Dlaczego promocja na kosmetyki do makijażu w Rossmannie mnie nie interesuje?
Dziewczyny, najpierw chciałam Wam zbiorczo podziękować za gratulacje pod poprzednim postem - jest mi bardzo, bardzo miło, że tak dobrze odbieracie mojego bloga i osobę. Dziękuję!
Jak pewnie wszyscy wiedzą - w Rossmannie zapanował szał promocyjny: przez trzy tygodnie przecenione o 49% są: podkłady, róże, korektory (pierwszy tydzień), cienie, eyelinery, tusze (drugi tydzień, promocja trwa), lakiery, szminki, kredki do ust (trzeci tydzień). Z całego wymienionego przeze mnie asortymentu interesują mnie tylko lakiery. A dlaczego?
To, co obecnie widuję na tej promocji w Rossmannach to sceny jak dla mnie wręcz dantejskie. Kosmetyki początkowo pełnowartościowe są wymacane, otwierane, próbowane na dłoniach/twarzach/ustach/oczach i odkładane na półkę. To, że potem kupimy widocznie zaschnięty tusz czy macaną szminkę to jeszcze pół biedy - wywalimy, ale co w momencie, kiedy nie zauważymy, że kosmetyk został otwarty wcześniej?
Teraz nadszedł czas na kilka historii "z życia wziętych". Od szesnastego roku życia noszę soczewki kontaktowe, co (podobno) zwiększa prawdopodobieństwo występowania chorób oczu. W tym czasie (a mija już 8 lat mojego bycia kontaktowcem) tylko raz cierpiałam męki i katusze związane z zapaleniem spojówek, i to przez prawie 6 tygodni. Ot, kupiłam wymacany tusz w Rossmannie (pierwszy i ostatni taki mój zakup w tym miejscu) i zdecydowałam się go użyć (człowiek był młody i głupi), a następnego dnia mogłam już bez charakteryzacji grać królika. Wiadomo - mógł mnie uczulić sam kosmetyk, ale nie był to pierwszy egzemplarz tego tuszu (pozostałe dwa, wcześniejsze, zakupiłam w drogeriach typu "no name"). Ba, nawet lekarz zapytał mnie, czy istnieje prawdopodobieństwo, że kupiłam nieświeżą, otwieraną maskarę...
Sytuacja druga - jak niektórzy z Was wiedzą z mojego FP - od piątku "z dumą" noszę na twarzy objaw aktywnej opryszczki. Stan ten chyba implikuje to, że wyłapuję w otoczeniu osoby z tą samą przypadłością :P. Nie dalej jak w poniedziałek, udawszy się do Rossa w celu zakupu holograficznych lakierów Eveline zobaczyłam coś, co po prostu wbiło mnie w parkiet. Dziewczyna z ewidentnym ogniskiem opryszczkowym przejechała sobie szminką po ustach, zamknęła ją i odłożyła na półkę (nie był to tester). Krew się we mnie zagotowała i nie omieszkałam w dość ostrych słowach zwrócić dziewczynie uwagę. Szminkę kupiła, nawet przeprosiła, ale ile takich zachowań ma miejsce? Tego nikt nie wie.
Pani trzymająca kilka tuszy do rzęs w ręce, otwierająca każdy po kolei i wycierająca szczoteczkę o gwint zakrętki w towarzystwie ekspedientki to chyba najczęstszy widok, jaki obserwowałam w poniedziałek (odwiedziłam 5 przybytków). Wiem, rozumiem - drogeria duża, testerów bardzo często brak, bo firmy ich nie dosyłają, a klientki chcą zobaczyć pędzelek/kolor/cokolwiek. Ale do choroby jasnej, dajmy niemacającym klientom możliwość zakupu świeżego kosmetyku! Rozumiem, że pracownice nie są w stanie upilnować tłumu (udaje się to w Jaśminie, Naturze, Firlicie...), ale też nie sądzę, by właściwym było zachęcanie klientek do otwierania kosmetyków, co widzę nagminnie. Hebe okleiło swoją kolorówkę paskami magnetycznymi i jakoś to funkcjonuje.
Osobną sprawą jest oświetlenie samych szaf, które znakomicie skraca trwałość kosmetyków. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że nie jest to wina samej drogerii - szafy są im dostarczane przez firmy. Niemniej - wyżej od zaoszczędzonych pieniędzy cenię sobie swoje zdrowie i brak występowania upierdliwych objawów chorobowych :P.
Ktoś mi może zarzucić, że jednak kupuję tam lakiery, które również mogą być (i są) macane, a dodatkowo one przecież też stoją w szafach "ogrzewanych" lampami. Kosmetyk tego typu jednak posiada pewną mieszankę rozpuszczalników, w której większość drobnoustrojów nie przeżyje. Dodatkowo - nawet najbardziej niestandardowe klientki nie sprawiają, że ma on kontakt z błonami śluzowymi (jak w przypadku oczu i ust). Na ewentualnego "gluta" też mam metody czysto chemiczne, więc lakier potrafię zreanimować. Poza tym niektórych marek lakierowych nie uświadczę nigdzie indziej tylko tam...
Rossmannie, proszę, weź ogarnij ten bajzel!
Masz calkowita racje, gdyby firmy popracowaly nad testerami i zabezpieczeniami zapewne wyszloby im to na plus bo więcej osób kupowaloby kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńSo true ;)
UsuńHej wiem że troche późno :P ale ja zawsze na tychpromocjach kupuje sobie podkład w szklanym słoiczku jest on zawsze oklejony (zabezpieczony) więc nie ma problemu macania ale tak, spotykam się z tym macaniem często :(
UsuńBrawo Kaś!
OdpowiedzUsuńMoże po kilku/nastu postach tego typu napisanych przez znane i lubiane blogerki Rossmann wreszcie zwróci uwagę na ten problem i jakoś go rozwiąże. Najprościej byłoby zabezpieczać produkty taśmą i od razu byłoby wiadomo co jest macane, a co nie. Szkolenie dla personelu też by się przydało, bo nie raz, nie dwa widywałam ekspedientki, które same zachęcały klientki do otwierania pełnowartościowych produktów i ich próbowania.
Dzięki ;)
UsuńO tak, szkolenie, oklejanie kosmetyków i testery!
Na tej promocji kupiłam tylko i aż tusz do rzęs Max Factor, choć mam jeden w zapasie z Yves Rocher a teraz wykańczam inny.Yves Rocher jest ładnie zafoliowany i powinien stanowić wzór dla innych firm.Chyba wolę wydać trochę więcej,ale mieć pewność, że mam świeży i nieotwierany kosmetyk. Rossmannowi na razie podziękuję.
OdpowiedzUsuńPo tej "spojówkowej" akcji też przestałam oszczędzać, a pakowanie kolorówki to powinna być norma!
UsuńZgadzam się z tobą, mnie także przeraża to co robią ludzie! Ale opowieścią o szmince i opryszczce mnie przeraziłaś.. Kiedyś w rossmannie (bynajmniej u mnie) były banderole, ze nie dało się otworzyć tuszu, nie zrywając banderoli, przez co klientki nie otwierały i nie próbowały na sobie, Jednak to było kiedyś, teraz już kosmetyki zaklejane nie są :(
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że sama nie spotkałam się z banderolami w Rossmannie ani razu :/
UsuńJa idę zawsze pierwszego dnia z rana jak mam możliwość i wtedy jest jeszcze znośnie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie sytuacja z macaniem kosmetyków w Rossie ma miejsce ciągle, tylko w trakcie promocji ma większe nasilenie. Ale to oczywiście moje zdanie.
UsuńMożemy sobie łapki podać. Też cenię bardziej własne zdrowie i urodę niż te nieszczęsne 49%. Rzadko co kupuję w Rossmanie, chyba że lakier do paznokci. :)
OdpowiedzUsuńZ kolorówki obecnie kupuję w zasadzie tylko lakiery ;)
UsuńO tak ! Ja wczoraj zaleciałam bo chciałam kupić tusz ( którego notabene nie kupiłam :D ) i zobaczyłam te kobiety prawie że z rąk sobie wyrywające ostatią sztukę czegoś , odkręcanie , smarowanie ! KOSZMAR ! Ja też zupełnie nic nie kupiłam na tych promocjach ;D
OdpowiedzUsuńJa może kupię jakiś lakier, jeśli jakieś jeszcze zostaną do mojego wyjścia z pracy xD
UsuńJa poszłam pierwszego dnia rano i nie było tłumów. Polecam też takie mniej oblegane Rossmanny, wiadomo że w centrum handlowym zawsze jest więcej ludzi niż w jakimś na obrzeżach, albo nie w samym centrum.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o maskary, to jeśli widzę dzikie tłumy, albo nie jest to pierwszy dzień promocji, to proszę ekspedientkę o wyjęcie tuszu z tych szuflad pod szafą, nowego nieużywanego, nie spotkałam się jak dotąd z odmową, co najwyżej jakimś marudzeniem pod nosem.
Przyznam, że jeśli mam do wyboru drogerię, w której muszę prosić o niemacany kosmetyk i drogerię, w której po prostu są niemacane zawsze wybiorę tą drugą.
UsuńJa jak nie mogę znaleźć czegoś niemacanego a potrzebuję to kupić, zamówię przez internet. Ostatnio szukając szamponu, żeby sprawdzić skład, co widzę? Otwarty szampon, ktoś powąchał i odłożył otwarty. Dobra, szampon krzywdy nie zrobi (chociaż może - w zależności od składu) ale można do tego podejść kulturalnie szanując innych ludzi!
OdpowiedzUsuńhttp://makingoftheboss.blogspot.com/
Wąchanie kosmetyków - następny problem drogeryjny :/
UsuńJa wczoraj widziałam jak sama ekspedientka otwierała kilka tuszy i pokazywała klientce, ta oczywiście niczego nie kupiła, a tusze zostały odłożone na półkę... Niestety ludzie też się zachowują jak bydło, staranowaliby pod tymi szafami, masakra ;) Macają, malują się, a później odkładają, nie mogę na to patrzeć ;/
OdpowiedzUsuńUważam, że w przypadku braku testerów sklep powinien się tym zainteresować i sam wystawić po jednym kosmetyku jako tester, sklep dużo by nie stracił...
UsuńProblem jest niestety taki, że jeśli nie zmieni się nic w samych klientkach i ekspedientkach, to mimo testerów produkty pełnowartościowe będą nadal otwierane.
UsuńJestem w szoku! Już teraz boję się cokolwiek tam kupić..
OdpowiedzUsuńSama jestem po prostu ostrożna.
UsuńZgadzam się z Tobą , też niestety ostatnio przechodziłam zapalenie spojówek i wydaje mi się że to przez jakiś tusz do rzęs. I mnie osobiście jakoś nie ciągnie do tej promocji w Rossmannie może nie dlatego że jest dużo osób bo u mnie w małej miejscowości są 2 drogerie Rossmann , ale dlatego że większość produktów jest pootwieranych , ja kosmetyków w drogeriach nie otwieram a po ostatniej promocji w Rossmannie kupiłam sobie wyschnięty tusz , może nie był drogi, ale sam fakt że się do niczego już nie nadawał. :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Tego otwierania wszystkiego jak leci nie ogarniam.
UsuńWiedziałam, że w Rossmannie dzieją się różne rzeczy, ale tak kompleksowym opisem przeraziłaś mnie. Rossmann powinien wprowadzić jak Hebe paski magnetyczne. Może w końcu wezmą to pod uwagę. Całe szczęście bardziej mi po drodze do SP niż Rossmanna. A mam wrażenie, że tam sytuacja wygląda lepiej.
OdpowiedzUsuńPaski magnetyczne to jest rozwiązanie. W żadnej innej drogerii nie widziałam procederu otwierania kosmetyków na taką skalę :/
Usuńnajlepsze byłoby jednak całkowite foliowanie kosmetyków, jak już wyżej wspomniany przez Anonimka w komentarzach np. tusz do rzęs YR
Usuńmiałam kiedyś przyjemność kupić w Hebe cień do powiek z takim właśnie idealnym, nienaruszonym paskiem, po czym po otwarciu w domu przywitał mnie radośnie odciśnięty calutki paluch wraz z idealnie odwzorowanymi liniami papilarnymi ;/
dlatego wolę kupować kosmetyki on line, a swatche szukać na blogach, jeśli już naprawdę potrzebuję coś dobrać kolorystycznie, szukam testera do skutku :)
Po tym jak kupiłam pomacany cień to również stwierdziłam ze dziękuję za takie promocje :(
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest nas coraz więcej :/
UsuńNie tylko w Rossmanie tak jest, ostatnio na promocji w Naturze też widziałam takie sceny.
OdpowiedzUsuńI klientki nie potrafią się zachować, ale też sklepy i drogerie nie potrafią się zabezpieczyć - brak ochronek na kosmetykach które nie są testerami albo... brak testerów. Ileś razy byłam świadkiem, jak podczas promocji(ale nie tylko, "na co dzień" także) po prostu nie było testerów, czy to błyszczyków, czy cieni czy pudrów, albo były np tylko 1-2 odcieni z gamy 6 czy 8.
A że np podkład ciężko jest kupić w ciemno, jeśli jest to coś, czego dotąd się nie znało, no to klientki macają pełnowymiarowe kosmetyki...
Ja z tego powodu mojej mamie wzięłam odcień ciemniejszy niż normalnie nosi, bo jedyny egzemplarz jaśniejszego był tak styrany, że aż napisy schodziły, a puder wzięłam w ciemno, bo testery magicznie zniknęły.
Rozwiązuję ten problem w ten sposób, ze kupuje swoją kolorówkę gdzie indziej. Chociażby na przecenach w Hebe czy Naturze (za wszystkie oczywiście ręczyć nie mogę, ale w tych, do których chodzę ani razu nie widziałam tego typu scen - w Rossie za to nagminnie).
UsuńSama wczoraj zwróciłam uwagę kobiecie, bo otwierała po kolei wszystkie tusze, by pooglądać szczoteczkę.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że ona zaczęła na mnie krzyczeć, że jak niby ma kupić bez sprawdzania...
Tego problemu prawdopodobnie nawet tester by nie rozwiązał. Niektórzy MUSZĄ otworzyć pełnowartościowy kosmetyk :/
UsuńMam takie samo zdanie! Dla mnie to jakaś paranoja, jak można otwierać kosmetyki! Same pewnie by się oburzyły gdyby dowiedziały się, że ktoś "macał" ich kosmetyk zanim go kupiły jako nowy.
OdpowiedzUsuńJeśli już zdarzy mi się coś kupić w Rossie z kolorówki to zawsze biorę rzecz najbardziej z tyłu i milion razy oglądam czy przypadkiem to nie było otwierane.
A te szafy ogrzewane to już kompletna porażka bo jest to wina tylko i wyłącznie producenta a sklepy też powinny zareagować, zadzwonić, że ich szafy grzeją kosmetyki, mnie to bardzo zniechęca i gdy dotknę ciepły kosmetyk nie kupię go nawet gdy jego cena wynosi 3 zł...
Chyba się starzeję, ale już mi się nie chce tak przeglądać kosmetyków. Po prostu po kolorówkę idę gdzie indziej ;)
UsuńW naturze pracownice macaja razem z klientkami :)
OdpowiedzUsuńNie ma co generalizować, nie w każdej. W DN w mojej miejscowości nie ma takich "wyczynów" ;-)
UsuńNa szczęście u mnie panie w Rossmannach ostro zwracały uwagę macantom w myśl znanej zasady, że macane należy do macanta. Kilka klientek potulnie powędrowało do kasy. Nauczą się, tak myślę ;-P.
Zależy gdzie. W Naturze w moim rodzinnym mieście (niedużym) pracownice bardzo pilnują szaf z kolorówką. Zawsze ktoś tam jest i, co prawda niezbyt dyskretnie, obserwuje, czy klientki nie otwierają pełnowymiarowych produktów. A jeżeli którejś się to uda, to od razu zwracają uwagę, tym bardziej, że praktycznie wszystkie produkty mają testery.
UsuńZa to Rossmann - pełna samowolka, a po tej promocji to w ogóle pobojowisko na całej kolorówkowej części...
Natalia - tak powinno być w każdym Rossmannie!
UsuńAnonimku, u mnie w Naturach panie właśnie też tak pilnują.
Bardzo aktualne. Ja kupiłam 3 tusze. Pierwszy suchy. Zobaczymy jak reszta. Nie rozumiem czemu one nie są zaklejane
OdpowiedzUsuńczytajcie drogerie i uczcie się!
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuńja staram się omijać drogerie gdy są tam promo --> nie chcę zostac stratowana, miec połamane ręce i wybierac resztki z szaf gdzie pozostały same odpadki.
OdpowiedzUsuńI wydaje mi się że jezeli kobiety same nie zmienią podejscia do macania kosmetyków to nawet sztab ochroniarzy pilnujących nie pomoże. Problem tkwi w nas.
Masz rację Aswertyno, pociąg do macania trzeba z narodu wyplenić.
UsuńLudzie testujący produkty budzą we mnie odrazę. Trudno upilnować klientów, a kiedy zwraca się im uwagę są bardzo zaskoczeni, że tak nie wolno
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trzeba na to zwracać uwagę!
Usuńzgadzam się w zupełności. sama, co prawda, skorzystałam z promocji, ale ile się nawściekałam przy okazji to głowa mała. chcę czarną kredkę, patrzę sobie na master drama, w szafie bajzel, randomowo weń wetkniętych tak z pięć kredek. i każda napoczęta. szlag jasny może trafić. a było to w rossmanie mało uczęszczanym, nie chcę nawet wiedzieć jak sprawa wygląda gdzieś w warszawie...
OdpowiedzUsuńw Warszawie też są drogerie mniej i bardziej oblegane. ja kupuję tylko w tych najmniej uczęszczanych i rano pierwszego dnia promocji. oczywiście proszę też ekspedientkę o wyjęcie produktu z półek pod szafą . wtedy wszystko jest ok :))
UsuńJak już napisałam - w Rossmannach problem z otwieraniem kosmetyków występuje stale, tylko w czasie promocji wzmaga się na sile.
UsuńI wolę drogerie, w których nie muszę prosić o wyciągnięcie świeżynki ;)
Otwieranie kosmetyków to istna plaga niestety... Sama otwieram np szminkę, ale TYLKO wtedy gdy już jestem zdecydowana na zakup i chcę sprawdzić czy przede mną nikt jej nie macał... Parokrotnie uchroniło mnie to przed kupieniem wysmarowanej/ułamanej szminki która miała być pełnowartościowym produktem... Ale niektórych kosmetyków typu właśnie tusz do rzęs, eyeliner czy błyszczyk nie da się tak sprawdzić. Paski magnetyczne na kosmetykach to powinien być standard w drogeriach, a już zwłaszcza w ogromnych sieciówkach typu Rossmann.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie, paski to konieczność.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńa nie szalałam za bardzo, kupiłam tylko to, co akurat mi się kończy, czyli puder, no i kilka kredek do oczu, bo postanowiłam zacząć używać kolorów innych niż czarny (za bardzo nie zaszaleję, bo kupiłam granat i brąz ;)). O, tusz też kupiłam, bo stary już wysechł na wiór. Starałam się brać z końca półki, no ale wiadomo, jak ktoś się uprze, to i stamtąd weźmie do zmacania :/ Z Natury poszłam do Biedronki i tam tusze Bell były zapakowane w ten sposób http://3.bp.blogspot.com/-cmYRKRlr29Q/UTzuoXjrWxI/AAAAAAAACIM/b87KtWC3uX4/s320/201303101458.jpg . Może to jest wyjście ?
OdpowiedzUsuńTak, w pełni się zgadzam, że takie pakowanie to najlepsze wyjście:)
UsuńTo na pewno jest wyjście, ale zależące od producentów ;)
Usuńojej ta historia z dziewczyną z opryszczką mnie przeraziła! Raczej nie spotkałam się z takimi sytuacjami, albo po prostu nie zwracałam na nie uwagi, ale faktycznie to nie jest fajne. Też bym nie chciała nabawić się przez jakiś głupi kosmetyk choroby...
OdpowiedzUsuńMam szczęście do takich sytuacji widocznie :P
Usuńkażdy kosmetyk powinien być zaklejony taśmą, to ogranicza otwieranie albo uświadamia innym kupującym że kosmetyk był macany. Proste rozwiazanie ale skuteczne, małe drogerie często zaklejają tak same kosmetyki.
OdpowiedzUsuńJa nie kupiłam i nie kupię nic z Rossmana,czy innych drogerii bo nie jest mi nic potrzebne. Podkład mam, puder też, lakiery leża kilka lat i trzeba je wyrzucić a nie kupowac nowe. A kupować coś bo jest promocja nie ma dla mnie sensu.
Jako pasjonatka lakierów - cóż, jestem nieszkodliwym freak'iem i chętnie sprawiłabym sobie jakiś lakier w promocyjnej cenie ;)
UsuńNo niestety zgadzam się w 100% z tym macaniem kosmetyków, też tego nie lubię, ale nawet przy mnie przy wyborze tuszu do rzęs Pani Ekspedientka ostatnio sama otwierała wszystko jak leci, żeby mi pokazać szczoteczki, ich kształt i czy są silikonowe:p zwykle brałam te z tyłu półek, ale najczęściej i tak już wszystkie są pootwierane:/
OdpowiedzUsuńAle co gorsze - słyszałam, że bardzo często przychodzi dużo testerów produktów, ale ponieważ są to testery, za które nie trzeba płacić, pracownice same między siebie rozdzielają to co chcą, a dopiero to czego nie chcą wystawiają jako testery na drogerię -.-
ps: a ta z tą opryszczką to już jakaś totalna masakra:P
Nic mnie już chyba nie zdziwi :P
Usuńhah, no masakra:p za to naturę w swoim mieście muszę pochwalić, bo się wczoraj wybrałam po swoją pierwszą paletkę i wszystkie były niemacane i dziewczyny bardzo pilnowały szaf pod tym względem:p :)
UsuńDlatego nie kupuję raczej w drogeriach szminek. Raz też wyszłam z opryszczką i domyśliłam się, że to po szmince. A wydawało się, że nie była otwierana...na lakiery na pewno się skuszę myślę, że Sally H. i Bijorous czy jak to się tam pisze, bo w standardowej cenie ich nie kupuję :)
OdpowiedzUsuńTo był Twój pierwszy epizod opryszczkowy?
UsuńJa też nie wybieram się na Rossmanowską promocję.
OdpowiedzUsuńMoże wybiorę się na lakiery ;)
UsuńI właśnie przez to macanie nie kupiłam tuszu :-( Wszystkie maskary jakie były zmacane, upaćkane i niedokręcone. Dodam, że było ich około dziesięciu. Koszmar
OdpowiedzUsuńPlaga, powiadam.
Usuńmasakra, tak samo szukałam wczoraj szminki, chyba z 5 było w kolorze którym chciałam a wszystkie zmacane, dorosłe kobiety a kultury brak...:(
OdpowiedzUsuńtak w ogole jak zwykle się wtrace z głupimi pytaniami ale znasz jakąś wartą uwagi litrową odżywkę bez protein, oprócz Kallosa Color? Bo sama nie wiem czy takich Seri albo Kallosa Silk mogę używać na zmianę z proteinówką, w końcu trochę protein mają.
Smutne :/
UsuńScandic: Coco, Fruit, Color Protection. A Seri nie mają protein ;)
Wg mnie firmy powinny pakować np tusze do pudełek które są szczelnie zaklejone. W Ameryce juz dawno ro wprowadzili. Mnie to dziwi tylko jedno dlaczego tusz jakiejś która możemy dostać w Polsce jak i w Ameryce jest pakowany tylko w tym drugim kraju ale u nas juz nie -_- widać ze firmy maja głęboko gdzieś polskich konsumentów
OdpowiedzUsuńBo ludzie i tak kupią, co widać właśnie po promocji w Rossmannie.
UsuńJa kupiłam kilka kosmetyków w tej szalonej promocji, ale tylko dlatego, że jedną z klientek salonu gdzie pracuję jest Pani Z Rossmanna. Wyciągnęła mi wszystko z szuflady, przyniosła z zaplecza i dzięki temu faktycznie skorzystałam z uroków rabatu. Wcześniej, kiedy nie miałam takiej możliwości - omijałam szerokim łukiem -40% Rossmanna czy Natury. Też noszę soczewki i świeży tusz to dla mnie świętość:)
OdpowiedzUsuńOczywiście - klientki-maczaczki to zło, ale 50% winy zwalam na firmy, które zamiast wszystko zafoliować, zamknąć w kartonikach i dostępne pozostawić tylko testery - mają to gdzieś, bo i tak znajdzie się naiwniak, który kupi.
Dlatego tusze kupuję w drogeriach, w których nie muszę o świeżaczki prosić ;)
Usuńwłaśnie chyba kupiłam taki wymacany tusz w rossmannie, bo od kiedy do pierwszy raz użyłam to strasznie swędzą mnie oczy, ale może to zwykla alergia..
OdpowiedzUsuńNie polecam zbytnio sprawdzać odporności swoich oczu :P
UsuńJak widzę jak ktoś "maca" produkty od razu podnosi mi się ciśnienie. :/ często ludzie "macają" tusze do rzęs/ :/
OdpowiedzUsuńI szminki. I podkłady...
UsuńTeż nie raz widziałam takie sceny. Ostatnio nawet kobieta otworzyła cień (nie tester) i przy lustereczku od stojaków z biżuterią zaczęła malować sobie oczy. Nikt nie zwrócił jej uwagi.
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu w Rossmannie chciałam kupić pomadkę z Rimmela, ale jeśli nie dostanę z rana w poniedziałek to wolę nie próbowac potem bo nie wiadomo kto i ile razy ją macał.
Naród trzeba zacząć uświadamiać...
Usuńa ja kupiłam zmacany tusz.. :(
OdpowiedzUsuńJeśli Cię to pocieszy - prawdopodobnie nie tylko Ty...
UsuńOjej ciesze się że u mnie w mieście nie ma takich scen, i szczerze mogę powiedzieć że w Rossmannie akurat nie spotkałam się ze zmacanymi produktami.
OdpowiedzUsuńChwalebna, niestety mniejszość :/
Usuńmnie promocje w rossmannie również nie kuszą z tego samego względu. Wolę iść do zwykłej drogerii gdzie kosmetykio podawane są spod lady :)
OdpowiedzUsuńO właśnie, albo do sieciówki z pozaklejanymi produktami.
UsuńNa promocjach w rossie nie kupiłam nic, może wybiorę się po lakiery, ale to też nie jest pewne. :) Ominął mnie więc cały ten zakupowy szał i bardzo się cieszę, bo takie widoki bardzo mnie denerwują. :P
OdpowiedzUsuńTo podejście masz jak i ja ;)
UsuńDlatego nigdy nie kupię kolorówki z rossmanna :) fuj! :) wolę sklepy gdzie się pilnuje towaru przeznaczonego na sprzedaż. Chociaż u mnie w mieście ochroniarz jest bardzo cięty na dziewczyny buszujące w rossmanowskich szafach z kolorówką... dlatego biedny ma beznadziejną opinię na mieście... a ja zawsze go bronie bo ma chłop rację! :)
OdpowiedzUsuńTaki ochroniarz to wręcz skarb!
Usuńja się skusiłam, jednak postawiłam na kosmetyki zamykane bardzo szczelnie ;))
OdpowiedzUsuń;)
UsuńFakt, niezły burdel szczególnie podczas tej promocji zrobił się w Rossmannie. Ja kupiłam jedynie jedną mascarę, na której była nalepka z kodem kreskowym tak przyklejona, że miałam pewność że nie była otwierana ;)
OdpowiedzUsuńTo Ci się udało ;)
UsuńWedług mnie powinni zaklejać kosmetyki i już :) Nie wspominając już o tym, że do wszystkiego powinien być tester, jeśli firma nie przysyła, powinni poświęcić jeden kosmetyk właśnie na tester, a nie później wszystkie pootwierane ;/
OdpowiedzUsuńWiesz, wydaje mi się, że nawet testery tego procederu nie powstrzymają. Naród lubi macać ^^
UsuńBiorąc pod uwagę, że chociażby Hebe ma -40% również dość często, to jednak wolę swoje pesos zostawiać tam xD
OdpowiedzUsuńRozmawiałam kiedyś z jedną z dziewczyn która właśnie była przydzielona do działu z kosmetykami w czasie promocji. Powiedziała, że ona nie jest w stanie upilnować klientek. Na zwracanie uwagi często reagują agresją. Mówi, ze nawet jakby pozaklejali kosmetyki to klientki i tak znalazły by sposób żeby dostać się do środka. Ale z drugiej strony jak piszesz: ten sposób w Hebe się sprawdza. Rossmann to mega sieciówka i po prostu mają to w nosie. I tak będę mieć sprzedaż. W czasie takich promocji staram się kupować produkty których jest dużo, jest nimi małe zainteresowanie, wyciągam "z tyłu" i wybieram mniej obleganego Rossmanna. Ale co z tego. Ostatnio za jednym tuszem przejeździłam chyba 6 Rossów, bo w każdym były pootwierane. Ostatecznie na koniec zrezygnowałam z niego i wybrałam tusz których było dużo na półce.
OdpowiedzUsuńWiesz, gdybym nie miała porównania właśnie z Hebe to może też stwierdziłabym, że sytuacji opanować się nie da. Ale jak widać - da się.
Usuńmasz racje :) ja tez poluje tylko na lakiery
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na urodzinowe candy :)
Pozdrawiam majowo :)
Właśnie, muszę izopropanolu dokupić :D
UsuńMasz całkowitą rację! Nie cierpię kiedy wszystkie tusze są ubrudzone dookoła,a lakiery do paznokcie otwarte. Dlatego ja złowiłam tylko podkład, który sprawdziłam i był szczelnie zapieczętowany. Najbardziej śmieszy mnie kiedy szczoteczka tuszu do rzęs jest pokazana, a niektóre panie i tak muszą sobie zajrzeć do środka. To samo jest z dezodorantami i balsamami. Dlatego staram się kupować tylko zapieczętowane i ofoliowane kosmetyki, a jeśli takiego nie ma, to biorę z samego końca ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://chemical-cheap.blogspot.com/
Taaa, macanie kosmetyków to stan ducha xD
Usuńna obecnej promo Rossmanna wycwaniłam się i wzięłam zafoliowany tusz z dolnej szuflady, na oczach ekspedientki. nic nie powiedziała, chociaż klientki chyba nie powinny am grzebać :) dzięki temu mam niemacany na 100% tusz :)
OdpowiedzUsuńNie oceniam Cię oczywiście, ale sama wolę dopłacić i oszczędzić sobie takich akcji ;)
UsuńJa ostatnio byłam świadkiem w rossmannie jak kobieta w średnim wieku otworzyła lakier do paznokci, wymalowała sobie paznokieć na kciuku, pooglądała ze wszystkich stron po czym odłożyła go na półkę. Mało ze skóry nie wyszłam...
OdpowiedzUsuńMnie się najbardziej podoba, jak ktoś sobie otwiera dezodorant w spray'u, psika na zakrętkę i sprawdza jaki ma zapach (tak jakby zapach dezodorantu był na prawdę tak super ważny...). Robi tak z kilkoma, a potem wybiera oczywiście ten najlepszy, pozostałe odkładając na swoje miejsce. No kuźwa! Zrobi tak kilka osób i już połowy dezodorantu nie ma... A inni potem kupują taki po zwykłej cenie. Dlatego zawsze, ale to zawsze jeśli kupuję dezodorant w spray'u, to sięgam po te z końca półki.
OdpowiedzUsuńDzisiaj bylam w rosmanie i okazuje sie ze firma miss sportu pakuje czesc swoich produktow, dzisiaj oczywiscie zwrocilam uwagę na szminki, ktore byly zapakowana i testery tez byly dostepne. Wiec mysle ze jednak na tej promocji cos mozna znalesc ;)
OdpowiedzUsuńMnie promocja nie interesuje, bo mam za daleko do Rossmanna ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszym rozwiązaniem byłoby pakowanie kosmetyków w dodatkowe folie ochronne, jak np. są w Avonie. Przynajmniej jest pewność, że nikt tego nie otwierał.
Tak, to prawda wszystko, co piszesz.. Dlatego coraz mniej kupuję rzeczy w Rossmanie, a jak już muszę to patrzę na to, żeby były zapakowane.. bo to co kiedyś widziałam to szok, jak dziewczyny paćkają wszystkim naokoło;/
OdpowiedzUsuńJak widzę,że takie rzeczy się dzieją to szlag mnie jasny zalewa. Tester leży obok ale paniusia musi sprawdzić czy rzeczywiście ten produkt tam się znajduje...porażka ;/
OdpowiedzUsuńHave you ever thought about publishing an e-book or guest authoring on other sites?
OdpowiedzUsuńI have a blog centered on the same ideas you discuss and would love to have you share
some stories/information. I know my viewers would enjoy
your work. If you are even remotely interested, feel free
to shoot me an email.
Here is my website - Occhiali Da Sole ray ban
Wiecie... nie wiem jak to jest do końca z tymi zabezpieczeniami.. kiedyś zamówiłam przez neta kredke do brwi loreala z uk i dostałam ją zapakowaną w opakowanie plastikowe (takie jak są szczoteczki do zębów), nawet z instrukcja obsługi, a u nas w drogeriach kupuje sie poprostu sam produkt bez opakowania...
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa! Swoją drogą ostatnio szukałam kosmetyków w Internecie i trafiłam na bardzo fajny sklep https://cosmed24.pl/katalog/140-meble-kosmetyczne/63-fotele-kosmetyczne-hydrauliczne/, w którym kupiłam mój ulubiony krem do twarzy w dużo lepszej cenie. Polecam!
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo jak Marco89, wolę zobaczyć co ma do zaoferowania hurtownia w przystępnej cenie a kiedy nie znajdę tego czego szukam to dopiero zaglądam do popularnych sklepów, marek. Korzystając z mniej popularnych kanałów dystrybucji można bardzo wiele zaoszczędzić.
OdpowiedzUsuńNie powiem… sporadycznie udaje mi się natrafić na tego rodzaju artykuły, a tu widzę tylko oraz wyłącznie solidnie zrobione wpisy! Nie wiem, kto się tym specjalizuje, niemniej jednak ta osoba serio zna się na rzeczy, oby tak w dalszym ciągu!
OdpowiedzUsuń0secacribbo-1980 Ashley Adams Download crack
OdpowiedzUsuńcentmerlige