Amlowo - olejowo ;)
Upędziłam macerat amlowy na oleju ryżowym dawno temu (KLIK), i niedużo zabrakło, żebym zapomniała zadać Wam relacji z używania tego cuda ;) Postał 4 tygodnie zamiast 3 ;)
Refleksja pierwsza - amla w pudrze jak widać całkowicie przeciwstawiła się moim próbom przecedzenia :P Dziewczyny w komentarzach radziły mi: wsypanie amli do czegoś woreczkopodobnego lub dekantację - zlanie oleju znad osadu ;). Z całą pewnością zastosuję się do tych rad, gdy znów przyjdzie mi do głowy bawić się w zielarkę. Sama zużyłam tą "z ziółkową" wersję.
Niech Was nie zwiedzie obecność atomizera - w ten sposób nie da się go zaaplikować, bo prostu nie miałam innej butelki :P Całość nabrała lekko ziołowego aromatu, ale żeby go wyczuć trzeba się porządnie "wwąchać":P
Macerat używałam dwojako - solo (czytaj na jakiś psikacz, bo nie umiem się olejować na sucho) lub jako dodatek do maski. Działanie? Po pierwsze nie zauważyłam przyciemnienia koloru (z czego cieszę się niezmiernie :D). Poza tym ten specyfik to jeden z najlepszych "push-up'ów" włosowych, jakie znam - zawsze po jego użyciu zaliczałam hollywoodzką objętość :P Nie mówiąc już o znaczącej mięsistości wyczuwalnej w dotyku ;) Loki natomiast robiły się jakieś krótsze - ze względu na mocniejszy skręt ;) Wpływu na blask nie zauważyłam, za to włosy były odrobinę gładsze niż zwykle.
Z całą pewnością dla mnie zrobienie maceratu jest wydajniejsze niż dodawanie amli w pudrze do porcji maski ;)
Taka ilość ziół moim bądź co bądź zdrowym włosom nie zrobiła krzywdy, jednak przy włosach przesuszonych/zniszczonych polecam ostrożność z takimi zielnikami w płynie ;)
Teraz czas na amlę z Oilmedici ;)
Refleksja pierwsza - amla w pudrze jak widać całkowicie przeciwstawiła się moim próbom przecedzenia :P Dziewczyny w komentarzach radziły mi: wsypanie amli do czegoś woreczkopodobnego lub dekantację - zlanie oleju znad osadu ;). Z całą pewnością zastosuję się do tych rad, gdy znów przyjdzie mi do głowy bawić się w zielarkę. Sama zużyłam tą "z ziółkową" wersję.
Niech Was nie zwiedzie obecność atomizera - w ten sposób nie da się go zaaplikować, bo prostu nie miałam innej butelki :P Całość nabrała lekko ziołowego aromatu, ale żeby go wyczuć trzeba się porządnie "wwąchać":P
Macerat używałam dwojako - solo (czytaj na jakiś psikacz, bo nie umiem się olejować na sucho) lub jako dodatek do maski. Działanie? Po pierwsze nie zauważyłam przyciemnienia koloru (z czego cieszę się niezmiernie :D). Poza tym ten specyfik to jeden z najlepszych "push-up'ów" włosowych, jakie znam - zawsze po jego użyciu zaliczałam hollywoodzką objętość :P Nie mówiąc już o znaczącej mięsistości wyczuwalnej w dotyku ;) Loki natomiast robiły się jakieś krótsze - ze względu na mocniejszy skręt ;) Wpływu na blask nie zauważyłam, za to włosy były odrobinę gładsze niż zwykle.
Z całą pewnością dla mnie zrobienie maceratu jest wydajniejsze niż dodawanie amli w pudrze do porcji maski ;)
Taka ilość ziół moim bądź co bądź zdrowym włosom nie zrobiła krzywdy, jednak przy włosach przesuszonych/zniszczonych polecam ostrożność z takimi zielnikami w płynie ;)
Teraz czas na amlę z Oilmedici ;)
Jak zmyję awokado to nałożę papkę z amli :) U mnie działa podobnie jak Twój macerat - pogrubia i podnosi u nasady :)
OdpowiedzUsuńAmla to miłe zioło ;)
UsuńFajnie, że udało ci się 'zrobić' amlę w takiej formie, jaka Ci odpowiada :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi odpowiada, także pod względem ekonomii ;)
UsuńNie przepadam za takimi ziołowymi eliksirami.
OdpowiedzUsuńAmla w pudzrze tak samo mocno pachnie jak amla w oleju?
OdpowiedzUsuńNie, ani jedno ani drugie nie pachnie mocno ;) Ale nie wiem, jak jest z Daburowym olejem Amla
UsuńMoj macerat z indygo, eclipta lekko przyciemnial :), jednak bede robic takie oleje dopiero jak zrezygnuje z farbowania indygo w celu wlasnie lekkiego ochlodzenia koloru :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że nie wpadłam na taki pomysł - przyciemnienie to ostatnie, czego oczekuję :P
Usuńmyślałam, czy nie zrobić czegoś podobnego z Kalpi Tone, ale chyba trochę mi go szkoda :) tak wspaniale działa dodany do maski ;)
OdpowiedzUsuńU mnie przeważyła ekonomia :P
UsuńAż muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńEnjoy ;)
UsuńAle eksperymenty!
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana! http://mysiblog.blogspot.com/2012/11/tag-liebster-blog.html
Dziękuję :*
UsuńJa mojego maceratu używałam dopiero 2 razy, i odnotowałam wzmocnienie skrętu, wygładzenie włosów no i to że pięknie błyszczą =)
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj po prostu zostawić tą amlę? U mnie "ustała" się ona na dnie buteleczki tak bardzo, ze w ogóle się nie rusza przy nalewaniu oleju. Pod koniec całość wymieszam i dodam do maseczki.
Mi taka wersja z osadem odpowiada ;)
UsuńA ja z góry założyłam, że nie =D
Usuńnie ma to jak takie produkty
OdpowiedzUsuń