Ajurwedyjski tonik do włosów - włosowy powiew świeżości ;)
Wspominałam Wam już, że do moich włosowych zbiorów dołączył w ramach współpracy Ajurwedyjski tonik do włosów marki Orientana. To kolejna nie-domowa wcierka w moich zbiorach, jednak chyba pierwsza, która mnie tak zaskoczyła ;).
Tonik, czyli po prostu wcierkę, dostajemy w przeźroczystym opakowaniu ze sztywnego plastiku zamykanym "na klik". Na minus na pewno można zaliczyć brak odpowiedniego aplikatora czy atomizera - sama produkt przelałam do opakowania po mgiełce. Wersja z wcieraniem preparatu zwilżonymi nim opuszkami palców nie jest dla mnie ;).
105ml toniku kosztuje 25zł.
Jego skład prezentuje się następująco:
Znajdziemy w nim sok z aloesu, amlę w proszku, ekstrakty z miodli indyjskiej, jojoby, wąkrotki azjatyckiej, eclipty, shikakai, kozieradki, grzybienia egipskiego, henny, bazylii, lawendy, arniki, rozmarynu, macierzanki, glicerynę oraz niejonową substancję powierzchniowo czynną.
Konserwowany benzoesanem sodu, sorbinianen potasu i alkoholem benzylowym.
Ma całkiem przyjemny i bogaty skład, ale każdy kij ma dwa końce - różnorodność ekstraktów podnosi prawdopodobieństwo wystąpienia nadwrażliwości, więc... pamiętajmy o próbie uczuleniowej ;). Zapewne dla wielu osób będzie posiadał ewidentny plus - nie zawiera etanolu.
Tonik dostajemy w postaci ciemnopomarańczowej cieczy, która pachnie dokładnie jak skrzyżowanie naparu z kozieradki z olejkiem miętowym. Pachnie dość intensywnie, jednak na pewno mniej intensywnie niż wspomniana samorobiona wcierka ;).
Zrobiłam sobie najpierw próbę uczuleniową i w ten sposób zaliczyłam pierwszy stopień zdziwienia - wcierka chłodzi. W ogólności nie lubię, gdy coś nakładane na skalp daje u mnie jakiekolwiek odczuwalne efekty w postaci uczucia ciepła/zimna, pieczenia, swędzenia, szczypania i tak dalej. Poznałam już preparaty, które nie powodują u mnie dziwnych wrażeń skórnych a przy tym działają.
Wykonałam następnie próbę na małym fragmencie owłosionej skóry głowy - prócz chłodzenia nie zanotowałam innych objawów, więc zaaplikowałam go na cały skalp.
Przyznaję, że do mentolowo-kamforowego uczucia zimna musiałam przywyknąć - po kilku aplikacjach przestało mi przeszkadzać. Producent proponuje wcieranie toniku przez okres trzech tygodni codziennie, a następnie zrobić kilka dni przerwy. Nie mogę sobie jednak pozwolić czasowo na codzienne mycie włosów (a tym skończyłaby się u mnie codzienna aplikacja wcierki), więc wcierałam ją tak jak inne - co drugi dzień na 1-8h przed myciem aż do opróżnienia buteleczki (4 tygodnie).
Nie zauważyłam w tym okresie żadnych niepokojących objawów (prócz zimna :P) takich jak wzmożone wypadanie, świąd, podrażnienie czy przesuszenie. Mogę natomiast stwierdzić, że wpływa na przedłużenie świeżości włosów - zwykle przed myciem czuję pewną nieświeżość włosów przy skalpie, a tutaj prawie o tym zapomniałam ^^.
Nie cierpię obecnie na nadmierne wypadanie włosów, jednak ten specyfik jeszcze w pewniej mierze ograniczył to zjawisko o jakąś 1/3 w porównaniu do wyjściowej ilości. Kolejne miłe zaskoczenie, bo biorąc pod uwagę mój tryb życia w ostatnim czasie (chroniczny brak snu + sporo stresów) raczej spodziewałam się wzmożonej migracji mojego włosia z głowy ;).
Wpływu na szybkość porostu nie zarejestrowałam, młode pokolenie bejbików się pojawiło, jednak nie jest to nieopanowany wysyp :P. Widać jedynie delikatne zwiększenie ich ilości ;).
Podsumowując - ograniczył u mnie wypadanie (i w przypadku takich problemów w przyszłości będę rozważać jego zakup) oraz przedłużył świeżość włosów, a także zaowocował niewielką ilością bejbików. Nie zauważyłam jednak jego wpływu na porost.
Wcieracie coś obecnie? ;)
Zrobiłam sobie najpierw próbę uczuleniową i w ten sposób zaliczyłam pierwszy stopień zdziwienia - wcierka chłodzi. W ogólności nie lubię, gdy coś nakładane na skalp daje u mnie jakiekolwiek odczuwalne efekty w postaci uczucia ciepła/zimna, pieczenia, swędzenia, szczypania i tak dalej. Poznałam już preparaty, które nie powodują u mnie dziwnych wrażeń skórnych a przy tym działają.
Wykonałam następnie próbę na małym fragmencie owłosionej skóry głowy - prócz chłodzenia nie zanotowałam innych objawów, więc zaaplikowałam go na cały skalp.
Przyznaję, że do mentolowo-kamforowego uczucia zimna musiałam przywyknąć - po kilku aplikacjach przestało mi przeszkadzać. Producent proponuje wcieranie toniku przez okres trzech tygodni codziennie, a następnie zrobić kilka dni przerwy. Nie mogę sobie jednak pozwolić czasowo na codzienne mycie włosów (a tym skończyłaby się u mnie codzienna aplikacja wcierki), więc wcierałam ją tak jak inne - co drugi dzień na 1-8h przed myciem aż do opróżnienia buteleczki (4 tygodnie).
Nie zauważyłam w tym okresie żadnych niepokojących objawów (prócz zimna :P) takich jak wzmożone wypadanie, świąd, podrażnienie czy przesuszenie. Mogę natomiast stwierdzić, że wpływa na przedłużenie świeżości włosów - zwykle przed myciem czuję pewną nieświeżość włosów przy skalpie, a tutaj prawie o tym zapomniałam ^^.
Nie cierpię obecnie na nadmierne wypadanie włosów, jednak ten specyfik jeszcze w pewniej mierze ograniczył to zjawisko o jakąś 1/3 w porównaniu do wyjściowej ilości. Kolejne miłe zaskoczenie, bo biorąc pod uwagę mój tryb życia w ostatnim czasie (chroniczny brak snu + sporo stresów) raczej spodziewałam się wzmożonej migracji mojego włosia z głowy ;).
Wpływu na szybkość porostu nie zarejestrowałam, młode pokolenie bejbików się pojawiło, jednak nie jest to nieopanowany wysyp :P. Widać jedynie delikatne zwiększenie ich ilości ;).
Podsumowując - ograniczył u mnie wypadanie (i w przypadku takich problemów w przyszłości będę rozważać jego zakup) oraz przedłużył świeżość włosów, a także zaowocował niewielką ilością bejbików. Nie zauważyłam jednak jego wpływu na porost.
Wcieracie coś obecnie? ;)
Testowałam od nich kurację Ajurwedyjską:) Jest rewelacyjna!:)
OdpowiedzUsuńPowiadasz? Może się za nią rozglądnę ;)
UsuńPamiętasz moją kolekcję wcierek na najbliższe dwa lata? Tylko ona stoi mi na przeszkodzie żeby sobie zamówić ten tonik - przedłużenie świeżości bardzo mnie kusi, a jeszcze dodatkowe bonusy jak ograniczenie wypadania i parę babyhairów więcej i cena dopełniają obrazu mazidła które chcę koniecznie mieć.
OdpowiedzUsuńNa razie jej więc nie kupię ale będę o niej pamiętać.
Tak przy okazji, jakaś dobra książka traktująca o barwnikach, z wyszczególnieniem barwników nieorganicznych i laków? Masz coś godnego polecenia?
UsuńZużyjesz i kupisz xD
UsuńSzczerze powiem, że z kobył zwykle nie korzystam, chyba, że chodzi o związki organiczne - wtedy "Preparatyka organiczna" Vogla mi się przydaje.
W innych przypadkach przeglądam publikacje ;)
Ciekawy produkt :) Muszę koniecznie wypróbować, może pomoże i u mnie..
OdpowiedzUsuńCzego i ja Ci życzę ;)
Usuńbyłam i jestem nim zainteresowana, bo 2014 to u mnie rok wcierek :) teraz mam Kulpol L 102, potem zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńRok wcierek, fajnie to brzmi ;)
UsuńRównież mam ten tonik, ale dopiero testuję :) Osobiście bardzo lubię ten efekt chłodzenia, który daje i miętowy zapach :-))
OdpowiedzUsuńEfekt chłodzenia to dla mnie objaw, który lubię i nie lubię, zależy gdzie. Na głowie niezbyt mi odpowiada ;)
UsuńW ten sam sposób działa na mnie kozieradka i nie daje głupiego uczucia chłodzenia, którego nie lubię.
OdpowiedzUsuńTyle, że na każdego działa co innego, Karolino ;)
UsuńBardzo lubię Orientanę i chętnie go wypróbuję :) pssst, ajurwedyjski :)
OdpowiedzUsuńDziękować :D
Usuńmnie się udało taki tonik wygrać w jednym z rozdań. Na razie nie miałam jeszcze okazji wypróbowania, ale przymierzam się :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się spisze ;)
UsuńA nie próbowałeś niczego wewnętrznie?
OdpowiedzUsuńEkstrakty ze swej definicji są komponentami stężonymi, więc 0,5-4% jednego z nich w kosmetyku już potrafi dać widoczne działanie.
Muszę wrócić do stałej pielęgnacji moich włosów i kurczę, kusisz :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ;)
UsuńA palma sabałowa wewnętrznie?
OdpowiedzUsuńDrogo... I pewnie ciężko dostępny... a kusiło mnie coś do wcierania z aloesem akurat! skutki bardzo fajne... chyba kupię sok na promocji w superpharmie i zrobię domową wcierkę! Tylko w jakich ilościach go z woda wymieszaćżeby miał pH tak około 5,5 (czystego się boję,a chce od razu zrobić domowy tonik aloesowy) ?
OdpowiedzUsuńZnam droższe wcierki, a możesz ją do każdego Empiku chociażby zamówić ;)
UsuńRozcieńczyłabym go pięciokrotnie.
W sensie- 1 porcja soku 5 porcji wody? Cholera, mało, na blogach piszą w przepisach 1 do 1 (chociaż to chyba na włosy na długość)- cóż to znaczy więcej miejsca na inne składniki zamiast wody :)
Usuń( a to ze znasz droższe to żaden argument, za sprzedaż całej twojej kolekcji by można niejedno dziecko wyżywić :) co nie jest żadnym zarzutem :) )
To, co podałaś(łeś), to rozcieńczenie sześciokrotne ;) 1 część soku na 4 części wody. Wiesz, że takim rozcieńczeniem 1:1 można mniej odporne włosy... lekko przypalić? ;)
UsuńChyba nieprecyzyjnie się wyraziłam ;) Znam dużo wcierek w podobnych granicach cenowych.
A ten argument uwielbiam :D
Whoah, z faktu ze mam problemy z wypadającymi tłustymi włosami nie wyciągnęłaś automatycznie wniosku ze wniosku że posiadam jajniki, coraz bardziej Cię lubię :D
UsuńW tym samym poście rozmawiam z facetami, i w ogóle wielu przedstawicieli "płci brzydszej" się do mnie zgłasza po poradę - wybacz, jeśli Cię uraziłam ;)
UsuńObie Twoje wypowiedzi nie dały mi pewności co do Twojej płci xD
Uraziłaś? Uchowaj Latający Potworze Spaghetti oczywiście że nie :) A mam taką manierę że jak
Usuńnie piszę pod własnym imieniem to staram się w miarę płciowo neutralnie pisać :)
Warto. Jako mężczyzna prawie na pewno jesteś obciążony łysieniem androgenowym, a palma hamuje przemianę powodującą to schorzenie ;)
OdpowiedzUsuńZa taką cenę bym go nie kupiła, skoro daje takie mierne efekty :/ Ja na porost obecnie stosuję olej Sesa.
OdpowiedzUsuńPo Sesie z dużym prawdopodobieństwem zdjęłabym większość włosów z głowy ;)
UsuńArigato, wypadanie po olejach nie jest sytuacją normalną - Twój skalp może po prostu nie tolerować takich specyfików.
Usuńjeśli tylko radzi sobie z wypadaniem to ląduje na zakupową listę :)
OdpowiedzUsuńA czy jeśli ktoś zaobserwował negatywne efekty używania samej kozieradki to warto jednak próbować tego toniku który też ją zawiera czy raczej nie ma co ryzykować?
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wiedziałam, że aloes może aż tak niszcząco zadziałać! Bardzo mnie to zaskoczyło bo tylko osób się nim zachwyca, zawsze jakiś taki "łagodzący" mi się wydawał.
Wydaje mi się, że raczej nie warto ryzykować. Chociaż... jakie to były konkretnie efekty, Madziu?
UsuńMoże, może. Moja mama jest kosmicznie na niego uczulona na przykład.
Mi ten tonik tez przedłuża swieżość i nadaje objetosc bo włosy przy skórze sa leciutko usztywnione, kiedy go wcieram.Natomiast zauważyłam tez po uczuciu chłodzenia, ktore trwa ok 25 min, pobudzenie krążenia w skórze glowy- takie charakterystyczne uczucie- podobne miałam po użyciu oleju laurowego na skore głowy, soku z rzepy i olejku rozmarynowego.A chciałam zapytać, czy miałaś jakieś doświadczenia z wcierka z Equlibry?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam catty_ie
Nie, jeszcze nie miałam z nią przyjemności ;)
UsuńAaa i zapomniałam dodać ze tonik z orientany mozna kupic na Merlin.pl za ok 20 zł/ catty_ie
OdpowiedzUsuńJa właśnie chcę go zakupić :)
OdpowiedzUsuńJa niedawno kupiłam :) Teraz ma wersje w sprayu :) Dla mnie naprawdę hit! Włosy rosną jak szalone a baby hairow cała masa :)
OdpowiedzUsuń