Garnier Fructis, Maska wzmacniająca 3 w 1 Oil Repair 3 Butter - emolientowy przyjemniaczek ;)



Włosy to mój absolutny pielęgnacyjny święty Graal ;). Uwielbiam maziać je wszelkiego rodzaju kosmetykami i domowymi samoróbkami, a także olejami. Nie zawsze mam jednak na to czas, a i też nie zawsze moje kudły odwdzięczają mi się pięknym wyglądem po takim włosowym spa. Dużym problemem jest tutaj moja bardzo niska porowatość - moje włosy dość łatwo jest przez to obciążyć. Z tego względu też z dużą dozą rezerwy podchodzę do masek o gęstej, wręcz maślanej konsystencji. Na temat Maski wzmacniającej 3w1 Garnier Fructis naczytałam się jednak tyle superlatywów, że przy okazji jednej z akcji promocyjnych w drogerii Rossmann postanowiłam zaryzykować. I nie zawiodłam się ;).


Maskę dostajemy w porządnym, plastikowym słoiczku. Może idea gmerania paluchami w kosmetyku średnio do mnie przemawia, ale w przypadku mazidła o tak gęstej konsystencji ciężko wyobrazić sobie inną opcję. 

Opakowanie maski (300ml) kosztuje 14-20zł, w zależności od miejsca.

Skład:


Emolientowa baza (alkohole i estry tłuszczowe wraz z olejem kokosowym) to główna składowa zaleta tej maski. Bardzo wysoko w składzie (już w początkach drugiej linijki) pojawiają się barwniki, więc pozostałych składników jej w niej jak na lekarstwo. Wśród nich są: ekstrakty z trzciny cukrowej, herbaty, jabłka i rzodkiewki, oleje (makadamia, jojoba, masło shea, migdałowy) oraz niacynamid. Zawiera niewielką ilość filmformeru (silikonu) oraz alkoholu izopropylowego, do którego można się przyczepić.

Skład jako całość nie jest super powalający, ale też nie wzbudza wątpliwości. Liczy się efekt na włosach ;).

Maska ma dość słodki zapach, który na włosach jest niewyczuwalny, i bardzo-bardzo gęstą konsystencję, niczym masło.


Maskę stosuję w różnorakich konfiguracjach: przed myciem, po, solo i jako bazę do miksów odżywczych. Pomimo dość częstej eksploatacji ubytek jest naprawdę znikomy - to wszystko dzięki swojej gęstej konsystencji. Wystarczy naprawdę niewielka ilość, by całkowicie pokryć moje włosy, jednak zanim tą optymalną dawkę znalazłam zaliczyłam 3xP. Dlatego polecam - nie przesadzajcie z nią, bo będzie ciężko ją w pełni spłukać z włosów ;). 

Włosy po jej użyciu są bardzo zadowolone. Loki są mięsiste, błyszczące, zwarte (a przy tej długości rzadko mi się to zdarza...) i pogodoodporne, a dodatkowo naprawdę sprężyste ;). Maski nakładam wprawdzie 5-7cm od skóry głowy, jednak zawsze (chociażby przy spłukiwaniu) skóra głowy ma z nią kontakt. Ta nie wywołała u mnie żadnych niepokojących objawów (żadnego swędzenia czy podrażnienia) pomimo tego, że do marki Garnier Fructis mam taki średni stosunek. Pamiętam, jak jeszcze przed czasami świadomej pielęgnacji szamponami Fructis za Chiny Ludowe nie mogłam domyć włosów. I to delikatne swędzenie w pakiecie :D. Muszę sobie także ich działanie odświeżyć.

Dla poszukiwaczy solidnej, emolientowej maski - zdecydowanie tak!

Jaka jest obecnie Wasza ulubiona maska do włosów?

2+2 gratis w Rossmannie: Zachowaj energię lata! Produkty do włosów ;)



To już jutro! W dniach 20-29 sierpnia w Rossmannie odbędzie się kolejna akcja pod hasłem "Zachowaj energię lata!", w trakcie której będziemy się mogli zaopatrzyć w kosmetyki z mojej ulubionej kategorii, jaką jest pielęgnacja włosów ;). Więcej informacji o akcji znajdziecie TUTAJ. Wrzuciłam już także dwa inne zestawienia: produktów do pielęgnacji ust (KLIK!) i paznokci (KLIK!) - zapraszam do rzucenia okiem na moich faworytów ;).


Ponownie zaplanowałam dzisiaj rozszerzenie list, które już kiedyś stworzyłam: odżywki (KLIK!), maski i odżywki (KLIK!) ;). Stworzone przy okazji innych akcji nadal się nie zdezaktualizowały ;). Przy okazji pielęgnacji włosów będziemy mogli zakupić także olejki, takie jak Babydream, Loton czy Alterra, które serdecznie polecam (zestawienie znajdziecie TUTAJ). Recenzje olejków Loton i Alterra także znajdziecie odpowiednio TUTAJ i TUTAJ ;).

Czas jednak na nowości w moich prywatnych rankingach ;).

Intensywna kuracja do włosów suchych i zniszczonych Isana Oil Care


Zmiana opakowania na słoiczek na szczęście nie wpłynęła negatywnie na działanie zawartości ;). Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ, ale powiem w skrócie: świetny produkt w niskiej cenie ;).

Ultraplex Joanna


Podchodzę do tego zestawu jak pies do jeża od dłuższego czasu, jednak moje zainteresowanie jego działaniem nie spadło. Trochę odrzucała mnie cena, ale przy okazji promocji całość wyjdzie już znośnie ;).

Maski Garnier Fructis Hair Food


Do włosowych produktów Garnier mam mieszany stosunek, ale maski Hair Food wyglądają naprawdę nieźle. Zapowiada się coś odżywczego, mocno treściwego i być może dociążającego ze względu na mocno emolientowe, olejowo-dociążające składy. 

Produkty Schwarzkopf Beology


Zrobiło się nieco profesjonalnie ;). Emolientowo-kondycjonująca baza z filmformerami (w tym z silikonami) wzbogacona ekstraktami i proteinami może się nieźle sprawdzić na włosach wymagających solidnego, codziennego zabezpieczenia przed czynnikami zewnętrznymi. 

Eh, wyczuwam, że już po północy dzisiaj wrzucę sporo dobra do koszyka ;). A jak u Was? Listy zrobione? ;)

2+2 gratis na pielęgnację włosów w Rossmannie: odżywki i maski



Po przemaglowaniu tematu szamponów (TUTAJ) z okazji nadchodzącej promocji na kosmetyki włosowe w Rossmannie (więcej informacji TUTAJ) nadszedł czas na zestawienie chyba najciekawsze: maski i odżywki warte uwagi (wg mnie ;)). Dostaniecie je w miksie, bez podziału na te dwie kategorie - uważam, że podział na maski i odżywki tworzony jest dość sztucznie i czasami wręcz nie wiem na jakiej podstawie. Dlatego też staram się go nie utrwalać ;).


Nie ma co się rozgadywać ;). Z okazji promocji w Rossmannie warte zainteresowania są następujące maski i odżywki (wg mnie):

OleoKremy i maski Biovax




Analizy składów OleoKremów (TUTAJ) oraz ich recenzję porównawczą (TUTAJ) można najkrócej ująć tak - jeden wielki psalm pochwalny ;). OleoKremy są dla mnie jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń w mojej dotychczasowej włosowej karierze. Przy tej okazji nie sposób zapomnieć o świetnych maskach L'Biotica - pewnie wpadną do niejednego koszyka (może i mojego :D).


Odżywki O'Herbal




Wersja miętowa zachwyciła zarówno moje włosy jak i skalp (recenzja TUTAJ), a kolejną mam już na podorędziu ;). Ładne składy, duże objętości - to jest to, co włosowe tygrysy mojego pokroju lubią najbardziej :D.

Odżywki Isana (w tubach i butelkach)



W większości - emolientowe, proste bazy z dodatkami bardzo odpowiadają moim włosom. Dodając do tego niską cenę (która w trakcie promocji będzie wręcz niezauważalna) otrzymujemy naprawdę interesujące połączenie ;). Odżywki Isana są dla mnie perełkami, czego nie mogę powiedzieć o szamponach - odkąd wywołały u mnie swędzenie skalpu nie mogę się do nich przemóc (pomimo zmian składu).

Duo-maska Jantar do włosów bardzo zniszczonych


Zobaczyłam skład i przepadłam z kretesem <3. Oleje, ceramidy i tłuszcze mleczne z rozsądną dawką filmformerów zapadły mi w pamięć - będę na nią polować.


Maski Mysterium


Niezwykle pozytywne, składowe zaskoczenie - emolientowe bazy wzbogacone sowitymi dawkami olei i ekstraktów (a także kofeiny, w zależności od wersji) mogą podejść niejednym włosom. Także tym bardzo wymagającym :D.

Maska do włosów Alterra z granatem

Włosomaniaczy klasyk nad klasykami ;). Ostatnio używałam jej w początkach mojej pielęgnacji włosów i zamierzam odświeżyć sobie jej działanie na moich włosach. Zawiera sporo etanolu - utopionego jednak w szeregu substancji natłuszczających. Z tego względu jednak nie na wszystkich włosach się sprawdzi.

Odżywki Petal Fresh




Witaminy i ekstrakty roślinne zanurzone w emolientowej bazie - czego chcieć więcej? Warto również zauważyć, że są to odżywki bez filmformerów, jeśli ktoś ich unika ;).


Tym razem daruję sobie publikację anty-typów, ponieważ w doborze masek i odżywek dość często skład ma drugorzędną pozycję w stosunku do działania ;). 

U mnie zakupowa lista wciąż rośnie, a jak jest u Was?

Co za mną chodzi: Renee Blanche



Nie przestałam być kosmetoholiczką i raczej nie mam tego w planie ;). Brak czasu spowodował jednak to, że niezbyt mi po drodze z eksploracją wszelkich kosmetycznych przybytków. Jakieś zachciewajki jednak zawsze się znajdą ;). Włosowymi chciejstwami, które chodzą za mną od dawna są kosmetyki fryzjerskie Renee Blanche. Znacie pewnie moją miłość do "dużych rozmiarów" masek - obok żadnej w większej objętości nie potrafię przejść obojętnie i głównie to przykuło (na razie) moją uwagę. Widuję je głównie w sklepach internetowych, np. Hairibeauty, Profilook czy Multidrogeria

Problemem było znalezienie rozpiski INCI jakichkolwiek cud tej marki. Z pomocą Katarzyny udało mi się wejść w posiadanie składów kilku produktów tej marki (wprost z włoskich stron). Oto i one - kilkoro z Was pytało w przeszłości o te kosmetyki. Chętnie ułatwię Wam wybór i poszukiwania ;). Zdjęcia pochodzą z włoskiej strony producenta.

Renee Blanche, Szampon rewitalizujący z witaminą B2

Skład: 

Aqua, Sodium Lauroamphoacetate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Disodium Laureth Solfosuccinate, Sodium Chloride, Cocamide Dea, Styrene Acrylates Copolymer, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium-10, Panthenol, Sodium Riboflavin Phosphate, Imidazolidinyl Urea, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride, Citric Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional

Producent chwali się na opakowaniu nalepką SLES Free. I faktycznie - mocnych detergentów siarczanowych w nim nie uświadczymy. Sól kuchenna jako zagęstnik pojawia się dość wysoko w składzie - uwaga wrażliwcy. Zastanawiam się, czy dodatek kilku fimformerów do tak nieagresywnej bazy myjącej nie sprawi, że jego użytkownicy będą mieć problemy z domyciem włosów. Z moimi niskoporami raczej się nie zapozna ;). Tytułowa ryboflawina pojawia się dość wysoko wraz z pantenolem. Zawiera kompozycję zapachową oraz konserwanty (bez parabenów).

Renee Blanche, Krem przeciw puszeniu się włosów


Skład: 

Aqua, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Myristyl Alcohol, Dimethicone Copolyol, Isopropyl Miristate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Trimethylamodimethicone, Quaternium-87, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Parfum, Alpha Isomethyl Ionone, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool


Składowo - ni to serum, ni stylizator. Przyznaję, że kusi mnie spróbowanie czegoś innego do stylizacji lokow niż żel. Być może padnie na to cudo, jeśli tylko je gdzieś znajdę ;). Sporo filmformerów (silikonów i gumy guar) doprawione humektantami i kondycjonerami. W teorii powinien więc zabezpieczać przed uszkodzeniami i stylizować, ciekawe jak byłoby z praktyką ;). Zawiera substancje zapachowe i konserwujące (w tym parabeny).

Renee Blanche, Maska Bheysè z oliwą z oliwek (zdjęcia brak)

Skład: 

Aqua, Cetearyl Alcohol, Laureth-3, Ceteareth-20, Cetrimonium Chloride, Polysorbate-60, Citric Acid, Olea Europea, Sodium Ribofavin Phosphate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride, Imidazolidinyl Urea, Bha, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal 


Renee Blanche, Maska Bheysè z aloesem

Skład:

Aqua, Cetearyl Alcohol, Cethrimonium Chloride, Citric Acid, Parfum, Aloe Barbadensis, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Magnesium Chloride, C.I. 20285

Nie przypominają Wam te składy czegoś? Jak dla mnie to siostry masek Kallos ;). Obie mają emolientowo-kondycjonującą bazę doprawioną niewielkimi ilościami:
  • w wersji oliwkowej: oliwą z oliwek oraz ryboflawiną,
  • w wersji aloesowej: sokiem/ekstraktem (nie wyszczególniono) z aloesu.
Zawierają także konserwanty (bez parabenów), substancje zapachowe, a w wersji aloesowej znajduje się także barwnik. Biorąc pod uwagę ich niską cenę (około 13zł za kilogram!) i składowe podobieństwo do moich ulubieńców pewnie któryś z egzemplarzy trafi w moje łapki. 

Wpadły Wam kiedykolwiek w oko produkty tej firmy?
loading...

Kallos, Maska Banana - solidny produkt o pięknym zapachu



Wczoraj opowiadałam Wam o włosowej masce do stosowania przed myciem KLIK!, natomiast dziś mam dla Was produkt z gatunku kultowych (jak chyba wszystkie maski tej firmy). Pisałam o nich w przeszłości sporo (recenzje i/lub analizy składów):

Kallos Multivitamin - emolientowy ulubieniec ;)
Maska do włosów Kallos Caviar - ulubieniec!
Kallosowe (głównie) nowości w zbiorach mych ;)
Maska Kallos Chocolate: zniewalający zapach i przyjemne działanie w niskiej cenie ;)
Włosowe nowości
Kolejne włosowe nowości
Kallos, Maska Keratin - przyjemny produkt (mało)proteinowy

Mam plan, że po zrecenzowaniu wszystkich masek Kallos (a mam ich sporo, więc to potrwa ;)) sporządzę subiektywny ich subiektywny ranking. Dziś mam dla Was recenzję wersji Banana (bananowej).


Posiadam ten kosmetyk jeszcze w starej wersji opakowania (obecnie wszystkie są białe), jednak plastikowy słój pozostał bez zmian ;). Jest to rozwiązanie średnio poręczne w przypadku wersji litrowych, jednak dostępne są również mniejsze słoiczki. Nie polecam upuszczania na podłogę - ryzyko pęknięcia jest bardzo duże ;). Etykiety - całkiem ładne, czytelne i odporne na wilgoć. 

1000ml tej maski kosztuje 8-11zł, w zależności od miejsca (dostępna m. in. w Kosmyku, Jasminie, Hebe i Naturze).

Skład:


Produkt typowo emolientowy (emolienty syntetyczne, w tym niewielki dodatek silikonów oraz naturalne: oliwa z oliwek) doprawiony antystatykami, humektantami (nawilżaczami: glikolem propylenowym, niacynamidem, pantotenianem wapnia), ekstraktem z banana witaminą E i modyfikowaną mąką ziemniaczaną. Zawiera także kompozycję zapachową i konserwanty (nie zawiera parabenów).

Skład ładny, dość prosty, a w praktyce - lekki ;).

Ma konsystencję dość luźnego, białego kremu o cudnym zapachu bananów. Niestety, nie zostaje na włosach po myciu.


Maska ta towarzyszyła mi zarówno jako produkt do spłukiwania (na 3-10 minut po myciu), jak i dodatek do różnych miksów przed myciem (z olejami, półproduktami, czy jako dodatek do glossu z Cassią). Mimo, że nakładam ją w sporych ilościach (mam do tego wrodzoną tendencję xD) nie udało mi się osiągnąć przeciążenia. Przy moich włosach skłonnych do reprezentowania 3xP (przychlast, przetłuszcz, przyklap) z byle powodu jest to bardzo pożądane. 

W związku z tym można logicznie wywnioskować, że nie jest to mocno odżywczy produkt i nie zadowoli raczej osób oczekujących mocnego dociążenia. Niemniej myślę, że dla osób myjących włosy odżywką bądź szukających czegoś lekkiego na lato to opcja warta rozważenia ;). 

Jest o ledwie pół stopy za dwoma moimi ulubieńcami z tej marki: Multivitamin i Caviar. Efekt na włosach po nim piękny (skręt i jego trwałość, blask), ale nie aż tak powalający jak po tej dwójce. Ma też odrobinę gorszą od nich wydajność (jest rzadszy), ale zapachem bije na głowę wszystkie inne wersje w moim prywatnym rankingu ;).

Jak oceniacie maski Kallos? A może pierwsze testy dopiero przed Wami? ;)
loading...

Nowości: Kallos x 3, Scandic x2, Allwaves i Leo - analiza składów




Poczta Polska z powodu sobotniego święta miała pewne opóźnienia. Z tego powodu moja paczka z kosmetykami trafiła do mnie dopiero wczoraj ;). Po pobieżnym sprawdzeniu wiem, że składy większości z moich zakupów nie są dostępne w czeluściach Internetu. 

Specjalnie dla Was - mam je tutaj, wraz z krótkimi analizami ;).

Trzy produkty Bingo Spa: serum i kuracja do włosów oraz płyn micelarny




W przeszłości byłam zachwycona większością produktów marki Bingo Spa. Wiele ich masek do włosów (wersje półlitrowe oraz litrowe) oraz twarzy (błotne, cynkowa) bardzo dobrze się u mnie sprawdzały i sprawdzają. Dzięki współpracy z tą marką miałam okazję przetestować ich nowości... Jesteście ciekawi, jak się u mnie sprawdziły? ;)



Opakowanie z pompką to absolutnie świetne rozwiązanie. Jedno naciśnięcie dozuje idealną porcję płynu na wacik ;).

Kallos Multivitamin - emolientowy ulubieniec ;)



Wielu z Was prosiło mnie o w miarę szybką opinię o nowości marki Kallos: masce Kallos Multivitamin. Nie licząc więc 2-3 razy używałam go sumiennie co mycie od czasu zakupów, by pomóc w decyzji osobom nim zainteresowanym ;)






Mam egzemplarz litrowy i na razie nie widziałam nigdzie mniejszych pojemności. Opakowanie jest plastikowe, zakręcane, jednak po zmianach opakowań jest mniej odporne. Nie polecam zrzucania go z wysokości xD.

Dwa niezbyt udane kosmetyki Lavery: odżywka do włosów farbowanych i dezodorant



Kosmetyki Lavery interesowały mnie już od dłuższego czasu, ale... jakoś nie było mi z nimi po drodze ;). Dzięki sklepowi internetowemu Bez Pestki miałam jednak okazję przetestować kilka ich pozycji na sobie. Jak wypadły testy... hm, to dłuższa historia.



Ładna tubka z miękkiego plastiku pozwala na wyciśnięcie produktu prawie do samego końca - później pozostaje nam już tylko rozcięcie opakowania :P. 

150ml kosztuje 22,60zł.

Gdy rodzina uważa, że zwariowałaś - pokaż im mnie V: produkty do włosów: do spłukiwania




Znalazłam w końcu czas na obfocenie moich włosowych zbiorów maskowo-odżywkowych. Uwielbiam wręcz kupować i testować nowe produkty do spłukiwania. Myślę, że jest to miłość całkowicie nieuleczalna :P. Moje zbiory obecnie prezentują się następująco (kilku egzemplarzy nie ma na zdjęciach, bo... po prostu zapomniałam je wyciągnąć :P):

Maska z olejkiem arganowym Chantal Prosalon - efekty u mnie ;)




Włosowe produkty do spłukiwania to absolutnie jeden z moich najlepiej rozwiniętych "holizmów" (obok lakieroholizmu, który ostatnio występuje u mnie w formie mocno umiarkowanej), dlatego z przyjemnością co pewien czas raczę Was recenzjami kolejnych masek i odżywek. Dziś nadszedł czas na Maskę do włosów z olejkiem arganowym Chantal Prosalon, którą otrzymałam w ramach współpracy z drogerią Wispol.



Kallosowe (głównie) nowości w zbiorach mych ;)




Zapowiadałam Wam już w ostatnim poście, że przełamałam niemoc zakupową ;). Powód jest prozaiczny - staram się poprawiać mój nie najlepszy nastrój na wszystkie możliwe sposoby ;). Nie wszystko, co widać na poniższym zdjęciu zakupiłam ostatnio na Allegro, trzy produkty pochodzą z wymianki z niezastąpioną Kasią ;).


Jak widać moje w moich zbiorach znacząco zwiększyła się zawartość Kallosów ;), co cieszy niezmiernie me serducho. Pewnie z czasem wypróbuję wszystkie produkty tej marki xD.

Algowe, włosowe precjozo ;)




Gama produktów Kallos w ostatnim czasie dość konkretnie się rozrosła. Niedawno z każdej strony atakowały mnie nowości tej firmy, które w konsekwencji... wylądowały w moich zbiorach ;). Dziś nadszedł czas na opowieść o jednej z nich - Kallos Algae.



Problemy włosowe XXIII: jak często stosować proteiny?



Proteiny, czyli inaczej rzecz ujmując białka, to biopolimery zbudowane z aminokwasów występujące we wszystkich żywych organizmach, a nawet w tych "nieżywych", czyli wirusach. Jeśli chodzi o pielęgnację włosów stanowią one jedną z kluczowych grup składników (obok humektantów i emolientów) aplikowanych na długość.

Proteiny kondycjonują ("impregnują") włosy, zaklejają uszkodzenia włosów, poprawiają ich wygląd - ale tylko należycie użyte ;). Składniki te "pracują" w kontakcie z wilgocią, dlatego:
  • przesadzenie z ilością protein, zwane przeproteinowaniem, skutkuje szorstkością, łamliwością, kruchością i rozdwajaniem się włosów, często występuje też efekt siana;
  • niedomiar protein wywołuje efekt "ciągnięcia się" - włosy przypominają w zachowaniu gumę.

Problemy włosowe XXII: czy włosy można odżywić?




Po przeczytaniu tytułu posta zapewne z automatu padła odpowiedź: "Oczywiście, że tak! Przecież widziałyśmy te wszystkie piękne przemiany!". Tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana ;). Zacznijmy od szkolnej definicji odżywiania.

Odżywianie - pobieranie przez organizm substancji potrzebnych do wzrostu, rozwoju tkanek i utrzymania funkcji życiowych. Sama ta definicja, pochodząca z lekcji biologii czy przyrody wskazuje na to, że proces ten dotyczy jedynie żywych komórek. Jak wiemy, we włosie żywe komórki posiada jedynie cebulka i to właśnie tą część możemy odżywiać poprzez dietę, suplementację oraz zewnętrznie, dzięki wcierkom i olejom. Tam zachodzą procesy, dzięki którym komórki przerabiają dostarczone im dobroci na swoje substancje budulcowe - nazwane zbiorczo metabolizmem. We włosowej cebulce odżywianie faktycznie zachodzi.

Rozdanie odlewkowe ;)




Ciekawy pomysł wpadł mi do głowy wczoraj, oczywiście tradycyjnie tuż przed drzemką xD. Mam trochę baniakowatych produktów do włosów do spłukiwania, trochę odpowiednich na odlewki opakowań, urodziny się zbliżają... ;)

Myślę więc, że taki mały zestaw "na spróbowanie" ucieszy niejedną z Was, zarówno jeśli chodzi o doświadczone, jak i o początkujące włosomaniaczki ;). Tak więc przygotuję dla Was 3 zestawy zawierające po 4 wybrane przez zwycięzców próbki (ogólnie więc 4 x 100ml = 400ml w jednym zestawie).

Dostępne odlewki:




Nowości i ich składy: Kallos i Stapiz



Takie miłe doświadczenie - wrócić do domu na weekend, gdzie czeka "wielka i ciężka paczka" (jak stwierdził mój tata :P). Dobrałam się do niej bezzwłocznie, chociaż wiedziałam, co czeka mnie w środku :). Jednak nawet takie prezenty dla samej siebie sprawiają wielką przyjemność w okresie okołourodzinowym :D.

W kartonie znalazłam takie oto wspaniałości:



Jagodowo na włosach? ;)



W ostatnim czasie skupiłam się (prawie całkowicie) na teście jednego włosowego produktu do spłukiwania. Była nim maska Kallos Blueberry - produkt, który sądząc po otrzymywanych od Was wiadomościach cieszy się sporym zainteresowaniem ;). Pomyślałam więc, że być może moja opinia będzie przydatna w kontekście decyzji zakupowych ;).



Hair Jazz / Hairbell - dużo hałasu o nic?



Od dawna nie miałam już wrażenia, że coś atakuje mnie z lodówki. Wynika to zapewne stąd, że ostatnio żyję w pewnym oderwaniu od włosowej rzeczywistości xD. Stan ten uległ jednak w ostatnim czasie zmianie, szczególnie, gdy dostałam ponad 20 wiadomości dotyczących jednego zestawu produktów: czy polecam, czy zamierzam stosować, co o nim sądzę... Przyznaję, że w tym momencie sytuacja mnie zaskoczyła i powędrowałam na stronę dystrybutora tego cuda. Ciekawość moją spotęgowała także informacja przeczytana na Wizażu, że negatywne opinie o tych środkach są usuwane. Pomyślałam (i słusznie!), że będzie zabawa :D.

Mowa tutaj o zestawie szampon + odżywka Hair Jazz, znanym onegdaj pod nazwą Hairbell.

Skład szamponu: AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAÏNE, COCAMIDE DEA, HYDROLYZED SOY PROTEIN, HYDROLYZED KERATIN, EGG SHELL EXTRACT, ALCOHOL, CAMPHOR, METHYLISOTHIAZOLINONE, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, PYRIDOXIN HCL, PERFUM, CITRIC ACID, CARBOXYMETHYL CHITIN, PROPYLENE GLYCOL, 5-BROMO-5- NITRO-1,3 DIOXANE, C.I. 42090, ALPHA AMYL CINNAMAL, LINALOL.

Dość typowy szampon z gatunku "rypaczy", dodatkowo zaprawiony solidną dawką protein soi, keratyny oraz ekstraktu ze skorupki jajka. Zawiera także etanol, kamforę oraz śladowe ilości chlorku witaminy B6, karboksymetylowanej chityny ( czyli chityny zmodyfikowanej grupami karboksylowymi i metylowymi) i zestaw konserwantów.

Skład odżywki: AQUA, PARAFFINUM LIQUIDUM, HYDROLYZED SOY PROTEIN, CETEARYL ALCOHOL, CETEARETH-20, HYDROLYZED KERATIN, EGG SHELL EXTRACT, ALCOHOL, CAMPHOR, METHYLISOTHIAZOLINONE, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, PYRIDOXIN HCL, PERFUM, DIPALMITOYLETHYL HYDROXYETHYLMONIUM METHOSULFATE, CITRIC ACID, PROPYLEN GLYCOL, 5-BROMO-5-NITRO-1.3-DIOXANE, ALPHA AMYL CINNAMAL, LINALOL

Produkt ponownie mocno proteinowy o parafinowej bazie, reszta opisu w zasadzie jak przy szamponie (nie zawiera jednak detergentów).

Kilka spostrzeżeń po obejrzeniu składów - w zasadzie jedyne substancje aktywne w tym kosmetyku (w rozsądnej ilości) to proteiny, dodatkowo zaprawione ekstraktem ze skorupki jajka, kamforą i jedną z form witaminy B6. Ryzyko przeproteinowania - spore, a dodatkowo wiele środków na porost zawiera w swym składzie proteiny, jednak ich producenci nie deklarują aż tak szałowego działania.

Wertując stronę w dalszym ciągu zauważyłam link do raportu z testów klinicznych (dla zainteresowanych). A że bezsenność ostatnio mnie męczy, to zrobiłam sobie pyszną herbatę, obstawiłam się orzeszkami i zabrałam za czytanie. Tutaj można przeczytać reklamę producenta / dystrybutora.

Po przejrzeniu reklamy oraz raportu nasuwa mi się kilka spostrzeżeń:

  • Raport mówi o 28-dniowym teście, w reklamie mowa o 30 dniach.
  • Czy grupa 60-61 kobiet (różnica spowodowana ciążą jednej z uczestniczek) o kasztanowych, brązowych lub ciemnych (ogólnie) włosach jest reprezentatywna - sprawa dyskusyjna ;).
  • Całkiem obiektywna metoda pomiaru - rozjaśnienie przed testem fragmentu pasemka "od skóry", a po teście pomiar odrostu na próbce: 10 włosach).
  • 28-dniowy średni przyrost w grupie kontrolnej, która stosowała jedynie swój ulubiony szampon (nie Hairbell / Hair Jazz) wynosił 1,47+/-0,16cm. 28-dniowy średni przyrost w grupie badanej, która stosowała codziennie szampon i odżywkę Hairbell / Hair Jazz wynosił 1,52+/-0,18cm. Daje to domniemane przyspieszenie o 0,5mm = 0,05cm (1/20 cm!) na niecały miesiąc. Jak to się ma do reklamowanego średniego przyrostu rzędu 2,9cm i maksymalnego wynoszącego 4,5cm wg reklamy i 123-procentowe zwiększenie porostu?? Wyniki się podwoiły, dziwnym trafem :P. Jako ciekawostkę dodam, że maksymalny przyrost w grupie nie używającej HJ wynosił 1,83cm, a w grupie korzystającej z HJ: 1,80cm (zabawne ;)). W dłuższej perspektywie również nie widać różnić większych niż 1mm między grupą badaną i kontrolną.
  • Widać również pewne różnice w procentach zadowolonych użytkowników (na różnych badanych polach) między raportem i reklamą.

Dla jasności - odnoszę się obecnie jedynie do obietnic reklamowych oraz opublikowanego raportu. Wierzę, że jakiemuś odsetkowi konsumentów środki te przyspieszą porost, ale na pewno nie o tyle, ile mówi reklama. Poza tym usuwanie negatywnych opinii już samo w sobie dawało sporo do myślenia... 

Marketing dźwignią handlu! :D
loading...

Migdały, miód, hibiskus i winogrona - dla włosów ;)



Włosowe produkty do spłukiwania - jeden z moich wielkich -holizmów, podobnie jak lakieroholizm (chociaż ten drugi obecnie przeszedł w formę uśpioną :P). Przez moje zbiory przechodzą rzesze tego typu kosmetyków, a dziś nadszedł czas na recenzję dwóch masek Seri od Farcom: miodowo-migdałowej oraz winogronowo-hibiskusowej.