-55% na kolorówkę w Rossmannie: moje zakupy ;)



Nie jestem makijażowym freakiem (a może to i szkoda ;)) - cała moja poranna tapeta to krem BB/podkład, tusz do rzęs i korektor. Od wielkiego dzwonu (i to naprawdę wielkiego) używam cieni i różu. Przy okazji akcji -55% na kolorówkę w Rossmannie (19-20.04.2019) postanowiłam jednak uzupełnić zapasy, a także spróbować niektórych nowości. Moje promocyjne typy możecie sobie przypomnieć w tym wpisie, a sama tym razem przytargałam do domu taki zestaw:


W większości przypadków są to uzupełnienia zapasów. Nie ukrywam również, że po akcjach z przeszłości (więcej o dantejskich scenach przeczytać możecie w tym poście oraz innych w nim zalinkowanych) z pewnym niepokojem odwiedziłam pobliskiego Rossmanna, ale... chyba wyciągnęli wnioski ze wcześniejszych edycji i jest jakoś lepiej - bez wielkiego bałaganu i wszechobecnego syfu. Nie ukrywam też, że zakupione kosmetyki typowo kolorowe: podkład, tusz i korektor po prostu otworzyłam w sklepie, by sprawdzić, czy przede mną nikt ich nie zmacał. I tak w domu otworzyłabym je od razu, bo akurat wszystko mi się kończy ;). W innym przypadku chyba bym zrezygnowała. Na szczęście - wszystkie były świeże, więc pognałam z nimi do kasy ;).



To już kolejne opakowanie tego podkładu, które wędruje do mojej kosmetyczki. Pełną recenzję znajdziecie w tym poście, a ja po raz kolejny trzymam kciuki, aby go nigdy nie wycofali ;). Pamiętam, ile czasu i poszukiwań zajęło mi odnalezienie następcy nieodżałowanego BB kremu od Rival de Loop, a ten produkt oceniam równie wysoko.

Miss Sporty, Mascara Studio Lash 3D Volumythic


Zabrałam ją z półki bez większych przemyśleń - zależało mi na tuszu w dobrej cenie, z marki, którą lubię, no i oczywiście na silikonowej szczoteczce ;). W moim Rossmannie nie było szafy Eveline (mascary tej marki są moimi ulubionymi), ale być może pozwoli mi to na odkrycie jakiegoś nowego hitu? Zobaczymy ;).

Miss Sporty, Korektor Perfect to Last


Bez korektora w płynie pod oczy nie jestem w stanie się obyć - mam tendencję do obrzęków i cieni pod oczami. Monotematycznie również wzięłam kamuflaż od Miss Sporty z nadzieją, że okaże się podobnym strzałem w 10. jak podkład.

Alterra, Pomadka ochronna Rumianek


Pomadki ochronne mogłabym kupować na okrągło ;). Zużywam je w straszliwym tempie, chyba dlatego, że nie potrafię mieć nie posmarowanych ust - czuję wtedy spory dyskomfort ;). Pomadkę Alterry wrzucam do koszyka przy każdej możliwej okazji - uwielbiam ją zarówno za działanie, super skład jak i śmiesznie niską cenę. 

Eveline, Odżywcza pomadka ochronna Miód i Pomarańcza


Nie ukrywam - skusiły mnie tytułowe Miód i Pomarańcza, bo cytrusy uwielbiam, a dodatek miodu dodatkowo przekonuje ;). Skład - również nie najgorszy, liczę na naprawdę niezły efekt odżywczy ;). Mam niewielkie doświadczenia z pomadkami ochronnymi Eveline - a może Wy macie już jakieś wyrobione opinie?

Blistex, Balsam ochronny Classic


Klasycznego Blistex'a wrzuciłam za Waszym poleceniem - widziałam sporo jego porównań do produktów Tisane czy Carmex, które uwielbiam. Skład ładny, mocno olejowy, a do tego filtr przeciwsłoneczny - jestem do niego naprawdę dobrze nastawiona ;).

Ładny zestaw za niskie pieniądze ;). A czy Wy skusiliście się na coś w ramach tej promocji?

-55% na kosmetyki kolorowe w Rossmannie: moje typy ;)



Kolejny miesiąc i kolejna promocja w Rossmannie ;). Tym razem obniżkom cen podlegać będą kosmetyki kolorowe - będąc w klubie Rossmann kupimy je 55% taniej przy zakupie 3 różnych produktów. Akcja startuje już jutro i potrwa do 18 kwietnia.


Nie planuję zakupów - właśnie się pakuję i stwierdziłam, że kosmetyków mam "odrobinę" za dużo ;). Przeprowadzamy się z M. już jutro do naszego pierwszego wspólnego lokum - nie mogę się doczekać! Jak tylko ogarniemy jakiś internet obiecuję wrócić na dobre z większą częstotliwością postów ;).

Kosmetyki kolorowe dobieram na podstawie dwóch zasad: mają dobrze współpracować ze skórą i faktycznie upiększać oraz... nie robić krzywdy. Mam cerę skłonną do zapychania i niestety większość podkładów wywołuje u mnie wysyp niedoskonałości. Są jednak takie kosmetyki kolorowe, które sprawdzają się u mnie świetnie - i o nich napiszę poniżej ;).

Isana Serum do rzęs Eye Lash


Całą recenzję znajdziecie TUTAJ, więc podsumuję tylko: bez bimatoprostu, tanie, daje świetne efekty :D.

Tusze do rzęs Eveline


Odkąd poznałam maskary tej marki ciągle do nich wracam, a moją absolutnie ulubioną wersją jest właśnie ten zielony tusz Magnetic Look. Rozdzielenie, wydłużenie, pogrubienie i trwałość w rozsądnej cenie - czego chcieć więcej? ;)

Eveline Korektor Art Scenic


Cienie pod oczami mam wrodzone i nie pozbędę się ich w pełni nigdy, ale ten korektor tuszuje je świetnie ;). Przy moim pierwszym kontakcie z tym produktem nieopatrznie kupiłam zbyt ciemny kolor, ale wersja najjaśniejsza jest już dla mnie idealna ;).

Miss Sporty Podkład So Clear


Naprawdę długo szukałam produktu, który miałby jak najmniej substancji, które działają na moją cerę komedogennie - i znalazłam ;). Ba, właśnie kończę pierwsze opakowanie i chcę więcej! Podkład So Clear pięknie wygląda na mojej skórze, nie warzy się, nie utlenia, a na dodatek jest trwały ;).

Miss Sporty Transparentny puder So Matte


Nadal jestem fanką mąki ziemniaczanej do matowienia cery (więcej TUTAJ), jednak muszę przyznać, że jej użytkowanie poza domem bywa bardzo niewygodne. Dzięki temu transparentnemu pudrowi prasowanemu oszczędzam sobie doznać związanych z wysypaniem się proszku w torebce, a efekt osiągam równie dobry ;).

Alterra Pomadka ochronna do ust z rumiankiem BIO


Absolutnie topowa pomadka za śmieszne pieniądze ;). Stawiam ją na równi z balsamem do ust Tisane - innym moim ulubieńcem ;). Natłuszcza, chroni i regeneruje - używam jej tylko zgodnie z przeznaczeniem, więc jej działania na porost rzęs i brwi nie ocenię xD.

W czasie swoich zakupów pamiętajcie, aby zwracać baczną uwagę na opakowania - macantów niestety nie brakuje i spodziewam się znowu dantejskich scen -.-. Ale jeśli dorwiecie świeże egzemplarze koniecznie pochwalcie się swoimi zakupami ;).

A właśnie, listy już zrobione? :D

Eveline Facemed+, Maseczka oczyszczająco-detoksykująca z aktywnym węglem - działania próżno szukać...



Lubię tą chwilę relaksu po aplikacji maseczki na twarz. Filmik na Youtube, książka czy inny artykuł, szklanka herbaty - czego chcieć więcej ;). W czasie jednej z promocji w Rossmannie rzuciłam się niczym szczerbaty na suchary na dwie maseczki Eveline i dziś właśnie o jednej z nich chciałabym Wam opowiedzieć. Węgiel jest ostatnio bardzo modnym dodatkiem do produktów kosmetycznych, więc mój wybór padł na Facemed+: Maseczkę oczyszczająco-detoksykującą z aktywnym węglem.


Maseczka zamknięta jest w solidnym, szklanym słoiczku zabezpieczonym dodatkowo kartonikiem. Jak to u Eveline - napisów i informacji jest sporo, jak dla mnie zbyt dużo i nieczytelnie ;). Zakrętka jest plastikowa i w dotyku dość licha - lepiej, by nie miała kontaktów z podłogą ;). 

50ml maseczki kosztuje 17-22zł, w zależności od miejsca i skali promocji.

Skład:

Aqua (Water), Kaolin, Magnesium Aluminum Silicate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Propylene Glycol, Glyceryl Stearates, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Polysorbate 20, Charcoal Powder, Polyacrylate Crosspolymer-6, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, DMDM Hydantoin.

Kaolinowo-glinokrzemianowa baza wzbogacone glikolem propylenowym oraz olejem migdałowym to całkiem niezły start dla składu. Maseczka, dzięki humektantowi i olejowi powinna być mniej skłonna do zasychania na twarzy.. Dalej znajdziemy mieszanki emolientów syntetycznych i modyfikowany olej rycynowy. Mamy również tytułowy węgiel w niewielkiej ilości i parabeny w roli konserwantów (których osobiście nie obawiam się w żadnym stopniu).

Taki skład sprawia, że wymagania rosną ;).

Maseczka ma postać grafitowego kremu-pasty o nieco perfumeryjnym zapachu (który bardzo szybko wietrzeje). Nakłada się i rozsmarowuje łatwo na skórze, a dzięki trudnej do wyschnięcia konsystencji zmywa się dość łatwo ;).


Opakowanie starcza, zgodnie z deklaracjami producenta, na 12 aplikacji, które sumiennie wykonałam w ciągu 6 tygodni (nakładałam ją dwa razy w tygodniu) na oczyszczoną skórę twarzy potraktowaną peelingiem enzymatycznym Purederm (więcej TUTAJ). Cóż, pomimo braku efektów ubocznych, przesuszeń, łatwego zmywania i aplikacji w zasadzie... nie daje żadnego efektu trwalszego niż 1-2h. Przez tyle czasu skóra jest matowa i gładka, potem mam wrażenie jakbym niczego na facjatę nie nakładała xD. Nie zmniejszyła zaskórników, nie poprawiła kolorytu skóry - gdzie więc to oczyszczająco-detoksykujące działanie? Nie spodziewałam się po niej cudów, ale... no cokolwiek, naprawdę ;).

Przez to do drugiej, wygładzającej wersji mam teraz średnie nastawienie xD.

Chętnie natomiast poznam Wasze oczyszczające must have :D.

Zalatuje niefajnym smrodkiem, czyli jak wymienić "gorszą" maskę na "lepszą"



Spora część z nas ma tendencję (wrodzoną lub wyrobioną ;)) do poszukiwania nowości. Często też, gdy dorwiemy jakąś perełkę, to w kolejnym etapie testowania kupujemy jakąś nowość tej samej firmy z myślą "A nuż będzie tak samo fajna?". Ot, działanie normalne, odruch taki ;). Tylko co w momencie, gdy producent chce wykorzystać ten odruch?

Większość włosomaniaczek słyszała zapewne o arganowej masce od Eveline 8w1 Argan&Keratin (sama mam ją w swoich zbiorach, ale nie miałam jeszcze okazji jej otworzyć), o której można przeczytać całkiem sporo pozytywnych opinii:

Z: mnz.pl

Jaki ona ma skład? Oto i on:

Z: bangla.pl

Nie wnikając zbyt intensywnie w analizę zamieszczonego wyżej składu pragnę jednak zwrócić uwagę, że tytułowy olej arganowy znajduje się w INCI już na czwartym miejscu. Gołym okiem widać także bogactwo ekstraktów roślinnych oraz obecność masła shea i pantenolu.

Od 1 maja w drogeriach Rossmann ma się pojawić nowość (która zastąpić ma wersję starą), a mianowicie maska Eveline 8w1 Argan&Keratin Liquid Silk.

Z: rossnet.pl

Na opakowaniu widać całkiem sporą różową naklejkę informującą o tym, że kosmetyk ten posiada nową formułę i że zawiera 3 x więcej oleju arganowego. Spójrzmy, co na ten temat mówi skład tego produktu:

Z:rossnet.pl

Nie wiem jakim cudem tego olejku arganowego ma być 3 x więcej, skoro z 4 miejsca w składzie został przetransportowany za kompozycję zapachową oraz niektóre konserwanty (może chodziło o 3x mniej, who knows xD). Tytułowy jedwab także znajduje się w podobnej lokalizacji. Nie mówiąc już o tym, że gdzieś magicznie wcięło wszystkie ekstrakty roślinne, masło shea i pantenol (jako jego substytut pojawia się gliceryna), a i proteiny przeniosły się na sam koniec INCI.
W nowej formule (bo ulepszona to ona nie jest, co najwyżej "ulepszona") pojawia się także alkohol izopropylowy (IPA) nieobecny w starej masce, co na pewno nie ucieszy posiadaczek włosów wrażliwych na ten składnik. Śmiem podejrzewać, że za zmianą składu nie pójdzie zmiana ceny (no chyba, że na wyższą).

Oszczędności? Chęć wyciągnięcia jak najwięcej z sukcesu maski-pierwowzoru dużo niższym kosztem? Chwyt marketingowy? Pewnie wszystko po trochu. Tyle, że konsumenci są coraz bardziej świadomi tego, co kupują. Takie sytuacje raczej na pewno zostaną wychwycone, wcześniej bądź później.

A co Wy o tym sądzicie?

Lubię produkty Eveline, ale w tej chwili czuję niesmak. Dziękuję też Julii za wychwycenie tej kwestii i błogosławię jej talent do wyszukiwania nowości ;).


Jak zapuściłam ładne, zdrowe paznokcie?



Paznokcie były moją bolączką dość długo - nie potrafiłam ich zapuścić, bo migiem się rozdwajały i łamały.

Po rozpoczęciu używania suplementów, o czym pisałam dwa posty temu, zauważyłam znaczącą poprawę, jednak nadal z długością było ciężko z powodu wcześniej nadmienionych problemów.

Kaśka jednak w końcu się zaparła, i wzięła za sprawę kompleksowo - w diecie przybyło galaretek, a na płytkę poszła odżywka.
Źródło: wizaż.