2+2 gratis w Rossmannie "Zadbaj o siebie, zadbaj o naturę" - moje typy



Kolejny miesiąc i kolejna akcja drogerii Rossmann, skierowana głównie dla członków Klubu Rossmann posiadających odpowiednią aplikację. Sieć drogerii promuje ją jak może, z korzyścią dla nas oraz wielu organizacji, które są wspomagane dzięki naszym zakupom ;). Tym razem padło na produkty przyjazne naturze (nie mylić z naturalnymi - nie wszystkie objęte promocją takowymi są ;)), które w dniach 9-18 stycznia 2018 roku (lub do wyczerpania zapasów) możemy kupić w systemie 2+2 gratis: wybierając 4 różne produkty objęte akcją (regulamin dostępny na stronie Rossmann) dwa najtańsze otrzymamy za darmo ;). Z oferty możemy również skorzystać online. 

Specjalnie dla Was przygotowałam zestawienie produktów szczególnie wartych uwagi - oczywiście według mnie ;). Może ktoś z Was się zainspiruje ;). Akcja obejmuje również środki czystości, zdrowe przekąski i żywność - nie zawarłam ich w spisie, ponieważ uważam, że gusta w tych dziedzinach są jeszcze bardziej subiektywne od kosmetycznych ;).

Alterra


Pomadce do ust Alterra śpiewam peany pochwalne już od dawna - taniutka, łatwo dostępna i co najważniejsze - naprawdę chroni i pielęgnuje naskórek ust. Obecnie poznaję także uroki olejowania włosów olejkami Alterry, więc bogatszych w treść recenzji możecie się niedługo spodziewać. Na razie powiem tyle - jest zacnie ;). Z nieznanych mi kosmetyków tej marki interesowała mnie woda micelarna, ale obejrzałam skład i ilość etanolu mnie usadziła xD.

Biokap


Szampon przeciw wypadaniu włosów Biokap zachwycił mnie w przeszłości (więcej TUTAJ). Od tego czasu produkt ten zmienił swój skład, jednak nadal dochodzą do mnie słuchy o jego świetnym działaniu. Poza nim moją szczególną uwagę zwrócił Lotion przeciwko wypadaniu włosów oraz Kuracja regeneracyjno-odbudowująca. Nie wykluczam zakupu ;).

Dermaglin


Niestety, na promocji według regulaminu znalazły się tylko: maska antycellulitowa i mydło dermatologiczne od Dermaglin, ale ten drugi produkt od dawna wisi na mojej zakupowej liście. Może czas go kupić? ;)

Dudu-Osun


To afrykańskie mydło również od lat śni mi się po nocach. Nawet nie wiedziałam, że można je dorwać w Rossmannie! Takie rozbudowanie asortymentu to ja rozumiem :D.

Himalaya Herbals



Promocja obejmuje pasty do zębów Himalaya, o których naczytałam się sporo dobrego. Może z którąś z nich zdradzę mojego ukochanego Elmexa? Co o nich sądzicie?

Miya Cosmetics (myWONDERBALM)



Kremy myWONDERBALM od Miya Cosmetics opisywałam szeroko TUTAJ i TUTAJ, więc w skrócie napiszę - jeśli szukacie produktów pielęgnacyjnych o przyjemnym, pudrowym wykończeniu i ładnych składach to zainteresujcie się nimi koniecznie ;).

Natura Siberica


Odżywki, szampony, peelingi do skóry głowy... czego dusza zapragnie ;). Mnie wpadły w oko odżywki do włosów przetłuszczających (z myślą o wcieraniu w skórę), ale wszystkie produkty warte są uwagi (przynajmniej ze względu na składy).

O'Herbal



Szczególnie interesujące są szampony i odżywki O'Herbal (o ich działaniu możecie poczytać TUTAJ i TUTAJ), ale żelem pod prysznic z pompką też bym nie pogardziła ;). Może czas na kolejny szampon? :D

Organic Shop



Pisałam na temat peelingu enzymatycznego Organic Shop peany pochwalne już bardzo dawno temu (TUTAJ) i czuję potrzebę powtórzenia przygody z tym kosmetykiem ;). Ciekawe, czy sprawdzi się równie dobrze jak 4 lata temu.

Petal Fresh


Produkty Petal Fresh zadowolą te włosomaniaczki, które poszukują delikatnych detergentów w myjadłach oraz produktów bez filmformerów. Moje plany zakładają zakup którejś z odżywek, bo szampony będą raczej za słabe na moje uparte kudły ;).

Tołpa


Opisywałam kilka kosmetyków Tołpy na blogu (TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ) - u mnie ogólnego zachwytu nie było, ale nie mogę im odmówić ładnych składów. Na pewno u wielu z Was sprawdzają się świetnie, więc czemu by nie uzupełnić zapasów na tej promocji? :D

Vianek



Z marką Vianek nie mam żadnego organoleptycznego doświadczenia (jakoś mi nie wyszło do tej pory ;), ale polska marka o ładnych składach zawsze zasługuje na uwagę.

White Flower


Błoto z Morza Martwego White Flower's to klasa sama w sobie: świetne działanie (ale wrażliwcy powinni uważać) połączone z naprawdę niską ceną jak za pół kilograma takiego cuda. Dodajmy jeszcze do tego świetną dostępność i mamy kosmetyczny must have ;). Opisywałam je TUTAJ.

Pamiętajcie jednak, że promocją objęte są produkty przyjazne naturze, ale niekoniecznie naturalne!

Chętnie poznam także Wasze typy przed odwiedzinami w drogerii. Może wydłużycie moją listę zakupową? ;)

Kosmetyczne hity i kity 2016 roku!



Wydaje mi się, że na ten post podsumowujący czekaliście najbardziej ;). W zeszłym roku zrecenzowałam wiele kosmetyków, które w skrócie można zakwalifikować do trzech kategorii: hity, średniaki i kity. Z racji, że dwie skrajne grupy budzą zwykle najwięcej emocji to właśnie na nich dziś się skupię.

Na szczęście okazało się, że hity dominują nad kitami, więc kosmetycznie mogę zaliczyć rok 2016 na plus ;). Poniżej znajdziecie zestawienie produktów, które mnie zachwyciły, a pod koniec posta poczytacie o bublach, które do mnie trafiły. Każdy z kosmetyków opatrzony jest krótkim komentarzem oraz linkiem do pełnej recenzji. Zaczynamy!

Hity:


Maska Kallos Caviar - emolientowy produkt ze stajni Kallosów, który absolutnie skradł mi serce. Wielbicielką tych wielkich i tanich masek jestem od dawna, ale nawet wśród nich mogę wyróżnić produkty dobre, bardzo dobre i wspaniałe. Ta maska ewidentnie należy do tej ostatniej grupy ;). Recenzję możecie przeczytać TUTAJ.

Dr Sante, Macadamia Hair Mask (Maska Odbudowa i ochrona z olejem makadamia i keratyną) - solidna bomba proteinowa dla włosów potrzebujących tego typu dopieszczenia. Gęsta konsystencja zapewnia sporą wydajność, cena kusi, a efekty działania - boskie. Pełna recenzja dostępna jest TUTAJ.


Dr Sante Maska Keratin - jeśli poprzedniczka była proteinową bombą, to tutaj mamy proteinowy ładunek termojądrowy ;). Moim proteinolubnym włosom bardzo przypadła do gustu, jednak tym, którzy mają włosy bardziej wrażliwe na te składniki zalecam ostrożność. Recenzja - TUTAJ.


Maska Kallos Keratin - tym razem zachwycił mnie produkt "małoproteinowy". Wielka pojemność, niska cena i fajny efekt - nadal jestem fanką produktów Kallos i niewiele wskazuje na to, żeby coś się zmieniło w tej kwestii. Przede mną testy szamponu (tylko za Chiny Ludowe nie mogę zdecydować się na wersję xD). Recenzję przeczytacie TUTAJ.


Maska Kallos Banana - dość lekki, a zarazem emolientowy produkt o przecudnym, bananowym zapachu. Chyba mogę się już nazwać "Kallosomaniaczką"? ;) Pełna opinia - TUTAJ.


O'Herbal, Odżywka do włosów przetłuszczających się z ekstraktem z mięty - świetny produkt do stosowania zarówno na długość włosów jak i na skalp. Odświeża, ujarzmia, łagodzi i odżywia, a do tego ma wielkie opakowanie w przystępnej cenie. Recenzja - TUTAJ.


OleoKremy BIOVAX L'biotica - dają super efekt na włosach już przy zastosowaniu minimalnej ilości, pięknie pachną i można je kupić w zasadzie wszędzie. Przyznaję, że mój pierwszy konkretniejszy kontakt z Biovaxami zapisuję na plus ;). Recenzję porównawczą znajdziecie TUTAJ.


Joanna Seria Hypoalergiczna, Szampon - przecudowny zdzierak idealny dla włosów trudnych do domycia. Mimo swojego zachwytu jego działaniem mam jednak sporo wątpliwości, czy jest on rzeczywiście takich "hypoalergiczny", jak deklaruje producent. Recenzję przeczytacie TUTAJ.


Alberto Balsam, Szampon Sun Kissed Raspberry - tani i dość dobrze dostępny (głównie w Tesco) szampon, który wprawdzie zawiera filmformery, ale moje włosy myje "jak szatan". Do jego zakupu przekonały mnie dobre doświadczenia z balsamami tej firmy. Recenzja TUTAJ


Alterra, Olejek do włosów suchych i łamliwych  
- ta mieszanka olei chodziła za mną już od dawna. Moje włosy pokochały ten produkt, jednak nie sposób wspomnieć, że jego cena w porównaniu do objętości jest wysoka. Pełną recenzję przeczytacie TUTAJ.


Wellness&Beauty, Lawendowy olejek do kąpieli - kolejny kosmetyk, którego używałam niezgodnie z przeznaczeniem ;). Po pierwszym zastosowaniu go na włosy byłam tak zadowolona, że więcej nie wlałam go do wanny xD. Recenzję znajdziecie TUTAJ.


Isana Mademoiselle Raspberry, Balsam do ciała Malina - kolejny produkt wielofunkcyjny w moim zestawieniu ;). Świetnie sprawdza się zarówno do ciała jak i stosowany do kremowania włosów. Pełny opis jego właściwości znajdziecie TUTAJ.


Dove Silk Glow Odżywczy żel pod prysznic - marka Dove kojarzy się z drogeryjnymi składami, bazującymi na mocnych detergentach. Tutaj spotkała mnie duża, miła niespodzianka - w tym produkcie nie znajdziemy żadnych siarczanowych detergenów ;). Pełną opinię o tym produkcie znajdziecie TUTAJ


Marion, 14-dniowa terapia wzmacniająca do włosów - nieszczególnie przepadam za wszelkiego rodzaju ampułkami, ale te zaskoczyły mnie bardzo przyjemnie efektem. Tyle, że nie zużyłam ich w 14 dni, ale o tym przeczytacie w recenzji TUTAJ.


Kaminomoto Hair Growth Accelerator II
Kaminomoto Hair Growth Tonic II 

Obie wcierki Kaminomoto przypadły mi do gustu i teraz żałuję, że tak późno je przetestowałam ;). Szkoda jedynie, że kosztują naprawdę słono. Recenzje toników możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ.


Himalaya Herbals Purifying Neem Cleansing Astringent Toner (Tonik oczyszczająco-ściągający) - wielofunkcyjne cudo! Wykorzystywałam go jako wcierkę oraz "kompres" (przy wykorzystaniu maseczek bawełnianych). W obu podejściach uzyskałam zacne efekty, o których możecie przeczytać TUTAJ.

Isana Young, Żel do mycia twarzy i demakijażu oczu - sprawdził się u mnie świetnie, jednak trochę razi mnie sygnowanie go jako produktu do cer wrażliwych. Etanol i chlorek sodu - z tymi składnikami wrażliwcy z całą pewnością się nie lubią. Dobry, wydajny, tani i łatwo dostępny. Recenzję możecie przeczytać TUTAJ.


Avena Vital Care Żel oczyszczający - delikatny, a jednocześnie skuteczny produkt przeznaczony do mycia cer wrażliwych. Dodajmy do tego szatańską wydajność i mamy produkt wart szczególnej uwagi ;). Opinia - TUTAJ.


Intimea, Emulsja hypoalergiczna do higieny intymnej (wersja różowa) - jeden z wielu multifunkcyjnych kosmetyków, któremu mogłabym śpiewać pieśni pochwalne. Świetnie sprawdza się do mycia zarówno twarzy jak i całego ciała. Sądzę też, że wielu posiadaczy wrażliwego skalpu będzie zadowolonych przy wykorzystaniu tej emulsji do włosów. Niska cena, ładny skład, dobra dostępność - czego chcieć więcej? Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ.


Garnier, Płyn micelarny do cery wrażliwej - kupiłam go za Waszymi namowami i powiem tyle - dziękuję! Wielka butla w niskiej cenie (często można go nawet dostać w dwupakach w Biedronce) zawiera produkt, który radzi sobie z usuwaniem makijażu, nie podrażnia, nie pozostawia lepkiej warstwy ani nie powoduje wysypów niedoskonałości. Recenzja - TUTAJ.


Ziaja Ulga, Płyn micelarny do skóry wrażliwej - płynów micelarnych zużywam hektolitry, więc testuję ich także sporo. Egzemplarz od Ziaji bardzo mile mnie zaskoczył - recenzja TUTAJ.


AA Hydroalgi różowe, Skóra wrażliwa i skłonna do alergii, Płyn micelarny - kolejny dobry micel w niewygórowanej cenie, który dodatkowo jest całkiem nieźle dostępny (Rossmann). Myślę, że wrócę do niego w przyszłości - jeśli nie zostanie wycofany, jak wszystko co dobre... Recenzja - TUTAJ.


Bioselect, przeciwzmarszczkowy krem pod oczy - świetny produkt pod oczy, który trafił do mnie "znikąd" (nie słyszałam nigdy wcześniej o tej marce). I dobrze, że tak się stało, bo to jeden z najlepszych kremów pod oczy jakie miałam. Opinia - TUTAJ.


Miya Cosmetics, myWONDERBALM Hello Yellow - konkretny zachwyt zarówno pod względem działania jak i obsługi. Do uwielbienia brakowało mi tylko dodatku filtrów przeciwsłonecznych. Recenzja - TUTAJ.


Vis Plantis Atopy Tolerance, Krem-emolient barierowy na powieki i wokół oczu
- oto i krem, który wzbudził w mojej skórze zimowy zachwyt ;). Bardzo szybko zaczęłam go stosować na całej twarzy i śmiało mogę go nazwać hitem zimy 2016/2017. Zobaczymy jak sprawdzi się wiosną ;). Recenzję (a w zasadzie pean pochwalny ;)) znajdziecie TUTAJ.


Bioselect, Ujędrniające serum do twarzy i szyi - serum Bioselect również zrobiło na mnie świetne wrażenie. Dopracowane opakowanie, świetne działanie i należyte wchłanianie - ma wszystko, czego oczekuję od produktu tego typu. Recenzja - TUTAJ.


Purederm, Oczyszczający i regenerujący peeling enzymatyczny - godny następca nieodżałowanego peelingu od Apis Cosmetics, któremu zmieniono skład na dużo gorszy. Polecam każdemu ;). Obecnie drżę na samą myśl o tym, że jeszcze w nim mogliby coś pomieszać. Recenzja - TUTAJ.


Casyopea, Maska do ciała z błotem z Morza Martwego - jak dla mnie absolutny hit zarówno na twarz (cudny efekt oczyszczenia dla problemowej, zanieczyszczonej cery) oraz ciało (wygrywa z moim rogowaceniem okołomieszkowym). Tutaj wersja już "rozmieszana" z wodą, ale dla swoich potrzeb możecie takowe błotko kupić z innej firmy w formie wysuszonej. Recenzja - TUTAJ.


Pierre Rene Professional, Royal Mat Lipstick i lakier Monroe Red - dwaj przedstawiciele kosmetyków do makijażu. Te czerwienie królowały u mnie w święta i królują nadal ;). Recenzję znajdziecie TUTAJ.
 

Elizabeth Arden Green Tea - perfumy i wszelkie zapachy zwykle mnie męczyły, ale ten egzemplarz to cudo nad cudami i na dodatek w niskiej cenie ;). Recenzja - TUTAJ

Kity:


Marion, Golden Skin Care, Serum Hialuronowe Nawilżenie- za Chiny Ludowe nie dopatrzyłam się jego działania na mojej skórze. Krzywdy mi nie zrobiło, ale równie dobrze mogłabym niczego nie stosować -.-. Pełna recenzja - TUTAJ.


Ziaja Liście Manuka, Żel myjący normalizujący - za mocny nawet dla mojej pancernej skóry (a możecie mi wierzyć, naprawdę dużo potrafi znieść bez burczenia). Nawet niska cena i funkcjonalne opakowanie nie tuszuje mojego zawodu. Recenzja - TUTAJ.



Biotebal, szampon i odżywka - długo zastanawiałam się, czy umieścić je w kosmetycznych kitach minionego roku. Krzywdy mi nie zrobiły, jednak po tej marce i tak szeroko reklamowanych produktach spodziewałam się chociaż minimalnego, deklarowanego efektu. Dostałam natomiast szampon, który włosów nie domywał i odżywkę, która ma ograniczyć wypadanie, a producent nic nie mówi o jej wcieraniu w skórę głowy (a i skład do takiego wcierania nie zachęca) xD. Podwójną recenzję znajdziecie TUTAJ.


Pro Formula World's Garden Linden, Szampon do włosów przetłuszczających się - kolejny szampon, który nijak nie mył moich włosów. A szkoda, bo jego cudny zapach do dziś śni mi się po nocach... . Recenzja - TUTAJ.


Barwa Naturalna, Szampon z żurawiną - kolejny szampon oparty na mocnych detergentach, któremu nie udało się domyć moich włosów. Czemu się tak stało - nie wiem. Widocznie po raz kolejny włosowa praktyka pokonała teorię. Recenzja - TUTAJ.


Schauma Nectar Nutrition (Odżywczy Nektar), Odżywka-nektar - ciężko było mi nawet ocenić działanie tego produktu, ponieważ domycie włosów po jego użyciu graniczyło z cudem. Recenzję znajdziecie TUTAJ.

Bania Agafii, Odmładzająca maska do twarzy z białą glinką 
- mogę ją nazwać produktem "widmo": nakładam, a efektów działania próżno szukać. Oddaję jej jednak sprawiedliwość - nie zrobiła mi krzywdy. Recenzja dostępna jest TUTAJ.


Himalaya Herbals, Żel oczyszczający do mycia twarzy z Neem (Purifying Neem Face Wash) - ten żel również nie zrobił mi krzywdy, ale też w żaden sposób nie oczyszczał mojej skóry. Ba, zostawiał na niej śliską warstewkę, której bardzo nie lubię. Pełna opinia - TUTAJ


Isana Young, Active Clear, Anti Pickel Serum (Serum przeciw wypryskom do cery tłustej i zanieczyszczonej) - serum nijak nie spełnia swojej deklarowanej roli. Jego wpływ na zmiany trądzikowe jest... żaden xD. Dobrze, że chociaż nie spowodowało u mnie powstawania nowych. Recenzja - TUTAJ.

Jak wygląda Wasz prywatny ranking kosmetyczny? Może pokrywa się choć w części z moim? ;)