Problemy włosowe XIV: ile oleju nakładać na włosy?



Olejowanie włosów to temat - rzeka. Od ilości nakładanego oleju poprzez technikę stosowania i metodę zmywania - każdy z tych etapów wymaga testów na żywym organizmie, co niejednokrotnie nastręcza problemów. Widać to w e-mailach od Was, gdzie olejowanie jest jednym z najczęściej poruszanych tematów.

Zacznijmy więc od ilości. Przeglądając odmęty internetu wyłowiłam wiele wzmianek na temat tego, że do olejowania powinno się wykorzystywać 1-2 łyżki oleju. Po dłuższym zastanowieniu wyrobiłam sobie na ten temat własną opinię (swoją drogą już sporo czasu temu ;)).

Otóż... tam, gdzie mamy do czynienia z żywą osobą - teorie dotyczące ilości zwykle wysiadają ;). Prawdą na pewno jest to, że ilość oleju należy dopasować do swoich potrzeb. Może się okazać, że osobie X łyżeczka oleju daje takie same efekty jak 4 łyżki (więc po co się przepracowywać), a u osoby Y by zauważyć efekty trzeba wykorzystać 5 łyżek (sytuacja hipotetyczna). 


Inną kwestią, jaką należy rozważyć przy dobieraniu ilości oleju jest jego rodzaj. Tutaj przykład z mojego włosomaniaczego życia: gdybym nałożyła olej rycynowy bądź arganowy w ilości około 2 łyżek, to prawdopodobnie spędziłabym kilkadziesiąt minut w łazience na samym zmywaniu. U mnie jak widać pierwsze skrzypce gra konsystencja - oleju słonecznikowego mogłabym "nalać na włosy z gwinta" i zmyłby się bezproblemowo.

Kolejny punkt do przeanalizowania - ekonomia. Wiadomo, oleju arganowego nie lejemy litrami na głowę ( ;) ), tylko staramy się nałożyć jak najoszczędniej, by starczył na dłużej. Za to moje oleje spożywcze (winogronowy, rzepakowy, oliwę z oliwek czy słonecznikowy) zużywam w dużej mierze "bez opamiętania", bo lubię olejowanie na bogato - czyli widać, że włosy są zaolejowane, ale produkt wykorzystany w tym celu nie spływa mi po czole i szyi ;).

Ważnym czynnikiem jest też otoczenie - pytanie brzmi, czy chcemy, by domownicy wiedzieli o naszej pielęgnacji. Im mniej nałożonego oleju tym prościej ukryć ten fakt. Sama nie mam problemu w paradowaniu po domu czy mieszkaniu w włosach potraktowanych tłustymi dobrociami, jednak w takim ekwipunku nigdy nie wychodzę "między ludzi". Rozwiązaniem dla osób, które nie chcą prezentować tłustych włosów może być olejowanie "od ucha w dół" i zawinięcie tej części w koczek/warkocz. Dziewczyny stosujące taką metodę powiadają, że nic nie widać ;).

Nie można także zapominać o wpływie środków, jakie używamy do mycia włosów - zwykle im myjadło delikatniejsze, tym ciężej domyć olej z włosów, a co za tym idzie - używamy mniej tłuściocha, by nie dorobić się obciążenia pomyciowego. Mnie personalnie ten punkt nie dotyczy, gdyż stosuję obecnie tylko mocne szampony.

Podsumowując: dobór ilości zużywanego do włosów oleju zależy od szeregu czynników: jego rodzaju, ceny, "sytuacji mieszkaniowej" włosomaniaczki i typu środka myjącego. Nie należy także zapominać o indywidualnych preferencjach naszych włosów, które mogą się domagać konkretnej ilości tłuściocha ;)

Olejujecie włosy? Jeśli tak, to... ascetycznie czy na bogato? ;)

Komentarze

  1. Rzadko olejuję włosy, staram się bardzo dużo nie nakładać olejku, żeby nie przetłuścić włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy do tylko domyć odpowiednim środkiem i techniką, żeby nie było tego problemu ;)

      Usuń
  2. Jeżeli macza się włosy w misce wody z olejem (olejowanie na mokro) to fakt, jedna, dwie łyżki oleju starczy, ale gdy olejuję na sucho nie wyobrażam sobie, aby jedna, dwie łyżki starczyły na całkowite, dokładne pokrycie moich włosów...i nakładam go dużo...

    Poza tym olejowanie nie daje na moich wlosach żadnego efektu, ŻADNEGO! i zraziłam się do tej metody pielęgnacji. Tak wszyscy zachwalają olejowanie, a ja tego nie czuje i nie rozumiem. Niby teraz robię to sporadycznie, ale nie wiem po co, efektów brak, wszystko tłuste, chyba robie to z nudów, albo żeby zużyć zapasy olejków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakich olei już próbowałaś?

      Nie ma metod i sposobów odpowiednich dla wszystkich, niestety.

      Usuń
  3. Staram się olejować przed każdym myciem i to raczej "na bogato", Moje włosy są grube i jest ich dużo, piją olej jak szalone, jedna łyżka to starcza mi na końcówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grubość i długość różnie wpływa na olejowanie - moje są średniej długości i rzadkie, a oleju też sporo schodzi ;)

      Usuń
  4. Nakładam raczej na bogato, i najczęściej na noc. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy ja ostatnio nałożyłam coś na włosy na noc ;)

      Usuń
  5. U mnie wystarcza 1-2 łyżek oleju- zależy jaką metodą olejuję włosy i jakim olejkiem;) Chociaż zdecydowanie w moim przypadku "im mniej tym lepiej". Kiedyś nakładałam spore ilości olejku i moje włosy niezbyt to polubiły, były przeciążone, mimo, że zmywałam je porządnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. I ascetycznie, i na bogato. Ascetycznie arganowy na końcówki, na bogato przed myciem, przy czym oleje zwykle mieszam ze spiruliną, pantenolem, kwasem hialuronowym, czym popadnie i mieszam a potem taką pacię nakładam na włosy. Trzymam krótko - do dwóch godzin max, bo nie mam cierpliwości do tego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zakręcę z robieniem czegoś, to czas trzymania sam się u mnie wydłuża xD

      Usuń
  7. Ja olejuję systematycznie od 3 miesięcy. Wypróbowałam wiele metod żeby znaleźć tą odpowiednią dla siebie i zbyt duża ilość oleju się u mnie nie sprawdza. Nakładam go tyle by włosy były nim delikatnie pokryte i efekty są wtedy zdecydowanie najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że udało Ci się dobrać idealną ilość ;)

      Usuń
  8. A ja tak średnio.Mieszam sobie olej około 10 ml + wodę też ooło 10 ml i jakąś maskę lub odżywkę. Taki miks pozostawiam na godzinke lub do wyschnięcia i zmywam. Gotowe. włosy bardzo miękkie i bardziej proste w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Olejuję ascetycznie, ale mam krótkie włosy, więc inaczej się nie da ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje włosy są dziwne. Olejuje włosy na bogato, dopóki chcą pić olej. Jest to nie mniej niż 4 łyżki, ale zwykle potem po kilku minutach i tak są suche - ale sztywne, widać, ze olej jest w środku. nie wiem jaką ilość musiałabym nałożyć, żeby kapało z włosów. tak się dzieje z olejem lnianym z orzechów laskowych, z mieszankami alterry, alverde i babydream. Tylko po oliwie miałam problemy z domyciem włosów.
    olej trzymam ok 2-3 godziny, na więcej nie mam czasu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli olej nie pomaga warto poszukać innych środków...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja po kazdym myciu naklafam kropelke arganowego na koncowki a raz w tygodniu robie mega bogate olejowanie na cala noc pof czepek. Ale I tak mam siano na glowie I 10cm pieeeeknych I zdrowych odrostow.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciągle jeszcze nie trafiłam na swój olej. Wcześniej zanim liznęłam temat o zależności oleju od porowatości włosów zaopatrzyłam się w arganowy i kokosowy. Po pierwszym włosy szybko się przetłuszczają, bo drugim - puszą się. Jedną rzecz pozytywna wynikła z tej zabawy: mój skalp przestał się tak łatwo podrażniać, czerwienić i łuszczyć na granicy włosów. Swędzenie też ustąpiło. Penie po prostu wcześniej był za suchy.

    OdpowiedzUsuń
  14. za każdym razem mam wrażenie, że nakładam za mało oleju :D ale później zdarza się, że nie dokładnie się zmył ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia techniki i środka wykorzystywanego do mycia ;)

      Usuń
  15. Ja z tych oszczędnych jestem, bo zawsze mam wrażenie, że utłuszczę wszystko dookoła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tak uważałam, ale teraz w zasadzie nie olejuję włosów na noc - jest spokój ;)

      Usuń
  16. Mi się zdarzyło nie domyć tylko BDFM (myłam włosy Facelle), więc teraz daję go mniej. Inne oleje np. oliwę z oliwek daję na bogato ;) Czasem jeszcze dokładam oleju jak widzę, że moje włosy wypiły całą poprzednią porcję. A jaki olejek na końcówki po myciu polecasz? Tylko oprócz arganowego, bo moje włosy za nim nie przepadają ;) Używam jedwabiu z GP, ale jakiś olejek do końcówek też by mi się przydał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz użyć jakiegokolwiek, który Twoje włosy lubią. Sama nakładam olej na końcówki po myciu bardzo rzadko, bo... moje włosy bardzo łatwo można obciążyć ;)

      Usuń
  17. Ja jestem typem olejowania na bogato;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie ujęłaś ten temat, tego było mi potrzeba. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Olejowanie to dla mnie podstawa :) ale nie nakładam dużo oleju i tylko od ucha w dół, bo olejowanie skalpu mi nie sprzyja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama skóry głowy prawie nie olejuję, ale nakładam olej w miarę blisko skóry ;)

      Usuń
  20. Ja jakoś nigdy nie miałam problemu z domyciem naolejowanych włosów, a olejowałam już dość sporą ilością produktów i na większość możliwych sposobów. Na samym początku włosomaniactwa, kiedy namiętnie maziałam się olejem kokosowym, na całe włosy (sięgające przestrzeni międzyramienno-łopatkowej) zużywałam około dwóch w miarę płaskich łyżek tego masełka. Teraz olejuję już inną metodą - w miseczce mieszam po łyżeczce oleju, wody i odżywki lub (Twoim sposobem) masła kakaowego Isany. Jest to dla mnie aż nadto maziadła. Dodatkowo na skalp nakładam czysty olej, a ponieważ robię to strzykawką to wiem, że wychodzi mi około 5ml. Aha, i na wilgotne końcówki dokładnie cztery kropelki arganu. Jak na razie się sprawdza :).

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez olejków, oszczędnie obracam rycynowym ale ogólnie lubię "na bogato" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą - dawno nie używałam rycyny, może o tym pomyślę ;)

      Usuń
  22. A ja nawet nie wiem ile dokładnie nakładam olejów na głowę, robię miksturę w opakowaniu z rozpylaczem i by konsystencja dała się rozpylać dolewam drugie tyle wody co oleju - taką miksturą spryskuje włosy na całej długości poza skalpem (do skalpu mam łopianowy, który leję na rączkę).

    OdpowiedzUsuń
  23. zauważyłam, że moje włosy uwielbiają duuużo oleju więc chcąc nie chcąc nakładam go sporo :D

    OdpowiedzUsuń
  24. moje włosy nie lubia oleju przesadnie ilościowo jak na jeden raz, nie nakładam tak jakbym miała smażyć frytki...hahahaha, olejuję od ponad roku bardzo regularnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nakładam do momentu, aż mi z głowy nie kapie - ale po prostu tak lubię ;)

      Usuń
  25. Chyba najważniejszy czynnik o którym nie wspomniałaś to długość włosów ^^ moje lubię podobnie jak Twoje - często i na bogato :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wspomniałam o tym czynniku z różnych powodów. Przeglądnęłam blogi i dziewczyny o włosach sporo dłuższych i gęstszych od moich bardzo często nakładają dużo mniej oleju ode mnie.

      Poza tym sama mając włosy krótsze nakładałam... więcej oleju ;)

      To tak jak z odpowiedziami na wątku o porowatości: czytam zdanie - "włosy schną mi 3-4 godziny, a to dlatego, że są długie i bardzo gęste" i wtedy tak sobie myślę: "mam 3 włosy na krzyż o długości niezbyt imponującej, a włosy schną mi 8-10h xD).

      Usuń
  26. Olejuję włosy różnymi olejami, za każdym razem nakładam na skalp i włosy coś innego oczywiście w miarę możliwości. Nakładam olej łopianowy z Green Pharmacy, olej lniany kupiony w aptece, olej kokosowy, nieraz robię mieszanki z tych trzech albo i dokładam kroplę rycynowego. Nigdy w sumie nie miałam problemu ze zmyciem któregokolwiek z tych olejów. Czy nakładam dużo czy mało - nie wiem. Raz zrobiłam sobie mieszankę w ilości hurtowej i nie miałam żadnego problemu aby kapiący olej zmyć z włosów. Nigdy po olejowaniu moje włosy nie były jakoś obciążone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie obciążenie jest kwestią porowatości ;)

      Usuń
  27. zdecydowanie pielęgnacja na bogato :) Często i duzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. ja dopiero mam zamiar zacząć:) tylko nie wiem jak się do tego zabrać :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja nie mogę- od razu mega tłuste ;/ chyba to nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po myciu? Może technika i środek do mycia nie ten?

      Usuń
  30. Co myślisz http://cotymasznaglowie.blogspot.com/2014/03/coca-cola-w-pielegnacji-wosow-wow.html?m=1 ? Ja mam " półprodukt" w szafce ale tak teraz mnie trochę cykor obleciał :) a bo cukier bo niewiadomo co

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukier nie robi włosom krzywdy, za to kwas fosforowy skórze...

      Ogólnie jestem przerażona. By otrzymać odpowiednie pH płukanki z soku cytrynowego czy octu wystarczy je odpowiednio rozcieńczyć.
      Nie ogarniam, zaprawdę.

      Usuń
    2. Ale skjejac może? No i ta laska chyba napisała ze na długość leje. Poza tym.... Serio ten kwas taki straszny? Aplikujemy go wewnętrznie, i to większym stężeniu, więc wydawało mi się ze powinno być ok... No i wyzłośliwiając się- kiedyś nie ogarniałaś mycia twarzy mydłem :) Ale jam chemiczny laik, wiec mam nadzieję ze mnie oswiecisz

      Usuń
    3. Potrafię sporo (naprawdę :P), ale płukanka prawie zawsze ma kontakt ze skalpem.

      Serio - nasza skóra ma inne mechanizmy obronne od naszego układu pokarmowego (i nie wiem jak Ty, ale ja nie uważam takich gazowanych napojów za zdrowe i nie aplikuję ich w żadnym stężeniu xD). Skoro są zdrowsze opcje, to czemu nie korzystać. Poza tym to kwas sporo mocniejszy (mocniej zdysocjowany) od kwasu octowego czy cytrynowego. Osiągając kwasem fosforowym (V) takie pH jak tymi dwoma innymi otrzymamy w wyniku mocniejszy efekt, jakikolwiek by nie był. Posłużę się trochę przesadzonym przykładem, ale chyba nie wyobrażasz sobie robienia płukanki na włosy z kwasu trójchlorooctowego czy solnego?

      A biorąc pod uwagę, że widziałam efekt "lekkiego podpalenia" włosów po soku z aloesu, to wiele wydarzyć się może xD

      Może skleić, ale czy na pewno sklei to nie wiem, a na sobie nie zamierzam próbować.

      Mydłem jednak myłam resztę ciała, plus od początku pamiętałam, że jego negatywne efekty w postaci przebicia pH skóry trzeba niwelować od razu.

      Przyznaję, że "pogoń za nowymi metodami w pielęgnacji" coraz częściej idzie w złą stronę. I uważam, że to właśnie taki przykład. Jak zaczęłam czytać podrzucony przez Ciebie post to pierwsze skojarzenie było: "jak przypalanie końcówek włosów papierosem w celu ich scalenia"...

      Usuń
    4. Rozumiem... Tj nie rozumiem, uważam ze grubo przesadzasz (nie mówie że cola jest cool i zdrowa, ale jednak mniej szkodliwa od kwasu solnego :) a z tym papierosem... miałem coś sensownego powiedzieć ale nie mam co :) ) ale się jednak powstrzymam, bo mądra kobieta z ciebie. I nei wiem czy to zły pomysł- ślepe uliczki w ewolucji tez są potrzebne, słyszałaś o rakietach sterowanych gołębiami :D ? Ale, opisałabyś mi te potencjalne negatywne skutki? Coś jak przy kuracji trądziku kwasami?

      Usuń
    5. Czemu mniej szkodliwa od kwasu solnego? Idąc trochę w Twój tok rozumowania - kwas solny jest produkowany w żołądku przecież, a nikt go nie używa do złuszczania skóry w peelingach ;).

      To też, tylko w większej skali, poza tym kwas fosforowy(V) może mieć mocniejsze działanie na cebulki włosowe (myślę, że nikt nie sprawdzał do tej pory tego). Możliwość uczulenia - jak przy każdej innej substancji.

      Usuń
  31. Ja olejuję moje włosy bardzo regularnie. Nakładam zawsze 2 łyżki stołowe oleju. Stosowałam już kilka różnych olejów i praktycznie nigdy nie miałam problemu z ich zmyciem, nawet jeśli użyłam szamponu delikatnego. Zawsze olejuję "na sucho".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opcja "na sucho" odpada u mnie na całej linii ;)

      Usuń
  32. Mam włosy wysokoporowate, nakładam dużo oleju, bo chłoną go jak gąbka :(

    kaguya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem bywa i tak, ale wystarczy dobrać odpowiednio "ekonomiczny" olej ;)

      Usuń
  33. Też wolę na bogato.Na skalp ostatnio Sesę (nie wiem ile bo leję na "oko") a na długość olej migdałowy ok 1-2 łyżki.A włosy mam ledwie do ramion. Olejuję na sucho. Na zmianę na skalp i długość olej migdałowy i dodaję do tego maskę.Oleje zostawiam na noc (wieczorem jestem za leniwa na mycie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo w moim stylu (tylko bez olejowania skalpu ;)

      Usuń
  34. Olejuję przed każdym myciem. Moje włosy lubią dużo pić więc zdecydowanie na bogato ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. szampon aloesowy equlibra to szampon oczyszczający czy łagodny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczyszczający, z minimalnym dodatkiem filmformera.

      Usuń
  36. Nakładam olej na włosy 2 razy w tygodniu. Moje włosy nie mają jeszcze spektakularnej długości, sięgają trochę za ramiona. Do tego są cienkie, więc łyżeczka oleju spokojnie mi wystarcza. Miewałam problem z domyciem, gdy początkowo nakładałam więcej, dlatego trzymam się właśnie tej ilości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznałaś prywatne preferencje swoich włosów ;)

      Usuń
  37. Moje (60 cm średnio gęstych, cienkich niskoporów) akceptują max. 1 łyżkę kokosowego. Dopiero niedawno rozkminiłam, jak to u nich jest z czasem trzymania i zmywaniem. Zwykły kokosowy najlepiej działał trzymany ok. 4 godzin, zmywał się nawet delikatnym szamponem. Oilmedica, niby też kokos, obciąża bardziej - trzymany godzinę i nałożony oszczędnie daje się zmyć jakimś łagodnym Rosjaninem, po 4 godzinach daje radę tylko Fitomed z odrobiną SLES.

    Najciekawiej skończył się eksperyment z Babydream. 1 łyżeczka, 2 godziny. Zmyłam, wyschły, a potem musiałam się kwadrans szykować pod prysznic, bo każda gumka i spinka ześlizgiwały się z włosów :D Tafla jak z reklamy i megaoklap. Ale błyszczały jak zalane silikonem!

    Końcówki wypijają sporą kroplę kokosu lub małą arganu. Oilmedica nałożona nawet bardzo oszczędnie robi masło. Strasznie wydziwiają te moje kłaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie wydziwiają, to po prostu różne oleje różnie na nie działają (i ich dodatki ;)).

      Usuń
  38. Blogi włosowe podglądam od blisko 2 lat, i od takiego właśnie czasu stosuję oleje. Początkowo był to olej rzepakowy, potem słonecznikowy, potem niebieski BD z Rossmana - efekty były dobre, czasem bardzo dobre (nawilżenie, ograniczenie puszenia, delikatność, dociążenie itp). W miarę upływu czasu efekty były coraz słabsze. Potem, minioną jesienią, moje włosy zostały zdiagnozowane jako szkliste, z zaleceniem stosowania olejku brzozowo-pomarańczowego z Rossmana lub oleju winogronowego. Stosuję, ale efekty chyba żadne (?). I nie wiem w sumie czy to wina błędnej diagnozy, złych olejów, a może wilgotności, z której rozpoznaniem za nic nie mogę sobie poradzić...
    Zawsze olejuję na sucho. Zawsze podgrzany olej/olejek (w kąpieli wodnej - miseczka z olejem na kubek z wrzątkiem) - jestem pewna, że dzięki temu zużywam mniej oleju (średnio 2-3 łyżki na włosy dość do pasa, cienkie, ale gęste).
    Raz zastosowałam olej na wilgotne (spryskane tylko wodą) włosy. I efekt był w sumie zachęcający, ale nie kontynuowałam, bo była zima i mrozy, a metoda to ponoć zatrzymuje więcej wody we włosach, więc w zimie niewskazana... (?)
    Piszę dużo, ale chyba dlatego, że po prostu potrzebuję... rady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez kogo zostały tak zdiagnozowane? Jeśli przez tą samą osobę, która poleciła Ci dwa konkretne oleje do tego rodzaju włosów to myślę, że to nieszczególny specjalista, bo zapomina o indywidualnych preferencjach włosowych...

      Poza tym początkowa poprawa, o której mówisz, raczej przeczy diagnozie. Może przeproteinowałaś włosy w międzyczasie? Przeszłaś jakąś burzę hormonalną/dietę/mocny stres/chorobę?

      Kolejna sprawa - włosy w czasie się zmieniają, a wraz z tym ich preferencje. Próbowałaś innych metod olejowania (w planie mam napisanie jakiejś kompilacji sposobów niedługo)? Możliwe, że Twoje włosy potrzebuję czegoś innego.
      "Raz zastosowałam olej na wilgotne (spryskane tylko wodą) włosy. I efekt był w sumie zachęcający, ale nie kontynuowałam, bo była zima i mrozy, a metoda to ponoć zatrzymuje więcej wody we włosach, więc w zimie niewskazana... (?)" - nie wiem, gdzie to przeczytałaś, ale to wierutna bzdura ;) Sama olejuję tylko mokre lub chociaż wilgotne włosy. O tym chyba też powinnam napisać... ;)






      Usuń

Prześlij komentarz