Bania Agafii, Odmładzająca maska do twarzy z białą glinką - produkt, którego działania próżno szukać
Kosmetyki produkowane przez firmy rosyjskie testuję z mniejszym bądź większym powodzeniem. Obecnie ciężko jest się na ich temat wypowiadać. Produkcja na rynek UE została przeniesiona do Estonii, więc obecnie można kupić ten sam produkt w różnych wersjach składowych i o zmienionej konsystencji (info wprost od Was). W przeszłości zaopatrzyłam się w kilka maseczek do twarzy z linii Bania Agafii. Dziś mam dla Was recenzję jeden z nich: Odmładzającej maski do twarzy z białą glinką.
Maseczka zapakowana jest w miękką, ale solidną saszetkę z zakrętką. Szczerze? Niezbyt wygodnie dozuje się z niej produkt. Otwór jak dla mnie jest za duży i już przy lekkim naciśnięciu możemy zaliczyć opcję "kosmetycznego gejzera" we wszystkie strony. Niemniej jednak zastosowanie saszetki obniża cenę produktu, a sam design jest ładny, swojski i budzący zaufanie.
100ml tej maski kosztuje, w zależności od miejsca, 5-8zł. Swoją kupiłam w Kosmyku.
Skład:
Glinka kaolinowa na drugim miejscu w składzie spowodowała, że oczy zaświeciły mi się przy zakupie mocniej. Dodatkowy efekt oczyszczenia zawsze na propsie ;). Z tej okazji spodziewałam się także, że maska będzie tworzyła białą warstwę na twarzy (przekonacie się dalej jak bardzo się myliłam...). Warto zauważyć, że nie znajdziemy tutaj sławetnego "Aqua with infusion of..." (o którym pisałam TUTAJ),
tylko jasno wypisane składniki wg zasad INCI.
Na trzecim miejscu znajduje się karbomer - substancja konsystencjotwórcza, filmformer, który jednak nie może być stosowany w zbyt dużych ilościach. Mnie on krzywdy nie robi, ale zakładam, że składniki występujące dalej znajdują się w masce w ilościach śladowych. A jest ciekawe: ekstrakty (różeniec, morwa), wosk pszczeli, mleko i masło shea. Niezbyt rozumiem ideę dodawania mocnego surfaktantu (SCtS) - miał ułatwić zmywanie i ustabilizować emulsję? Być może. Trójglicerydy pod koniec składu mogą niektórych zniechęcić (mnie w takiej ilości krzywdy nie robią). Emolienty syntetyczne, gliceryna, kompozycja zapachowa oraz regulatory pH i konserwanty (bez parabenów) dopełniają całość.
Maska ma białą, półtransparentną i raczej rzadką konsystencję. Pachnie ciasteczkowo - zapach (jak dla mnie) identyczny z legendarną maską drożdżową Babuszki Agafii.
Maski stosuję po porządnym oczyszczeniu skóry (zwykle po peelingu enzymatycznym). Nie oczekuję od nich nie wiadomo jakich cudów, jednak uważam, że powinny działać chociaż odrobinę intensywniej od stosowanych na co dzień kremów. Maskę nakładałam na 10-20 minut i w zasadzie po tym czasie nie miałam czego zmywać - wchłaniała się całkowicie. Nie zauważyłam także żadnego "bielenia" na twarzy czy innych śladów po wchłonięciu (widać więc, że glinki kaolinowej też w niej niewiele).
Niestety, efektów stosowania (dwumiesięcznego, 2x w tygodniu) również nie zanotowałam - nawet zwykłego, czasowego nawilżenia. Równie dobrze mogłabym nic nie nakładać - rezultat byłby zbliżony xD. Muszę jednak sprawiedliwie oddać, że maska nie zrobiła żadnej krzywdy: zaskórników nie przybyło, podrażnienia nie wystąpiły.
U mnie nie sprawdziła się totalnie, jednak za taką cenę można przetestować na sobie ;).
Z jakich maseczek obecnie korzystacie?
loading...
Hej :) Byłaś kiedyś w drogerii Pigment (dawny Jaśmin) na Długiej? Tam jest mnóstwo rosyjskich kosmetyków. Oczywiście inne też są w ofercie(np. japońskie). Można tam znaleźć kosmetyki, które wcześniej można było zamówić tylko przez internet. Tam dostałam kiedyś za zakupy właśnie maseczkę Babuszki Agafii (wybrałam chyba oczyszczającą) i dobrze wspominam jej działanie. :) Jednak staram się nie chodzić tam za często, bo przepadam. :)
OdpowiedzUsuńBywałam tam, ale obecnie wolę Kosmyk paręset metrów dalej (też na Długiej, przy skrzyżowaniu z ul. św. Filipa). Nie ma takich kolejek i tłoku jak w Pigmencie, ceny podobne ;)
UsuńJa testowałam tylko Dziegciową i też efektu wow nie zanotowałam :-)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na kilka innych, ale tę którą pokazujesz zostawię na koniec, jesli w ogóle się skuszę :)
Mam inne wersje, lepsze (przynajmniej dla mnie ;)) - akurat tak wyszło, że zaczęłam od tej, która najsłabiej się sprawdza ;)
UsuńJa używam sproszkowanych glinek (obecnie zmieszałąm w jednyk śłoiczku zieloną i spirulinę, ale próbowałam już też żółtej, białej i czerwonej) lub sody (rzadko,bo się osypuje ;/), raz na ruski rok kupię sobie dowolną (czyt. najtańszą) saszetkę nawilżającej lub żelatynę by zdjąć zaskórniki
OdpowiedzUsuńGlinki zawsze na propsie :D
UsuńU mnie glinki nie sprawdzają się zbyt dobrze ;/
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest dużo więcej opcji ;)
UsuńSzkoda że się nie sprawdziła, lubię maseczki z glinkami. U mnie fajnie spisywała się glinka biała + mleczko pszczele :D
OdpowiedzUsuńTutaj akurat chyba tej glinki było tyle, co kot napłakał - niestety -.-
UsuńTej nie uzywalam, ale mam niebieska oczyszczajaca i u mnie bardzo fajnie sie sprawdza, oczyszcza lepiej niz bloto z Rossmanna :D
OdpowiedzUsuńOczyszczającą też polubiłam ;)
UsuńWłaśnie mam tą maseczkę, mnie się ją dobrze dozuje i nic się nie leje, jedynie pod koniec ciężko wydobyć, ale można saszetkę rozciąć. Niestety też nie zauważyłam, żeby cokolwiek robiła, jest dość lejąca, więc gdzie ta glinka? Lepsza była taka niebieska, też z glinką, ale bardziej gęsta, czuło się oczyszczenie ;)
OdpowiedzUsuńMnie się ewidentnie leje, ale reszta spostrzeżeń jest u nas podobna ;)
UsuńMam wersje nawilżającą i oczyszczającą i spisują się ok ,ale u mnie działają podobnie jak glinki w proszku więc nie wimemm czy do nich wróce
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńAh i znowu trafiam na recenzję maseczki Agafii. Od dawna chce ją wypróbować, bo widzę, ze skład ma bardzo przyjemny. Czy ona jest dostępna w Rossmanie, Naturze lub SuperPharmie? Będąc w jednej z tych drogerii zawsze zapominam sprawdzić.
OdpowiedzUsuńNie widuję kosmetyków rosyjskich w tych przybytkach ;)
UsuńMam ją i jestem tak średnio zadowolona :) występuje jedynie efekt czasowego minimalnego nawilżenia
OdpowiedzUsuńNiestety, nie doczekałam się nawet tego -.-
UsuńW takim razie chyba sobie daruję tę maskę, a kusi mnie coś z tej firmy, jeszcze nigdy niczego nie miałam.
OdpowiedzUsuńWarto się zainteresować tymi wersjami w saszetkach (tylko może niekoniecznie tą omawianą w tym poście xD).
UsuńKasiu, skoro promieniowanie przenika także przez szyby to czy jak siedzę tyłem do okna to mnie nie tyka? Mam mały pokój i blisko okno niestety, zastanawiam się czy nie przestawić biurka tak abym siedziała tyłem. A co z zasłonami? Czy trochę chronią?
OdpowiedzUsuńCzy lepszy mały pokój z małym oknem czy duży z dwoma oknami np.? Przeprasszam ale nurtuje mnie to. :)
Anonimku, musisz wiedzieć, że światło widzialne czy podczerwone (ciepło, oczywiście w dopuszczalnym, nie parzącym natężeniu) nie zrobią Ci krzywdy. Promieniowanie ultrafioletowe (nadfiolet, UV - czyli to odpowiedzialne za fotostarzenie) w 99% jest zatrzymywane przez szkło sodowe (a z takowego mamy wykonane okna). Nie opalisz się więc siedząc w pokoju, spokojnie ;).
UsuńMiałam tą maseczkę i przypadła mi do gustu, zresztą jak większość z tej serii. opakowanie moim zdaniem jest świetne, w przeciwieństwie do saszetek,nie brudzi się, nie trzeba kombinować jak zamknąć. Najbardziej lubię dziegciową, daurską i witaminową (nigdy nie miałam maski o czerwonym kolorze). Teraz używam też miętowej - fajnie chłodzi.
OdpowiedzUsuńSaszetek typowo rozcinanych jeszcze bardziej nie lubię ;)
UsuńJa kocham glinki. Duzo czytalam o tych maseczkach. Chyba sie skusze i sprobuje na mojej cerze. Do tej pory uwielbiam maseczki z Ziaji, ktore stosuje nieprzerwanie od lat :-)
OdpowiedzUsuńJakie konkretnie maski Ziaji używałaś?
UsuńJa mam 2 wersje tych maseczek i zauważyłam efekty :) Po tę z glinką najwyżej na razie nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńInne wersje też polubiłam, ale tej - nie -.-
UsuńHej Kasiu, ostatnio pisaam do Ciebie w sprawie podnoszenia ferrytyny sokiem z pokrzywy. Poradziłaś, aby dodatkowo suplementować witaminę B. Czy zażyuwając merz spezial+ pijąc sok z pokrzywy nie przedawkuję jakiś witamin albo mikroelementów? Jak uważasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Anka
Raczej zamiast Merza zastosowałabym tutaj zwykły B-complex za kilka złotych z apteki, żeby nie przesadzić.
UsuńA ja lubię tą niebieską odżywczą :) Za taką cenę myślę,że jest ok :)
OdpowiedzUsuńPrzyglądnę się jej ;)
UsuńOd Agafii jeszcze nic nie mialam chociaz kiedys kusily mnie maski do wlosow. Lubie Twoje analizy skladow :) Mam takie pytanie, czy moglabys zrobic analize skladu maski GlamGlow (tej czarnej). Ogolnie pytam z ciekawosci, bo nie rozumiem cen 200 zlotyc za blotko :)
OdpowiedzUsuńPostaram się, ale na stronie Sephory tylko jedna z nich ma podane INCI. Masz pomysł skąd wziąć resztę bez wizyty w tym przybytku? xD
UsuńNa amerykanskiej stronie Sephory z tego co sprawdzilam sa sklady wszystkich kolorow, np. tutaj w opisie w zakladce ingidients: http://www.sephora.com/youthmud-tinglexfoliate-treatment-P375741?skuId=1463801&icid2=glamglow_lp_youthmud_carousel:p375741 dziwne, ze tego nie kopiuja
Usuńi z gory dzieki :) byloby to pomocne w nauce czytania skladow :)
UsuńDzięki - o tym przyznaję, nie pomyślałam xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBo Wy kobiety to po prostu za młode jesteście i dlatego nie widzicie efektów działania tej maseczki :). U mnie stacjonarne klientki ją uwielbiają, a jedna z lokalnych kosmetyczek wysya do mnie swoje klientki na zakupy (nie, nie mam z nia żadnego "układu")
OdpowiedzUsuńMoja 67-letnia mama jest tego samego zdania (używała jej raz w tygodniu, skusił ją przymiotnik "odmładzająca" xD). Większej próby społeczeństwa nie mam w tym przypadku, więc myślę, że na nasze cery nie działa i tyle - za mało wszystkiego w niej ;).
UsuńPoddaję się, nie bij :D
UsuńI jeszcze jedna uwaga. To nie jest prawda, że "Produkcja na rynek UE została przeniesiona do Estonii".Przeniesiono między innymi prod. marki Natura Siberica i jej nowych "odmian", ale nie wszystkich kosmetyków rosyjskich, które znamy. Bania Agafii (ta maseczka), Planeta Organica część Receptur babci Agafii wciąz dociera do nas z Rosji.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, na mojej nalepce dystrybutora napisane jest: "Kraj pochodzenia: Estonia" o.O
UsuńA to ciekawe. A możesz sprawdzić jakie dane producenta są na samym opakowaniu nie na nalepce?
UsuńMam w tym miejscu rysę na naklejce, ale początek nazwy to: Bi... i raczej krótka ;)
UsuńNie używałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńJeśli ktoś nie próbował to najwyższy czas, nie bez przyczyny kosmetyki naturalne zdobywają coraz większy rozgłos.
OdpowiedzUsuńTen kosmetyk nie jest w pełni naturalny ;)
Usuń