Pierwsze doświadczenia z Cassią ;)
Jak już Wam pisałam wcześniej, w wymiankowej paczce od cudownej Kaśki nieoczekiwanie znalazłam opakowanie Cassi z Pola Henny. Moja dobrodziejka, specjalistka w kwestii hennowania i indygowania, twierdzi, że jest to najmocniejsze zioło tego typu dostępne w naszym kraju - i dobrze, bo na moje niskopory byle co nie zadziała :P
Chodziłam wokół niej jak na szpilkach, więc gdy tylko trafił mi się w miarę wolny dzień przystąpiłam do dzieła. A właściwie nawet dzień wcześniej ;).
Wieczorem zalałam 50g Cassi sokiem z połowy cytryny i naparem rumiankowym (dwie torebki ziela w szklance wody) o temperaturze około 80 stopni Celsjusza. Herbaty ziołowej dodałam tyle, by uzyskać konsystencję trochę gęstszą niż śmietany. Miseczkę owinęłam folią spożywczą i zostawiłam na noc w ciepłym miejscu.
Tak wyglądała moja ziołowa papka z sokiem z cytryny i herbatą rumiankową:
Rano dodałam jeszcze soku z cytryny (z połowy owocu) oraz odżywki Kallos Color (wersja bez silikonów, bo są co najmniej dwie :P) w proporcji 1:1 w stosunku do zioła (czyli 50g Cassi i 50g odżywki, mniej więcej - nie odważałam składników ;)).
Mieszanki wyszło sporo:
Swoje włosy wyrypałam (mycie mocnymi szamponami to dla mnie codzienność) szamponem Joanna Naturia Pokrzywa i zielona herbata. Po myciu przeczesałam włosy grzebieniem z gęsto osadzonymi zębami, bo w ramach wiosenno-letnich zmian podcięłam o jakieś 3 cm końcówki (ostatnie podcinanie - 1 listopada 2013r.). Czesanie było konieczne, bo mojej mamy nie sposób namówić na cięcie polokowanych kędziorków, a i tak włosy tnie mi na prosto.
Moja bratowa nałożyła mi przygotowaną mieszankę na włosy pasmo po paśmie (oczywiście w rękawiczkach) wykorzystując jedynie dłonie. Obie stwierdziłyśmy, że mogłam zrobić jej jednak mniej :P. Nakładanie nie było kłopotliwe.
Całość owinęła folią spożywczą, założyłam ręcznik i w turbanie chodziłam 3h. Po tym czasie wypłukałam dokładnie włosy, zabezpieczyłam końcówki silikonowym serum i wystylizowałam fryzurę.
Na obejrzenie efektów musiałam poczekać do dnia kolejnego, bo na prowadzeniu korepetycji minął mi dzień aż do wieczora :P.
O poranku dnia kolejnego zastałam na głowie... ciemny blond z miodowym połyskiem w miejscu moich mysioblond kłaczków ;). W pewnym świetle niektóre pasma moich włosów przed tą przygodą wyglądały na siwe (:P), a obecnie widzę tylko miodowo-złote refleksy! Nie jest to zmiana mocna, jednak dla mnie i otoczenia jak najbardziej dostrzegalna ;).
Loki mam trochę niedorobione, jak zwykle po czesaniu :P. Niemniej jednak Cassia podziałała na nie jak najlepiej - włosy stały się mięsiste, jakby grubsze, mniej kaczuszkowate. Jej połączenie z delikatnym podcięciem wpłynęło także na sam skręt, który jest zauważalnie mocniejszy. Podcinanie końcówek co pół roku to dla mnie idealna częstotliwość ;).
Tak dla porównania - cięcie sprzed pół roku, na zdjęciu dobrze jest widoczny mój mysioszary, naturalny blond ;)
Jestem już po pierwszym pocassiowym myciu - woda przy spłukiwaniu szamponu była beżowa :P. Przyznam, że zasmuciło mnie to konkretnie, bo efekt niezmiernie mi się podoba i chciałabym go pogłębić. Ale po wyschnięciu okazało się, że wizualnie nic się nie wypłukało :D
Plan na kolejną ziołową przygodę - dodać więcej soku z cytryny, zrobić mocniejszą herbatę rumiankową i nie dodawać odżywki :D.
Przeszłyście w ostatnim czasie jakieś przygody z farbowaniem włosów? ;)
masz przesliczne wlosy!!! czy to znaczy ze ta cassia farbuje wlosy??? od dawna mysle nam jej kupnem , ale mam wlosy bardzo jasne blion i nie chcialabym zadnych zmian kolorystycznych...
OdpowiedzUsuńWidzisz jakas roznice w kondycji wlosow?
Z tego, co wiem, Cassia nie farbuje, o ile się jej nie utleni. Nakładana na włosy od razu po sporządzeniu (instrukcje podają, że do godziny wymieszania) nie powinna zmienić koloru włosów. :)
UsuńTak, jeśli nie pozwolisz utlenić się barwnikowi, to Cassia nie farbuje ;)
Usuńaaaa, dzieki :)
UsuńUwielbiam takie miodowe blondy, szkoda, że mam za ciemne włosy, żeby nosić taki bez farby chemicznej (wrażliwa skóra głowy). :) Cassię użyłam i fajnie wyrównała kurczakowe refleksy na moich rozjaśnianych wtedy włosach, a przy tym też je pogrubiła. Teraz farbuję henną.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że jak dorobię się siwulców to najpierw zacznę od farbowania henną. Mam bardzo złe doświadczenia z farbowaniem chemicznym :P
UsuńJeeest moc!
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj szukałam o niej informacji :)
OdpowiedzUsuńJa mam naturalny jasny blond i trochę się boję. Wyczytałam, że może zostawić po sobie zielonkawy odcień :(
Cassia na naturalnych włosach? Na pewno nie.:)
UsuńMówisz, że próbować? :)
UsuńMusiałabyś mieć turbojasny blond albo włosy rozjaśniane, poza tym nie musisz przecież utleniać Cassi ;)
UsuńJa włosy hennuję regularnie Khadi z amlą i jatrophą. Szkoda tylko, że nie rozjaśnia górnych partii i mam na głowie coś w rodzaju ombre. :P
OdpowiedzUsuńJeśli to takie ombre jakie myślę, to zapewne jest cudne :D
UsuńW moim życiu miałam jedną, wręcz masakryczną. Kiedyś jak zaczynałam liceum był szał na jedno grubsze pasemko z lewej czy to prawej strony włosów, od spodu. Najpierw miałam różowe, potem czerwone, a następnie chciałam je przemienić w blond ... no i ... stało się ... wyszedł mi siwokoperkowyblond - byłam zrozpaczona, dobrze, że mama wracała z pracy to po drodze kupiła mi brązową farbę :) Teraz to wspominam z uśmiechem na twarzy. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mój konkurs z rozdaniem
http://fantazjewroclawianki.blogspot.com/2014/05/witam-was-wszystkich-jak-wiecie-na-moim.html
:)
Swoje przeboje z "niby-średnim brązem" też teraz wspominam już z uśmiechem :P
Usuńfaktycznie kolor jest teraz taki ciepły, złocisty:) muszę koniecznie spróbować:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :D
UsuńJaaaki fantastyczny efekt! :D Mam bardzo podobny kolor włosów do Ciebie (choć może jednak bardziej rudo-żółty) i już wiem, w co zainwestować, żeby go ożywić na lato! :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :D
Usuńna jednym zdjęciu w tle chyba widzę litrową maskę Seri :D
OdpowiedzUsuńA tak, "skitrała" się :P
UsuńŁadne masz te loki :)
OdpowiedzUsuńOo tak, miodowo- złotawe refleksy są śliczne, też pojawiły się u mnie po cassi :)
OdpowiedzUsuńMuszę znowu zrobić :D
Teraz będę się starać jej efekt pogłębić :D
UsuńJakoś bałabym sięjej używać :o
OdpowiedzUsuńA dlaczego?
Usuńśliczne włosy!
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńBardzo ładny efekt. Ciekawe jaki dałaby na moich włosach. Mam ciemniejsze i to mocno ciemniejsze od Twoich w połowie farbowane. Ciekawe czy byłoby cokolwiek widać.
OdpowiedzUsuńMusisz spróbować, żeby się przekonać ;)
UsuńJak lubię Twojego bloga, tak samo patrzenie na hennę wywołuje u mnie dreszcze na wspomnienie o megamigrenie po hennie khadi. Kolor piękny, z chęcią zaproponowałabym siostrze - blondynce, ale niestety, ona też cierpiała po farbowaniu mnie henną. :P
OdpowiedzUsuńPrzez zapach?
UsuńTak. Zdarzyło mi się cierpieć przez zabawy z kosmetykami, ale zazwyczaj to była kwestia zaglądnięcia do swego zestawu małego migrenowca i było po kłopocie. Za to henna... Brrr.
UsuńMoje migreny na szczęście na smrody nie reagują, bo chyba musiałabym zmienić zawód :P
UsuńZachęcasz, chyba juz od pół roku kupuje Cassie i jakoś nie mogę się zebrać. Muszę się w końcu skusić i zobaczyć czy mój blond przy jakichś dodatkach ulegnie zmianie.
OdpowiedzUsuńTeż zbierałam się długo aż zostałam wyręczona ;)
UsuńTo ja tu sobie posiedze i trochę sobie pozielenieje z zazdrości z moimi spuszonymi pseudo-falami :D Z ciekawości, o ile masz włosy dłuższe na prosto?
OdpowiedzUsuńMoże swoim włosom musisz jeszcze dobrać odpowiednią pielęgnację i stylizację?
UsuńWłosy na prosto mam tak z 5-7 cm nad stanik.
Ja uwielbiam wszelkie roślinne mieszanki, zwykle farbowałam henną ciemny brąz ale gdy spróbowałam Indygo to przepadłam, bo są po nim takie cudne włosy:) Gdybym była blondynką na pewno także spróbowałabym Cassi, u Ciebie wyszło naprawdę ładnie:)
OdpowiedzUsuńZ indygo też jestem ostatnio na czasie, ale nie organoleptycznie ;)
Usuńbardzo bardzo podoba mi się uzyskany efekt! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńkurcze, czy odżywka w stosunku 1:1 z cassią to nie za dużo?
OdpowiedzUsuńA czemu za dużo? Uzyskałam przecież zadowalający efekt, co złego mogłoby się stać?
Usuńczytałam, że dodaje się tylko odżywkę po to, aby nie było takiego przesuszu :) ale chyba wykorzystam twój sposób, bo moje włosy są strasznie suche :)
UsuńAlbo dla konsystencji, lepiej się wtedy nakłada ;)
UsuńA przesuszu się nie boję, to zjawisko mi obce ;)
no to od teraz zdecydowanie więcej odzywki dodam :)
Usuńi tak ci zazdroszczę, moje włosy i przesusz to chyba bratnia dusza :( schodze teraz do naturalnego koloru, mam nadzieję ze będą chociaż średnioporowate :)
Ja także jestem posiadaczką mysich włosów, które nie za bardzo lubiłam ;D teraz się do nich przyzwyczaiłam ale i tak robią się jaśniejsze i nie mam pojęcia czemu ;) Na hennę miałam się skusić już dawno ale jednak trochę się boję ;D Podoba mi się efekt na Twoich włosach ;)
OdpowiedzUsuńSwój kolor lubię, ale ostatnio nosi mnie na jakieś czasowe zmiany :P
UsuńSłońce ;)
ja cassi nie utleniam a kolor i tak jest, taki silny miodowy polysk, schodzi dosc szybko, a bloto na glowie trzymam 3 godziny ;-) swietne masz te loczki!
OdpowiedzUsuńTyle, że moich włosów nakładane kolory słabo się imają ;)
UsuńCzy po Cassi bardzo widać odrosty? Kolor wyjściowy mam zbliżony do Twojego wyjściowego. Już zupełnie naturalny, ostatnie "odrostowe" końcówki ścięłam jakiś czas temu. Myślałam o nałożeniu Cassi, ale nie jestem pewna, czy nie pojawią się odrosty i jak włosy będą się zachowywać po kolejnych nałożeniach. Czy jest to rodzaj farbowania, tylko nie chemiczny? Czy raczej odżywka?
OdpowiedzUsuńBeata
cassia w ciagu miesiaca sie zmywa, wiec nie ma sie co martwic o odrosty, efekt jest bardzo naturalny, nadaje jakby rudo-zloty polysk ale nie jest to kolor kryjacy, siwki dalej swieca ;-)))
UsuńCassia się wypłucze, a jak szybko - zależy to od tego czym i jak często włosy myjesz ;)
UsuńCassia w zależności od przygotowania to odżywka (bez utleniania) lub rodzaj bardzo słabej koloryzacji (nadaje miodowych refleksów po utlenieniu).
Fajny efekt, muszę swoją cassie przy następnym zabiegu też tak utlenić:) Taka rozrobiona na 3 godziny przed nakładaniem nie zmienia koloru włosów wcale.
OdpowiedzUsuńWięc spróbuj utleniania, może coś ruszy :D
UsuńŚliczny kolor Ci wyszedł! I w ogóle masz ładne te kędziorki.
OdpowiedzUsuńJa się tak skradałam do swojej pierwszej henny (technicznie rzecz biorąc - do Indygo), jak pies do jeża. A teraz... sam proces robienia i nakładania ziół na całe moje długaśne włosy trwa może 20 minut, zmywam to po 4 godzinach z obojętną miną, normalka. Efektu w zasadzie nie widzę, bo wykombinowałam taką mieszankę, która prawie idealnie odzwierciedla mój naturalny kolor włosów - ale siwe pokrywa całkowicie ;) Widzę jednak, że włosy mam mocniejsze, bardziej jędrne, mniej mi ich wypada, super. Mam zamiar trzymać się Indygo z Ecliptą jak długo się da.
Dzięki ;)
UsuńO, wybitną praktykę indygową masz :D
w mojej cassi, oprócz cytryny i naparu z rumianku ląduje jeszcze miód :)
OdpowiedzUsuńJeśli zależy Ci na efekcie kolorystycznym to wiedz, że składniki miodu blokują utlenianie barwnika z Cassi. Jeśli go ominiesz - bardzo możliwe, że uzyskasz mocniejszy efekt ;)
UsuńŚliczny kolorek ci wyszedł. Sama zastanawiam się nad henną, ale nie wiem jeszcze jakie kolory kupić, żeby uzyskać tylko lekko miedziany połysk na włosach. W czystych rudościach mi niestety nie pasuje :(
OdpowiedzUsuńNiestety, nie pomogę - specjalistką w koloryzacji absolutnie nie jestem.
UsuńCzy każda odżywka nadaje się do takiej mieszanki? Większość moich odżywek zawiera proteiny ale boje się, że w połączeniu z henną mogłyby zbytnio wysuszyć włosy. Gdzie mogę zamówić tę cassię? Z góry dziękuję za odpowiedź :) Kasia G.
OdpowiedzUsuńNajlepsza odżywka do glossa to taka bez protein i filmformerów ;)
UsuńLadny kolor Ci wyszedl :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że mam do zużycia reszciawkę Casii, no to zużyłam. Z rumiankiem i cytryną. Efekt (przy wyjściowej myszy europejskiej) jest mniej więcej taki http://3.bp.blogspot.com/-1gc1zG3l0Wk/UX3dOcnzzpI/AAAAAAAAt0c/ukD73ZgBj7E/s320/1312957409_f0c37e5ce1ddd7fff4030ee23d77f9bd.jpg . I'm lovin' it ;)
Hahaha, mi może uda się nałożyć znów Cassię w weekend :D
UsuńŁadny efekt :) Po cassi wyglądają na mocniejsze i grubsze, a nawet cięższe.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest ;)
Usuńczego mogę użyć zamiast naparu rumiankowego? mam na rumianek uczulenie i potrzebuję jakiejś alternatywy.
OdpowiedzUsuńWody o temperaturze około 80 stopni Celsjusza ;)
Usuń