CND Vinylux, lakier winylowy - alternatywa dla hybryd?



Nie jestem zwolenniczką manicure hybrydowego. Mój światopogląd powstrzymuje mnie przed regularnym wkładaniem łap pod lampę UV, ale nie zamierzam nikogo nawracać ;). Wyjątek zapewne zrobię w przypadku własnego ślubu, ale poza tym nie przewiduję odstępstw. Nie oznacza to oczywiście, że nie marzę o manicure, którego trwałość wynosiłaby chociaż tydzień przy normalnym trybie życia. Dlatego też od czasu, gdy po raz pierwszy usłyszałam o lakierach polimerowych czekałam tylko na okazję, by je przetestować. Tak się złożyło, że w ramach jednego ze spotkań blogerek otrzymałam zestaw produktów CND Vinylux do tworzenia manicure winylowego (odmiana produktów polimerowych). Piękny, czerwony kolor lakieru Rouge Red przypieczętował decyzję o testach ;).


Zestaw zawiera trzy buteleczki: odtłuszczacz/zmywacz, lakier kolorowy i top.

Zarówno kolorowe Vinyluxy jak i top można kupić pojedynczo w cenach od 25 do 40zł (15ml), w zależności od miejsca 

Skład odtłuszczacza "prezentuje" się następująco: Acetone, Isopropyl Alcohol, Butyl Acetate, CI 42090. Jego widok narodził obawy: czyżby ten lakier dało się usunąć jedynie acetonem (w kontakcie z którym moje paznokcie lubią ulegać zbiorowej defragmentacji)? Słowo się jednak rzekło, ciekawość zwyciężyła i odtłuściłam nim moje szpony przed aplikacją lakieru.


Producent zaleca nakładanie kolorowego lakieru na czyste i odtłuszczone paznokcie, bez żadnych baz czy odżywek. Tutaj ostrzegawcza lampka zaświeciła mi się po raz drugi - a co, jeśli odbarwi mi paznokcie na przecudnej urody żółć? No nic, "ni ma ryzyka ni ma wynika" - mimo obaw zabrałam się do malowania.


Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem były pędzelki. Vinylux na szczęście nie uległ trendowi na "maxi brush" - wiem, że większość z Was je lubi, ale dla mnie operowanie nimi to katorga. Kolorowy lakier kryje w pełni po jeden średniej grubości warstwie lub dwóch cienkich, a maluje się nim zadziwiająco łatwo. Nie smuży, nie rozlewa się po skórkach - po prostu miodzio. Po nałożeniu ostatniej warstwy koloru można przejść od razu do nałożenia warstwy topu. Tutaj nakładanie także jest bezproblemowe.

Całość jest sucha i twarda do 5 minut. Top ma dodatkowe właściwości nabłyszczające, więc całość manicure wygląda naprawdę zachęcająco.


Teraz najważniejsze - trwałość. Manicure tym lakierem wykonałam dwukrotnie. Za pierwszym razem na odtłuszczoną firmowym odtłuszczaczem płytkę nałożyłam jedną warstwę koloru i jedną warstwę topu. Za drugim - paznokcie odtłuściłam bezacetonowym zmywaczem do paznokci, następnie nałożyłam dwie warstwy koloru i jedną warstwę topu. W obu przypadkach trwałość była taka sama, czyli...

Po dwóch dniach widoczne są starte końcówki i stan ten pogarsza się w czasie. Odpryski są rzadkie, ale pojedyncze się trafiają. I, co zadziwiające dla mnie, głównie u góry płytki, a nie na brzegu paznokcia. Poniżej znajdziecie zdjęcia manicure w 6 dniu noszenia, tuż przed zmyciem:



Turbo tragedii może i nie ma, ale zachwytu również nie zanotowałam. Niektóre zwykłe lakiery potrafią się trzymać lepiej po tych 6-7 dniach. Czytałam jednak na innych blogach, że trwałość Vinyluxów zależy od wybranego koloru - może po prostu ta czerwień jest taka "miękko pół średnia".

Na szczęście te lakiery winylowe zmywają się bezproblemowo zwykłym, bezacetonowym zmywaczem (u mnie - różowa Isana) i przy tych dwóch podejściach nie zabarwiły mi płytki na żółto.

Przyznam, że po cichu liczyłam na większą trwałość tych lakierów (producent obiecuje 7 dni - zakładam, że w nienaruszonym stanie ;P). Starte końcówki pojawiają się nieco za szybko jak na moje standardy.

Być może wypróbuję jeszcze jeden inny kolor Vinyluxów dla pełnego obrazu ich trwałości. Ogłaszam więc, że na razie bezlampowego substytutu hybrydy nie znalazłam ;).

Wasze ulubione lakiery do paznokci to...? ;)