Wieloletni towarzysz życia makijażowego :)
Dziś chciałam przedstawić Wam pierwszy kosmetyk z gatunku makijażowego, po który sięgnęłam w swoim życiu.
To korektor antybakteryjny firmy Bell. Niestety nie mogę pochwalić się nieskazitelną cerą, więc większe czy mniejsze niespodzianki muszę kamuflować.
Korektor jest barszczowo tani, kosztuje ok. 7-8 zł, a jest bardzo wydajny. Forma sztyftu to bardzo wygodna opcja - chociaż ja do nakładania używam patyczka kosmetycznego, żeby nie przenosić bakterii z pryszczyków ;) Dobrze tuszuje, nie spływa, trwały na mojej mieszanej cerze prawie od rana do wieczora. I, co dla mnie ważne, mimo, że w nazwie ma "antybakteryjny" nie wysusza nic a nic :) Nie zapycha, nie pogarsza sprawy, czasem pomaga - w lżejszych przypadkach. Nakładam go na podkład, a jeśli obszar do kamuflażu jest większy - także pod.
Używam dwóch odcieni: latem A2, a w inne pory roku, gdy nie mam opalenizny- A1.
Teraz moje nastoletnie bratanice zaczęły z niego korzystać, dam znać, co one o nim sądzą ;)
Buziak :*
P.S. Jak się zmusić do nauki?
oczywiście, że maturka :)
OdpowiedzUsuńja niestety nie rozszerzoną matematykę, haha :D
ah dziękuję, bardzo się przyda!
OdpowiedzUsuń