Algi i błoto z Morza Martwego w maseczce ;)



Błoto z Morza Martwego jest jednym z moich faworytów jeśli chodzi o oczyszczanie skóry. Jego działanie w formie czystej jest jednak zbyt mocne dla wielu cer, dlatego też w kręgu moich zainteresowań są kosmetyki z jego dodatkiem. W ten sposób w ogniu moich testów znalazła się maseczka do twarzy Organic Shop Algi i błoto z Morza Martwego, otrzymana w ramach współpracy ze Skarbami Syberii.



Maseczka zapakowana jest w miękką, białą tubkę zamykaną na klik. Wygląd opakowania jest przemyślany i nieprzesadzony. Z tyłu znajdziemy naklejkę z informacjami w języku polskim.

75ml kosztuje 12,90zł.

Skład prezentuje się następująco:


Bazą jest hydrolat zawierający ekstrakt z alg oraz mieszanka emolientów i gliceryny. Znajdziemy w niej sporo tytułowego błota z Morza Martwego oraz oleju migdałowego, ekstraktu z morszczyna pęcherzykowatego, witaminę E, sole cynku, magnezu i miedzi mające działanie antybakteryjne. Koniec składu stanowią konserwanty, stabilizatory i kompozycja zapachowa.

Całkiem miło i przyjemnie, ale próbę uczuleniową zawsze warto zrobić ;).

Maseczka ma postać gęstego, lekko zielononiebieskiego kremu (i właśnie konsystencji zawdzięcza swoją wysoką wydajność - jeszcze trochę potrwa, zanim ją zużyję), pachnącego... męską wodą kolońską. Na szczęście nie jest to zapach intensywny i szybko wietrzeje ;)


Maseczkę stosowałam średnio dwa razy w tygodniu po uprzednim peelingu skóry twarzy na około 10-15 minut. Nie daje efekt turbo-oczyszczenia, jednak... działa ;). Po jej użyciu skora jest zauważalnie oczyszczona, gładka, nawilżona i odrobinę wygładzona. Mimo długiego używania nie zauważyłam u siebie objawów podrażnienia, przesuszenia czy innych negatywnych efektów.

Niemniej, tak jak wspominałam, nie należy od tego produktu oczekiwać "prania, sprzątania i gotowania i wyrzucania śmieci". Pozostawia skórę odświeżoną, a poza tym zauważalnie zmniejsza produkcję sebum. Nie jest to jednak stan stały - po jakiś dwóch dniach od aplikacji wszystko wraca do tłustej normy. Dzięki swoim zdolnościom do absorpcji sebum zmniejsza wielkość (a co za tym idzie i widoczność) porów oraz zaskórników, jednak nie eliminuje tych drugich. 

Długotrwałe bibułki matujące w maseczce, zaprawdę :P.

Z całą pewnością mogę ją polecić osobom mającym problem z nadmiernym przetłuszczaniem się cery, jednak jeśli ktoś liczy na megaoczyszczenie i eliminację zaskórników - będzie prawdopodobnie zawiedziony.

Co obecnie króluje w Waszym maseczkowym zbiorze? ;)

Komentarze

  1. Moja skóra ma skłonność do błyszczenia, więc to produkt dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w swoim maseczkowym zbiorze mam glinki, przeróżne :)
    Błotko brzmi obiecująco, ale na bieżąco muszę walczyć z zaskórnikami więc dla mnie odpada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błoto akurat zaskórnikowym killerem jest, ale w formie czystej ;)

      Usuń
  3. Avon! :D uwielbiam tą z glinką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawiłam sobie ją ostatnio, będę sprawdzać xD

      Usuń
  4. Moje włosy są suche i przyklapnięte. Przestaly się puszyć, gdy zmieniłam odżywkę na emolientową. Szampony, których używam mają w składzie m.in. aloes. Chciałabym, żeby moje włosy były uniesione u nasady i takie 'lejące' się. Może jakbym zmieniła szampony na inne, to włosy by się poprawiły. Używam oliwy z oliwek i olejku ze słodkich migdałów jako maski, ale nie przynoszą zbytnio efektów. Może podałabys mi nazwy jakichś szamponów bez protein? Co myślisz o Barwa Naturalna, Szampon `Jabłko antonówka & Vitamin Complex LA? Viki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jaki sposób używasz olejów jako maski?

      Ten szampon składowo wygląda jak rypacz, ze swej strony mogę Ci podsunąć też Joannę z pokrzywą i zieloną herbatą.

      Usuń
  5. Dobrze że jej nie zamówiłam ! A wczoraj robiłam zamówienie i długo się nad nią zastanawiałam ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Błoto z Morza Martwego Alepia. Szczerze go nienawidzę, ale działa fajnie (to bardzo skomplikowana relacja). Wydaje mi się, że nieco redukuje zaskórniki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Produkt raczej nie dla mnie. Mam suchą skórę z przetłuszczającą strefą T, ale ta maseczka byłaby dla mnie za mocna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wydaje Ci się, że masz skórę mieszaną i być może odwodnioną?

      Usuń
  8. Dostałam ją kiedyś gratis do zamówienia w Lawendowej Szafie, muszę w końcu ją odkopać i wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. chętnie bym wypróbowała :P) : )Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja z innej beczki - czy kwas migdałowy (półprodukt) można łączyć w jednym produkcie z olejami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, jednak będzie potrzebny emulgator, bo kwas ten rozpuszcza się w wodzie, etanolu alpo glikolu propylenowym.

      Usuń
    2. Czyli jak rozpuszczę np. w hydrolacie, dodam olej i żel hialuronowy, to będzie ok, czy muszę jeszcze czymś co zaprawić? ;)

      Usuń
  11. Dla mnie za dużo dobroci w jednym miejscu w tej maseczce ;) Ostatnio stawiam na minimalizm w składzie - łatwiej wtedy mogę zdiagnozować co konkretnie mi służy, a co nie.

    P.S. A mogłabyś zdefiniować pojęcie "maseczka/działanie oczyszczające"? ;> Nie, nie zbijam się, serio nie wiem, czy chodzi o uspokojenie cery i załagodzenie niedoskonałości (efekt "jakby wchłonięcia pryszczy" po użyciu produktu), czy wręcz przeciwnie-> oczyszczenie=detoks=wywalenie spod skóry wszystkich "dobroci" na wierzch i wysyp krost.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze jestem zaskoczona, bo jak dla mnie ona ma skład w granicach "niebogatości" :P

      Chociaż w zasadzie ja znam swoją twarz jak zły szeląg, więc mogę stosować produkty wieloskładnikowe.

      A nie ma czegoś pomiędzy? ;) Wysypów w zasadzie już nie doznaję. Uważam, że działanie oczyszczające to takie, kiedy po użyciu (niekoniecznie jednym, może być po kilku) widzę - "wyciągnięcie" sebum z porów, skutkujące ich obkurczeniem i zmniejszeniem wielkości zaskórników (tzw. słaby efekt oczyszczający, występujący przy korzystaniu z tego produktu) lub usunięcie części zaskórnikowych czopów, czyli ich częściowa likwidacja (mocny efekt oczyszczenia, rzadko przeze mnie uzyskiwany).

      Usuń
  12. Ciekawe jak innej firmy kosmetyk z "morzem martwym". Przyznam, ze problemy ze świeceniem skory mam ostatnio większe.

    OdpowiedzUsuń
  13. obecnie używam dwóch maseczek jedną z glinkę czarną z morza martwego a druga to glinka chińska niebieska tybetańska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glinki chińskie - nie znam ich jeszcze z autopsji ;)

      Usuń
  14. Hej, czytam cię od dawna (legendą jesteś, no :D), ale dopiero teraz się zalogowałam i mogę komentować ze swojego konta i nie ukrywać się, no :D ja boję się nakładać na twarz cokolwiek, bo (zwłaszcza latem) przetłuszcza się jak cholera :( nawet policzki, które zwykle są przesuszone (nie suche), latem stają się normalne. Dlatego tylko tonik (lekki! bezalkoholowy) i lekki krem nawilżający (do cery tłustej właśnie, ale nie matujący, nie coś tam coś tam, ale właśnie nawilżający). Czasem nawet kremu nie potrzebuję, gdy są takie upały.
    Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale że jak legendą? :P

      Może skup się na odżywianiu w preparatach na noc?

      Usuń
  15. Ja uwielbiam stosować glinkę czerwona i biała :)
    Od lat stosuję też maseczki z AVON-u, a ta z błotem z Morza Martwego jest moim faworytem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz