Oriflame, Olejek na gorąco z pszenicą i kokosem Love Nature - bardzo udana ampułka do włosów!
We wcześniejszych latach mojej włosowej pielęgnacji byłam absolutną zwolenniczką niedrogich olei kuchennych, kupowanych w sporych objętościach. Włosy olejowałam wtedy co mycie bardzo obficie, można rzec - na bogato ;). Nadal uważam, że rozwiązania niedrogie są najlepsze, ale zdrowsze włosy, wymagające rzadszego traktowania olejem (i w dużo mniejszej ilości niż lubię... ;)) pozwalają na testy w ramach współpracy takich maleństw jak Olejek na gorąco z pszenicą i kokosem Love Nature od Oriflame bez wyrzutów sumienia ;).
Maleńka, plastikowa ampułko-tubka kryje 15 ml produktu. Jest to kosmetyk teoretycznie do zużycia "na raz", gdyż korek należy oderwać, jednak odwracając zatyczkę można całość dość szczelnie zamknąć ;). Swój egzemplarz zużyłam w trzech podejściach. Całość wygląda prosto i nie sprawiła mi żadnych problemów w obsłudze.
15ml tego olejku kosztuje 6,90zł, jednak bez większych problemów można go zakupić już w cenie około 3zł.
Jego skład przedstawia się tak: AQUA, BUTYLENE GLYCOL, OLETH-20, PANTHENOL, HYDROXYETHYLCELLULOSE, POLYQUATERNIUM-7, IMIDAZOLIDINYL UREA, PARFUM, SODIUM BENZOATE, CITRIC ACID, COCOS NUCIFERA OIL, HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, SODIUM CITRATE, METHYLPARABEN, COUMARIN, PROPYLPARABEN
I nagle szok - temu produktowi dużo bliżej jest do nawilżacza niż do olejku (produktu emolientowego)! Trzon składu stanowią substancje nawilżające: glikol butylenowy oraz pantenol doprawione sowicie emulgatorem. Dopiero po zapachu znajdziemy olej kokosowy oraz proteiny pszenicy. Całość domknięta jest stabilizatorami pH i konserwantami (w tym parabenami). Zawiera filmformer (polyquaternium).
Skład obejrzałam dopiero w sieci - na tak niewielkiej tubce ciężko go umieścić w sposób czytelny. Zaskoczona byłam mocno, co dodatkowo zwiększyło chęć testów - trudno było mi teoretycznie przewidzieć efekt jego stosowania :D.
W celu ogrzania olejku (w końcu to produkt "na gorąco"!) umieściłam tubkę w kubku z gorącą wodą na jakąś minutę i nałożyłam jakieś 5 ml na suche włosy. W kolejnych próbach czas trzymania olejku przed myciem wynosił od 1 do 3h, po czym myłam włosy szamponem, odżywkowałam i układałam jak zwykle. Efekt tych zabiegów widzieliście już w poście o moich lokach po fryzjerze (KLIK!) i powiem tak: dawno nie miałam tak ładnych włosów! Zero obciążenia, żadnego podfruwania, mięsistość, blask i piękne loki, którym nie był straszny nawet całkiem konkretny deszcz, który złapał mnie w drodze na przystanek przed zrobieniem zdjęcia xD. Nawet byłam nim zdziwiona - w końcu nawilżaczy w nim sporo, a te składniki nie lubią się z wilgocią.
Cena w przeliczeniu na mililitr może nie wychodzi najlepiej, ale w ramach ciekawostki, przy włosach nie wymagających sowitego olejowania - naprawdę warto spróbować ;).
Stosujecie olejowanie włosów w swojej pielęgnacji? Jakie macie doświadczenia? ;)
I nagle szok - temu produktowi dużo bliżej jest do nawilżacza niż do olejku (produktu emolientowego)! Trzon składu stanowią substancje nawilżające: glikol butylenowy oraz pantenol doprawione sowicie emulgatorem. Dopiero po zapachu znajdziemy olej kokosowy oraz proteiny pszenicy. Całość domknięta jest stabilizatorami pH i konserwantami (w tym parabenami). Zawiera filmformer (polyquaternium).
Skład obejrzałam dopiero w sieci - na tak niewielkiej tubce ciężko go umieścić w sposób czytelny. Zaskoczona byłam mocno, co dodatkowo zwiększyło chęć testów - trudno było mi teoretycznie przewidzieć efekt jego stosowania :D.
W celu ogrzania olejku (w końcu to produkt "na gorąco"!) umieściłam tubkę w kubku z gorącą wodą na jakąś minutę i nałożyłam jakieś 5 ml na suche włosy. W kolejnych próbach czas trzymania olejku przed myciem wynosił od 1 do 3h, po czym myłam włosy szamponem, odżywkowałam i układałam jak zwykle. Efekt tych zabiegów widzieliście już w poście o moich lokach po fryzjerze (KLIK!) i powiem tak: dawno nie miałam tak ładnych włosów! Zero obciążenia, żadnego podfruwania, mięsistość, blask i piękne loki, którym nie był straszny nawet całkiem konkretny deszcz, który złapał mnie w drodze na przystanek przed zrobieniem zdjęcia xD. Nawet byłam nim zdziwiona - w końcu nawilżaczy w nim sporo, a te składniki nie lubią się z wilgocią.
Cena w przeliczeniu na mililitr może nie wychodzi najlepiej, ale w ramach ciekawostki, przy włosach nie wymagających sowitego olejowania - naprawdę warto spróbować ;).
Stosujecie olejowanie włosów w swojej pielęgnacji? Jakie macie doświadczenia? ;)
Używałam czegoś podobnego, jeśli nie tego samego produktu, dawno temu i pamiętam, że nie sprawdził się zbyt dobrze. :/
OdpowiedzUsuńMoje włosy zdecydowanie wolą olejki typu Babydream fur mama :)
Czyli mieszanki olejowe? ;)
UsuńNigdy nie używałam olejku na gorąco :)
OdpowiedzUsuńTo chyba moja druga kuracja na gorąco - pierwszą był Jantar ;)
UsuńFaktycznie skladowo nie przypomina olejku hihi ale tak to juz jest z tymi producentami.. nawet jesli produkt pojawia sie po zapachu moga go juz nazwac olejkiem hehe
OdpowiedzUsuńRównie dobrze mogło chodzić o konsystencję, bo tłustawy to on jest ;)
UsuńMiałam to kiedyś - dramat ;/
OdpowiedzUsuń
UsuńJak się objawiał ten dramat?
Olejku na gorąco nigdy nie stosowałam, na pewno wypróbuje:)
OdpowiedzUsuńMoże będzie to produkt dla Ciebie ;)
UsuńWieki temu,gdy olejowanie nie było jeszcze takie modne,miałam ten olejek,.nie wiem czy miał dokładnie ten sam skład co kiedyś,ale wiem że nie przypadł mi do gustu-może dlatego że jeszcze nie potrafiłam tego robić,może dałam za dużo itp. Mam zupełnie inny typ włosów niż Ty ale spróbuję z ciekawości,zobaczę jak nam wyjdzie od drugiego wejrzenia :D
OdpowiedzUsuńA włosy olejuję le dosyć rzadko-raz w miesiącu,no czasem dwa,gotowymi mieszankami kilku olejów (Nacomi,Natural Me),dziś właśnie przy sobocie będzie ten rytuał :)
U mnie olejowanie też jest nieco rzadziej niż było ;)
UsuńCzy możesz wypowiedzieć na na temat Żelu bambusowego od G-Synergie?
OdpowiedzUsuńJako podkład pod olej na włosy :
Water, Propylene Glycol, Glycerin, Bambusa Vulgaris Extract (Bamboo Extract), Carbomer, Sodium Hyaluronate, Triethanolamine, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract, Glycine Soya (Soybean) Seed Extract, Hydrolyzed Corallina Officinalis Extract, Parfum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol
Jest teraz taaaaaak polecany wśród włosomaniaczek..... :D
Skład ma fajny i sprawdzi się podkładowo, ale z drugiej strony jak na podkład pod olej to dość drogi ;)
UsuńOlejowanie włosów to nie moja bajka i nigdy tego nie robię. Zaciekawiła mnie jednak Twoja recenzja i szczegółowy opis. Będę tutaj częściej zaglądać. Pozdrawiam, AgaK
OdpowiedzUsuńA z ciekawości - próbowałaś kiedyś? ;)
Usuńciekawy produkt i całkiem niedrogi, nie stosowałam jeszcze olejku na gorąco
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, może Twoim włosom podpasuje ;)
Usuńbardzo mi sie podoba ! rewelacja !
OdpowiedzUsuń<3
Usuńświetny pomysł podziwiam !
OdpowiedzUsuń;)
Usuńsuper blog polecam !
OdpowiedzUsuńale super tutaj jest polecam !
OdpowiedzUsuńciekawy blog fajne inspiracje
OdpowiedzUsuń;)
Usuńprzydatne info
OdpowiedzUsuń