Co robię urodowego, gdy mam sporo czasu.



Przyjechałam do domu, pogoda jeszcze nie pozwala na prace polowe więc miałam sporo czasu dla siebie. Ktoś już jakiś czas temu poprosił mnie, żebym napisała, jak wygląda moje domowe Spa. Ogólnie to za każdym razem inaczej ;) Ale przykładowo opiszę Wam czwartkowo/piątkowo/dzisiejszą wersję. Nie piszę o tym, co robię codziennie - na przykład OCM czy krem... ;)

Czwartek:
Peeling kwasem migdałowym 20% (10 minut), na to samorobione serum przeciwtrądzikowe, i lulu ;)

Piątek:
Włosy spryskane samorobionym serum keratynowym (przepis w blogu), po godzinie dołożone Bingo shea i 5 alg, na to oliwka Babydream - w turban i na całą noc.
Na ryjek maseczka z zieloną glinką Argiletz(30 minut).

Sobota:
Mycie włosków szamponem Babydream, maska: Bingo 40 składników aktywnych z łyżeczką amli w pudrze (40 minut), płukanka lniano-solankowa(kupiłam solankę do włosów, z lekką obawą testuję ;)), krem do rąk z Biedronki, Joanna Naturia z lnem i rumiankiem odżywka b/s.

Sporo tego ;)

Nowa ja na wiosnę/lato



Najlepszym moim motywatorem jest, paradoksalnie, spadek nastroju. Dlatego też postanowiłam wypięknieć. Nie zaraz i natychmiast, bo tego zrobić się niestety nie da, ale małymi kroczkami ;)

Oto plan:

Włosy: po prostu dbam o nie nadal tak jak teraz + nie dotykam nożyczek. Cel - za biust w skręcie <3

Twarz: o zwalczę was, piekielne wągry! Metoda: kwas migdałowy raz w tygodniu (20%) + pielęgnacja jak do tej pory: OCM i moje serum + hydrolaty.

Ciało: nie ma, że boli, schudniemy i ogarniemy leciutko rozlazły brzuszek. Metoda: ograniczenie słodyczy + owijanie(na brak ruchu nie narzekam:P).
Do tego walczymy z mieszkowym zapaleniem skóry. Cel: bez kropek mimo braku słońca (bo słońce powodowało ich zniknięcie, nie wiem czemu).

Po dwóch mikrodermabrazjach



Przepraszam, że tak mało piszę, ale 2 szkoły i przeziębienie pozbawiły mnie weny na pewien czas. Ale już jestem :)

Testuję na sobie nadal serię mikrodermabrazji i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Skóra złuszcza się nie jakoś niesamowicie, lekko tylko piórkuje. Zanieczyszczenia wychodzą na wierzch, fakt, ale po 5 dniach od zabiegu nie ma już śladu. Tym razem nie nałożyłam kwasu migdałowego zaraz po (właściwie to nie nałożyłam go do dzisiaj :P) z powodu kilku ważnych spotkań, które miałam ostatnio.

Efekty po dwóch zabiegach: na czole mam dokładnie 3 zaskórniki (przez serią miałam w każdym porze:/), wągry po obu stronach nosa i na brodzie są zmniejszone i spłycone, a te na nosie mniej widoczne (ale wydaje mi się, że z nimi mikro nie da rady, będę je jeszcze długo molestować kwasami, cóż, taki urok, ro rodzinne:/).