Kosmetyki DLA, Ziołowy balsam do ust - ochrona i pielęgnacja w jednym ;)
Zapowiedziane TUTAJ (wraz z analizami składów) testy kosmetyków DLA trwają w najlepsze ;). Ba, dzisiaj mam dla Was kolejny owoc tej współpracy - kilka słów o Ziołowym balsamie do ust, który szybko rozgościł się w kieszeni mojego płaszcza. Pomadki i balsamy do ust tego typu (pielęgnacyjne) uwielbiam - podobnie jak testowanie nowości w tej kategorii.
Typowe, poręczne, plastikowe opakowanie "szminkowe" kryje ziołowe mazidło. Plastik jest z tych "lepszych", co pozwala na spokojne użytkowanie bez niespodzianek. Etykietę natomiast wymieniłabym na nadruk na samym pudełku - napisy byłyby trwalsze, bo od miętolenia w kieszeni rogi naklejki nieco odchodzą ;). Sztyft jest prosty (brak ścięcia na skos), co mnie osobiście bardzo odpowiada.
7g tego balsamu kosztuje 18,90zł - sporo, ale biorąc pod uwagę bardzo zbitą, woskową konsystencję - starcza na dłużej niż standardowa pomadka.
Skład:
Emolientowy, a nawet olejowy produkt! Podstawą jest masło shea wraz z maceratami olejowymi z rumianku, lipy i dziewanny (na bazie olejów: słonecznikowego i kokosowego) oraz wosk pszczeli zaprawiony witaminą E i olejkiem eterycznym (w ramach zapachu ;)).
Skład wygląda naprawdę przyjemnie, ale do testów przystąpiłam z dużą dozą dystansu. Moje usta są niezwykle wymagające, a w okresie jesienno-zimowym trudno powstrzymać je przed wysychaniem i pękaniem, a i zmiany opryszczkowe nie są im obce xD.
Twardy, jakby woskowy sztyft o ledwie wyczuwalnym ziołowo-cytrusowym zapachu bez problemu rozprowadza się na ustach (delikatnie topi się pod wpływem ich ciepła) bez ryzyka odkształcenia, złamania, ukruszenia się czy "rozciapania"(czego najbardziej nie cierpię).
Najlepszą recenzją dla tego balsamu z mojej subiektywnej perspektywy jest to, że mamy listopad, przeszłam już przesileniowe choróbsko, a w tym roku jakoś nie doświadczyłam nieodłącznej opryszczki :D. Co roku, z regularnością godną lepszej sprawy, w okolicach drugiej połowy października nosiłam na twarzy piękne, swędzące niespodzianki. W tym roku (odpukać) nic tego nie zapowiada :D.
Balsam nie znika w trymiga z ust, przez co nie wymaga reaplikacji co minutę. Jednocześnie nie pozostawia na naskórku warg grubej, tłusto-oślizgło-lepkiej warstwy o mdłym smaku, a jedynie należyte uczucie odżywienia i ochrony przed wiatrem i niskimi temperaturami. Skoro już o smaku mowa - dla mnie jest totalnie neutralny (niewyczuwalny). Usta są natychmiast zmiękczone, wygładzone i przyjemne w dotyku, nawet jeśli zostały wcześniej podsuszone :P. Na likwidację suchych skórek czy pęknięć balsam potrzebuje jedynie 1-2 dni - sprawdziłam :D.
Do tego otrzymujemy delikatny, naturalny połysk - ale bez dodatku koloru. W zasadzie mam propozycję dla producenta - może linia pomadek bazujących na składzie tego balsamu, ale z dodatkiem koloru? Biorąc pod uwagę świetne działanie tego cuda myślę, że byłoby to ciekawe rozszerzenie portfolio o kolejny znakomity produkt ;).
Balsam DLA pewnie jeszcze nie raz nawiedzi moją kosmetyczkę. A co dba o Wasze usta? ;)
P.S. Pamiętajcie o urodzinowych konkursach na blogu i Fanpage! ;)
P.S. Pamiętajcie o urodzinowych konkursach na blogu i Fanpage! ;)
A takiego balsamu z masłem shea nie widziałam.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa przetestowania:)
https://lifestyleworldblog.blogspot.com/
Nic nie stoi na przeszkodzie :D
UsuńOch, mazdiło o dobrym składzie i efekcie koloryzującym (szczególnie na taki lekki, czerwony kolor) i w przystępnej cenie jest moim marzeniem :) gdyby producent o tym pomyślał, to byłaby bajka :)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie - moje usta reagują przesuszem na byle co xD
Usuńjak dla mnie rozwiazanie bezbarwne jest super, nie lubie kolorow na ustach,ograniczam sie własnie do bezbarwnej dobrej ochrony :)
OdpowiedzUsuńMoże nie jestem wielką fanką koloru na ustach, ale czasami nawet ja potrzebuję odmiany ;)
UsuńCena rzeczywiście wydaje się dość wysoka.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, ale dzięki konsystencji wydajność ma na szczęście świetną ;)
UsuńTo coś dla mnie :D Nie lubię opryszczki na ustach, wiec mile widziane balsamy do ust które temu zapobiegają :D
OdpowiedzUsuńTaaa, i to jej pojawianie się zawsze, gdy mam większe wyjście xDDDDD
UsuńFajny artykuł :) Jak gdzieś znajdę ten balsam to na pewno kupie
OdpowiedzUsuńTrochę ubolewam nad tym, że stacjonarna dostępność kosmetyków DLA jest ograniczona :(
Usuń"Rozgościł się w kieszeni płaszcza" = to zdanie zrobiło mi dzień. :D
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość :D
Usuńfajny wpis
OdpowiedzUsuńSkład rzeczywiście ciekawy. Muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D
UsuńJak gdzieś spotkam to na pewno wypróbuję. Cena wysoka, ale to 7 gram. Sprawdziłam moje w domu i mam 3,6-4,8 gram, a kosztowały koło 10 zł, więc ta cena nie taka zła i skład ciekawy :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podpytam o dostępność ;)
UsuńPomysł z serią z dodatkiem koloru popieram, z chęcia sięgnęłabym po taki produkt :)
OdpowiedzUsuńJa też :D
Usuńwartosciowy wpis
OdpowiedzUsuń