Kallos, Maska Keratin - przyjemny produkt (mało)proteinowy



Włosy, włosy, włosy... Każdy ich typ ma jakieś plusy i minusy. Moje cienkie i rzadkie "niskopory" są niezmiernie skłonne do obciążenia i niedomycia, przez co czasami nabijam się, że niedługo tylko Domestos im pomoże (żart oczywiście ;)). Z tego względu produkty marki Kallos zajmują w moich kosmetycznych zbiorach poczesne miejsce. Dziś opowiem Wam o wersji Keratin.


Swój litrowy baniaczek kupiłam jakiś czas temu, dlatego też na zdjęciach widzicie starą wersję. Obecnie opakowania tych masek są białe ;). Nie polecam upuszczania takich plastikowych wiader na podłogę - raczej tego nie zniosą.Opakowanie jest ładne (ale ze względu na wielkość - nieszczególnie poręczne), etykiety natomiast - trwałe i czytelne.

1000ml tej maski kosztuje 8-12 zł, w zależności od miejsca (Hebe, Drogerie Natura, Jasmin, Kosmyk).

Skład:


Mocno emolientowo-antystatykowa baza doprawiona jest niewielkimi ilościami (znajdują się tuż za regulatorem pH- kwasem cytrynowym) humektantów (nawilżaczy - glikol propylenowy), protein (mlecznych i keratyny), silikonów. Zawiera także kompozycję zapachową i konserwanty (bez parabenów). Krótko, zwięźle - nie jest to produkt zbyt odżywczy.

Ma postać średnio gęstego, pół-transparentnego białego kremu o słodko-męskim zapachu. Mnie on akurat nie przeszkadza ;).


Stosowałam ten produkt zarówno przed myciem (solo lub w miksach na 20-60 minut przed) jak i po myciu (na około 2-10 minut). Ta maska (jak i wszystkie produkty Kallos) ma szczególnie liczący się dla mnie plus - w żaden sposób nie obciąża mi włosów, niezależnie od tego ile jej użyję. Pozostawia włosy miłe w dotyku, sprężyste, ładnie skręcone i błyszczące, a jej zapach nie utrzymuje się po myciu. Nie skraca czasu świeżości włosów w najmniejszym stopniu.

Zawiera niewiele protein (moje proteinolubne włosiska zapewne chciałyby ich znacznie więcej), jednak osoby o włosach bardziej wrażliwych na te składniki powinny pamiętać o ryzyku przeproteinowania przy częstym stosowaniu.

Wydajność oceniam na średnią, jednak przy tak niskiej cenie za tak duże opakowanie nie poczytuję tego za jakiś szczególny minus - przynajmniej mam okazję ją zużyć bez najmniejszych problemów i w rozsądnym czasie ;). Jak już wspominałam - nie jest to produkt mocno odżywczy i ciężki, więc może sprawić zawód osobom oczekującym dociążenia włosów. 

A jakie są Wasze doświadczenia z Kallosami? Znacie, lubicie? A może wręcz odwrotnie?
loading...

Komentarze

  1. Kallos Banana! <3 10 miesięcy zużywałam, ale było warto :D teraz sie przymierzam do Aloe i Color

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem fanką tych masek :)
    Pozdrawiam serdecznie, Juliet Monroe KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ją, ale u mnie kiepsko działała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, nie ma kosmetyków uniwersalnych, dobrych dla wszystkich ;)

      Usuń
  4. Kallosy lubię ;) Keratin to jeden z moich ulubionych obok blueberry i multivitamin ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle wzdycham- nie mam dostępu.
    Za to chodzi za mną jedna maska Essence Ultime Schwarzkopfa z keratyna, perła, olejem z pestek moreli i ekstraktem bursztynu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy u nas taka jest ;)

      Usuń
    2. Nie mam pojęcia:) te serie Essence Ultime reklamuje Claudia Schiffer. Ogólnie podobne do GlissKura- wszędzie keratyna;) ale kilka masek ma ciekawe składy.

      Usuń
  6. Bardzo lubię Kallosy :) Obecnie zieszałam ze sobą wszystkie resztki, które mi zostały, bo te wielkie słoje zajmowały za dużo miejsca :P I tak mam swoja własną autorską mieszankę, która składa się z Kallosa Multivitamin, Aloe, Keratin i Banana (najwięcej) i... jest jeszcze lepswza niż każda z nich solo :) Ja wykończę mój miks to sięgnę po jagodowego braciszka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na razie Kallosy nie zawładnęły moim sercem :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię tego Kallosa, dodaję do niego kilka kropli keratyny hydrolizowanej, fajnie podbija skręt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię Keratin. Uwielbiam robić sobie saunę z tą maską :)

    Pozdrawiam,
    > http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tę maskę w mniejszej wersji. Nauczyłam się kupować małe opakowania, a nie całe bańki. Może mniej się opłaca, ale zawsze można przetestować kilka. Lubię ją, bo nie obciąża włosów. Obecnie używam jeszcze Omega 6, ta dopiero daje mi po włosach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to i tak nie powstrzymuje przed testowaniem kilku xD

      Usuń
  11. Lubię tą maskę, jednak moim ulubieńcem jest Multivitamin i Blueberry :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Tej wersji nie znam...jeszcze :D Obecnie testuję czekoladową :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam tę wersję (bardzo puszyła mi włosy, ale moje kudełki nie lubią protein) oraz wersję bananową (przeciętniak)- za to pachniała cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam maskę Kallosa. Ja ją jeszcze udoskonaliłam...

    http://ecoholist.blogspot.com/2014/10/odzywka-kallos-keratin-jak-udoskonaliam.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Kombinacje zawsze na propsie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie kallosy są świetne do mycia. Mam troszkę przesuszoną skórę głowy i niskopory, po myciu kallosem są świeże, dociążone, ale nie przeciążone. Polecam spróbować :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz