Joanna, Szampon wzmacniający Rzepa (Black Radish) - szampon... prawie z potencjałem



Szampon to chyba najbardziej chodliwy kosmetyk w mojej łazience. Włosy mam z gatunku tych "wymagających inaczej" - problemów pielęgnacyjnych raczej nie sprawiają, za to ich domycie nie zawsze jest ewidentne ;). Z tego względu gustuję w mocno myjących szamponach, a moją absolutnie ulubioną marką jest Joanna. Tutaj znajdziecie kilka przykładów używanych przeze mnie szamponów tej marki: KLIK!, KLIK!, KLIK!, KLIK!, KLIK! i KLIK!. Przy okazji jednej z wizyt w Rossmannie moją uwagę przykuły myjadła tej firmy w czarnych opakowaniach. Nie byłabym sobą, gdybym jednego nie przytargała do domu :D. Padło na Szampon Joanna Rzepa (Black Radish). 


Czarne opakowanie jest całkiem ładne i trwałe, a niewielki otwór odpowiednio dozuje szampon. Kwestia indywidualna - mnie osobiście do produktów myjących (szampony, żele) jakoś bardziej pasują opakowania przeźroczyste, ale to tylko moje widzimisię ;). Etykiety są czytelne, trwałe i niestraszne im nurkowanie w wodzie.

400ml tego szamponu kosztowało mnie jakieś 8zł - niedrogo!

Skład:


Obiektywnie - nie ma się czym zachwycać xD. Jest to mocne myjadło, którego bazę stanowi mieszanka detergentów siarczanowych (ALS i SLES) wzbogaconych łagodniejszymi detergentami amfoterycznymi. Całości dopełniają nawilżacze (gliceryna, alantoina, glikol propylenowy) oraz ekstrakty z rzodkwi, pokrzywy, łopianu, chmielu i winorośli. Zawiera dodatek etanolu - mnie on w produktach do spłukiwania nie razi. Końcówka składu to spory zestaw regulatorów pH, zapachów i konserwantów. Nie zawiera filmformerów.

Na pewno nie jest to opcja dla wrażliwców, ale już dla osób lubiących mocne mycie i mających bezproblemową skórę głowy - czemu nie. W zasadzie zabrałam go ze sobą tylko w nadziei na srogie domycie.

Zapach - absolutnie czarno-rzepny ;). Jeśli mieliście kiedykolwiek do czynienia z najzwyklejszym szamponem z rzepą w wielkim, przeźroczystym opakowaniu - ten pachnie dokładnie tak samo. Gęstość - typowa dla szamponów (ani wodnista, ani gęsta),  a sama formuła jest opalizująca i bezbarwna.

Pieni się naprawdę świetnie, spłukuje również, ale domycie nie jest tak cudowne jak w przypadku serii Naturia :(. Ot, myje dobrze, ale bez błysku. Co do właściwości wzmacniających ciężko jest mi się wypowiedzieć, ponieważ, po odżywce Xpel Tea Tree (recenzja) nie za bardzo jest co poprawiać :D. Loki są domyte, pełne objętości, a jednocześnie nie podsuszone, jednak w żaden sposób nie przedłuża standardowej, dwudniowej świeżości moich włosów. Za plus można mu natomiast poczytać to, że jej nie skraca (a różnie bywa). Moja skóra głowy nie zareagowała na niego w żaden niepożądany sposób.

Gdybyście szukali mocnego szamponu raczej pokierowałabym Was ku szamponom z serii Naturia. Ten szampon również ma potencjał, ale nie jest to ten poziom "zdzierania" ;).

Jakich mocnych szamponów obecnie używacie?

Niedziela dla włosów: na detoksie



Nie ukrywam, że zabiegi pielęgnacyjne świetnie mnie relaksują - szczególnie te skupione na włosach ;). Lubię nakładanie oleju, masek, cały ten rytuał... Lubię tak bardzo, że nie pamiętam kiedy ostatnio użyłam tylko i wyłącznie szamponu w danym cyklu włosowej pielęgnacji (może... przed pielęgnacją, czyli jakieś 4,5 roku temu? :P). Postanowiłam zrobić więc mały eksperyment włosowy, a przy okazji - włosowy detoks.


Umyłam jedynie włosy (niepotraktowane żadnymi dobrociami) dwukrotnie Szamponem zakwaszającym Leo Activia, a po spłukaniu i osuszeniu włosów wgniotłam w nie odrobinę żelu. Tyle ;).


Szału nie ma, ale też nie oczekiwałam go. Włosy są bardziej rozwalone niż zwykle, mają mniej zdefiniowany skręt i... większą objętość przy skalpie. Blask nadal jest, ale w połączeniu z większym nieporządkiem ;). Produkty do spłukiwania (jak widać) pomagają moim lokom w utrzymaniu ładnej formy. Niemniej - naprawdę myślałam, że będzie gorzej ;).

Ciekawa sprawa - w lustrze nie widzę już efektów farbowania maską Inebrya Kromask, natomiast aparat mojego telefonu nadal podbija rudości xD

Stosowaliście kiedyś włosową ascezę? ;)

Schauma, Szampon przeciwłupieżowy Fresh it up - zachwytu brak



Staram się wyszukiwać zarówno kosmetyki bardzo popularne, jak i dość niszowe nowości. Dlaczego? Swoimi recenzjami chcę Wam pomóc w kosmetyczno-zakupowych decyzjach ;). Dziś mam dla Was opinię o typowym drogeryjniaku (czytaj: produkcie drogeryjnym), dostępnym w większości marketów. Szampon przeciwłupieżowy Schauma Fresh it up - jak się u mnie sprawdził?


Płaska, funkcjonalna butelka z wygodnym zamknięciem i możliwością postawienia "do góry kołami" to dobre rozwiązanie w przypadku produktu tego typu. Maleńki minus - nie sposób monitorować zużycia kosmetyku. Na etykiecie (jak dla mnie) trochę za dużo się dzieje, ale... do przeżycia ;).

400ml tego szamponu kupiłam w zestawie z odżywką w Biedronce za 9 lub 10zł (pamięć ulotna...).

Anna New, Szampon przeciw wypadaniu włosów Granat + ekstrakt z palmy sabałowej: tani i wart uwagi!



Wspominałam Wam już w ostatniej Niedzieli dla włosów o tym szamponie, którego używam od jakiegoś czasu. Nie jest on obecnie zbyt popularny, a myślę, że zasługuje na zainteresowanie ;). Czas na recenzję Szamponu do włosów z granatem i ekstraktem z palmy sabałowej New Anna Cosmetics.


Szampon zapakowany jest w plastikową, dość typową, płaską butelkę z zamknięciem "na klik". Opakowanie nie pozwala zbytnio na kontrolę zużycia produktu, jednak jest całkiem estetyczne ;).

Kolejny szamponowy ulubieniec - kolejny z Joanny ;)




Bez wątpienia jest wielbicielką szamponów oczyszczających. Ot, moje niskopory nie pozwalają mi w zasadzie na wiele pod tym względem ;). Niemniej jednak nie każdy szampon z mocnymi detergentami daje u mnie odpowiedni efekt domycia. Wcześniej wśród moich ulubieńców znalazły się dwa szampony Joanny (KLIK! i KLIK!), a obecnie do tego wesołego grona dołączył szampon Joanna Wrzos i mięta.


Wygodna, przeźroczysta butla zamykana "na klik" z niewielkim otworem - czegóż więcej trzeba ;). Dodatkowym atutem są ładne, nieprzesadzone etykiety, dostosowane kolorystycznie do barwy produktu.

Dostępny w opakowaniach po 300 i 500ml, większe kosztowało mnie (na promocji w Kauflandzie) 6zł. 

Niedziela dla włosów: emolientowa maska przed myciem połączona z oczyszczaniem + rozdanie! ;)




Tak na dobrą sprawę była to sobota dla włosów, ale będę się trzymać daty publikacji xD. Raczej nie przewiduję wielkiej regularności (typowo niedzielnej) takich wpisów, ale zobaczymy ;).

Weekend spędzam w domu rodzinnym, głównie w kuchni (z okazji imienin mamy) i w basenie (z okazji upałów). Mieszkam jednak na takim odludziu, że paradowanie w ogrodzie w jakiś mazidłach jest możliwe ;).

Nałożyłam więc na zwilżone włosy emolientową maskę przedmyciową, zrobioną z:
  • 1,5 łyżki maski Bingo Spa Shea i 5 alg
  • łyżeczki oleju arganowego
  • łyżeczki oleju makadamia.

Wybrałam opcję maski z dodatkami jedynie emolientowymi, bo pogoda nie zachęca do eksperymentów ze składnikami reagującymi na zmiany wilgotności (proteiny, humektanty). Mogłabym się dorobić jakiegoś pseudopuchu w tym upale :P.
Pochodziłam z tym zestawem około 2h (bez jakiegokolwiek zabezpieczenia w postaci folii i ręcznika). Plan początkowy zakładał zwykłe olejowanie, ale obawiałam się, że w tych temperaturach i związanej z nimi skłonności do szybszego przetłuszczania fryzury moje zabiegi skończą się na jakimś maksymalnym przetłuszczu. Maska jest jednak prostsza do zmycia dzięki emulgatorom ;).

Czym zmywać oleje?



Z racji, że spotykam się często z tym pytaniem - tutaj, na Zakręconym Forum lub u Anwen - dziś skupię się tylko na kwestii czym zmyć olejowanie z włosków. Najwięcej wątpliwości w tej kwestii mają zwykle początkujące olejowiczki ;)

Nie jestem zwolennikiem zmywania oleju mocnym szamponem z SLS, SLES i pochodnymi - zresztą nawet już o tym pisałam. Wydaje mi się, że większość dobroci, którymi uraczyłyśmy włosy zmywamy.

Oczywiście nie namawiam do całkowitego odstawienia mocnych szamponów, ja takowym myję raz na 2 tygodnie, by zmyć to, co na włosach się nadbudowało. Ale jeśli nie używacie sklepowych stylizatorów(co ja robię) czy silikonów to możliwe, że wystarczy Wam mocniejsze oczyszczenie raz na 1-1,5 miesiąca.

No więc czym zmyć te oleje w końcu?

Podrażnienia skóry głowy



Zaczyna się niewinnie - tu zaswędzi, tam sypnie lekko łupieżem. Aż nagle, któregoś pięknego dnia nie możemy wytrzymać od świądu.
Co może zaszkodzić statystycznej, niewrażliwej i niealergicznej skórze głowy?

- przesuszenie skalpu - często diagnozowane jako łupież, na który łatesamy Head&Shoulder czy inny Nizoral i przechodzi... niby. Bo wiele znam osób, które mówią, że po każdym innym szamponie niż przeciwłupieżowy sypią śniegiem - gdyż regularnie robią ze skóry Saharę . Pomoże - zmiana myjadła na mniej agresywne(seria Babydream z Rossmanna, Hipp czy mycie odżywką)

- jednak jesteśmy na coś uczuleni - tu ja jestem dobrym przykładem - nie jestem alergikiem, nigdy nie byłam, a dwa razy myślałam, że zedrę sobie skórę z głowy:
1. Kallos mleczny - do włosów dobry, ale umycie nim skalpu w metodzie mycia odżywką to był koszmar.
2. Szampony Advance Techniques z Avonu - nigdy więcej, nawet nic z tej serii nie kupuje, świąd taki, że sama zadrapywałam sobie skórę.