee - maleńki olejek w równie małych pieniądzach



Breylee olejek na porost włosów

Olejek trafił do mnie w przeciągu 3 tygodni od zamówienia (z oficjalnego sklepu) zapakowany w solidny i dodatkowo zafoliowany kartonik. Sama buteleczka jest z grubego plastiku i niestraszne jej podłogowe wyzwania (no i jest niebieska, ale to mój własny fetysz :D). Do zmiany jest natomiast zakraplacz - by kropla olejku trafiła tam, gdzie jej miejsce należy dość mocno strzepnąć flakonik, co nie jest szczególnie wygodne pod prysznicem przy mokrych dłoniach. Etykiety na kontakt z wodą kompletnie nie reagują ;).

20ml olejku kosztuje około 10-15zł, w zależności od aktualnej promocji i dostępności kuponów.


Olejek na porost włosów Breylee - co kryje się w jego wnętrzu?



Breylee olejek na porost włosów - skład

Ekstrakty z imbiru, żeń-szenia, Ku Shen, czarnego orzecha i rdestowca rozpuszczone w mieszance oleju winogronowego, glicerolu, karbomeru, glikolu propylenowego i olejku rozmarynowego (eterycznego). Skład sprawia wrażenie poprawnego, bo producent nie ukrył karbomeru (substancji odpowiedzialnej za konsystencję) oraz konserwantu, którym jest tutaj metyloparaben. Mnie parabeny nie przeszkadzają z racji ich szerokiego przebadania, ale sądzę, że przy dylematach zakupowych będzie to dla Was ważna informacja. Nie mam się do czego przyczepić.

Olejek ma konsystencję wody i nieszczególnie wyczuwalny, trawiasto-korzenny zapach. Producent zaleca wymieszanie 3ml produktu ze 100ml naszego szamponu lub dodanie kropli olejku do jednorazowej porcji szamponu. Postanowiłam nie kombinować i zastosowałam opcję drugą, bo przechowywanie takich mieszanek jest dość problematyczne, a ich trwałość i wzajemne długotrwałe interakcje są zagadką. Sądzę jednak, że absolutnie nie powinien być stosowany w formie nierozcieńczonej, a i przy stosowaniu w roli wcierki (po rozcieńczeniu) zalecam ostrożność. Sama - nie próbowałam takich podejść.

Olejek Breylee - efekty


Olejek stosuję przy każdym myciu włosów (co 2-3dni) już od ponad dwóch miesięcy i zużyłam jakieś pół opakowania, więc jest naprawdę wydajny. Nie zmienia jakoś widocznie konsystencji szamponu po wymieszaniu na dłoni, nie zmienia także jego mocy myjącej (akurat stosuję go z szamponem O'Herbal) ani łatwości spłukiwania. Pierwszym zauważalnym efektem (i to po pierwszym myciu!) było zwiększenie objętości fryzury tuż przy skórze głowy oraz przedłużenie świeżości czupryny przy coraz cieplejszej pogodzie. Zachęcona efektem nie przerwałam testów i dzisiaj mogę pochwalić się całym tabunem malutkich bejbików, a to przecież na gęstości najbardziej mi zależy ;).

Przyspieszenie przyrostu włosów również odczułam, ale ciężko mi go podać liczbowo (nie mierzę włosów, a loki jeszcze bardziej utrudniają obserwację). Najlepiej sytuację odda fakt, że chyba od czasów dzieciństwa nie miałam tak długich włosów jak obecnie. Fryzjerze, przybywam w przyszłym tygodniu na drastyczne cięcie! :D

Nie zauważyłam w trakcie jego stosowania żadnych negatywnych efektów zarówno na skórze głowy, jak i na okolicznych połaciach, z którymi ma kontakt piana z szamponu. Pozbyłam się nawet odwiecznego efektu delikatnego swędzenia skóry głowy, które pojawiało się czasami w momencie, gdy włosy domagały się mycia. Spodziewam się, że to również zasługa jego właściwości seboregulujących.

Nie spodziewałam się, że zadziała w jakikolwiek sposób. Wyznaję wszak zasadę, że szampon ma myć, a działanie porostowe mogą mieć produkty, które dłużej przebywają na skórze głowy. To w zasadzie drugie tego typu zaskoczenie, po szamponie Biokap w starej wersji. 

Jak wygląda Wasze zapuszczanie lub zagęszczanie włosów? ;)