Kallos, Maska Keratin - przyjemny produkt (mało)proteinowy
Włosy, włosy, włosy... Każdy ich typ ma jakieś plusy i minusy. Moje cienkie i rzadkie "niskopory" są niezmiernie skłonne do obciążenia i niedomycia, przez co czasami nabijam się, że niedługo tylko Domestos im pomoże (żart oczywiście ;)). Z tego względu produkty marki Kallos zajmują w moich kosmetycznych zbiorach poczesne miejsce. Dziś opowiem Wam o wersji Keratin.
Swój litrowy baniaczek kupiłam jakiś czas temu, dlatego też na zdjęciach widzicie starą wersję. Obecnie opakowania tych masek są białe ;). Nie polecam upuszczania takich plastikowych wiader na podłogę - raczej tego nie zniosą.Opakowanie jest ładne (ale ze względu na wielkość - nieszczególnie poręczne), etykiety natomiast - trwałe i czytelne.
Skład:
Mocno emolientowo-antystatykowa baza doprawiona jest niewielkimi ilościami (znajdują się tuż za regulatorem pH- kwasem cytrynowym) humektantów (nawilżaczy - glikol propylenowy), protein (mlecznych i keratyny), silikonów. Zawiera także kompozycję zapachową i konserwanty (bez parabenów). Krótko, zwięźle - nie jest to produkt zbyt odżywczy.
Ma postać średnio gęstego, pół-transparentnego białego kremu o słodko-męskim zapachu. Mnie on akurat nie przeszkadza ;).
Stosowałam ten produkt zarówno przed myciem (solo lub w miksach na 20-60 minut przed) jak i po myciu (na około 2-10 minut). Ta maska (jak i wszystkie produkty Kallos) ma szczególnie liczący się dla mnie plus - w żaden sposób nie obciąża mi włosów, niezależnie od tego ile jej użyję. Pozostawia włosy miłe w dotyku, sprężyste, ładnie skręcone i błyszczące, a jej zapach nie utrzymuje się po myciu. Nie skraca czasu świeżości włosów w najmniejszym stopniu.
Zawiera niewiele protein (moje proteinolubne włosiska zapewne chciałyby ich znacznie więcej), jednak osoby o włosach bardziej wrażliwych na te składniki powinny pamiętać o ryzyku przeproteinowania przy częstym stosowaniu.
Wydajność oceniam na średnią, jednak przy tak niskiej cenie za tak duże opakowanie nie poczytuję tego za jakiś szczególny minus - przynajmniej mam okazję ją zużyć bez najmniejszych problemów i w rozsądnym czasie ;). Jak już wspominałam - nie jest to produkt mocno odżywczy i ciężki, więc może sprawić zawód osobom oczekującym dociążenia włosów.
A jakie są Wasze doświadczenia z Kallosami? Znacie, lubicie? A może wręcz odwrotnie?
loading...
Kallos Banana! <3 10 miesięcy zużywałam, ale było warto :D teraz sie przymierzam do Aloe i Color
OdpowiedzUsuńZa zapach Banana ma dodatkowy plus ;)
UsuńJestem fanką tych masek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Juliet Monroe KLIK :))
Pewnie podobnie jak ja ;)
UsuńMiałam ją, ale u mnie kiepsko działała.
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie ma kosmetyków uniwersalnych, dobrych dla wszystkich ;)
UsuńKallosy lubię ;) Keratin to jeden z moich ulubionych obok blueberry i multivitamin ;)
OdpowiedzUsuńSuper, i moim ulubieńcem jest Multivitamin ;)
UsuńJak zwykle wzdycham- nie mam dostępu.
OdpowiedzUsuńZa to chodzi za mną jedna maska Essence Ultime Schwarzkopfa z keratyna, perła, olejem z pestek moreli i ekstraktem bursztynu:)
Ciekawe czy u nas taka jest ;)
UsuńNie mam pojęcia:) te serie Essence Ultime reklamuje Claudia Schiffer. Ogólnie podobne do GlissKura- wszędzie keratyna;) ale kilka masek ma ciekawe składy.
UsuńPopatrzę ;)
UsuńBardzo lubię Kallosy :) Obecnie zieszałam ze sobą wszystkie resztki, które mi zostały, bo te wielkie słoje zajmowały za dużo miejsca :P I tak mam swoja własną autorską mieszankę, która składa się z Kallosa Multivitamin, Aloe, Keratin i Banana (najwięcej) i... jest jeszcze lepswza niż każda z nich solo :) Ja wykończę mój miks to sięgnę po jagodowego braciszka :)
OdpowiedzUsuńMiks na ostrości :D
UsuńJak na razie Kallosy nie zawładnęły moim sercem :P
OdpowiedzUsuńA jakich próbowałaś?
UsuńBardzo lubię tego Kallosa, dodaję do niego kilka kropli keratyny hydrolizowanej, fajnie podbija skręt :)
OdpowiedzUsuńSuper, że u Ciebie też się sprawdza :D
UsuńBardzo lubię Keratin. Uwielbiam robić sobie saunę z tą maską :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
> http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <
A jak wykonujesz saunę? ;)
UsuńMam tę maskę w mniejszej wersji. Nauczyłam się kupować małe opakowania, a nie całe bańki. Może mniej się opłaca, ale zawsze można przetestować kilka. Lubię ją, bo nie obciąża włosów. Obecnie używam jeszcze Omega 6, ta dopiero daje mi po włosach!
OdpowiedzUsuńMnie to i tak nie powstrzymuje przed testowaniem kilku xD
UsuńLubię tą maskę, jednak moim ulubieńcem jest Multivitamin i Blueberry :D
OdpowiedzUsuńMultivitamin i ja uwielbiam ;)
UsuńTej wersji nie znam...jeszcze :D Obecnie testuję czekoladową :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :D
UsuńMiałam tę wersję (bardzo puszyła mi włosy, ale moje kudełki nie lubią protein) oraz wersję bananową (przeciętniak)- za to pachniała cudnie!
OdpowiedzUsuńOj tak, zapach Banana wygrywa wszystko!
UsuńUwielbiam maskę Kallosa. Ja ją jeszcze udoskonaliłam...
OdpowiedzUsuńhttp://ecoholist.blogspot.com/2014/10/odzywka-kallos-keratin-jak-udoskonaliam.html
Kombinacje zawsze na propsie ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie kallosy są świetne do mycia. Mam troszkę przesuszoną skórę głowy i niskopory, po myciu kallosem są świeże, dociążone, ale nie przeciążone. Polecam spróbować :)
OdpowiedzUsuń