Dobre błoto nie jest złe ;)
Temat błota z Morza Martwego przerabiam na swojej twarzy na wszystkie możliwe sposoby ze względu na jego dobroczynne działanie na moją skórę: od proszku poprzez gotowe pasty aż do produktów z pewną jego zawartością. Mając więc kolejną okazję do testów kosmetyków firmy Bingo Spa wybrałam Maskę błotną do twarzy.
Produkt zamknięty jest w typowym dla tej marki plastikowym słoiczku opatrzonym dość ascetycznymi i nie przeładowanymi grafiką etykietami, które na szczęście są w tym przypadku są dość odporne na wilgoć. Nie polecam sprawdzania "upadkowej wytrzymałości" opakowania :P. Za 150g zapłacimy około 12zł.
Skład jest dość krótki, a znajdziemy w nim: tytułowe błoto z Morza Martwego, glinkę kaolinową, tlenek cynku, zestaw emolientów i emulgatorów, odrobinę etanolu oraz mentolu, kwas cytrynowy (regulator pH). Konserwowana DMDM-Hydantoiną oraz parabenami - uwaga wrażliwcy.
Co do konsystencji, to dla mnie jest ona... kremowo-piankowa ;). Maska jest tak jakby puszysta (stąd skojarzenia z pianką), rozprowadza się bezproblemowo. Ma delikatnie szarozielony kolor oraz pudrowo-miętowy zapach, z dużym naciskiem na pudrowy :P.
Nakładałam ją na twarz średnio dwa razy w tygodniu po uprzednim oczyszczeniu twarzy oraz zastosowaniu peelingu enzymatycznego. Trzymałam ją na skórze około 10-15 minut - po tym czasie zasycha i jej zmycie może dostarczyć pewnych problemów - w takim wypadku polecam namoczenie jej "chlustem wody" i odczekanie kilkunastu sekund przed dalszym usuwaniem ;).
Efekt jej stosowania nie jest tak mocny jak w przypadku stosowania czystego błota - nie ma intensywnego rumienia ani niebezpieczeństwa podsuszenia skóry, dlatego też bardzo dobrze sprawdza się w sytuacji, gdy... przesadzę np. z tonikiem kwasowym, czego efektem jest "śnieg na nosie" (tak, czasem mi się takie historie przytrafiają :P). Delikatnie oczyszcza, pozostawiając jednocześnie skórę nawilżoną. Przy jej stosowaniu nie zauważyłam poaplikacyjnych objawów ściągnięcia czy delikatnego podsuszenia.
Znacząco przyspiesza gojenie zmian ropnych (czasem stosowałam ją punktowo np. na noc na pojedyncze zmiany na dekolcie i plecach), natomiast jej działanie przeciwzaskórnikowe jest dość słabe - fakt, zmniejsza je (zapewne dlatego, że dobrze usuwa nadmiar sebum, przez co je "obkurcza"), jednak jakiejkolwiek eksterminacji czarnych nieprzyjaciół nie zanotowałam.
Podsumowując - produkt nie działa mega intensywnie, jednak daje widoczny efekt oczyszczenia oraz stanowi ciekawy produkt punktowy do eliminacji zmian ropnych. Wart rozważenia przez osoby, dla których czyste błoto z Morza Martwego jest specyfikiem zbyt ostrym w działaniu ;).
Jacy są Wasi maseczkowi faworyci? Macie takowych czy dopiero poszukujecie?
eksterminacja czarnych nieprzyjaciół, hehe :) ale skoro pomaga goić, to dziś wyruszam na poszukiwania ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że tak mocnego efektu przyspieszenia gojenia nie udało mi się wcześniej osiągnąć ;)
UsuńAle fajna ta maska, chętnie ją wypróbuję, ogólnie lubię produkty Bingo Spa;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, może tylko szampony (na razie) nie są zbytnio w moim guście ;)
UsuńNie miałam nigdy masek Bingo ale po kilku pochlebnych opiniach mam na jakąś ochotę :)
OdpowiedzUsuńWarto sprawdzić, bo są wśród nich perełki ;)
UsuńA ja nadal nie mogę zmordować maski cynkowej, mam ją od ponad roku a dna nigdy jeszcze nie widziałam, chyba że od spodu =D
OdpowiedzUsuńMade my day, hahaha :P
UsuńJa mam cynkową i sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńTeż mam i też sobie chwalę ;)
Usuńnie miałam tej maski... ale z "błotnych" kosmetyków spodobał mi się peeling błotny od BingoSpa
OdpowiedzUsuńMiałam, ale niezbyt się u mnie sprawdził ;)
UsuńNie miałam nic do twarzy z Bingo, ale błotka mnie kuszą
OdpowiedzUsuńWarto spróbować ;)
Usuńmam cerę mieszana i jestem ciekawa jakby sprawdziła sie na mojej buzi, z wieloma maseczkami juz obcowałam ale z bingo błotnej jeszcze nie miałąm:)
OdpowiedzUsuńBłoto z Morza Martwego to ostatnio mój hit w pielęgnacji cery ;)
UsuńGeneralnie nie przepadam za kosmetykami Bingo Spa, ale w asortymencie niekiedy można znaleźć dość dobre produkty. Ja polecam peeling błotny, który zawiera 10% błota z Morza Martwego :)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku jest tak, że... generalnie przepadam, ale znalazłam też kilka, które się nie sprawdziły ;)
UsuńCzaje się na jakąś maskę bingo od dawna... :) A co robisz w przypadku "śniegu" na nosie czy gdziekolwiek indziej? :)
OdpowiedzUsuńCzekam, ewentualnie traktuję peelingiem enzymatycznym i nawilżającą maseczką ;)
UsuńBardzo ciekawy produkt... A gdzie można ją dostać stacjonarnie?
OdpowiedzUsuńAuchan, drogerie Jaśmin, czasem zielarskie ;)
Usuńczy to dobry pomysł po umyciu włosów i nałożeniu maseczki oraz foliowego czepka wyjść na słońce w celu podwyższenia temperatury pod czepkiem?
OdpowiedzUsuńMożesz tak zrobić ;)
UsuńWidziałam ostatnio tą firmę w aptece. Może kiedyś się skuszę na taką maskę :)
OdpowiedzUsuńW aptece? O tej lokalizacji pierwszy raz czytam ;)
UsuńMaskę z BingoSpa miałam kiedyś, lecz nie pamiętam,czy to była ta akurat ale fajnie się sprawowała :)
OdpowiedzUsuńTrochę tych maseczek Bingo ma, więc można się pogubić ;)
Usuńja używam maseczek z avonu z planet spa - i zachwalam sobie tego typu kosmetyk:)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do odwiedzenia mojego Bloga,Pozdrawiam :*
Z Avonu miałam błotną i była całkiem fajna, za to peel-offy... oesu, nigdy więcej xD
Usuńzaciekawilas mnie ta maska, chetnie rozejrze sie za nia :)
OdpowiedzUsuńKascysko-kusicielka xD
UsuńMuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKascysko - kusicielka x2 :P
Usuńkuszący produkt :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam ;)
Usuńużywałam już tej maski i jestem gotowa ją polecić :) ale najbardziej lubię maseczki Ziaji ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam żadnej z tej firmy, może się rozejrzę ;)
UsuńW jaki sposób obecnie olejujesz włosy? Emulgujesz olej maską http://kascysko.blogspot.com/2012/10/ulubiony-zabieg-wosowy.html czy nakładasz olej na odzywkę http://www.anwen.pl/2012/03/czytelnicy-maja-gos-kascysko.html ? Która metoda lepsza (wiem, ze dla każdego inaczej, ale twoim subiektywnym zdaniem )?
OdpowiedzUsuńOlejuję ma wszystkie możliwe sposoby z wyjątkiem olejowania na sucho ;)
UsuńNie odważę się powiedzieć, która metoda jest lepsza, bo zależy to od indywidualnych predyspozycji włosowych. Jeśli wypróbujesz obu, to sama stwierdzisz co jest lepsze ;)
a tu proszę: parabeny!!!
OdpowiedzUsuńCo jest strasznego w parabenach w takim stężeniu, w jakim mogą występować w kosmetykach?
Usuń