Bioselect, Ujędrniające serum do twarzy i szyi - grecki pewniak
Serum jest typem produktu, który do twarzy stosuję ciągle. W okresie letnim często rezygnuję nawet z kremu (dla mojej tłustej cery w tym okresie to czasami za dużo), ale serum zawsze jest w pogotowiu. Tym razem w mojej kosmetyczce zagościło (w ramach współpracy z polskim dystrybutorem) na dłużej Ujędrniające serum do twarzy i szyi Bioselect. Niedawno pisałam Wam o kremie pod oczy tej firmy, który naprawdę mnie zachwycił. A jak sprawdziło się serum? ;)
Serum zamknięte jest w szklanej butelce typu airless. Bardzo cenię tego typu rozwiązania: ułatwiają dozowanie, poprawiają higienę aplikacji i przedłużają trwałość kosmetyku. Trzeba jednak uważać - szklane opakowanie może przegrać z płytkami czy panelami przy upadku ;). Buteleczka dodatkowo zapakowana jest w solidny, zielony i miły dla oka kartonik, na którym znajdziemy naklejkę dystrybutora w języku polskim.
Jedno naciśnięcie pompki dozuje ilość produktu potrzebną do pokrycia twarzy i szyi. Na dekolt zużywam dodatkowe pół pompki. Przy dozowaniu cały mechanizm działa płynnie ;).
30ml serum kosztuje około 110zł, w zależności od kursu euro. Sporo, jednak muszę przyznać, że w ciągu ponad miesiąca stosowania zużyłam może 1/5 opakowania.
Skład:
Bazą dla tego serum jest hydrolat szałwiowy wzbogacony gliceryną, sokiem z aloesu, modyfikowanymi: skrobią, sacharozą i proliną oraz dwoma emolientami (w tym oliwą z oliwek). Zawiera ekstrakty z: lucerny, owsa, łubinu (konkretniej proteiny), hibiskusa (ketmii) i lebiodki kreteńskiej. Odrobina etanolu pełni funkcję konserwantu, a dwie sole sodowe odpowiadają za właściwości antyseptyczne i regeneracyjne. Warto zauważyć, że w tym kosmetyku próżno szukać kompozycji zapachowej.
Nie ukrywam, że to serum skusiło mnie bogatym składem i pewnie z tego powodu niejedną z Was również zainteresuje. Nie ma się do czego przyczepić ;).
Kosmetyk ma półpłynną konsystencję, mlecznożółtą barwę i delikatny, ziołowy zapach. Po kilku chwilach nie jest wyczuwany na skórze.
Stosuję to serum dwa razy dziennie - rano pod makijaż (krem BB z filtrem), a wieczorem solo na oczyszczoną skórę. Jak już wspominałam - nie stosowałam na nie kremu, ponieważ tego lata moja skóra nie jest w stanie więcej "wypić" (wyjątkiem są jedynie okolice oczu).
Wchłania się szybko, nie pozostawiając śliskiej czy tłustej warstwy. Dzięki temu nie wpływa na trwałość makijażu ani też nie powoduje jego rolowania. Efekt przyjemnego nawilżenia jest natychmiastowy, podobnie jak lekkie napięcie skóry (by zwiększyć ten efekt trzymam serum w lodówce), szczególnie odczuwalne w okolicach ust (niewielkie linie stały się mniej widoczne), podbródka i szyi.
Nie wpływa na przetłuszczanie cery, natomiast znacząco zmniejsza ilość stanów zapalnych - po prawie czterech miesiącach bez kuracji kwasowej powinnam mieć już więcej zmian trądzikowych, a tu nadal jest naprawdę ładnie. Mimo poszukiwań nie znalazłam innej "matki" dla tego stanu ;).
Z całą pewnością zużyję je do końca, a na jesień być może zaopatrzę się w krem tej firmy. Jak na razie dwa produkty Bioselect zrobiły na mnie naprawdę świetne wrażenie ;).
Używacie w swojej pielęgnacji serum?
loading...
Skład ma na prawdę kuszący :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni ;)
UsuńChciałabym przetestować!
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńCieszę się, że serum poprawiło stan Twojej skóry.
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę ;)
UsuńKusi :) Nie wie czemu na początku przeczytałam 'do biustu' hahaha :)
OdpowiedzUsuńHahaha, dobre :D
UsuńChciałabym :)))
OdpowiedzUsuńPewnie w przyszłości trafi w Twoje ręce ;)
UsuńWygląda interesująco i faktycznie ma przyjemny skład. Szkoda, że kosztuję ponad 100 zł :P
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, tanie nie jest ;)
Usuń