Powiało napinającym chłodem :P
Któż przed cieplejszymi dniami nie chciałby poprawić napięcia swojej skóry, rozprawić się z rozstępami i cellulitem? Każdy, tylko nie jest to takie proste ;) Na rynku znajdziemy wiele preparatów mających nam pomóc z tymi defektami kosmetycznymi - dziś będzie o jednym z nich: Kuracji przeciw rozstępom w postaci kremu-serum DermapharmTM Slim Extreme 4D Professional (uważam, że te nazwy są stanowczo za długie :P) firmy Eveline, która dodatkowo ma mieć działanie wyszczuplające oraz likwidujące cellulit.
Opakowanie: Biało - morska tubka o matowym wyglądzie, zapakowana jeszcze dodatkowo w kartonik (który "inteligentnie" wyrzuciłam) - miło, otoczka nieprzesadzona i można wydobyć kosmetyk do samego końca.
Skład:
Długi bardzo - są: parafina i silikon (pomogą rozprowadzić kosmetyk i zadbają o zatrzymanie wody), wysoko kofeina (poprawa ukrwienia), kwas hialuronowy (nawilżenie), wyciągi algowe (nawilżenie, ukrwienie), hydrolizowane proteiny kolagenu i elastyny (nawilżenie i uelastycznienie), ekstrakt z ginko biloba(krążenie). Alkohol denat. występuje w roli promotora dla substancji aktywnych.
Znajdziemy w składzie jeszcze lecytynę, karnitynę i koenzym Q10, ale w ilościach niewielkich, tuż przed konserwantami i zapachami. Zawiera parabeny. Całkiem nieźle więc jak na tego typu produkt.
Pojemność/cena: 200ml/20-25 zł.
Zapach: Zalatuje miętą i zapach utrzymuje się na ciele przez 1-1,5 godziny, jednak nie jest zbyt intensywny.
Konsystencja: Niezbyt gęsty krem, dzięki czemu nie ma problemów z wydobyciem go z tubki.
Działanie: Po aplikacji (smarowałam uda, pośladki i brzuch) doznawałam uczucia mocnego chłodzenia - zjawisko to byłoby jak najbardziej pożądane w ciepłe dni, jednak stosowanie go w zimie na takim zmarzluchu, jakim jestem ja, wywołuje szczękanie zębami :P
Niezależnie od tego postanowiłam bardzo systematycznie wmasowywać krem 2 razy dziennie (jak radzi producent). Na szczęście wchłania się migusiem nie pozostawiając megatłustej warstwy.
Jeśli chodzi o same rozstępy - mam je na pośladkach i są już dość wiekowe (białe) - nie zaobserwowałam na nich żadnych zmian po 4 tygodniowym stosowaniu, żaden nowy też się nie pojawił (ale ku temu nie ma powodów ;)). Zauważyłam natomiast znaczące zwiększenie napięcia skóry w "problematycznych partiach", przez co wizualnie straciłam kilka centymetrów (bo skóra "nie wisi"). Nawilża mocniej niż balsamy (jednak to nawilżenie utrzymuje się krócej, pewnie ze względu na mniejszą ilość substancji okluzyjnych) i muszę przyznać, że po aplikacji skóra jest bardzo gładka.
Nie należy oczekiwać cudów po produkcie tego typu, jednak napinacz z niego całkiem niezły :D Wrócę do niego, jak będzie cieplej ;)
Produkt otrzymałam od portalu Uroda i Zdrowie, co nie wpłynęło na moją opinię.
Opakowanie: Biało - morska tubka o matowym wyglądzie, zapakowana jeszcze dodatkowo w kartonik (który "inteligentnie" wyrzuciłam) - miło, otoczka nieprzesadzona i można wydobyć kosmetyk do samego końca.
Skład:
Długi bardzo - są: parafina i silikon (pomogą rozprowadzić kosmetyk i zadbają o zatrzymanie wody), wysoko kofeina (poprawa ukrwienia), kwas hialuronowy (nawilżenie), wyciągi algowe (nawilżenie, ukrwienie), hydrolizowane proteiny kolagenu i elastyny (nawilżenie i uelastycznienie), ekstrakt z ginko biloba(krążenie). Alkohol denat. występuje w roli promotora dla substancji aktywnych.
Znajdziemy w składzie jeszcze lecytynę, karnitynę i koenzym Q10, ale w ilościach niewielkich, tuż przed konserwantami i zapachami. Zawiera parabeny. Całkiem nieźle więc jak na tego typu produkt.
Pojemność/cena: 200ml/20-25 zł.
Zapach: Zalatuje miętą i zapach utrzymuje się na ciele przez 1-1,5 godziny, jednak nie jest zbyt intensywny.
Konsystencja: Niezbyt gęsty krem, dzięki czemu nie ma problemów z wydobyciem go z tubki.
Działanie: Po aplikacji (smarowałam uda, pośladki i brzuch) doznawałam uczucia mocnego chłodzenia - zjawisko to byłoby jak najbardziej pożądane w ciepłe dni, jednak stosowanie go w zimie na takim zmarzluchu, jakim jestem ja, wywołuje szczękanie zębami :P
Niezależnie od tego postanowiłam bardzo systematycznie wmasowywać krem 2 razy dziennie (jak radzi producent). Na szczęście wchłania się migusiem nie pozostawiając megatłustej warstwy.
Jeśli chodzi o same rozstępy - mam je na pośladkach i są już dość wiekowe (białe) - nie zaobserwowałam na nich żadnych zmian po 4 tygodniowym stosowaniu, żaden nowy też się nie pojawił (ale ku temu nie ma powodów ;)). Zauważyłam natomiast znaczące zwiększenie napięcia skóry w "problematycznych partiach", przez co wizualnie straciłam kilka centymetrów (bo skóra "nie wisi"). Nawilża mocniej niż balsamy (jednak to nawilżenie utrzymuje się krócej, pewnie ze względu na mniejszą ilość substancji okluzyjnych) i muszę przyznać, że po aplikacji skóra jest bardzo gładka.
Nie należy oczekiwać cudów po produkcie tego typu, jednak napinacz z niego całkiem niezły :D Wrócę do niego, jak będzie cieplej ;)
Produkt otrzymałam od portalu Uroda i Zdrowie, co nie wpłynęło na moją opinię.
Też używam z Eveline, ale w innych tubkach i również chłodzących :) Tyle że używam ich ok 2 lat z niewielkimi przerwami i dzięki masowaniu masażerem pozbyłam się praktycznie całego cellulitu oraz rozstępów już nie mówiąc o tym jak moja skóra wygląda. Ale fakt faktem jest to że ćwiczę, bo mówię stanowcze nie do obwisłości :D no i od kilku lat w ogóle nie jem słodyczy a od dziecka nie jestem fanką cukru :P
OdpowiedzUsuńPodziwiam silną wolę ;)
UsuńLuna Edith, a jakiego masażera używasz? :)
UsuńNa lato może okazać się idealny.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, ale na zimę są za zimne :P
UsuńJa również wszelkie wersje "chłodzące" zostawiam na lato :D
OdpowiedzUsuńjest ziiimny! dlatego mnie teraz od niego... "odrzuca" :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam te balsamy od Eveline. W czasie zimy stosuję ten termoaktywny - bardzo cieplutko się po nim robi :)
OdpowiedzUsuńCiekawy balsam. Moje zainteresowanie potęguje poczucie chłodu latem... chyba najbardziej oczekiwany chwilowy efekt :D
OdpowiedzUsuńnie widziałam nigdy tej wersji, sama używam jakiegoś wynalazku chlodzącego od eveline :D
OdpowiedzUsuńJa używam serii rozgrzewającej :) polecam zmarzluchom :)
OdpowiedzUsuńa myślisz, ze dałoby radę usunąć stare rozstępy przy pomocy kwasów? z tym, ze nie w gabinecie a samemu w domu przy wykorzystaniu polproduktow i zdrowego rozsądku? :) mam rozstępy na udach i piersiach. i tak jak na biust byłabym się w ten sposób eksperymentować, to na nogi nie wydaje mi się już tak straszne....co o tym myślisz?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Gosia
Dałoby radę je zmniejszyć, a czy całkowicie usunąć - zależy, jak duże one są.
UsuńCzaiłam się na niego, więc recenzja bardzo mi pomogła. :)Jak napinacz niezły, to czas ruszyć się do sklepu.
OdpowiedzUsuńWitamy ;) Twoja recenzja zachęciła nas do kupna produktu :) Mamy nadzieje, że będziemy zadowolone.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas : http://jakdwiekroplewody.blogspot.com/
Obserwujemy i liczymy na to samo :)