Misz-masz z tygodnia ;)
Nietrudno było zauważyć, że trochę rzadziej bywam w ostatnim czasie w blogosferze - wakacje wciągają ;).
Miniony weekend spędziłam bardzo miło w towarzystwie mojej przyjaciółki w Krakowie - kij z tym, że przez finał Tour de Pologne jechałam takimi objazdami (kierowca zignorował totalnie tabliczki "objazd" :P), że szybciej dojechałam do grodu Kraka niż z Borku Fałęckiego na dworzec autobusowy :P. Jednak później był tylko mile i błogo spędzony czas okraszony tym, że znów zasnęłam na horrorze ("Obecność") - moja przywara od lat niepamiętnych :P.
Wróciłam do domu w niedzielę po to, by wziąć prysznic, przebrać się i odwiedzić kolejną przyjaciółkę - poszłyśmy razem na mecz (kocham mecze okręgówki :D) i festyn, na którym zjadłam najlepszą na świecie kiełbasę z grilla (nie jestem szczególnym fanem tego przysmaku, ale ten egzemplarz był przepyszny!). Noc minęła nam na śpiewaniu i... robieniu zakupów włosowych na Allegro :P. Głos jednak już nie ten, bo rano wstałam wydając odgłosy jak z krypty :P.
Następnie w swe szpony pochwyciły mnie żniwa - koszenie, zbieranie siana, słomy, rozładunek... Co ma też swoje dobre strony - mogłam pojeździć sobie traktorem (nie mam prawa jazdy, jeżdżę tylko po swoich polach :P), co jest kolejną uwielbianą przeze mnie czynnością.
W czwartek termometr za moim oknem wskazywał 38 stopni, więc wraz z bratanicą wybrałam się nad Skawę z planem: leżing, smażing, moczing, skawing :D. Mimo spędzonych tam tylko dwóch godzinach i wysokiego filtra - przypaliłam sobie plecy, na szczęście nie jakoś bardzo-bardzo ;).
Wczoraj wybrałam się w śląskie rejony - ze znajomymi włosomaniaczkami z tamtych rejonów zrobiłyśmy sobie mały zlot ;). Byłam lekko zestresowana, bo cóż - orientacja w terenie u mnie leży i kwiczy, a tu jeszcze w Katowicach musiałam złapać dyliżans do Bytomia i znaleźć tam jeszcze Agorę. Na szczęście wszystko odbyło się bez komplikacji i spędziłam urocze 3 godziny w towarzystwie dziewczyn zakręconych na punkcie włosów jak ja ;). Nie obyło się bez zakupów odzieżowo - włosowo - lakierowych, jednak o tym będzie kiedy indziej (podsumowanie zakupowe sierpnia będzie masakryczne xD). Odwiedziłam po raz pierwszy drogerię Hebe i powiem tak - obsługa bytomskiej placówki jest idealna!
Na szczęście zdążyłam na ostatni powrotny autobus i wraz z burzą przybyłam w rodzinne progi ;)
Zdaję sobie sprawę, że ten post jest inny niż reszta - dajcie znać, czy chciałybyście czasami przeczytać taki "ekstrakt" z mojego żywota ;).
P.S. O północy kończy się moje rozdanie:
KLIK!
Ostatnio przez oglądanie "Spartacusa" stałam się nocnym markiem, więc postaram się zaraz po północy wziąć za ogarnianie zgłoszeń (jeśli nie zasnę ;)).
Ominęły mnie zakupy włosowo-odzieżowe:(
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem my wpadniemy w Twoje okolice i zabierzesz nas na zwiedzanie Krakowa?:D
Udałam się na nie w samotności xD
UsuńJestem za, ale musicie zarezerwować sobie cały dzień :D
Mnie to odpowiada:D
Usuńja jeszcze nie widziała tego horroru, ale mam nadzieję ze już niedługo :) trailer fajny był
OdpowiedzUsuńBez wyjątku śpię na wszystkich, więc tym się nie sugeruj ;)
UsuńJa nie znoszę upałów:( a u mnie temperatura była podobna...
OdpowiedzUsuń