Loki po fryzjerze ;)



Po miesiącu od wizyty u Pana Dawida z Trendy Hair Fashion Kraków (więcej TUTAJ) przetestowałam swoją fryzurę już chyba we wszystkich konfiguracjach:  ;). Jak pamiętacie - zmiana nie była duża: odświeżony kształt fryzury z minimalnym skróceniem, żeby było z czego zrobić jakieś upięcie. Za jakieś pół roku planuję powrót do krótkiej fryzury, jeśli nic mi się nie odmieni ;).


U fryzjera notorycznie proszę o wyprostowanie włosów na szczotce - w domu nie chce mi się w ten sposób bawić, a odmiana każdemu z nas jest potrzebna... czasami ;). Cięcie oceniam dopiero po kilku myciach, a tym razem, ze względu na urlop, minęło trochę więcej czasu. Nic nowego jednak nie powiem - jestem jak zwykle zachwycona efektem :D.


Moje włosy przy takiej długości reprezentują radosny pierdzielnik. Skręt mam w miarę regularny tylko przy długości do ramion, potem jest już istna wariacja, gdzie każdy z loków ma inny typ skrętu :P. Cięcie sprawiło, że kudły układają mi się w zasadzie same, nawet przy zastosowaniu jedynie mycia szamponem. Fryzura stała się bardziej obliczalna, a loki bez problemu trzymają się przez 2 dni, czasami nawet trzeciego dnia (czytaj - po trzeciej nocy od mycia) mogę wyjść w rozpuszczonej fryzurze. Jeśli nie - posiłkuję się moimi ukochanymi spinkami Flexi8 (KLIK!).

Mam też coraz więcej siwych włosów od spodu - na razie radzi sobie z nimi Cassia (TUTAJ znajdziecie sporo o moich farbowaniach tym ziołem), ale możliwe, że niedługo będę musiała pomyśleć o bardziej inwazyjnych rozwiązaniach. Jeśli jednak mam być całkiem szczera - nie mam pomysłu na ten etap swojej przygody włosowej...

Marzę też, żeby moje włosy osiągnęły taką długość, bym mój lichy warkoczyk mogła oddać na fundację - nie wiem jednak gdzie jest moja graniczna długość włosów, a czuję, że długości przybywa jakoś wolniej ;).

Jak się mają Wasze włosy po wakacjach? ;)

Komentarze

  1. Fajne loczki. :) Moje po wakacjach jakieś takie bez życia i przesuszone, muszę odświeżyć cięcie. Może się pokuszę o jakieś 7 cm mniej-teraz mam włosy za ramiona. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyjeździe myłam tylko szamponem i spinałam, bo kąpiele w morzu i tak same robiły mi loki :D. U mnie skracanie będzie za pół roku jakoś ;)

      Usuń
  2. Fryzura wygląda bardzo fajnie - i te proste i loczki :) Ja też bym chciała oddać na fundację, ale farbowanych chyba nie wolno, prawda?
    Moje włosy mają już za sobą wyrównanie włosów do prostej linii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to może zależeć od fundacji ;). Cassia myślę, że przejdzie xD

      Usuń
    2. Rak n roll nie chcą przyjmować włosów hennowanych ani indygowanych (Eve pisała o tym na swoim blogu), bo włosy muszą się nadawać do bezproblemowego rozjaśnienia.
      Czasem fundacje podają na swoich stronach, że nie przyjmują włosów rozjaśnianych, ale dziewczyny w komentarzach u Anwen pisały wiele razy, że mimo tej adnotacji przyjęli ich włosy. Pewnie zależy to od ich kondycji i koloru. Także najlepiej podpytać :)

      Usuń
    3. Cassia więc raczej przejdzie, ale zapytam ;)

      Usuń
  3. Po wakacjach zdecydowałam się, że je skrócę o parę cm i tak też się stało :-) Włosy nabrały nowej energii i wyglądają ciekawiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje po wakacjach poszły pod nożyczki dobre 10cm. Ponieważ spinałam je do góry, cała "10cm końcówka" była mega wysuszona od słońca i tylko pod nóż się nadawały :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wakacjach maniacko rozjaśniałam włosy na słońcu i tak samo je suszyłam. Pod nóż poszło jakieś 5 cm końcówek. Co mnie smuci, to niestety fakt, że całe włosy niskoporowate naturalne wcale mnie już nie rajcują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zazwyczaj nie zgadzamy, tak tu się z Tobą zgadzam :) najgorsze w całych niskoporowatych jest brak objętości, a przy mysim blondzie dochodzi do tego też non stop wrażenie przylizanych włosów, jakoś ten kolor ma to wyjątkowo do siebie ;(.
      Kasiu skoro te włosy są tylko od spodu a nie chcesz jeszcze farbować, to może je wycinaj? Choć pewnie nie przystałabyś na to ze względu na przerzedzenie włosów?

      Usuń
    2. O, widzisz, Blondynko, nawet nam zdarza się zgodzić co do niewspaniałości mysiego koloru. No i jak patrzę na sombre Natalii, zwłaszcza to z listopada 2016, to zazdraszczam strasznie. ;)

      Usuń
    3. Nie, nie są tylko od spodu, ale tam jest ich więcej niż na powierzchni :D

      Usuń
    4. Kurczaku, mnie się jakoś właśnie przestały podobać te wszystkie ombre/sombre itd., na rzecz jednolitego koloru.
      To pewnie przez to, że po pierwsze obecnie co druga dziewczyna nosi coś "ombrepodobnego" i ten rodzaj koloryzacji stracił swoją unikatowość,
      a po drugie za dużo widzę źle zrobionych takowych - pewnie po taniości w domu rozjaśniaczem albo na zasadzie "a tam będę udawać że tak miało być i może nikt nie zauważy".
      Wiele tych ombre/sombre jest zrobionych za wysoko lub kolory za bardzo kontrastują i wygląda to jak zwyczajny, trochę niechlujny odrost.
      Nawet obecne sombre Natalii jest moim zdaniem za wysoko podciągnięte a kolor zbyt kontrastuje z górą i daje to efekt jak "rok bez farbowania" albo coś w tym stylu...
      Nawet zrezygnowałam póki co z różowych końcówek, które towarzyszyły mi przez 3 lata, ale prędzej czy później do nich wrócę, jak znudzi mi się jednolity kolor a włosy sporo podrosną (na razie musiałam ściąć za ucho by mieć tylko naturalny kolor, chlip)
      No i okazało się, że mój "mysi" blond wcale nie jest tak mysi i ciemny jak myślałam, albo on się w ostatnim roku zmienił albo mój wzrok ;O, bo teraz wychodzi na jaśniejszy niż Twój (Kurczaku) i wcale nie tak bardzo chłodny i popielaty jak sobie wmawiałam.

      Ale to zapewne wiesz, że oprócz wizualnego oklapu i przylizu to baaardzo trudno oddać ten rzeczywisty kolor na zdjęciach, raz wyjdzie złoto a raz bardzo ciemno, na niektórych zimowych zdjęciach z lampą wychodził mi wręcz jak jasny brąz, a latem przy oknie wychodzi jak jasny blond, jesienią zaś jak popielato-stalowy ;D.
      Ale i tak jak teraz go oglądam to myślę sobie "kurczę przecież on jest piękny, dlaczego ja go rozjaśniałam i potem męczyłam się z żółknącym blondem" ;).
      Jednak warto mieć swój naturalny kolor jak najdłużej póki się nie siwieje (ja na szczęście jeszcze nie, a wiem że dużo młodych dziewczyn to już dotyka), nie ma problemu z żółtkiem i utrzymaniem go, a porowatość zawsze można podnieść innymi metodami

      Usuń
    5. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, Blondynko. To prawda, "mysi" kolor ma chyba największe spektrum zmian odcienia w zależności od pory roku i oświetlenia. Ostatnio całkowicie naturalne włosy miałam w liceum i pamiętam swoje zdjęcia z tego okresu po zimie - biała twarz (nawet nie blada, biała, jak przezroczysta) grafitowe brwi ala Breżniew oraz bardzo ciemny kolor u nasady, mocno rozjaśniony przez porowatość na końcach. Latem bardzo lubię swój kolor - nie jest już szary, robi się złocisty. Tylko że niestety lato jest takie krótkie/choć fakt, ten rok był wyjątkiem.
      Fakt, z sombre łatwo przesadzić i jest coś w tym, co piszesz, że każda dziewczyna teraz to ma, zwykle niezbyt dobrze zrobione.
      Na razie nie będę nic kombinować, chociaż muszę przyznać, ten popielaty odcień trochę mnie drażni, zwłaszcza że wiem, iż tak będzie całą zimę...
      Różowe końcówki! Od dawna mi się marzą. Bardziej do osiągnięcia są fioletowe - mam już kupioną gencjanę.

      Usuń
  6. Moje włosy są ewidentnie przesuszone, a nawet i skalp, bo zamiast myć je co 2-3 dni, mogę robić nawet co 4-5 ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj uwierz mi, że wiele dziewczyn by Ci tego pozazdrościło, w tym i ja...

      Usuń
  7. Oddałam włosy na fundację 3 miesiące temu, lato spędziłam praktycznie nie wychodząc z domu. Kondycja włosów napędzanych ciążowymi hormonami - 10/10 ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz