Bambusowe spotkanie z olejkiem ;)
Nie miałam wcześniej doświadczenia z olejkami pod prysznic (czy ogólnie rzecz ujmując - do mycia). Z tego też powodu z ciekawością przystąpiłam do testów Olejku pod prysznic z olejem migdałowym i ekstraktem z bambusa, który znalazłam w paczce z kosmetykami Wellness&Beauty.
Olejek dostajemy w solidnej, plastikowej butelce z "pstrykowym" zamknięciem o niewielkim otworze, który pozwala na dokładne dozowanie produktu. Etykiety i ogólna "wizualność" kosmetyków tej marki jest w moim guście, więc i w tym przypadku nie mam żadnych zastrzeżeń ;).
250ml tego olejku kosztuje 8,59zł (Rossmann).
Skład:
Bazą dla tego kosmetyku jest olej sojowy, który został zaprawiony emulgatorem, mocnym detergentem anionowym, glikolem propylenowym oraz olejami: oliwą, tytułowym migdałowym, słonecznikowym. Po zapachu znajdziemy jeszcze olej awokado, pantenol, witaminę E, tytułowy ekstrakt z bambusa, śladową ilość etanolu i pozostałe substancje zapachowe.
Jak w przypadku każdego kosmetyku warto pamiętać o próbie uczuleniowej ;).
Olejek jest dość rzadki i tłustawy "w pierwszym kontakcie", jednak po roztarciu w dłoniach pojawia się delikatna i niewielka piana ;). Ma bardzo delikatny i dla mnie nieokreślony zapach.
Część z Was zapewne wykorzystałaby go do mycia włosów, jednak ja darowałam sobie taką próbę, bo moje włosy w ogólności ciężko jest domyć. Nawet niektóre mocne szampony wymiękają :P. Niemniej na skórze ciała olejek ten zaliczył chrzest bojowy.
Od razu mogę Wam powiedzieć, że w moim przypadku stosowanie go wraz z gąbką mija się z celem. Produkt pieni się słabo (przez co jego wydajność jest średnia), więc należałoby zużyć go sporo, by w ogóle poczuć go na skórze (wsiąka w gąbkę). Jednak jako fanka wszelakich akcesoriów do kąpieli mam też myjkę oraz rękawicę Kessa, które sprawdzają się w tym przypadku dużo lepiej.
Niemniej jednak, mimo problemów "pianotwórczych" i "wydajnościowych" olejek myje całkiem zacnie, a poza tym pozostawia skórę w naprawdę zacnym, nawilżonym stanie. Nie jest to oczywiście poziom efektu po użyciu balsamu czy masła do ciała, ale moja bardzo sucha skóra ciała nie zgłasza większych protestów nawet bez kremowania "po". Dla mnie to idealne rozwiązanie do odświeżania rano, gdy wolę pospać niż przeprowadzać cały rytuał pielęgnacyjny :P. On też najprawdopodobniej ograniczył występowanie zapalenia okołomieszkowego na moich kończynach.
Temu olejkowi do mycia ciała mówię tak:D
A jakie są Wasze doświadczenia z tego typu produktami?
Po Twojej paczce od Wellness&Beauty zainteresowałam się bliżej tą firmą będąc w Rossmannie. Jednak trochę się rozczarowałam, bo będąc w kilku już sklepach nie mogę znaleźć wszystkich produktów. Najgorsze jest to, że są na stronie Rossnet, a w żadnym sklepie do tej pory ich nie widziałam. Najbardziej chciałam kupić peeling do ciała w tym szklanym słoiczku (który dodatkowo wg. ich strony jest teraz na promocji) ale póki co bezskutecznie...
OdpowiedzUsuńSłyszałam właśnie też od innych dziewczyn, że nie w każdym Rossie są -.-
UsuńTego nie miałam okazji stosować, obecnie używam olejku pod prysznic La Roche Posay i bardzo nawilża skórę, idealnie nadaje się na jesień i zimę:)
OdpowiedzUsuńSpojrzę na jego skład w wolnej chwili ;)
UsuńMuszę go przetestować :) Bardzo lubię olejek myjący z Isany :)
OdpowiedzUsuńSama się chyba na niego zaczaję ;)
UsuńJakoś mnie nie do końca przekonuje taka forma kosmetyku myjącego - wolę sięgać po delikatne, aczkolwiek beztłuszczowe produkty. Pomyślałam sobie, że ten olejek mógłby się sprawdzić jako dodatek do kąpieli.
OdpowiedzUsuńW jakim sensie dodatek? ;)
UsuńMnie nie kusi, mam zapas Isanowego produktu z olejem sojowym i Mipa LS. Jak się skończy, to pomyślę, ale za śladowe ilości innych olejów dopłacać drugie tyle?
OdpowiedzUsuńNadal jednak nie jest to kwota urywająca kończyny ;)
UsuńJakoś mnie emulgatory odpychają ale, chyba nie spróbowała bym tego.
OdpowiedzUsuńCo jest złego w emulgatorach?
UsuńJa miałam do czynienia z olejkiem/żelem z Nivea. Ciekawy produkt i fajnie natluszczal skore. Jednak nie wiem czy to to samo :)
OdpowiedzUsuńTeż muszę spojrzeć ;)
UsuńKupiłam sobie ostatnio próbkę z wellnes& beauty i wpadł mi kremowy żel pod prysznic z masłem shea i olejkiem migdałowym. Mam nadzieję,że spisze mi się równie fajnie jak twój olejek :)
OdpowiedzUsuńTrzymam więc kciuki ;)
Usuńświetny, kocham wellness and beauty <3
OdpowiedzUsuńJa również przekonuję się do tej marki ;)
UsuńMam i polubiłam :) Skusiłam się na kilka ich produktów w rosku jak były w promocji :)
OdpowiedzUsuńPewnie i ja będę na ich półce buszować w czasie promocji ;)
Usuńkiedyś często używałam olejków, ale teraz jakoś mniej :)
OdpowiedzUsuńNa co się przerzuciłaś? ;)
UsuńLubię olejki do kąpieli, ale jeden drugiemu często nierówny. Ten od Joanny zostawia ohydną tłustą warstwę (migdałowy), od Naturalis niczym się nie wyróżnia, chyba że nieprzyjemnym zapachem. Jedyny jaki mi do tej pory odpowiada to Bielendy z mandarynką. Ten z Isany też niezbyt porywa zapachem (z panthenolem), ale fajnie nawilża i jest idealny do peelingu (i śmiesznie tani). Mam jeszcze w zapasach Nivea. Ciekawa jestem czy W&B by mi się spodobał. Chyba go poszukam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**