Złuszczanie nie do końca przemyślane?
Niedawno pisałam Wam o moich doświadczeniach z kwasem migdałowym (KLIK!), gdzie najwyższym użytym przeze mnie stężeniem peelingu było 30% - lekka wylinka, ale tragedii ani szału nie było.
Jak wiecie, uczęszczam do szkoły policealnej, by kształcić się na technika usług kosmetycznych. W miniony weekend miałam okazję spróbować i wykonać profesjonalny, pełny zabieg kwasem migdałowym firmy Norel. Zestaw składa się z żelu oczyszczającego (5% kwasu migdałowego), preparatu złuszczającego (50% kwasu migdałowego w formie żelu), neutralizatora i maseczki po eksfoliacji.
Samo wykonanie zabiegu sprowadza się do demakijażu, oczyszczenia twarzy 5% żelem, nałożenia kwasu, po odczekaniu odpowiedniego czasu nałożenie neutralizatora, zmycie całości i aplikacja maseczki.
Prowadząca zajęcia zaordynowała trzymanie właściwego preparatu złuszczającego przez 4 minuty (ja z własnej woli trzymałam 8, ale mam już długą przygodę kwasową za sobą).
Efekt na mnie? Zaraz po zabiegu byłam mocno czerwona, jednak rumień zszedł dość szybko. Kolejnego dnia skóra wyglądała pięknie, pory były ledwo widoczne. Za to kolejny poranek przyniósł mocne zaskoczenie, bo skóra schodziła mi jak z węża - dosłownie płatami, i po konsultacji z resztą dziewczyn wiele z nich mocno obeszło z naskórka. Wygląd skóry po złuszczeniu mi się bardzo podoba - zauważyłam mocne przerzedzenie wągrów oraz widocznie zwężenie porów, które o dziwo nadal się utrzymuje. Skóra, jak to po mocnym peelingu, trochę szybciej się przetłuszcza, ale w moim wypadku świadczy to o odblokowaniu porów.
Do czego nawiązuje tytuł posta? Do tego, że moja twarz była przygotowana na tego typu zabieg (w końcu kwaszę się już drugi sezon), czego nie można powiedzieć o skórach moich koleżanek. Żel z 5% kwasem migdałowym szumnie opisany jest jako preparat przygotowujący do zabiegu.
Pytanie, jak takie niskie stężenie kwasu, nałożone jakieś 2 minuty przed nałożeniem 50%, ma szansę w jakikolwiek sposób przygotować cerę na kwasowego kopa?
Sama uważam, że nie ma takiej szansy, i zastanawiam się nad bezpieczeństwem peelingów kwasowych robionych tak "bez przygotowania" w salonie kosmetycznym. Wiadomo, są skóry "pancerne", którym nic złego się nie stanie, ale ile wśród Nas jest wrażliwców czy niegruboskórnych? Co o tym sądzicie?
Oczywiście, niejeden salon proponuje kosmetyki "przygotowujące" do stosowania przez dłuższy okres czasu przed zabiegiem. Chodzi mi tylko o przypadki, gdzie takie stężenie robione jest "z miejsca".
Jak wiecie, uczęszczam do szkoły policealnej, by kształcić się na technika usług kosmetycznych. W miniony weekend miałam okazję spróbować i wykonać profesjonalny, pełny zabieg kwasem migdałowym firmy Norel. Zestaw składa się z żelu oczyszczającego (5% kwasu migdałowego), preparatu złuszczającego (50% kwasu migdałowego w formie żelu), neutralizatora i maseczki po eksfoliacji.
Samo wykonanie zabiegu sprowadza się do demakijażu, oczyszczenia twarzy 5% żelem, nałożenia kwasu, po odczekaniu odpowiedniego czasu nałożenie neutralizatora, zmycie całości i aplikacja maseczki.
Prowadząca zajęcia zaordynowała trzymanie właściwego preparatu złuszczającego przez 4 minuty (ja z własnej woli trzymałam 8, ale mam już długą przygodę kwasową za sobą).
Efekt na mnie? Zaraz po zabiegu byłam mocno czerwona, jednak rumień zszedł dość szybko. Kolejnego dnia skóra wyglądała pięknie, pory były ledwo widoczne. Za to kolejny poranek przyniósł mocne zaskoczenie, bo skóra schodziła mi jak z węża - dosłownie płatami, i po konsultacji z resztą dziewczyn wiele z nich mocno obeszło z naskórka. Wygląd skóry po złuszczeniu mi się bardzo podoba - zauważyłam mocne przerzedzenie wągrów oraz widocznie zwężenie porów, które o dziwo nadal się utrzymuje. Skóra, jak to po mocnym peelingu, trochę szybciej się przetłuszcza, ale w moim wypadku świadczy to o odblokowaniu porów.
Do czego nawiązuje tytuł posta? Do tego, że moja twarz była przygotowana na tego typu zabieg (w końcu kwaszę się już drugi sezon), czego nie można powiedzieć o skórach moich koleżanek. Żel z 5% kwasem migdałowym szumnie opisany jest jako preparat przygotowujący do zabiegu.
Pytanie, jak takie niskie stężenie kwasu, nałożone jakieś 2 minuty przed nałożeniem 50%, ma szansę w jakikolwiek sposób przygotować cerę na kwasowego kopa?
Sama uważam, że nie ma takiej szansy, i zastanawiam się nad bezpieczeństwem peelingów kwasowych robionych tak "bez przygotowania" w salonie kosmetycznym. Wiadomo, są skóry "pancerne", którym nic złego się nie stanie, ale ile wśród Nas jest wrażliwców czy niegruboskórnych? Co o tym sądzicie?
Oczywiście, niejeden salon proponuje kosmetyki "przygotowujące" do stosowania przez dłuższy okres czasu przed zabiegiem. Chodzi mi tylko o przypadki, gdzie takie stężenie robione jest "z miejsca".
Nie zdecydowałabym się na takie wysokie stężenie kwasów bez wcześniejszego sprawdzenia jak moja skóra reaguje na niższe. I moim zdaniem w dobrym salonie kosmetycznym nigdy by czegos takiego nie zaproponowano.
OdpowiedzUsuńTak, w dobrym - tylko na taki trzeba trafić ;)
UsuńMoja przyjaciółka na pierwszej wizycie u kosmetyczki została potraktowana 40%, na szczęście ona ma wybitnie pancerną twarz.
W szkole nie jest położony nacisk na to, że kwasy to nie takie hop siup, niestety.
Ja bym sie przeraziła gdyby skóra schodziła mi płatami ;P
OdpowiedzUsuńU mnie to efekt pożądany, tylko bardzo rzadko osiągany :P
UsuńJa bym nie miała ani skóry ani twarzy po czymś takim - mogę eksperymentować, ale pod tym względem wrażliwa jestem strasznie.
OdpowiedzUsuńDlaczego kosmetyczka decyduje się na tego typu zabieg? Przecież osoba, która nie ma doświadczenia z kwasami zamiast modzić w domu idzie właśnie do kosmetyczki z zamysłem, że profesjonalista krzywdy nie zrobi. A tu bach: 50%... Dla mnie wygląda to co najmniej ryzykownie :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodzi.
UsuńJa nieco bezmyślnie zaczęłam używać kwasów 40% - kupila je siostra po szkole kosmetycznej i tak stoją w łazience.
OdpowiedzUsuńAle kwasy które kupowałam z biochemii urody w ogóle na mnie nie działały. Ten 40% (http://www.profesjonalne-kosmetyki.pl/index.php?p906,bielenda-professional-40-kwas-migdalowy-aha-kwas-laktobionowy-profesjonalny-peeling-150-ml) nie robi mi nic złego poza tym, że po dwóch dniach skóra schodzi mi z nosa, którego nie traktuję kwasami ;o Widać jestem gruboskórna. Ale nareszcie pozbywam się na żuchwie zaczerwienień po trądzikowych. Jestem zachwycona efektami. Oczywiście pamiętam o zaezpieczeniu przed słońcem, nie opalam się. Myślę że zrobię jeszcze ze trzy - cztery zabiegi dopóki mamy zimę.
Gruboskórni istnieją, sama jestem dość gruboskórna ;) Ale są też wrażliwcy.
UsuńJa po takiej kuracji za pewne nie mialbym juz twarzy :P
OdpowiedzUsuńO, widzę, że nie tylko ja jestem masochistką, która lubi zrzucić skórę z twarzy.
OdpowiedzUsuńTo jest nas coraz więcej ;)
UsuńTylko ciężko mi osiągnąć ten stan.
A ja uważam, że takie peelingi i złuszczania powinien wykonywać wyłącznie dermatolog ;)
OdpowiedzUsuńA gdyby też pojechał od razu 50-tką ? ;)
Usuńodpowiedzialny lekarz by tego nie zrobił...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZ moją zaufaną panią dermatolog takich przygód nie miałam, a jeśli chodzi o salony kosmetyczne, niektóre renomowane i drogie, inne mniej- mogłabym ksiazkę napisać :D Nie oznacza to, że bezgranicznie ufam lekarzom- co to, to nie.
UsuńJa miałam na wstępie 50% kwas glikolowy i ... nic. Nawet się nie złuszczało za bardzo. To było w gabinecie kosmetycznym. Teraz robie sobie sama, ale ciągle to samo, moja cera w ogóle nie reaguje na kwasy :/
OdpowiedzUsuńNie dałabym się tak od razu potraktować czymś tak mocnym. Moja skóra reaguje pieczeniem nawet na niektóre peelingi enzymatyczne, a co dopiero na taki hardcore... Jeżeli ktoś nie miał wcześniej styczności z kwasami to uważam to za wysoce ryzykowne, nawet jeżeli jest to salon kosmetyczny.
OdpowiedzUsuńChoć bardziej mnie martwią osoby, które robią takie zabiegi SAME, w DOMU. Kupują na allegro potrzebne preparaty i jadą z 70% kwasem na twarz, później jest płacz na wizażu - "z twarzy sączy mi się ropa, co mam robić"... Trafiłam ostatnio na taki wątek i z przerażenia czytałam wszystko z otwartą buzią ;| Masakra...
To już jest spora nieodpowiedzialność, ale wiadomo, że nad tym zapanować się raczej nie da :/
Usuńżel przygotowuje tylko skórę na to, że za chwilę dostanie porcję mocniejszego stężenia. Dużo przy peelingu kwasami zależy owszem od stężenia, ale od pH, o którym dziwię się, że nie napisałaś ani słowa. Skoro uczysz się w takiej szkole powinnaś wiedzieć, że przy doborze odpowiedniego pH kwasu, małego stężenia (np. 25%) i małej cząsteczce, nawet twarz kogoś kto pierwszy raz miał zabieg nie powinna silnie reagować. No i kwas pierwszy raz trzyma się 2 min., a potem z każdym kolejnym ten czas zwiększa się o kolejne 2 (max. 10 na koniec).
OdpowiedzUsuńMówię o stężeniu 50%, a o pH kilkakrotnie się już tutaj wypowiadałam. To nie był peeling-samoróbka, tylko gabinetowy peeling w żelu - to, że ja obeszłam ze skóry to nic dziwnego (przy takim czasie trzymania), ale moje znajome ze szkoły po dosłownym nałożeniu i zmyciu (bo coś się działo niepokojącego) obchodzą ze skóry równie mocno ;)
UsuńTutaj skupiłam się na kwestii rozpoczęcia zabiegów od 50%.
Swoją drogą szkoła... i na zajęciach ani słowa o stosowaniu filtrów :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńJa mam skórę alergiczną i wrażliwą, skłonną do zaczerwień a mimo to też kwasy na mnie nie działają, nawet nie ma delikatnego linienia. Nigdy zresztą nie odważyłam się na większe stężenie niż25% i nigdy na kwas glikolowy, bo nawet w zwykłym kremie ten kwas wywołuje u mnie reakcję alergiczną. Ciekawa jestem jak u mnie zadziałałby taki "kop" ale przyznam , że się boję mimo, że kwaszę się sezonowo już kilka lat....
OdpowiedzUsuńJa również uczęszczam do szkoły policealnej na kierunek technika usług kosmetycznych:)
OdpowiedzUsuńJutro zaczynamy najprawdopodobniej mikrodermabrazje, wprost nie moge sie doczekac:)
Sama nie odważyłabym się na taki zabieg bez przygotowania... myślę, że wrażliwcom mógłby narobić niezłej krzywdy. Każdy salon powinien przygotowywać do takiego zabiegu, aby nie było później skutków nieporządnych
OdpowiedzUsuńOj daleka droga przed Tobą skoro masz takie pytania (!) Dobra kosmetyczka nigdy nie trzyma kwasu "tyle ile napisali na opakowaniu" albo "tyle ile kazała Pani na pracowni". Kosmetyczka obserwuje skórę w czasie zabiegu i dostosowuje jego długość do indywidualnych reakcji skóry. Przygotowanie nie jest konieczne.
OdpowiedzUsuńA reakcja skóry po zabiegu? Po dniu, dwóch, trzech? Bo szczerze gdybym miała chodzić do pracy/na uczelnię w tym czasie to chyba kanałami (nad czym ubolewają moje znajome ze szkoły, które nawet bez zaczerwienień i bez żadnych innych działań niepożądanych zmywały preparat po 2 minutach a teraz obchodzą bogato ze skóry).
UsuńWielkości złuszczania nie da się przewidzieć w czasie samego zabiegu, niestety ;)
Ale tak już działają kwasy! Oczywiście AHA daje inny tym złuszczania niż BHA , no ale jest to kwestia różnicy w działaniu na korneocyty i łączenia między nimi.
Usuńzawsze przed zabiegiem z kwasami trzeba wykluczyć przeciwwskazania i poinformować o możliwych reakcjach skóry. ktoś kto nie jest w stanie zaakceptować złuszczania czy zaczerwienienia etc. nie powinien decydować się na kwasy.
To tak jakby ktoś nakładając makijaż był wielce zdziwiony, że potem trzeba go zmyć (porównanie może nie do końca udane ale myślę, że zrozumiesz o co mi chodzi)
Rozumiem o co Ci chodzi ;)
UsuńTyle tylko, że na przygotowanej wcześniej skórze (na przykład tonikami kwasowymi) można osiągnąć stan "mikrozłuszczania", a nie obłażenia ze skóry płatami ;)
Czyli na przykład osiągnąć to, że osoba z wrażliwą skórą będzie zadowolona po zabiegach, a nie będzie walczyć tydzień z podrażnieniem ;)
mi na przykład, skóra leni się po toniku z kwasem migdałowym 5% :)aktualnie przygotowuje skóre na głęboki peeling i byłam zdumiona ze przy tak małym stężeniu skóra tak reaguje;p
OdpowiedzUsuńŻartujesz?! Muszę powiedzieć, że zazdroszczę - sama wyciągam ciężkie działa, a i tak często efektu nie ma :/
Usuńod 2 miesiecy obiecuje sobie ze zrobie wreszcie peeling! kwas czeka i czeka... mialam robic go na poczatku ferii, a koncze je we wtorek ... zbieram sie do tego z pewna doza niepewnosci ;-). stosowalam tonik 5% i 10%, myslalam o peelingu 15-20% i wydaje mi sie ze niezle mnie to zluszczy bo juz 10% tonik stosowany zbyt czesto niezle sciagnal mi skore np z brody
OdpowiedzUsuńto były wasze pierwsze zajęcia praktyczne z kwasem migdałowym? ciekawe jakie pH ma ten 50% kwas
OdpowiedzUsuńTak, i raczej ostatnie, bo tylko tyle godzin jest przewidziane...
UsuńPo reakcji skóry obstawiam, że 1,5-2
Mnie parę lat temu dermatolog, w ramach kuracji przeciwtrądzikowej, potraktował kwasem. Miałam 15 lat i to było moje pierwsze doświadczenie z kwasem. I ostatnie. Przez dwa tygodnie nie mogłam wyjść z domu. Najpierw moja twarz była czerwona, potem sina. Później na twarzy zrobiła sina skorupa, która się łuszczyła dwa tygodnie. Bolało, krew się lała. Ogólnie masakra. A moja mama wtedy uważała, że widocznie tak ma być. Do dzisiaj mam malutkie blizny po tym. Straszne przeżycie.
OdpowiedzUsuńBlizny? Aż mi dreszcze po plecach przeszły... Przykro mi bardzo, że musiałaś przejść przez coś takiego :(
UsuńA ja mam trochę inne pytanie.. Można do czegoś innego wykorzystać kwasy niż do złuszczania skóry z twarzy? Czy mogłyby coś zrobić z rozstępami? Swoją drogą, no właśnie.. Ja chcę z nimi zawalczyć ale jeszcze nie zebrałam się za rozpoczęcie tej wojny, ale lato idzie i wiele kobiet chciałoby je uniewidocznić. Może napisałabyś o tym posta? I poruszyła w nim kilka aspektów i sposobów :) Ja np zastanawiałam się nad zakupem derma rollera na allegro (jestem typowym studentem bez kasy, więc nie stać mnie na taki z salonu albo od producenta za 300zł) ale czy w takim razie nie powinnam się obawiać że będzie jakiejś kiepskiej jakości i więcej narobi mi szkody niż pożytku? Jeśli już się na niego zdecyduję to jakimi specyfikami warto potraktować skórę po takich torturach (innymi niż tymi zalecanymi przez producenta rollera które kosztowałyby tyle co sam roller albo więcej)?
OdpowiedzUsuńLiczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby ;)
Sama miałam wniknąć w ten temat, bo mam rozstępy w pewnym "nadobnym" miejscu ;)
UsuńCo do dermarollera z Allegro - szukaj sprawdzonego sprzedawcy i raczej uważaj na najtańsze oferty.
Glikolowy całkiem nieźle radzi sobie z rozjaśnianiem rozstępów ;)
Moja sera jest bardzo zanieczyszczona, chyba odwodniona, wszystko na niej mam, mnóstwo zaskórników wszelkiego typu, zaskórniki, przebarwienia, mniejsze i większe niespodzianki. Do dermatologa wybieram się jak sójka za morze, obawiam się silnej kuracji wewnętrznej (i tak biorę wystarczająco dużo lekarstw). Idzie lato, więc silne kwasy odpadają, ostatnio trafiłam na wzmiankę o atredermie, podobno jest świetny, ale to dopiero jesienią...Powiedz mi kochana, czy na tą chwilę można potraktować facjatę peelingiem migdałowym? Gdzieś czytałam, ze to dość łagodny kwas i można go stosować całym rokiem (przy zachowaniu ostrożności itd) Mam już serdecznie dość ciągłego 'paskudzenia' się twarzy, domowe sposoby niestety już nie działają. Sama nie chcę się bawić się w-małego-chemika i na własną rękę eksperymentować. Tylko znowu taki zbieg jest zapewne dość kosztowny (a propos, jakiej ceny można się spodziewać 'pi razy oko' ?) czy wystarczy poddać się zabiegowi raz? Albo pierwszy raz udać się do kosmetyczki a potem uzbroić się w łagodniejsze specyfiki z zsk i wyprodukować sobie tonik ? Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale kompletnie nie jestem w temacie a muszę koniecznie zdziałać coś z moją twarzą bo jest co raz gorzej:(
OdpowiedzUsuńWyprodukuj sobie sama tonik kwasowy, o nim też pisałam. Zabiegów u kosmetyczki musiałabyś mieć... 6-10, po 60-150 zł za jeden.
OdpowiedzUsuńPoza tym - bezwzględnie filtr o SPF 50 +
O kurcze aż tyle?! o_0
OdpowiedzUsuńTo na pewno się nie zdecyduję na profesjonalne zabiegi.. Czyli tak jak kombinowałam, byłoby za mało tzn 1-2 zabiegi a potem na własna rękę:/ Skoro sam tonik też daje radę, to może warto spróbować, nigdy nie miałam do czynienia z kwasami...
Wystarczy się przemóc, poczytać trochę w temacie i heja ;)
UsuńWięc mówisz, ze 'nie taki diabeł straszny'?;)
OdpowiedzUsuńTaki tonik jest bezpieczny jak dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z taką pielęgnacją? Kusisz Kasiu, jak zwykle;) Skoro tak, niewiele tracę;) jeszcze trochę poszperam i chyba się zdecyduję, bo już mi ręce opadają.. a z dermatologami jak jest, to wiadomo...
Tak, tonik około 5% nie powinien zrobić Ci krzywdy, tylko pamiętaj o filtrze ;)
UsuńOk, to sie jednak zdecyduję, dzięki:*
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń